17 marca 2013

Oko jadeitu - Diane Wei Liang


Wydawnictwo: Philip Wilson
Liczba stron: 304


Wyzwanie Book-Trotter zakłada, że każdego miesiąca uczestnicy przeczytają, chociaż jedną książkę należącą do literatury wybranego kraju. W marcu należy zmierzyć się dziełami pisanymi przez Chińczyków. Szukając w domowej biblioteczce odpowiedniej lektury, natrafiłam na zapomniany egzemplarz powieści nieznanej mi wcześniej pisarki Diane Wei Liang. Ponieważ Oko jadeitu spełnia podstawowe kryteria wyzwania stwierdziłam, że to właśnie ta książka będzie towarzyszyć mi w wolnych chwilach. Niestety nie podjęłam najlepszej decyzji, bo szybko okazało się, że fabuła wykreowana przez Diane Wei Liang nie należy do emocjonujących i zajmujących. A na dodatek w trakcie przetrząsania wszystkich zakamarków, w których za wszelką cenę staram się zmieścić zalewające pokój książki, odkryłam jeszcze jedną, wciąż nieprzeczytaną powieść tej pisarki.

W Chinach oficjalnie nie istnieje zawód prywatnego detektywa, ponieważ jest zabroniony przez prawo. Jednak ludzie zawsze znajdą jakiś sposób, by obejść przepisy i świadczyć nielegalne usługi. Jedną z taki osób jest trzydziestoletnia Mei Wang, która pod szyldem agencji informacyjnej, prowadzi własne biuro detektywistyczne. Kobieta jest niezależna, nowoczesna i odważna, więc na brak zleceń nie może narzekać. Kiedy przyjaciel rodziny, nazwany przez bliskich wujkiem Chenem, prosi o odnalezienie drogocennego przedmiotu z dynastii Hen, Mei nie waha się ani chwili i przyjmuje zlecenie. Szukając artefaktu, mogącego przynieść właścicielowi prawdziwą fortunę, bohaterka przekonuje się, że w Chinach wciąż obecne są echa wydarzeń z okresu Rewolucji Kulturalnej, a interesowanie cudzymi sprawami może być zgubne zarówno dla niej samej, jak i dla jej rodziny.

Sięgając po Oko jadeitu byłam przekonana, że będę miała do czynienia z typową powieścią detektywistyczną, ożywioną przez egzotyczne miejsce akcji. Niestety książka w niewielkim stopniu pokrywa się z moimi wcześniejszymi wyobrażeniami, ponieważ motyw poszukiwań tytułowego przedmiotu miesza się z wieloma innymi wątkami, składającymi się na tę historię. Nie chcę zaczynać od narzekania, więc najpierw przyjrzę się pozytywom powieści Diane Wei Liang. Atutem książki jest niewątpliwie postać głównej bohaterki, która jawi się jako zdecydowana, silna i bezkompromisowa kobieta. Mei Wang nie żyje tak, jak wiele jej rówieśniczek, ponieważ nie wyobraża sobie zamknięcia w złotej klatce i istnienia jedynie jako żona zamożnego męża. Nie zależy jej też na łatwych pieniądzach, które mogłaby zarobić jako kochanka wpływowych mężczyzn. Bohaterka nie potrafi dogadać się z matką, ponieważ rodzicielką nieustannie wypomina jej, że izoluje się od innych ludzi, nie dba o znalezienie dochodowej pracy i ułożenie sobie życia osobistego. Również relacje z młodszą siostrą Lu pozostawiają wiele do życzenia. Mei wyraźnie różni się od innych kobiet z rodziny, ale to właśnie dzięki swojemu charakterowi jest w stanie rozwiązać powierzoną przez Chena sprawę i zachować zimną krew w obliczu informacji rzucających cień na przeszłość jej bliskich.

Zaznaczenie wątków takich jak zgubny wpływ hazardu, niespełniona młodzieńcza miłość czy pobyt w obozie pracy mogłoby skutkować nakreśleniem historii obfitującej w wiele niespodziewanych zwrotów akcji. Jednak autorka z jakichś powodów postanowiła ograniczyć dynamikę w następujących po sobie wydarzeniach do minimum. W powieści nie ma ani krzty napięcia i niepewności, co do dalszych losów bohaterów. W połowie książki zorientowałam się, że czuje się, jakbym wciąż tkwiła gdzieś na początku opowieści, i z niecierpliwością czekam na jakieś spektakularne wydarzenie. Nic takiego się tutaj nie dzieje. Diane Wei Liang nie nudzi czytelnika, ale też nie potrafi go porwać i sprawić, żeby nieustannie zastanawiał się, co będzie dalej. Mei Wang rozwiązuje zagadkę, poznaje przeszłość swojej rodziny, spotyka dawnego ukochanego, ale to wszystko jest wyprane z emocji. Żałuję też, że pisarka nie rozbudowała bardziej kilku wątków, a jedynie je zasygnalizowała. Gdyby zdecydowała się poświęcić innym bohaterom nieco więcej miejsca na kartach powieści, zapewne całość wzbudziłaby we mnie większy entuzjazm.

Jeśli chodzi o ducha egzotyki, którego miałam nadzieję poczuć w trakcie lektury to nie jest źle, ale do ideału sporo brakuje. Autorka zdradza dużo wydarzeń z biografii Mei, co w pewnym stopniu pozwala poznać życie we współczesnych Chinach, ale znów nie mogę oprzeć się wrażeniu, że gdyby bardziej szczegółowo opisała układy panujące wśród bogatych i wpływowych oraz ich możliwości wynikające z zajmowania określonego stanowiska, to zapamiętałabym tę książkę na dłużej. A tak, zapewne za miesiąc, dwa, nie będę już potrafiła powiedzieć, o czym właściwie traktuje ta historia. Diane Wei Liang była na dobrej drodze, ponieważ zwróciła uwagę na zwyczaje panujące w chińskiej rodzinie, na specyfikę ogromnego Pekinu, w którym tak łatwo przepaść bez wieści oraz na próby pogodzenia takiej, a nie innej historii państwa z oznakami nowych czasów. Jednak zabrakło emocji, napięcia i tego czegoś, co bezbłędnie wyczuwa się jako talent w przedstawianiu zawiłych i skomplikowanych losów bohaterów. Oko jadeitu jest poprawną książką. Na pierwszy rzut oka nic nie drażni, a wszystko układa się w logiczną całość, ale jak zaczniemy zastanawiać się nad paroma wątkami i wnikliwiej im się przyglądać, to może okazać się, że wiele tej powieści brakuje. Ze swojej strony nie polecam, ale też nie chcę jakoś specjalnie odradzać. Może ktoś inny wyniesie z tej lektury więcej niż ja. 


Ocena: 3,5 / 6

Książka przeczytana w ramach wyzwania Book-Trotter 

48 komentarzy:

  1. O książce nie słyszałam, ale widzę, że chyba niewiele straciłam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej niewiele. "Oko jadeitu" to jedna z książek, które można przeczytać, ale jak się tego nie zrobi to też dobrze :)

      Usuń
  2. Po lekturze Mo Yana, mam dość chińskiej literatury na kilka miesięcy, dlatego odpuszczę sobie ten tytuł, zwłaszcza, że jak widzę szału nie ma, więc wiele nie stracę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kurcze, zaczynam się coraz bardziej bać spotkania z twórczością Mo Yana. Z jednej strony mnie ciekawi, ale z drugiej się obawiam, że nie będzie mi się podobać. "Oko jadeitu" można spokojnie opuścić :)

      Usuń
  3. No cóż, widzę, że ,,Oko Jadeitu'' ma raczej więcej negatywnych elementów niż pozytywowych, gdyż brak napięcia, jak dla mnie stanowi dużą przeszkodę w literaturze z dreszczykiem.
    Zaskoczyłaś mnie informacją, że ,,w Chinach oficjalnie nie istnieje zawód prywatnego detektywa, ponieważ jest zabroniony przez prawo''.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zależy, kto jakie ma oczekiwania. Brak napięcia to poważna wada, ale książka ma też interesujące momenty. Niemniej nie będę namawiać na lekturę. Też mnie ta informacja zaskoczyła, nie wiem czy jest prawdziwa, ale jestem w stanie w nią uwierzyć.

      Usuń
  4. Już po samym tytule chyba można się domyślić o czym będzie książka. Nie miałbym nic przeciwko takiej fabule, bo wydaje się, że mogłoby czytelnika wciągać, ale skoro nie ma żadnego napięcia ani podobnych elementów, to raczej wątpię, że kiedykolwiek ją przeczytam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety napięcia nie dostrzegłam ani śladu. Wydarzenia po prostu następują po sobie i tyle.

      Usuń
  5. Nie ciekawi mnie ta ksiązka, więc odpuszczam bez żalu. PS Widzę, że czytasz "Rok 1984" - czekam na Twoją recenzję, bo przymierzam się i ja do tej książki. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, dzisiaj zaczęłam czytać i na razie bardzo mi się podoba. Od dawna przymierzałam się do poznania "Roku 1984" i wreszcie przyszedł czas na tą książkę :)

      Usuń
  6. Ja Chińczyków jakoś nie czytam, choć też myślę o dołączeniu się do wyzwania:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto się przemóc i poznać literaturę z egzotycznych zakątków :)

      Usuń
  7. Nazwisko pisarki w ogole nic mi nie mowi i z tego, co piszesz, moge sobie darowac na razie jej ksiazki. nie sadze, aby powiesc w najblizszym czasie mnie zainteresowala.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Diane Wei Linag napisała jeszcze powieść "Papierowy motyl" i z tego, co się orientuję to bohaterką też jest Mei Wang. Nie jest to jakaś popularna pisarka, więc mogłaś o niej nie słyszeć.

      Usuń
  8. Nie wiedziałam, że w Chinach nie można być prywatnym detektywem. To naprawdę ciekawostka. Mimo tego do tej książki raczej nie zajrzę. Nie zainteresowała mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tego nie wiedziałam, ale tak jest napisane w tej powieści :) Może już się coś zmieniło, bo książka jest 2007 roku.

      Usuń
  9. Po przeczytaniu Twojej recenzji myślę, że i mi ta książka nie przypadnie do gustu. Lubię, kiedy akcja w tego typu powieściach jest dynamiczna i dużo się dzieje, a tutaj raczej nie można na to liczyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, też spodziewałam się bardziej porywających zdarzeń.

      Usuń
  10. Ja za autorami z tego kraju nie przepadam i nawet nie biorę ich pod uwagę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego nie przepadasz? Jest jakiś powód tej niechęci? Zaskoczyłeś mnie, bo w moim zdaniem warto właśnie wyjść poza autorów polskich, amerykańskich i skandynawskich ostatnio i poznać literaturę z innych państw.

      Usuń
  11. Chiny to zdecydowanie nie moja bajka, zwłaszcza, że ocena nie powala.

    OdpowiedzUsuń
  12. Widzę, że udało Ci się zaliczyć marcowe wyzwanie. Gratuluję! :) A moje książki wciąż czekają...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wyjątkowo szybko się z nim uporałam :) A jakie powieści Ty masz w planach do wyzwania?

      Usuń
    2. Naszykowałam sobie "Dziewczęta z Szanghaju", "Pawilon Kwiatu Brzoskwini" i "Cesarzową Orchideę", ale każda z nich to cegiełka i coś czarno widzę przeczytanie ich wszystkich... :)

      Usuń
    3. "Dziewczęta z Szanghaju" czytałam i bardzo mi się podobała ta powieść, więc polecam :) "Pawilon Kwiatu Brzoskwini" - kojarzę książkę i też chętnie bym ją poznała, natomiast "Cesarzowa Orchidea" nie brzmi znajomo. Rzeczywiście, wybrałaś sobie sporo lektur, może w Święta uda Ci się podgonić z czytaniem :)

      Usuń
  13. Zaskoczyłaś mnie tą informacją o detektywach w chinach. Pojęcia nie miałam, ze to zabronione.
    Szkoda, że książka nie porywa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że to prawdziwa informacja, chociaż kto wie, może tylko przytoczona na potrzeby książki :P Zresztą, od jej napisania minęło 6 lat, więc może się coś zmieniło. Niestety nie porwała mnie ta opowieść, tak jak sobie to wyobrażałam.

      Usuń
    2. Próbowałam znaleźć coś w necie na ten temat, ale chyba nie potrafię szukać. ;)

      Usuń
  14. No cóż, z opisu i po ocenie widzę, że raczej się nie skuszę... Ale za to uśmiechnęłam się czytając o tym, że przekopujesz swoje zbiory książkowe i nawet nie wiesz, co może Cię zaskoczyć. Pozazdrościć biblioteczki. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój książkowy nałóg tak się rozrósł, że niestety już nie ogarniam wszystkich zgromadzonych pozycji, stąd czasami zaskoczenie :) Powinnam uszczuplać zapasy, ale kolejnych książek przybywa i przybywa. Pewnie skądś to znasz :))

      Usuń
  15. Tym razem podziękuję za tę lekturę. Interesująca bohaterka, ciekawe wątki i odrobina egzotyki nie wystarczą, żeby zniwelować potrzebę dynamiki i emocji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem i nie namawiam, bo naprawdę brakuje tej powieści chociaż odrobiny żywej akcji.

      Usuń
  16. Uwielbiam egzotykę i Chiny w literaturze. Zapisze sobie tytuł i w wolnej chwili sama spróbuję się z nią zapoznać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A możesz polecić mi dobre powieści chińskich autorów lub z akcją osadzoną w Chinach? Bo ja znam tylko książki Lisy See i Pearl S. Buck, a chętnie poznam twórczość innych pisarzy :)

      Usuń
    2. Lisa See i Pearl S. Buck są i moimi faworytkami :) Szczególnie upodobałam sobie książkę "Kwiat Śniegu i sekretny wachlarz". Mingmei Yip ostatnio mi się spodobała ( czytałam "Pawilon Kwiatu Brzoskwini") oraz mam ochotę poznać Anchee Min i Shan Sa.

      Usuń
    3. "Kwiat Śniegu"... to wspaniała powieść, też ją bardzo lubię :) O Mingmei Yip słyszałam i mam w planach jej książki, podobnie Anchee Min. Natomiast Shan Sa chyba zbiera raczej negatywne recenzje, ale wiadomo, najlepiej jak każdy sam przeczyta i wyrobi sobie opinie.

      Usuń
    4. Właśnie z powodu tych kiepskich recenzji chcę poznać choć jedną książkę Shan Sa :P Już tak mam :P "50 twarzy Greya" też przeczytam dzięki miażdżącym recenzjom :)

      Usuń
    5. Shan Sa również i mnie ciekawi, więc możliwe, że też będę chciała przeczytać jakąś książkę. Natomiast do Greya zupełnie mnie nie ciągnie :P

      Usuń
  17. Kończę właśnie "Kamienną małpę" Deavera, w której jest sporo o chińskiej rzeczywistosci. Niemniej posłucham dobrej rady i raczej będę unikać "Oko...", gdyż po co czytać coś, co nie jest rewelacją, skoro tyle fajnych książek czeka na przeczytanie? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak, lepiej zabrać się za coś bardziej interesującego.

      Usuń
  18. To ja sobie daruję tę książkę, skoro tak nisko ją oceniłaś.
    Pzodrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż tak nisko jej nie oceniłam, ale rzeczywiście szału nie ma.

      Usuń
  19. Zdziwiłam się, że w Chinach nie istnieje taki zawód jak prywatny detektyw. A sama książka niezbyt mnie zaintrygowała, jest tyle lepszych powieści o takiej tematyce, więc poszukam czegoś ciekawszego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mnie to zdziwiło, ale z drugiej strony w państwie komunistycznym jest to możliwe. "Oko jadeitu" to taki przeciętniak, więc na pewno są lepsze powieści poruszające podobne wątki :)

      Usuń
  20. Nie wiem, jakoś sama fabuła mnie nie zachęca do przeczytania. A i w swojej recenzji nie wypowiadasz się emocjonalnie o niej, więc to znak, że mi się nie spodoba. ;)
    Chociaż nie mówię jej stanowczego NIE. Nie wiem co zdarzy się za dziesięć lat, może wówczas po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety w książce brak emocji, więc czyta się ją często ot, tak, bez napięcia i przeżywania losów bohaterów, więc nie będę namawiać na lekturę. Pozdrawiam :)

      Usuń
  21. Jako że namiętnie czytam książki o Chinach, dobrze, że przeczytałam Twoją recenzję, bo ja również wolę, kiedy losy bohaterów są nieco wyraźniej opisane i zawsze szukam emocji. Szkoda, bo po opisie książka zapowiadała się naprawdę nieźle, może jakaś inna powieść autorki jest bardziej porywająca. Podobnie jest z Shan Sa - jej książki nie trzymają równego poziomu, bo obok fantastycznych tytułów jak "Dziewczyna grająca w go" są te kiepskie jak "Aleksander i Alestria".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książkom Shan Sa (Sy?) dam szansę kiedyś, mimo że czasami zbierają negatywne recenzje. Natomiast jeśli chodzi o Diane Wei Liang to napisała jeszcze powieść "Papierowy motyl", ale na razie nie zamierzam jej czytać.

      Usuń