16 sierpnia 2012

W następnym życiu - Marc Levy


Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 208

Uznany historyk sztuki Jonathan od lat pasjonuje się malarstwem zmarłego w XIX wieku Vladimira Radskina. Bohater dokładnie wie, w których galeriach znajdują się poszczególne obrazy, z wyjątkiem jednego. Istnieją przesłanki, by wierzyć, że Radskin tuż przed śmiercią namalował niezwykłe dzieło, oddające cały jego talent i geniusz. Niestety od ponad stu lat nikt tego płótna nie widział, a wielu wątpi, by kiedykolwiek powstało. Kilka tygodni przed ślubem Jonathan otrzymuje wiadomość, że tajemnicze dzieło rosyjskiego malarza zostanie dostarczone do jednej z londyńskich galerii. Gnany ciekawością wyrusza do Anglii, gdzie poznaje piękną właścicielkę wspomnianej galerii Clarę. Już od pierwszego spotkania między Jonathanem a Clarą dzieje się coś dziwnego. Bohaterowie mają wrażenie, że znają się od lat, na dodatek ich fascynacja malarstwem Radskina zdaje się być powodowana czymś więcej niż uznaniem dla talentu Rosjanina.

W opisie fabuły nie zdradziłam kluczowej kwestii dla tej powieści, ponieważ jej poznanie czyni całą historię przewidywalną. W streszczeniu wydarzeń na okładce wszystko zostało wyłuszczone od A do Z, dlatego przestrzegam przed spoglądaniem na nią przed przeczytaniem książki. Niestety tej najważniejszej rzeczy można domyślić się już na początku lektury, ponieważ autor zostawia tyle wskazówek, że niemal niemożliwe jest, by kogokolwiek mógł później zaskoczyć. Uważam, że taka kompozycja to ogromna wada powieści Levy’ego. Początek dłuży się niemiłosiernie, nudząc i irytując brakiem istotnych zdarzeń. Akcja nabiera tempa dopiero na kilkudziesięciu ostatnich stronach, ale wtedy jest już za późno, bo przecież wcześniej czytelnik wszystkiego się już domyślił. Autor próbuje wprowadzać jeszcze element zaskoczenia poprzez zdemaskowanie fałszywej tożsamości kilku postaci, ale w gruncie rzeczy to nie ma wielkiego znaczenia. Żeby nie pozostawiać was w irytującej niewiedzy zdradzę tylko, że priorytetowy motyw dotyczy relacji między głównymi bohaterami, wymykającej się wszelkim zasadom logicznego pojmowania rzeczywistości.

O miłości aż po grób i o uczuciu silniejszym niż śmierć napisano bardzo wiele książek. Marc Levy również skusił się na taką tematykę, czyniąc osią swojej powieści skomplikowane relacje między Jonathanem a Clarą. Bohaterowie przeżywają dylematy silnie wyeksploatowane w romansach. On lada dzień ma stanąć na ślubnym kobiercu, ona cierpi z tęsknoty za nim. Na szczęście takie przepychanki nie trwają długo, bo w tej książce ważniejszy jest wątek paranormalny, wyznaczający stopień zażyłości bohaterów. Zgodnie z nim atrakcyjna właścicielka galerii i badacz dzieł Radskina po prostu są sobie przeznaczeni. Jednak z pewnego powodu nie mogą być ze sobą, więc po raz kolejny pisarz odwołuje się do klasycznych romansowych chwytów – obdarowuje bohaterów wielką miłością, która nie może zaznać spełnienia. Przynajmniej nie w tym życiu. Nie będę ukrywać, że recenzowana książka nie przypadła mi do gustu, mimo że pomysł na całą opowieść nie jest zły. Zabrakło mi większej dawki emocji i innej konstrukcji głównego wątku. Marc Levy zdecydowanie za dużo zdradza na samym początku, przez co środek powieści wieje nudą. Poza tym dopatrzyłam się kilku elementów podważających wcześniejsze założenia. Główny bohater należy do grona wybitnych historyków sztuki, specjalizuje się w malarstwie Radskina, ale jego profesjonalizm jest w ogóle niedostrzegalny. Jonathan od dwudziestu lat poszukuje ostatniego obrazu niedocenianego rosyjskiego artysty i rzekomo wie wszystko o jego twórczości oraz o nim samym. Nie uwierzyłabym w to, gdyby autor co chwilę nie podkreślał jak wybitnym specjalistą jest Jonathan. Banalne anegdoty wprawiały go w zdumienie, a przygotowany referat składał się z samych frazesów. Jakby tego było mało, mężczyzna nie potrafił powiedzieć o obrazach Radskina nic poza kolorystyką. Nieustannie wracał do barw, pomijając inne aspekty dzieła.

Płomienna miłość między bohaterami również nie bardzo mnie przekonała, ponieważ wszystko dzieje się zbyt szybko Jonathan początkowo nie może się określić czy powinien wrócić do narzeczonej czy jego przeznaczeniem jest rozwinięcie znajomości z nowopoznaną kobietą. Kiedy podejmuje decyzje wszystko toczy się lawinowo. Nagle pozbywa się wszystkich wątpliwości i już wie, że z Clarą łączy go niecodzienna więź. Główna bohaterka jest jeszcze bardziej zdecydowana, od razu orientuje się, że Jonathan jest kimś wyjątkowym. Historie rojące się od miłosnych wyznań mogą przyprawić o mdłości, ale takie, w których uczuć brakuje trudno uznać za wiarygodne.  Paradoksalnie w przypadku tej pary nie ma namiętności, pasji, dopiero na końcu mogłam odczuć, że naprawdę są dla siebie stworzeni. Wcześniej odnosiłam wrażenie, że to ich uczucie jest letnie, zwłaszcza, że Jonathan zamiast wziąć sprawy w swoje ręce potulnie pozwalał, żeby to inni kierowali jego życiem. Zakończenie jakoś szczególnie mnie nie poruszyło, chociaż ma zadatki na wyciskacza łez i jeżeli ktoś wciągnie się w fabułę to możliwe, że poczuje lekki żal. Najbardziej wyrazistą postacią jest przyjaciel Jonathana Peter Gwel. Tylko dzięki niemu nie zasnęłam podczas lektury. Swoim ciętym językiem i zdolnościami do formułowania celnych ripost zdobył moją sympatię i sprawił, że dostrzegłam pozytywny aspekt powieści. Przyjaźń łącząca Petera i głównego bohatera została opisana w interesujący sposób. Obaj panowie wspierają się w trudnych sytuacjach i prowadzą razem interesy, ale często się sprzeczają i wymieniają ironiczne uwagi. Peter to szczególna osoba, preferująca pozornie niedbały stosunek do zażyłości z Jonathanem. Niemniej ani przez chwilę nie wątpiłam, że bohaterowie darzą się ogromną sympatią i dobrze dogadują zarówno w interesach jak i w prywatnych sprawach.

W następnym życiu to książka, która może się podobać. Jeśli tylko czytelnik przymknie oko na pewne minusy i uwierzy w szczerość uczuć bohaterów, ma szansę odczuć przyjemność z czytania tej powieści. Niestety mnie autor nie przekonał, bo ani kreacja postaci, ani użyty język nie zachwycają. Natomiast sam pomysł na historię jest dość dobry, ale mógł zostać znacznie lepiej wykorzystany.

Ocena: 2,5 / 6

Książka przeczytana w ramach wyzwania Book-Trotter