Wydawnictwo: Replika
Liczba stron: 264
O dorobku literackim
Grahama Mastertona słyszałam i czytałam wiele różnych opinii, jednak własne
zdanie mogę wyrobić sobie dopiero teraz, ponieważ Trauma to moje pierwsze spotkanie z twórczością tego pisarza. W
skład publikacji wchodzą: tytułowa powieść, która wcześniej wydana była w
Polsce pt. Bonnie Winter oraz dwa
opowiadania – Bazgroły i Szamański kompas. Niedawno ta książka
gościła na wielu blogach czytelniczych i zebrała pozytywne recenzje, więc
postawiłam jej poprzeczkę dość wysoko, oczekując naprawdę mocnych wrażeń.
Niestety, jak to często w takich przypadkach bywa, rozczarowałam się. Ani
powieści, ani opowiadaniom nie mogę zarzucić nic, z wyjątkiem jednego – nie są
straszne. Jak powszechnie wiadomo, podstawowym zadaniem utworu grozy jest
wzbudzanie przerażenia, jeśli brakuje tego kluczowego elementu, nie mogę
takiego dzieła wysoko ocenić.
Bonnie Winter pracuje
na dwa etaty. Zajmuje się sprzedażą kosmetyków dla kobiet oraz prowadzi własną
firmę usługową. Świadczone przez Bonnie usługi są bardzo potrzebne, ale nie
jest to praca budząca szacunek i uznanie innych. Zadaniem bohaterki jest
posprzątanie miejsc zbrodni. Gdy ktoś popełni samobójstwo lub zostanie
zamordowany we własnym domu policja zabezpiecza ślady i dokonuje oględzin
zwłok. Doprowadzenie domu do normalnego stanu należy do ludzi takich jak Bonnie
Winter. To oni muszą zmywać ślady po krwi i ludzkiej tkance, wyrzucać
zaplamione dywany i czyścić podłogi. Jednak czy można wykonywać taką pracę bez
uszczerbku na psychice? Można przywyknąć do tylu makabrycznych widoków? Bonnie
jest przekonana, że poradzi sobie w każdej sytuacji, ale czy na pewno?
W Traumie nie mamy do czynienia z grozą jaką taką. Próżno szukać w
powieści fragmentów, których lektura zakończy się nerwowym spoglądaniem za
siebie czy też rojem dreszczy wędrujących wzdłuż kręgosłupa. Początkowo nic nie
wskazuje na to, że utwór Mastertona kwalifikuje się do literatury horroru.
Autor pokazuje zmagania Bonnie z rzeczywistością. Bohaterka użera się z
wiecznie niezadowolonym i leniwym mężem oraz synem, który przejawia skłonności
do nietolerancji i rasizmu. Do tego dochodzą kłopoty w firmie kosmetycznej oraz
niemal codzienne makabryczne zdarzenia, po których Bonnie jedzie posprzątać. Od
czasu do czasu autor nieznacznie sygnalizuje, że w otoczeniu kobiety zaczyna
dziać się coś dziwnego, ale nie są to jeszcze tropy, które mogłyby przestraszyć
czy nawet porządnie zaniepokoić. Ot, nie do końca logiczne wydarzenia czy zbyt
częste zbiegi okoliczności, ale aż do połowy powieści właściwie nie ma
elementów horroru. Później sytuacja staje się bardziej jednoznaczna i znacznie
ciekawsza, ale nadal nie jest to oczekiwana dawka przerażenia. Książkę czyta
się dobrze, ale to wszystko. Nie ma w niej momentów przyspieszających bicie
serca czy wymuszających szybsze czytanie, byle tylko dowiedzieć się, co będzie
dalej.
Ciekawym zabiegiem jest
podwójne wyjaśnienie historii Bonnie Winter. To, co autor opisał można
tłumaczyć jako frustrację powstałą wskutek wykonywanej pracy i niespełnienia w
życiu prywatnym. Ale istnieje też alternatywne usprawiedliwienie, w którym
znaczną rolę odgrywa wątek nadprzyrodzony. Czytelnik może wybrać, które
rozwiązanie bardziej do niego przemawia, choć nie jest łatwo to określić,
ponieważ zarówno psychologiczne jak i nadprzyrodzone wyjaśnienie zostało dobrze
przygotowane. Metafizyka połączona z realizmem. Dawne wierzenia i zabobony
ścierają się z nowoczesnymi poglądami, powodując dość ciekawy efekt. W powieści
pojawiają się fragmenty azteckiej mitologii, niestety nie należą do zbyt
rozbudowanych. Szkoda, że autor nie pokusił się o więcej szczegółów, bo
zaciekawiła mnie tajemnicza bogini Itzpapalotl oraz to, co rzekomo dzieje się w
jej obecności.
Masterton dobrze
scharakteryzował bohaterów, przybliżając czytelnikom wszystkie ich wady i
zalety, chociaż w przypadku niektórych postaci trudno mówić o jakichkolwiek
pozytywnych cechach. Głównej bohaterce nie wiedzie się zbyt dobrze. Zapracowana
Bonnie nigdzie nie jest doceniana. Szef wymaga coraz więcej, praca we własnej
firmie należy do bardzo wyczerpujących, a domownicy swoimi pretensjami tylko
dolewają oliwy do ognia. Nieco ponad trzydziestoletnia kobieta nie widzi niczego
pozytywnego w swoim życiu i na nic już nie czeka. Marzenia zostawiła daleko za
sobą, a jej celem jest zarabianie pieniędzy, które pozwolą utrzymać rodzinę.
Mąż Bonnie to antypatyczny typek, którego nie interesuje nic oprócz piwa w
lodówce i sportu w telewizji. Ma pretensje do bohaterki o wszystko – o
jedzenie, czas poświęcany na pracę, a także o własną życiową nieudolność.
Masterton pokazał jak wygląda rodzina na skraju rozpadu i co może się zdarzyć,
gdy jedyna odpowiedzialna osoba ma dość takiego życia i nagle postanawia je
zmienić.
Styl Grahama Mastertona
nie należy do wyszukanych. Autor Traumy
pisze prosto, ale nie prostacko. Książkę czyta się szybko, nieliczne wulgaryzmy
pasują do kontekstu i sytuacji, w której zostały użyte. Jedyne, co dość
wyraźnie rzuca się w oczy to zamiłowanie do makabrycznych opisów. W powieści
często występują szczegółowe charakterystyki miejsc zbrodni oraz tego, w jakich
okolicznościach ludzie zostali zamordowani. Masterton nie oszczędza czytelnika
i bez owijania w bawełnę pisze, kto, do czego został przytwierdzony, jakie
robaki zagnieździły się w zwłokach oraz czym należy usuwać plamy z krwi i
innych płynów ustrojowych. Dla czytelników o słabszych nerwach mogą to być
trudne fragmenty, dlatego ostrzegam, że jest ich w powieści całkiem sporo.
Często podkreślam, że
opowiadania nie należą do mojej ulubionej formy literackiej, ale Bazgroły i Szamański kompas wyjątkowo przypadły mi do gustu. Nie wiem w czym
rzecz, może Masterton lepiej sprawdza się w krótkich formach, a może po prostu
czas przekonać się do opowiadań. W tych
utworach więcej jest grozy i nieprzewidywalności niż w powieści. Również można
doszukać się w nich wytłumaczenia na poziomie metafizycznym, ale wszystko da
się też zrzucić na kruchość ludzkiej psychiki. Siłą rzeczy bohaterowie są
słabiej zarysowani, niemniej nie przeszkadza to w odbiorze historii i czerpaniu
przyjemności z lektury. Jako całokształt Trauma
nie spełniła moich oczekiwań, liczyłam na więcej grozy i elementów
wzbudzających napięcie. Gdyby w książce nie pojawiły się opowiadania to ocena z
pewnością byłaby niższa. Miłośnicy grozy pewnie już tę publikację znają lub mają
ją w planach. Nie odradzam, ale namawiam do zmniejszenia oczekiwań wobec niej,
w przeciwnym razie można się trochę rozczarować.
Ocena: 4 / 6
Egzemplarz
recenzencki otrzymałam dzięki uprzejmości portalu Sztukater oraz wydawnictwa
Replika.
Jakiś czas temu pisałam na którymś blogu, że do Mastertona podchodzę ostrożnie. Było to zanim sięgnęłam po zbiór opowiadań "Czternaście obliczy strachu", a po przeczytaniu go stwierdziłam, że warto się mu bliżej przyjrzeć. I po tę chętnie bym sięgnęła, lecz jest to zdecydowanie luźna deklaracja. Mam wrażenie, że jeśli jej nie przeczytam, nie stracę wiele :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że masz prawidłowe odczucia. Można tę książkę przeczytać bez nastawiania się na rewelacje, ale można też odpuścić i raczej nie odczuje się jej braku. Pozdrawiam :)
UsuńCzytałam ,,Traumę'' i uważam, że była to całkiem ciekawa książka, aczkolwiek nie powaliła mnie aż tak bardzo na kolana. Teraz czytam ,,Czerwony hotel'' tego autora i jest zdecydowanie lepszy.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuń"Czerwony hotel" też mam w planach i cieszę się, że to lepsza książka. Aczkolwiek podejdę do niej bez dużych oczekiwań, lepiej miło się zaskoczyć niż rozczarować.
Usuń"Trauma" była miłą niespodzianką, jeśli chodzi o styl Mastertona i podejście do tematu. Ma dużo gorzej napisane powieści w swoim dorobku, niektóre z nich czytałam, więc akurat ta książka była dla mnie przyjemną odmianą:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Aż się boje sięgać po kolejne powieści Mastertona skoro są dużo słabsze.
UsuńPróbowałam przebrnąć przez "Czarnego anioła", ale jak dla mnie był napisany strasznie topornym językiem i nie skonczyłam.
OdpowiedzUsuńNi słyszałam wcześniej o tej powieści i póki co nie będę jej szukać.
UsuńDlatego właśnie ja nie nakręcam się na Traumę. Chciałabym przeczytać coś mocnego, coś w typie Aycliffe'a czy Maberry'ego. Wszystko inne jest takie... mało przerażające, no ale zależy też co.
OdpowiedzUsuńTak więc nie będę sięgać po tę lekturę.
Pozdrawiam
O Maberrym sporo słyszałam i mam na oku jego książki, ale wydawało mi się, że Masterton też pisze powieści pełne grozy. Po jednej książce nie spisuję go na straty, ale zachowam większą rezerwę. Pozdrawiam :)
UsuńNie czytałem, ale może kiedyś się uda:) Wydaje mi się, że zamiast przerażających momentów autor bardziej się skupił na tych szczegółowych makabrycznych detalach o których wspominasz. Dosyć często takie podejście spotykam aczkolwiek tego nie lubię bo to wcale nie straszne:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTeż mnie takie podejście irytuje. Nie lubię, gdy autorzy utożsamiają horror z obrzydliwością. Opisy rozlewów krwi nie budzą we mnie przerażenia tylko po prostu obrzydzają. W "Traumie" też są takie momenty.
UsuńTego pana jak na razie nie zamierzam poznawać, mam za słabe nerwy...
OdpowiedzUsuńW tej książce właściwie nie ma się czego bać, chyba, że chodzi Ci o te dość makabryczne opisy. Fakt, są dość mocne i mogą zniesmaczyć.
UsuńMastertona lubię od wielu lat, więc pewnie sięgnę po tę książkę :)
OdpowiedzUsuńA którą jego książkę mogłabyś polecić?
UsuńKsiążka już za mną i choć nie było to może "dzieło sztuki", to jednak miło je wspominam;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
To takie czytadło na raz, czyta się nieźle, ale nic poza tym.
UsuńUwielbiam Matertona więc na pewno przeczytam tę książkę :)
OdpowiedzUsuńZadam to samo pytanie co Miłośniczce książek, jaką książkę poleciłabyś na początek? Chciałabym się pobać :)
UsuńMam uraz do tego Pana, więc na pewno nie sięgnę. ; )
OdpowiedzUsuńDlaczego uraz?
UsuńJak byłam w LO, zaczytywałam się w Mastertonie i Kingu, choć szczerze mówiąc ten pierwszy częściej mnie chyba gorszył niż straszył. Teraz jednak nie zamierzam już wracać do jego powieści, chyba nieco zmienił mi się gust...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dopiero zaczynam przygodę z Mastertonem, ciekawią mnie jego powieści, chociaż pierwsza jaką przeczytałam, nie zachwyciła mnie. Kinga czytałam tylko 3 książki, ale mam w planach całą twórczość. Pozdrawiam :)
UsuńWidocznie "Trauma" to taka powieśc grozy typu SOFT przeznaczona dla chorych na serce:)
OdpowiedzUsuńDobre określenie :) Coś w tym jest, albo ja już jestem tak obeznana z horrorem, że niczego się nie boję. Stawiam jednak na to pierwsze :)
UsuńHehe komentarz Oli mnie rozbroił, powieść grozy dla chorych na serce. ;) Cóż, me serce jest zdrowe jak dzwon, więc poszukam sobie mocniejszych pozycji. ;)
OdpowiedzUsuńEwo, wnioskując z książek, które recenzujesz to lubisz grozę w czystej postaci, więc "Trauma" pewnie Cię znudzi. Jak już znajdziesz jakąś mocniejszą pozycję, to daj znać :)
UsuńJa w ogóle do Mastertona się jakoś przekonać nie mogę. Nie lubię literatury grozy. Na "Traumę" może bym się skusiła ze względu na ten niedobór grozy właśnie. :) Z drugiej strony nie odpowiada mi zdecydowanie mieszanie gatunków - powieść, opowiadania... Nie przepadam za opowiadaniami. Myślę, że raczej dam sobie spokój z tą książką. Za dużo mi tu przeszkadza. :)
OdpowiedzUsuńZ tymi gatunkami to nie jest tak prosto. Na biblionetce "Traumę"określono jako zbiór opowiadań. Jak dla mnie tytułowy tekst jest raczej powieścią, ale może się mylę.
UsuńDawno nie czytałam Mastertona i tak mam chęć co jakiś czas sięgnąć, ale jakoś nie potrafię się za niego zabrać.
OdpowiedzUsuńTeż tak mam czasami, niby przeczytałabym daną książkę, a jak co doc czego to ochota gdzieś ucieka.
UsuńZ Grahamem Mastertonem miałam do czynienia już dawno temu. Jakoś mnie zniechęciło do jego utworów. Fakt, że ja jeszcze nie przepadam za literaturą grozy, więc tym bardziej to nie dla mnie. A jeśli dochodzi do tego niska ocena...
OdpowiedzUsuńOcena nie jest taka niska, ale rzeczywiście szału nie ma. Te dwa opowiadania mi się podobały i stąd 4 / 6.
UsuńMuszę koniecznie zajrzeć :) Tej książki Mastertona jeszcze nie czytałam.
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze nic tego autora. Po tą może sięgnę. Poszukam w bibliotece za jakiś czas. ;)
OdpowiedzUsuńTak sobie myślę, że spotkanie z twórczością Mastersona zaczęłaś od niezbyt dobrej pozycji. Bonie Winter mam w swojej kolekcji jako oddzielna książkę i mimo że klimat podobał mi się to, nie jest to szczególnie dobra lektura.
OdpowiedzUsuńOczywiście jako fanka autora, chętnie przeczytałabym "Traumę" i na pewno to zrobię :)
Możliwe, że wybrałam niezbyt dobrze jak na początek. To jaką powieść Mastertona warto przeczytać? Miałam w planach "Czerwony hotel", ale nie wiem czy to dobry wybór.
Usuń"czerwony Hotel" bardzo mi się podobał, ale powiedziałabym że należy od do soft dreszczowców. Jeśli szukasz makabry i mocnego telepnięcia to polecam coś z dawniejszej jego twórczości np. "Wyklętego", "Dżinna" czy "Bezsenność" . Z drugiej strony Masterton to taki pisarz którego się uwielbia, albo nie znosi, potrafi zachwycić, ale i rozczarować. Ja w sumie dorastałam na jego książkach - zasługa starszego brata - i bywam mało obiektywna jeśli chodzi o jego prace, co nie oznacza, że nie widzę jego przewidywalności czy operowania schematami, ale u niego akurat to lubię, cóż zrobić, jestem fanem na 102 :)
UsuńW takim razie będę szukać poleconych powieści :) Na razie nie mogę stwierdzić czy Mastertona lubię czy nie znoszę, ale jestem ciekawa jego twórczości :)
UsuńMój Tato uwielbia Mastertona, ma w domu całą kolekcję jego książek. Ja raz próbowałam przebrnąć przez "Manitou", ale jakoś mnie nie wciągnął. Dlatego raczej pasuję ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie skreśliłam Mastertona, mam zamiar sięgnąć po inną powieść, może będzie mi się bardziej podobać :)
UsuńObiecałam sobie, że kiedyś zapoznam się z tym nazwiskiem.
OdpowiedzUsuńCzytałam jedną powieść "Czerwony Hotel" i mam podobne wrażenia do Ciebie.Nie jest to też mój ulubiony gatunek, więc to pewnie rónież rzutuje na ocenie. Mnie nie zachwycił i zgodzę się z Tobą, że ma "zamiłowanie do makabrycznych opisów", aż do przesady.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Bardzo lubię Grahama Mastertona. "Traumy" nie czytałam, także wszystko przede mną ponieważ chcę przeczytać wszystkie jego książki, aczkolwiek po tę raczej w pierwszej kolejności nie sięgnę. A jeśli chodzi o zamiłowanie autora do makabrycznych opisów, to Edward Lee i tak kładzie Mastertona na łopatki... :P Więc może po jego książki nie sięgaj.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa pisarstwa Lee i Ketchuma, więc spróbuję przebrnąć przez te opisy. Mam nadzieję, że podołam :)
Usuń