Wydawnictwo: Dolnośląskie
Liczba stron: 560
Waszyngtonem wstrząsa
seria brutalnych morderstw, których ofiarami padają kobiety w różnym wieku. Na
pierwszy rzut oka nic ich nie łączy, mają odmienne zainteresowania, wykonują
inną pracę, należą do zupełnie różnych światów. Skąd w takim razie przypuszczenie,
że zabójcą jest ta sama osoba? Otóż, ofiary mają zawiązane na szyi kolorowe
tasiemki, do których przytroczono etykiety podobne do oznaczeń na bagażach. Na
dodatek wszystkie zginęły w ten sam sposób – brutalne pobicie i uduszenie. Gdy
zabita zostaje kolejna kobieta, sprawę przejmuje detektyw Robert Miller.
Policjant musi zmierzyć się nie tylko z Wstążkowym mordercą, bo taki przydomek
nadały zabójcy media, ale także z własnymi demonami. Miller właśnie wrócił z
przymusowego urlopu, do niedawna to jego nazwisko pojawiało się najczęściej w waszyngtońskich
gazetach, a teraz znów zostaje zamieszany w dziwne śledztwo, w którym nic do
siebie nie pasuje.
Roger Jon Ellory to
brytyjskich pisarz kryminałów, mający na koncie kilka, dobrze przyjętych przez
krytykę, powieści. Na polskim rynku wydano jedynie dwie jego książki – Cichą wiarę w anioły i Śmiertelnie proste rozwiązanie. Jak
zawsze, gdy po raz pierwszy stykam się z twórczością zupełnie nieznanego mi
autora, starałam się nie oczekiwać niczego poza kilkoma godzinami rozrywki. Po
przeczytaniu pierwszej połowy książki byłam przekonana, że Ellory niczym mnie
nie zaskoczy, a jego dzieło będę musiała odłożyć na półkę z etykietą „nic
specjalnego”. Mimo niezbyt udanego początku czytałam dalej i jakież było moje
zdziwienie, gdy nagle wszystko się zmieniło. Kilkadziesiąt pierwszych stron
sugeruje, że czytelnik będzie miał do czynienia z prawie klasycznym kryminałem
– seryjny zabójca, detektyw z przeszłością i mroczne zakamarki wielkiego
miasta. A „prawie klasyczny kryminał”, dlatego że na końcu każdego rozdziału
pojawiają się fragmenty, których narratorem prawdopodobnie jest poszukiwany
Wstążkowy morderca. W takiej sytuacji wydawało mi się, że wszystko już jasne.
Będę obserwować jak krok po kroku Miller przybliża się do poznania tożsamości
przestępcy, jak wyrusza za nim w pościg, dowiem się, co łączyło te kobiety, a
na końcu przeczytam monolog mordercy, wyjaśniający dlaczego dopuścił się tylu
zbrodni. Też tak pomyśleliście, prawda? Nic bardziej błędnego, w Śmiertelnie prostym rozwiązaniu nic
proste nie jest, bo im więcej godzin poświęconych na śledztwo, tym więcej
niewiadomych.
Duga połowa powieści
obfituje w dynamiczną akcję i kilka naprawdę zaskakujących zwrotów wydarzeń.
Pojawiają się wątki szpiegowskie i polityczne, tajne organizacje, agenci i inne
specjalne oddziały. Nie są to moje
ulubione motywy w kryminałach, ale w tej książce dobrze się sprawdzają. Autor
całą intrygę nakreślił tak, że chociaż czytelnik podejrzewa, co się dzieje to
nie ma pojęcia na jak wielką skalę i kto jest w całą sprawę zamieszany. Dopiero
później na jaw wychodzą, wytrącające z równowagi szczegóły. Amatorzy wszelkich
teorii spiskowych z pewnością będą zachwyceni dziełem Ellorya. Nieco bardziej
sceptyczni czytelnicy również nie powinni narzekać, bo całość sprawia
niepokojąco autentyczne wrażenie. Moim zdaniem realizm jest największym atutem
tej powieści. Autor przedstawił wydarzenia, o których zwyczajny amerykański
obywatel nie chciałby wiedzieć. Pod maską demokratycznego, praworządnego
państwa skrywa się prawdziwy potwór, którego nic nie powstrzyma. Żałuję tylko,
że elementy zaskoczenia, dynamizmu i najciekawsze fragmenty pojawiają się tak
późno. Książka należy do obszernych i niestety sporo w niej przegadanych
momentów, które niepotrzebnie rozwlekają akcje, nic ważnego do powieści nie
wnosząc.
Bohaterów pojawia się
całkiem sporo, ale tak naprawdę tylko dwóch ma większe znaczenie. Jednym z nich
jest Robert Miller, a drugim mężczyzna podejrzany o dokonanie zbrodni. Detektyw
nie wyróżnia się niczym szczególnym spośród postaci literackich śledczych. Nie
ma rodziny, niedawno odeszła od niego dziewczyna, wynajmuje niewielkie
mieszkanie, a z innymi ludźmi kontaktuje się głównie w sprawach zawodowych. Tak
naprawdę to nie on złapał mordercę, ale został przez niego wybrany. Gliniarz
bez rodziny, marzeń i planów idealnie nadawał się do takiej roboty. Nie umiem
nic powiedzieć na temat zdolności Millera, bo wszystko, co miał znaleźć, było
mu podtykane niemal pod nos. Odpowiednie tropy, natrętnie powracające szczegóły
i prowokujące rozmowy, miały skłonić policjanta do podjęcia wyzwania. Udało się,
Miller połknął haczyk, ale zdecydowanie nie miał okazji wykazania się i
zabłyśnięcia. Zupełnie inaczej jest z drugim, ważnym bohaterem. John Robey to
uosobienie elegancji, inteligencji, sprytu i umiejętności, których zwykły
człowiek nigdy nie nabędzie. Specjalne szkolenie ukształtowało jego osobowość,
sprawiając, że stał się mieszanką dobra i zła. Na tle bezbarwnego policjanta,
Robey jest fascynującym bohaterem o nerwach ze stali.
Przeszkadzało mi
nagromadzenie licznych wulgaryzmów w powieści. Rozumiem, że policjanci, którzy
niejedną makabrę w życiu widzieli, nie używają literackiego języka, ale czy
naprawdę za każdym razem muszą tak okropnie kląć? W dialogach między bohaterami
aż roi się od dosadnych sformułowań, a przekleństwa służą im za przecinki. Pół
biedy, gdyby dotyczyło to tylko policjantów, ale takiego słownictwa używa
niemal każdy bohater. Czara goryczy przelała się we fragmencie opisującym
telefoniczną rozmowę petenta z urzędnikiem policyjnego archiwum, w której
archiwista nie omieszkał dosadnie skomentować zniknięcia pewnych dokumentów.
Uważam, że w wielu przypadkach wulgaryzmy niczemu nie służą, nie znajduję też
powodu do wplatana ich w codzienne sytuacje. Jednak stylu powieści nie da się
tak jednoznacznie sklasyfikować, ponieważ obok niecenzuralnych zwrotów obecne
są także fragmenty napisane w ujmujący sposób. Dotyczą one przemyśleń i odczuć
Johna Robeya, czasami napisane są w sposób prosty, innym razem nieco poetycki,
a w niektórych momentach ocierają się o patos.
Śmiertelnie
proste rozwiązanie to bardzo nierówna książka. Raz jest
pasjonującą lekturą, od której nie można się oderwać, a za chwilę przeistacza
się w nudne tomisko z niemal zerowym rozwojem akcji. Styl pisania w większości
nie porywa, ale zdarzają się fragmenty jakby zupełnie z innej powieści,
zmuszające do przemyślenia tego, co się właśnie przeczytało. Ellory pokazał
mroczną stronę polityki Stanów Zjednoczonych, ilustrując jak ludzie w białych kołnierzykach
decydują o losach milionów innych ludzi na całym świecie. Miniaturą całego państwa
uczynił Waszyngton, który w tej powieści jest miejscem zbrodni, występku i
uprzedzeń na tle rasowym. R.J. Ellory nie zachwycił mnie swoją prozą, ale
zaciekawił na tyle, by sięgnąć po kolejną jego książkę. Recenzowaną powieść
polecam przede wszystkim fanom politycznych spisków i wątków szpiegowskich.
Ocena: 3,5 / 6
Egzemplarz recenzencki otrzymałam dzięki uprzejmości
portalu Sztukater oraz wydawnictwa Dolnośląskiego.
Myślałam, że nieco bardziej korzystniej wypadnie powyższa książka w twoich oczach, ale skoro twierdzisz, że raczej szału nie ma, to ja jednak spasuje, tym bardziej, iż mam wiele innych powieści ciekawszych do przeczytania.
OdpowiedzUsuńTeż myślałam, że będzie ciekawsza. Miałam nadzieję na bardziej tradycyjny kryminał.
UsuńNieee, jednak to nie dla mnie. Wiele wymagam od powieści sensacyjnych, a Ty wskazujesz zbyt dużo mankamentów, by książka mogła mnie zainteresować i się spodobać:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Ja też, dlatego tyle rzeczy uznałam za minusy. Powieść sensacyjna musi mieć rewelacyjną intrygę, albo to nieuchwytne "coś", przyciągające do książki. A najlepiej jak ma obie te rzeczy :)
UsuńA to ciekawe. Bardzo ambiwaletna opinia - sama ksiki nie znam, ale "Cicha wiara w anioły" czeka od jakiegoś czasu na półce. Szczerze mówiąc, zaintrygowałaś mnie, bo lubię takie niejednoznaczności, autorów, którzy polaryzują etc...
OdpowiedzUsuńAmbiwalentna opinia, bo to naprawdę dziwna książka. Momentami jest świetna, momentami okropna. Nie potrafię tego lepiej ująć. Co do "Cichej wiary w anioły" to czytałam opinie, że to bardziej powieść o dojrzewaniu niż kryminał. Jestem ciekawa Twojego zdania o tym pisarzu. Pozdrawiam :)
UsuńOpis książki bardzo mnie zainteresował, ale teorie spiskowe to nie moja działka, poza tym obawiam się, że miszmasz tych wszystkich spec grup to trochę za dużo jak na moja siły. Mimo to jak trafię na książkę w bibliotece to na pewno jej nie ominę, no i jestem ciekawa tych wulgaryzmów, wychowałam się z chłopaczyskami, więc przekleństwa nie robią na mnie wrażenia, zobaczymy co potrafią inni ;))
OdpowiedzUsuńMiłego dnia.
Trochę tych różnych departamentów jest, nie zawsze mogłam się zorientować, który za co odpowiada. Nie wiem czy to wynika z mojej ignorancji czy lekkiego chaosu w tym względzie. Przekleństwa w książce mi nie przeszkadzają zazwyczaj, ale tutaj to już naprawdę przesada :) Nikt nie przebiera w słowach bez względu na okoliczności.
UsuńWydaje się raczej nie dla mnie :-)
OdpowiedzUsuńbardzo dobra recenzja, widac, że autor miał parę pomysłów, ale że jeszcze zostały nudne fragmenty, to warto poczekac na jego następną książkę:)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa innych powieści, jak pisałam, póki co na rynku dostępna jest jeszcze jedna książka Ellorya. Nudne fragmenty wynikają z lekkiego przegadania, moim zdaniem czasami nie ma sensu tyle "gadać", bo lepiej działać.
Usuńzdecydowanie odpada
OdpowiedzUsuńfajnie się zapowiadało... jednak... niee, nie dla mnie
pozdrawiam
Na pewno jest to niezła powieść dla tych, którzy lubią kryminały. Ja tak średnio za nimi przepadam. A poza tym przeszkadzałyby mi wulgaryzmy. Dlatego pass. :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się raczej dla fanów. Jak ktoś nie przepada za tym gatunkiem to raczej nie zapała do niego sympatią pod wpływem "Śmiertelnie prostego rozwiązania".
UsuńMam dość czytania przeciętnych książek, więc pass...
OdpowiedzUsuńNiestety czasami trudno wyczuć, która będzie średniakiem, a która świetną powieścią.
UsuńTym razem pasuję. Moje stosy dadzą mi jeszcze rozrywki na jakiś czas :D
OdpowiedzUsuńJak dla mnie tę książkę dyskwalifikuje kompletnie duża ilość wulgaryzmów i wątki polityczne, za którymi niezbyt przepadam, więc odpuszczę sobie. Raczej nie mam czego żałować, skoro to nierówna książka i czasem wieje nudą. :)
OdpowiedzUsuńNierówna bardzo, lepszego określenia na nią nie znajdę. Myślałam, że jestem odporna na wulgaryzmy, ale jednak nie aż tak.
UsuńCzyli średnio na jeża jeśli chodzi o wrażenia po tej lekturze. Zatem usilnie szukać jej nie będę raczej. :)
OdpowiedzUsuńW ogólnym rozrachunku to tak, średnio na jeża. Ale w trakcie czytania moje odczucia bywały skrajne. Nie namawiam jakoś specjalnie do przeczytania, bo na rynku są lepsze książki :)
UsuńRaczej również nie dla mnie skoro książka ma dosyć sporo minusów. Obecnie mam kilka ciekawszych książek na oku z tego gatunku. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie. :)
Nie przepadam za książkami, które można określić jako "nierówne". Zawsze się przy nich burzę ;))
OdpowiedzUsuńZ tego powodu, po tę pozycję raczej nie sięgnę.
Pozdrawiam.
W niektórych momentach denerwowałam się bardzo, więc wiem o czym mówisz :)
UsuńTe wulgaryzmy rzeczywiście nie są potrzebne. Zaciekawiła mnie ta książka właśnie swoją nierównością jak napisałaś.
OdpowiedzUsuńJeżeli będziesz miała okazję to przeczytaj, chętnie poznam Twoją opinię :)
Usuńwulgaryzmy mnie odstraszają. i dodatkowo ta nierówność. Odpuszczę sobie.
OdpowiedzUsuńJednak wolę klasyczne kryminały, niż te z wątkami o tajnych organizacjach itd. Dodatkowo te wulgaryzmy... Może przeczytam inną książkę tego autora, jeśli na nią trafię. Tę raczej sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńTeż jestem zwolenniczką kryminalnej klasyki :)
UsuńNie jestem do końca przekonana, ale może dla tej drugiej połowy warto spróbować :)
OdpowiedzUsuńZawsze gdy spotykam się z taką nierówną książką, próbuję potem wrócić jeszcze do tego samego autora, żeby sprawdzić, czy przeważy w nim to, co kiepskie, czy to, co dobre ;))
OdpowiedzUsuńRozsądne podejście :) Wiem, że po jednej książce nie można autora oceniać, ale jeśli mi się nie spodoba to później z oporem sięgam po inne dzieła tego samego pisarza.
UsuńTym razem nie dla mnie - fanką kryminałow nie jestem, a jak już je czytam to tylko te naprawdę DOBRE i zaskakujące!
OdpowiedzUsuńMnie łatwo namówić na nowy kryminał, wystarczy, że jeden element mnie zaciekawi i już chce czytać :) A jakie kryminały polecasz?
UsuńMimo że nie jest idealna i tak chciałabym ją przeczytać :) A okładka bardzo zachęca.
OdpowiedzUsuńOkładka jest klimatyczna, książka mogłaby być lepsza, ale tragedii nie ma :)
UsuńNiska ocena raczej nie zachęca ale kryminał zawsze chętnie przeczytam:-)
OdpowiedzUsuńKoneserką kryminałów nie jestem. Chyba ten sobie daruję. Nagromadzenia wulgaryzmów też nie lubię (nawet pisałam o tym ostatnio przy okazji "Alicji").
OdpowiedzUsuńJest wiele lepszych książek, więc nie będę namawiać :)
UsuńPo tej recenzji mam mieszane uczucia. Z jednej strony lubię książki tego typu, a wulgaryzmy niekoniecznie mi przeszkadzają, z drugiej - nie cierpię, gdy w takich książkach są momenty zastoju. Szukać więc tego tytułu nie będę, chyba, że sam mi wpadnie w ręce, to przeczytam. ;)
OdpowiedzUsuńhttp://soy-como-el-viento.blogspot.com