Wydawnictwo: Dreams
Liczba stron: 200
W anonimowym liście do
dziennikarza Rafała Kamińskiego jest napisane, że ukryta wśród bieszczadzkich
lasów wieś Polana, to miejsce, w którym od trzech lat odbywa się makabryczna ceremonia.
Rzekomo w Wielki Piątek wszyscy mieszkańcy gromadzą się pod kościołem i ruszają
na pobliską górę, by uczestniczyć w Drodze Krzyżowej. Uroczystość nie jest
tylko symbolicznym odtworzeniem wydarzeń zapisanych w Biblii, bo autor listu
uważa, że co roku ktoś naprawdę zostaje ukrzyżowany na podobieństwo Chrystusa.
Kamiński jest przekonany, że to idiotyczny żart i nie ma zamiaru jechać w
Bieszczady tylko po to, żeby szukać wariata lub znudzonego nastolatka, który
wymyśla takie bzdury. Jednak naczelny „Głosu Podkarpacia” naciska i bohater
zostaje zmuszony do odwiedzenia Polany. Na miejscu dokonuje kilku przerażających
odkryć, które podkopują jego racjonalnie podejście do całej sprawy. A gdy ktoś
wyraźnie daje Kamińskiemu do zrozumienia, że nie jest w wiosce mile widziany, dziennikarz
zaczyna podejrzewać, że anonimowy informator ma jednak rację.
Janusz Koryl zapadł mi
w pamięć jako autor nieszablonowego dreszczowca pod tytułem Sny. Gdy nadarzyła się możliwość
przeczytania kolejnej książki tego pisarza, nie wahałam się ani chwili i z
zapałem zabrałam się do lektury. Na Ceremonię
na pewno warto zwrócić uwagę, bo pomysł na fabułę jest niezwykle intrygujący.
Już samo to, że akcja rozgrywa się w zapomnianej przez ludzi, niewielkiej
wiosce, w której prawdopodobnie mają miejsce okrutne praktyki religijne,
pobudza wyobraźnie do snucia przerażających wizji z pogranicza horroru i
fantastyki. A jeżeli do tego dodać mrożące krew w żyłach znaleziska, wędrówki
przez leśne gęstwiny i spotkania z nieprzyjaznymi mieszkańcami Polany to sukces
takiej historii wydaje się więcej niż pewny. Jednak mimo potencjału nie mogę
ogłosić powieści Janusza Koryla hitem roku, bo w oczy razi kilka niedoróbek,
psujących pozytywne pierwsze wrażenie.
Za największy minus
uważam skupienie się tylko na jednym wątku. Główny bohater udaje się w
Bieszczady, próbuje dowiedzieć się czy rzeczywiście we wsi panuje zmowa
milczenia, dająca przyzwolenie na dokonywanie morderstw, spotykają go przeróżne
nieprzyjemne wydarzenia i.. koniec. Autor koncentruje się właściwie tylko na
postaci Kamińskiego i jego punkcie widzenia. Zabrakło dogłębnego ukazania
sytuacji z innej perspektyw, na przykład któregoś z mieszkańców Polany. W książce
pojawiają się wzmianki o proboszczu, miejscowych pijaczkach czy bliskich
rzekomych ofiar ukrzyżowania, ale żadna z tych postaci nie została na tyle
rozbudowana, by wnieść do powieści coś więcej niż kilka zdawkowych informacji.
Nie przekonała mnie motywacja proboszcza i rady parafialnej, których działania
wzbudziły tyle kontrowersji. Nie znalazłam też wytłumaczenie na zbiorową
bezwolność ludzi i absolutną zgodę na wszystko, co ich spotyka. W Ceremonii zawiodło psychologiczne
umotywowanie konkretnych zachowań, co sprawiło, że czasami irytowałam się
czytając, o postępowaniu, dla którego nijak nie mogłam znaleźć logicznego
wyjaśnienia.
Powieść Janusza Koryla
na szczęście ma też kilka atutów, dzięki którym czytanie Ceremonii może dostarczyć przyjemności amatorom mocnych wrażeń. Na
pochwałę zasługuje bardzo szybkie tempo akcji, jedno wydarzenie goni drugie,
sytuacja zmienia się z minuty na minutę, a pewne jest tylko to, że główny
bohater znajduje się w poważnych tarapatach. Autor zadbał też o odpowiednią
ilość mylących tropów, łapiących w pułapkę Kamińskiego razem z nieostrożnymi
czytelnikami, którzy zbyt szybko zaufali nieznajomym mieszkańcom Polany. Mnie
udało się pułapki uniknąć, ale wykreowana intryga nie jest banalna ani
przewidywalna, więc zapewne niejeden odbiorca zareaguje zdumieniem na
poszczególne wydarzenia. Muszę przyznać, że jest coś, co i mnie ogromnie
zaskoczyło. Mam na myśli świetne, przewrotne zakończenie, które zmusza do zastanowienia
się, kto tak naprawdę ma rację. Od początku byłam całym sercem za Kamińskim i
jego żelaznymi argumentami, potwierdzającymi odkrycie, którego dokonał. A
finałowa scena zburzyła całą koncepcję, pozostawiając mnie w niepewności i
rozterce. Zakończenie jest otwarte, każdy może samodzielnie dopowiedzieć sobie,
co zdarzy się dalej. Przyznam, że nie wiem, co o tym myśleć, liczę, że autor
pokusi się o kontynuację, rzucającą więcej światła na końcowe rewelacje.
Z pisarstwa Janusza
Koryla można wyodrębnić kilka stałych punktów, z których najbardziej
charakterystyczne to: wybór małego miasta lub zapadłej wsi na miejsce akcji
oraz połączenie wątku nadprzyrodzonego z realistycznymi zdarzeniami. Wśród bohaterów
pojawia się również miejscowy ksiądz, będący postacią, której zachowanie trudno
jednoznacznie ocenić. Janusz Koryl ma niewątpliwy talent do kreowania
chwytliwych i intrygujących fabuł, ale trochę gorzej wypada realizacja tychże
pomysłów, bo ciągle mam wrażenie, że autor nie wyczerpuje wszystkich
możliwości. Ceremonię, podobnie jak Sny, widziałabym jako znacznie bardziej
rozbudowaną powieść, pozwalającą wykorzystać potencjał, drzemiący w tej historii.
Ocena: 4 / 6
Egzemplarz
recenzencki otrzymałam dzięki uprzejmości portalu Sztukater oraz wydawnictwa
Dreams.
Czytałam "Sny" i byłam pod wrażeniem tej niewielkiej książeczki, która zawierała tak dobrą treść.
OdpowiedzUsuńNa "Ceremonię" mam wielką chęć, uwielbiam fabuły osadzone w malutkich, zapomnianych przez Boga miejscach i duchotę klaustrofobicznego społeczeństwa, mam nadzieję, że niedociągnięcia w umotywowaniu psychologicznym działań mieszkańców nie będą mi szczególnie przeszkadzać.
Miłego dnia :)
Widzę, że mamy podobny gust :) Małe miasteczka i wsie to idealna sceneria do wszelkich makabrycznych zdarzeń. Niby nic nowego nie można w takiej historiach zawrzeć, ale i tak mi się podobają :)
UsuńOj mnie również, to się nazywa doskonałe tło pod doskonale makabryczną fabułę ;)
UsuńZgadzam się, najstraszniejsze wydarzenia mają miejsce w spokojnych i niby sielankowych okolicach :)
UsuńLubię takie hermetyczne klimaty, zamknięte społeczności rozwijające własną dynamikę, kiszące się w swym piekiełku. Nie zamierzałam sięgać po tę książkę, ale cóż, może jednak zmienię zdanie:-)
OdpowiedzUsuńW tej książce ludzie kiszą się we własnym piekiełku o to bardzo. Co prawda nie do końca rozumiem, dlaczego nikt nie protestował i wszyscy godzili się na pewne zdarzenia, ale książka warta przeczytania :)
UsuńUwielbiam w kryminałach wątki nadprzyrodzone, więc jak tylko przeczytałam twoją recenzje, to od razu oczy mi się zaświeciły:-) Mam nadzieję, że będzie mi dane w najbliższym czasie poznać ową powieść, gdyż mocno mnie ona zaintrygowała.
OdpowiedzUsuńNie powinnaś byś rozczarowana skoro lubisz takie połączenie wątków. Tutaj realizm miesza się z nadprzyrodzonymi zdarzeniami, których raczej nie da się wytłumaczyć w racjonalny sposób.
UsuńAle naprawdę chętnie sięgnę;)
OdpowiedzUsuńTym razem, mnie nie ciągnie. Ale widzę, że Zakochaną modelkę będziesz czytać, ciekawa jestem czy Ci się spodoba, czytałam inne książki z "tej serii" Bukowego lasu i byłam zachwycona, ciekawa jestem jak wypadnie ta, bo mam na nią straszną ochotę :)
OdpowiedzUsuńOd dawna miałam ochotę na tę serię Bukowego lasu. W planach mam wszystkie podobne powieści, ale na pierwszy ogień poszła właśnie "Zakochana modelka", mam nadzieję, że będzie mi się podobać :)
UsuńWydaje mi się, że nie dla mnie. :-)
OdpowiedzUsuńja podobnie jak poprzedniczka chyba spasuję :-)
OdpowiedzUsuńOj, dziewczyny nie poddawajcie się od razu, może akurat książka wam się spodoba :) Oczywiście to tak żartem, nie ma sensu zmuszać się do lektury, czasami jakaś powieść od razu odpada i już.
UsuńNiektóre szczegóły fabuły przypominają mi "Starzyznę" Stefana Dardy - tam też dziennikarz rusza do małej wioski ściągnięty niezwykłymi rewelacjami pewnego informatora, też mamy tam zamkniętą społeczność, która dokonała makabrycznej zbrodni... "Starzyznę" czytało mi się świetnie, "Ceremonii" też dam szansę, ale coś czuję, że wypadnie znacznie słabiej...
OdpowiedzUsuńDardy czytałam "Dom na wyrębach" i jak dla mnie Koryl jest znacznie lepszy, na pewno pod względem językowo-stylistycznym. Dlatego będę polemizować z przypuszczeniem, że "Ceremonia" wypadnie słabiej. Co prawda "Starzyzny" nie czytałam, ale o twórczości Dardy ucięłam sobie pogawędkę z Natulą i z tego, co wiem, to styl tego autora nie ewoluuje wraz z kolejnymi powieściami. Nie wiem czy nie zagmatwałam za bardzo, w każdym razie namawiam na lekturę "Ceremonii" :)
UsuńOch, jak ja uwielbiam fabułę osnutą wokół jakichś tajemniczych rytuałów, gdzieś w zapadłej wsi! To zdecydowanie książka dla mnie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Też lubię takie klimaty w książkach :)
Usuńraczej chyba nie sięgnę, jeszcze się zastanowię...
OdpowiedzUsuńCo rusz wybierasz lekturę, o której istnieniu pojęcia nie miałam i tak samo o ich autorach. :) Wiele osób właśnie dzięki Tobie ich poznaje, wiesz?:) Tak trzymaj!
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że nie spodziewałam się tego, ale jeśli moje wybory przybliżają innym sylwetki autorów i ich dzieła, to bardzo się cieszę :) Dziękuję, za ciepły komentarz :)
UsuńHm... Książka "Sny" tego autora niespecjalnie mi się podobała, myślałam, że już nie sięgnę po następne pozycje przez niego napisane, ale Twoja recenzja uświadomiła mi, że nie powinno się nikogo skreślać po jednej książce, że warto spróbować jeszcze raz. Może w przyszłości przeczytam "Ceremonię".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
A dlaczego "Sny" Ci się nie podobały raczej? Też staram się nie oceniać autora po jednej książce, chyba, że odrzuca mnie na kilometr od takiej twórczości. Namawiam na danie Korylowi jeszcze jednej szansy :)
UsuńChwalisz i rzeczywiście, tematyka brzmi ciekawie i intrygująco, ale brak logiki, o której wspomniałaś, dyskwalifikuje tą książkę w moich oczach. Może poczytam coś innego tego autora ;)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie to brak logiki, ale może ktoś odbierze to inaczej. Też mnie to denerwowało, dlatego rozumiem Twoje zniechęcenie.
UsuńStrasznie ciekawa jestem tej książki. I chociaż do polskich kryminałów poschodzę raczej sceptycznie, to myślę, że "Ceremonii" dam szansę. Mam słabość do utworów inspirowanych wydarzeniami biblijnymi - zwłaszcza thrillerów. Troszkę obawiam się tych wad, o których piszesz, ale postaram się przymknąć na nie oko i mam nadzieję, że książka przypadnie mi do gustu. :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa Twojej opinii, skoro lubisz książki inspirowane wydarzeniami z Biblii to myślę, że "Ceremonia" przypadnie Ci do gustu :)
UsuńCzytam Twojego bloga i dziękuję Ci za wpis
OdpowiedzUsuńoraz zapraszam także do moich recenzji książek na stronę
http://dodeski.pl
Gorąco polecam :)
A mnie się wydaje, że to może dobrze, że nie jest tak rozbudowana. Może o to właśnie chodziło autorowi. Zajrzę do tej książki na pewno :)
OdpowiedzUsuńPewnie tak był zamysł autora, nie wątpię w to :) Ale moje odczucia są takie, że powieść mogłaby być dłuższa, wiadomo to już takie bardzo subiektywne odczucie :)
UsuńChętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńMam troszkę mieszane uczucia co do tej książki, bo ani o autorze nie słyszałam, ani o książce, a z drugiej strony Twoja recenzja mówi, że warto po nią sięgnąć. Ciekawi mnie tylko czy dostanę ją w bibliotece.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy jest w bibliotece, to nowość, więc może być ciężko.
UsuńHej, ja mam pytanie małe. Czy byłabyś zainteresowana umieszczeniem w Katalogu Czytelniczym? Wystarczy tylko, że dodasz Katalog do linków i napiszesz w komentarzu bądź w mailu, żebym wpisała na listę Twojego bloga. :) Oczywiście, do niczego nie zmuszam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie. :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńA czym jest ten katalog czytelniczy? Trudno zdecydować, mając tak mało informacji.
OdpowiedzUsuńCzytałam "Sny" i bardzo mi się podobały (nabyłam je na spotkaniu autorskim). Żałowałam potem, że nie wzięłam też "Ceremonii". W najbliższym czasie chcę ją przeczytać.
OdpowiedzUsuń