Wydawnictwo: Philip Wilson
Liczba stron: 304
Wyzwanie Book-Trotter
zakłada, że każdego miesiąca uczestnicy przeczytają, chociaż jedną książkę
należącą do literatury wybranego kraju. W marcu należy zmierzyć się dziełami
pisanymi przez Chińczyków. Szukając w domowej biblioteczce odpowiedniej lektury,
natrafiłam na zapomniany egzemplarz powieści nieznanej mi wcześniej pisarki
Diane Wei Liang. Ponieważ Oko jadeitu
spełnia podstawowe kryteria wyzwania stwierdziłam, że to właśnie ta książka
będzie towarzyszyć mi w wolnych chwilach. Niestety nie podjęłam najlepszej
decyzji, bo szybko okazało się, że fabuła wykreowana przez Diane Wei Liang nie
należy do emocjonujących i zajmujących. A na dodatek w trakcie przetrząsania
wszystkich zakamarków, w których za wszelką cenę staram się zmieścić zalewające
pokój książki, odkryłam jeszcze jedną, wciąż nieprzeczytaną powieść tej
pisarki.
W Chinach oficjalnie
nie istnieje zawód prywatnego detektywa, ponieważ jest zabroniony przez prawo.
Jednak ludzie zawsze znajdą jakiś sposób, by obejść przepisy i świadczyć
nielegalne usługi. Jedną z taki osób jest trzydziestoletnia Mei Wang, która pod
szyldem agencji informacyjnej, prowadzi własne biuro detektywistyczne. Kobieta
jest niezależna, nowoczesna i odważna, więc na brak zleceń nie może narzekać.
Kiedy przyjaciel rodziny, nazwany przez bliskich wujkiem Chenem, prosi o
odnalezienie drogocennego przedmiotu z dynastii Hen, Mei nie waha się ani
chwili i przyjmuje zlecenie. Szukając artefaktu, mogącego przynieść
właścicielowi prawdziwą fortunę, bohaterka przekonuje się, że w Chinach wciąż
obecne są echa wydarzeń z okresu Rewolucji Kulturalnej, a interesowanie cudzymi
sprawami może być zgubne zarówno dla niej samej, jak i dla jej rodziny.
Sięgając po Oko jadeitu byłam przekonana, że będę
miała do czynienia z typową powieścią detektywistyczną, ożywioną przez
egzotyczne miejsce akcji. Niestety książka w niewielkim stopniu pokrywa się z
moimi wcześniejszymi wyobrażeniami, ponieważ motyw poszukiwań tytułowego
przedmiotu miesza się z wieloma innymi wątkami, składającymi się na tę
historię. Nie chcę zaczynać od narzekania, więc najpierw przyjrzę się pozytywom
powieści Diane Wei Liang. Atutem książki jest niewątpliwie postać głównej
bohaterki, która jawi się jako zdecydowana, silna i bezkompromisowa kobieta.
Mei Wang nie żyje tak, jak wiele jej rówieśniczek, ponieważ nie wyobraża sobie
zamknięcia w złotej klatce i istnienia jedynie jako żona zamożnego męża. Nie
zależy jej też na łatwych pieniądzach, które mogłaby zarobić jako kochanka
wpływowych mężczyzn. Bohaterka nie potrafi dogadać się z matką, ponieważ
rodzicielką nieustannie wypomina jej, że izoluje się od innych ludzi, nie dba o
znalezienie dochodowej pracy i ułożenie sobie życia osobistego. Również relacje
z młodszą siostrą Lu pozostawiają wiele do życzenia. Mei wyraźnie różni się od
innych kobiet z rodziny, ale to właśnie dzięki swojemu charakterowi jest w
stanie rozwiązać powierzoną przez Chena sprawę i zachować zimną krew w obliczu
informacji rzucających cień na przeszłość jej bliskich.
Zaznaczenie wątków
takich jak zgubny wpływ hazardu, niespełniona młodzieńcza miłość czy pobyt w
obozie pracy mogłoby skutkować nakreśleniem historii obfitującej w wiele
niespodziewanych zwrotów akcji. Jednak autorka z jakichś powodów postanowiła
ograniczyć dynamikę w następujących po sobie wydarzeniach do minimum. W
powieści nie ma ani krzty napięcia i niepewności, co do dalszych losów
bohaterów. W połowie książki zorientowałam się, że czuje się, jakbym wciąż tkwiła
gdzieś na początku opowieści, i z niecierpliwością czekam na jakieś
spektakularne wydarzenie. Nic takiego się tutaj nie dzieje. Diane Wei Liang nie
nudzi czytelnika, ale też nie potrafi go porwać i sprawić, żeby nieustannie
zastanawiał się, co będzie dalej. Mei Wang rozwiązuje zagadkę, poznaje
przeszłość swojej rodziny, spotyka dawnego ukochanego, ale to wszystko jest
wyprane z emocji. Żałuję też, że pisarka nie rozbudowała bardziej kilku wątków,
a jedynie je zasygnalizowała. Gdyby zdecydowała się poświęcić innym bohaterom
nieco więcej miejsca na kartach powieści, zapewne całość wzbudziłaby we mnie
większy entuzjazm.
Jeśli chodzi o ducha
egzotyki, którego miałam nadzieję poczuć w trakcie lektury to nie jest źle, ale
do ideału sporo brakuje. Autorka zdradza dużo wydarzeń z biografii Mei, co w
pewnym stopniu pozwala poznać życie we współczesnych Chinach, ale znów nie mogę
oprzeć się wrażeniu, że gdyby bardziej szczegółowo opisała układy panujące
wśród bogatych i wpływowych oraz ich możliwości wynikające z zajmowania
określonego stanowiska, to zapamiętałabym tę książkę na dłużej. A tak, zapewne
za miesiąc, dwa, nie będę już potrafiła powiedzieć, o czym właściwie traktuje
ta historia. Diane Wei Liang była na dobrej drodze, ponieważ zwróciła uwagę na
zwyczaje panujące w chińskiej rodzinie, na specyfikę ogromnego Pekinu, w którym
tak łatwo przepaść bez wieści oraz na próby pogodzenia takiej, a nie innej
historii państwa z oznakami nowych czasów. Jednak zabrakło emocji, napięcia i
tego czegoś, co bezbłędnie wyczuwa się jako talent w przedstawianiu zawiłych i
skomplikowanych losów bohaterów. Oko
jadeitu jest poprawną książką. Na pierwszy rzut oka nic nie drażni, a
wszystko układa się w logiczną całość, ale jak zaczniemy zastanawiać się nad
paroma wątkami i wnikliwiej im się przyglądać, to może okazać się, że wiele tej
powieści brakuje. Ze swojej strony nie polecam, ale też nie chcę jakoś
specjalnie odradzać. Może ktoś inny wyniesie z tej lektury więcej niż ja.
Ocena: 3,5 / 6
Książka przeczytana w ramach wyzwania Book-Trotter
O książce nie słyszałam, ale widzę, że chyba niewiele straciłam. :)
OdpowiedzUsuńRaczej niewiele. "Oko jadeitu" to jedna z książek, które można przeczytać, ale jak się tego nie zrobi to też dobrze :)
UsuńPo lekturze Mo Yana, mam dość chińskiej literatury na kilka miesięcy, dlatego odpuszczę sobie ten tytuł, zwłaszcza, że jak widzę szału nie ma, więc wiele nie stracę:)
OdpowiedzUsuńO kurcze, zaczynam się coraz bardziej bać spotkania z twórczością Mo Yana. Z jednej strony mnie ciekawi, ale z drugiej się obawiam, że nie będzie mi się podobać. "Oko jadeitu" można spokojnie opuścić :)
UsuńNo cóż, widzę, że ,,Oko Jadeitu'' ma raczej więcej negatywnych elementów niż pozytywowych, gdyż brak napięcia, jak dla mnie stanowi dużą przeszkodę w literaturze z dreszczykiem.
OdpowiedzUsuńZaskoczyłaś mnie informacją, że ,,w Chinach oficjalnie nie istnieje zawód prywatnego detektywa, ponieważ jest zabroniony przez prawo''.
Zależy, kto jakie ma oczekiwania. Brak napięcia to poważna wada, ale książka ma też interesujące momenty. Niemniej nie będę namawiać na lekturę. Też mnie ta informacja zaskoczyła, nie wiem czy jest prawdziwa, ale jestem w stanie w nią uwierzyć.
UsuńJuż po samym tytule chyba można się domyślić o czym będzie książka. Nie miałbym nic przeciwko takiej fabule, bo wydaje się, że mogłoby czytelnika wciągać, ale skoro nie ma żadnego napięcia ani podobnych elementów, to raczej wątpię, że kiedykolwiek ją przeczytam:)
OdpowiedzUsuńNiestety napięcia nie dostrzegłam ani śladu. Wydarzenia po prostu następują po sobie i tyle.
UsuńNie ciekawi mnie ta ksiązka, więc odpuszczam bez żalu. PS Widzę, że czytasz "Rok 1984" - czekam na Twoją recenzję, bo przymierzam się i ja do tej książki. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTak, dzisiaj zaczęłam czytać i na razie bardzo mi się podoba. Od dawna przymierzałam się do poznania "Roku 1984" i wreszcie przyszedł czas na tą książkę :)
UsuńJa Chińczyków jakoś nie czytam, choć też myślę o dołączeniu się do wyzwania:)
OdpowiedzUsuńWarto się przemóc i poznać literaturę z egzotycznych zakątków :)
UsuńNazwisko pisarki w ogole nic mi nie mowi i z tego, co piszesz, moge sobie darowac na razie jej ksiazki. nie sadze, aby powiesc w najblizszym czasie mnie zainteresowala.
OdpowiedzUsuńDiane Wei Linag napisała jeszcze powieść "Papierowy motyl" i z tego, co się orientuję to bohaterką też jest Mei Wang. Nie jest to jakaś popularna pisarka, więc mogłaś o niej nie słyszeć.
UsuńNie wiedziałam, że w Chinach nie można być prywatnym detektywem. To naprawdę ciekawostka. Mimo tego do tej książki raczej nie zajrzę. Nie zainteresowała mnie.
OdpowiedzUsuńTeż tego nie wiedziałam, ale tak jest napisane w tej powieści :) Może już się coś zmieniło, bo książka jest 2007 roku.
UsuńPo przeczytaniu Twojej recenzji myślę, że i mi ta książka nie przypadnie do gustu. Lubię, kiedy akcja w tego typu powieściach jest dynamiczna i dużo się dzieje, a tutaj raczej nie można na to liczyć.
OdpowiedzUsuńRozumiem, też spodziewałam się bardziej porywających zdarzeń.
UsuńJa za autorami z tego kraju nie przepadam i nawet nie biorę ich pod uwagę.
OdpowiedzUsuńDlaczego nie przepadasz? Jest jakiś powód tej niechęci? Zaskoczyłeś mnie, bo w moim zdaniem warto właśnie wyjść poza autorów polskich, amerykańskich i skandynawskich ostatnio i poznać literaturę z innych państw.
UsuńChiny to zdecydowanie nie moja bajka, zwłaszcza, że ocena nie powala.
OdpowiedzUsuńWidzę, że udało Ci się zaliczyć marcowe wyzwanie. Gratuluję! :) A moje książki wciąż czekają...
OdpowiedzUsuńTak, wyjątkowo szybko się z nim uporałam :) A jakie powieści Ty masz w planach do wyzwania?
UsuńNaszykowałam sobie "Dziewczęta z Szanghaju", "Pawilon Kwiatu Brzoskwini" i "Cesarzową Orchideę", ale każda z nich to cegiełka i coś czarno widzę przeczytanie ich wszystkich... :)
Usuń"Dziewczęta z Szanghaju" czytałam i bardzo mi się podobała ta powieść, więc polecam :) "Pawilon Kwiatu Brzoskwini" - kojarzę książkę i też chętnie bym ją poznała, natomiast "Cesarzowa Orchidea" nie brzmi znajomo. Rzeczywiście, wybrałaś sobie sporo lektur, może w Święta uda Ci się podgonić z czytaniem :)
UsuńZaskoczyłaś mnie tą informacją o detektywach w chinach. Pojęcia nie miałam, ze to zabronione.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że książka nie porywa.
Mam nadzieję, że to prawdziwa informacja, chociaż kto wie, może tylko przytoczona na potrzeby książki :P Zresztą, od jej napisania minęło 6 lat, więc może się coś zmieniło. Niestety nie porwała mnie ta opowieść, tak jak sobie to wyobrażałam.
UsuńPróbowałam znaleźć coś w necie na ten temat, ale chyba nie potrafię szukać. ;)
UsuńNo cóż, z opisu i po ocenie widzę, że raczej się nie skuszę... Ale za to uśmiechnęłam się czytając o tym, że przekopujesz swoje zbiory książkowe i nawet nie wiesz, co może Cię zaskoczyć. Pozazdrościć biblioteczki. :)
OdpowiedzUsuńMój książkowy nałóg tak się rozrósł, że niestety już nie ogarniam wszystkich zgromadzonych pozycji, stąd czasami zaskoczenie :) Powinnam uszczuplać zapasy, ale kolejnych książek przybywa i przybywa. Pewnie skądś to znasz :))
UsuńTym razem podziękuję za tę lekturę. Interesująca bohaterka, ciekawe wątki i odrobina egzotyki nie wystarczą, żeby zniwelować potrzebę dynamiki i emocji.
OdpowiedzUsuńRozumiem i nie namawiam, bo naprawdę brakuje tej powieści chociaż odrobiny żywej akcji.
UsuńUwielbiam egzotykę i Chiny w literaturze. Zapisze sobie tytuł i w wolnej chwili sama spróbuję się z nią zapoznać :)
OdpowiedzUsuńA możesz polecić mi dobre powieści chińskich autorów lub z akcją osadzoną w Chinach? Bo ja znam tylko książki Lisy See i Pearl S. Buck, a chętnie poznam twórczość innych pisarzy :)
UsuńLisa See i Pearl S. Buck są i moimi faworytkami :) Szczególnie upodobałam sobie książkę "Kwiat Śniegu i sekretny wachlarz". Mingmei Yip ostatnio mi się spodobała ( czytałam "Pawilon Kwiatu Brzoskwini") oraz mam ochotę poznać Anchee Min i Shan Sa.
Usuń"Kwiat Śniegu"... to wspaniała powieść, też ją bardzo lubię :) O Mingmei Yip słyszałam i mam w planach jej książki, podobnie Anchee Min. Natomiast Shan Sa chyba zbiera raczej negatywne recenzje, ale wiadomo, najlepiej jak każdy sam przeczyta i wyrobi sobie opinie.
UsuńWłaśnie z powodu tych kiepskich recenzji chcę poznać choć jedną książkę Shan Sa :P Już tak mam :P "50 twarzy Greya" też przeczytam dzięki miażdżącym recenzjom :)
UsuńShan Sa również i mnie ciekawi, więc możliwe, że też będę chciała przeczytać jakąś książkę. Natomiast do Greya zupełnie mnie nie ciągnie :P
UsuńKończę właśnie "Kamienną małpę" Deavera, w której jest sporo o chińskiej rzeczywistosci. Niemniej posłucham dobrej rady i raczej będę unikać "Oko...", gdyż po co czytać coś, co nie jest rewelacją, skoro tyle fajnych książek czeka na przeczytanie? ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak, lepiej zabrać się za coś bardziej interesującego.
UsuńTo ja sobie daruję tę książkę, skoro tak nisko ją oceniłaś.
OdpowiedzUsuńPzodrawiam:)
Aż tak nisko jej nie oceniłam, ale rzeczywiście szału nie ma.
UsuńZdziwiłam się, że w Chinach nie istnieje taki zawód jak prywatny detektyw. A sama książka niezbyt mnie zaintrygowała, jest tyle lepszych powieści o takiej tematyce, więc poszukam czegoś ciekawszego :)
OdpowiedzUsuńTeż mnie to zdziwiło, ale z drugiej strony w państwie komunistycznym jest to możliwe. "Oko jadeitu" to taki przeciętniak, więc na pewno są lepsze powieści poruszające podobne wątki :)
UsuńNie wiem, jakoś sama fabuła mnie nie zachęca do przeczytania. A i w swojej recenzji nie wypowiadasz się emocjonalnie o niej, więc to znak, że mi się nie spodoba. ;)
OdpowiedzUsuńChociaż nie mówię jej stanowczego NIE. Nie wiem co zdarzy się za dziesięć lat, może wówczas po nią sięgnę.
Niestety w książce brak emocji, więc czyta się ją często ot, tak, bez napięcia i przeżywania losów bohaterów, więc nie będę namawiać na lekturę. Pozdrawiam :)
UsuńJako że namiętnie czytam książki o Chinach, dobrze, że przeczytałam Twoją recenzję, bo ja również wolę, kiedy losy bohaterów są nieco wyraźniej opisane i zawsze szukam emocji. Szkoda, bo po opisie książka zapowiadała się naprawdę nieźle, może jakaś inna powieść autorki jest bardziej porywająca. Podobnie jest z Shan Sa - jej książki nie trzymają równego poziomu, bo obok fantastycznych tytułów jak "Dziewczyna grająca w go" są te kiepskie jak "Aleksander i Alestria".
OdpowiedzUsuńKsiążkom Shan Sa (Sy?) dam szansę kiedyś, mimo że czasami zbierają negatywne recenzje. Natomiast jeśli chodzi o Diane Wei Liang to napisała jeszcze powieść "Papierowy motyl", ale na razie nie zamierzam jej czytać.
Usuń