Wydawnictwo: W.A.B.
Liczba stron: 240
Twórczość Marii
Nurowskiej znam jedynie z trylogii Panny
i wdowy, która niestety nie przypadła mi do gustu. W powieściach
najbardziej przeszkadzało mi to, że wszystkie wydarzenia następują po sobie
bardzo szybko, czasami z niewyjaśnionych dla mnie przyczyn bohaterowie
diametralnie zmieniali swoje zachowanie i poglądy. Odniosłam wrażenie, że
historia zaklęta w tych trzech częściach ma ogromny potencjał, ale czegoś
zabrakło w wykonaniu. Obiecywałam sobie, że do prozy Nurowskiej jeszcze wrócę,
żeby utwierdzić się w przekonaniu, że to literatura nie dla mnie lub przeciwnie
– zmienić zdanie i docenić pisarski kunszt autorki. Gdy w moje ręce trafiła
powieść Requiem dla wilka, z ochotą
zabrałam się do lektury, mając nadzieję na to, że drugie spotkanie z
twórczością Marii Nurowskiej okaże się rozstrzygające.
Absolwentka łódzkiej
filmówki Joanna Pasieczna przyjeżdża do bieszczadzkiej wioski, aby porozmawiać
ze swoim idolem, znanym reżyserem Jerzym Glinickim, który po latach spędzonych
na emigracji wrócił do kraju. Mężczyzna wybudował dom w odludnej okolicy,
odcinając się tym samym od fanów, dziennikarzy i wszelkich problemów wielkiego
świata. Jego jedynym przyjacielem jest stary owczarek niemiecki, z którym Jerzy
potrafi porozumiewać się bez słów. Spotkanie młodej reżyserki i artysty,
uznawanego w wielu kręgach za wybitnego, skutkuje nieoczekiwanymi zmianami w
życiu obojga. Nie bez znaczenia pozostaje również sprawa tajemniczej śmierci
doktorantki SGGW, o której Joanna postanowiła zrobić dokument. Bohaterka podąża
śladami kobiety, próbując zrozumieć jej niezwykłe przywiązanie do lasu, natury,
a zwłaszcza stada wilków.
Akcja powieści w
większości rozgrywa się w Bieszczadach i muszę przyznać, że urzekły mnie opisy
przyrody, trudnego życia w chatce na odludziu oraz prób oswajania się z
dzikością i nieprzewidywalnością lasu. Duży plus dla autorki za zachowanie
proporcji pomiędzy fragmentami skupiającymi się na pięknych, choć groźnych
górach, a perypetiami bohaterów, uwikłanych w sieci zależności uczuciowych i
zawodowych. Nie poczułam się znużona ani przez chwilę, choć akcja nie pędzi z
zawrotną szybkością, a autorka nie zaskakuje czytelnika niespodziewanymi
wydarzeniami. Historia rozwija się niespiesznie, ale dzięki temu miałam szansę
poznać każdy jej aspekt i docenić prosty, ale malowniczy język powieści.
Nurowska poświęciła
również dużo uwagi kreacji głównych bohaterów. Joanna to ambitna i bardzo
uparta dziewczyna, której nie straszne jest życie bez wygód w bieszczadzkiej
samotni. Podziwiałam jej upór i umiejętność obycia się bez charakterystycznych
dla naszej cywilizacji gadżetów oraz zdolność do szybkiej aklimatyzacji w
trudnych warunkach, tak dalekich od jej dotychczasowego trybu życia. Dziwię się
jednak, że taka konkretna kobieta przez długi czas nie potrafiła określić swoich
uczuć w stosunku do Jerzego. Reżyser Glinicki to równie ciekawa postać –
utalentowany, choć zamknięty w sobie starszy mężczyzna, który dzięki Joannie
ponownie otwiera się na świat i innych ludzi. Podobały mi się dialogi, jakie ta
para często ze sobą prowadziła. Z racji zainteresowań dużo rozmawiali o kinie i
filmach, które coś w ich postrzeganiu rzeczywistości zmieniły. Uważam, że to
bardzo ciekawy zabieg, pozwalający czytelnikowi lepiej poznać bohaterów. Osobiście
nie spodziewałabym się, że trochę zgorzkniały i zadufany w sobie Jerzy uwielbia
film Na los szczęścia, Baltazarze.
W powieści pojawia się
wątek miłosny w postaci klasycznego trójkąta – ich dwóch, ona jedna. Joanna
musi określić swoje uczucia i zdecydować czy powinna związać się z Jerzym czy
też zaryzykować znajomość z pewnym nieprzewidywalnym leśnikiem, którego każde
pojawienie się wprowadza w jej życie zamęt. Moim zdaniem autorka zbyt nagle i
bezboleśnie dla każdej strony rozwiązała ten konflikt. Joanna pod wpływem
emocji podejmuje decyzję, postępując dość nieracjonalnie i nieodpowiedzialnie. Może
dla kogoś jej zachowanie oznacza pójście za głosem serca, ale w moim osądzie po
prostu los poniekąd za bohaterkę zdecydował, wymuszając podjęcie jakichś
kroków. Nie podobały mi się także liczne nawiązania do aktualnych wówczas
wydarzeń politycznych. Odniosłam wrażenie, że autorka własne poglądy przenosi
na bohaterów, ponieważ zupełnie nie rozumiem, czemu mają służyć wtręty o
bibliotekarce, która nie znosi braci Kaczyńskich czy też rozważania Jerzego tuż
po rozbiciu się prezydenckiego samolotu w Smoleńsku. Nie odbieram literaturze
prawa do komentowania tego, co rozgrywa się na arenie politycznej, ale z tą
historią takie elementy nie harmonizują. Nie wnoszą niczego nowego, nie
podejmują dialogu z czytelnikiem, po prostu są, pasując do fabuły jak
przysłowiowy kwiatek do kożucha.
Drugie spotkanie z
twórczością Marii Nurowskiej uważam za znacznie bardziej udane niż pierwsze.
Nie mogę stwierdzić, że nagle stałam się miłośniczką jej prozy, ale recenzowana
powieść ma w sobie to tajemnicze „coś”, co nie pozwala na mechaniczne
przewracanie kartek, ale zmusza do uwagi i koncentracji, niepostrzeżenie
wciągając w świat górskich spacerów, trudnych wyborów i miłosnych dylematów. Requiem dla wilka jest kontynuacją
powieści Nakarmić wilki, dlatego
początkowo obawiałam się, że nie wszystkie wydarzenia zawarte w tej historii
będą dla mnie zrozumiałe. Okazało się, że niechronologiczna lektura nie
sprawiła mi trudności, chociaż przypuszczam, że najważniejsze zdarzenia z
poprzedniej powieści już znam. Z tego względu doradzam czytanie z zachowaniem
kolejności, ponieważ mam wrażenie, że wtedy magia tych historii będzie lepiej
odczuwalna.
Ocena: 4 / 6
Egzemplarz
recenzyjny otrzymałam dzięki uprzejmości portalu Sztukater oraz wydawnictwa
W.A.B.
Jestem trochę skołowana rozpiętością ocen tej powieści. Kuszą Bieszczady i ich dzika przyroda, ale nie wiem, czy rys psychologiczny nie jest zbyt uproszczony, a to by mi przeszkadzało:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Książkę mam w planach. Muszę tylko wcześniej dorwać pierwszy tom, czyli "Nakarmić wilki". Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś - ale nie nastawiam się na szaleństwo. Plusem dla tej książki jest chyba przede wszystkim okładka.
OdpowiedzUsuńMam mieszane uczucia co do tej książki, ponieważ większość czytelników wypowiada się o niej w sposób neutralny i już sama nie wiem, czy warto poznać tę pozycje, czy jednak odpuścić sobie. Zastanowię się jeszcze.
OdpowiedzUsuńJa znam panią Nurowską zdecydowanie z bardziej poważnych klimatów, mianowicie mówię tu o "Postscriptum". Zawsze chciałam poznać jej twórczość z innej strony, może "Requiem dla wilka" będzie dobrym wyborem?:)
OdpowiedzUsuńByłam ciekawa Twojego zdana na temat tej książki, bo pozycja ta zbiera nie do końca dobre recenzję i jak widzę Ty też dopatrzyłaś się kilu wad.
OdpowiedzUsuńSzczerze, to nie wiem co myśleć o tej książce, jestem zniechęcona pewnymi poruszanymi w niej tematami, ale może niepotrzebnie... póki co nie jestem w stanie zdecydować się na tę lekturę.
Bieszczady to miejsce bliskie memu sercu, a dzika przyroda przyciąga mnie jak magnez, marzy mi się kiedyś mieszkanie w małym domku na wsi czy na odludziu, dlatego kusi mnie proza Nurowskiej.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam obie części o Bieszczadach, 'Requiem...' oceniłam podobnie :)
OdpowiedzUsuńW pierwszej części autorka bardziej skupiła się na wilkach, w drugiej to bardziej opowieść o miłosnych zawirowaniach bohaterów. Nie przeszkadzały mi zbytnio te odniesienia do polityki, choć uważam podobnie jak Ty, że niczego do powieści nie wnoszą. Natomiast według mnie nastąpił pewien zgrzyt z wątkiem słonecznej, upalnej Toskanii, która ma się nijak do naszych dzikich Bieszczad.
Chyba się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Mimo wszystko wolałabym poznać tę serię - jeśli już - od początku ;) Tytuł skojarzył mi się z 'Requiem dla snu', co w połączeniu z wilkiem brzmiało trochę dziwnie :))
OdpowiedzUsuńPrzeczytam jak tylko wpadnie w moje ręce :)
OdpowiedzUsuńNurowska jeszcze przede mną. Kiedyś pewnie zapoznam sie z jej twórczością, ale na razie, mimo pozytywnych recenzji raczej mi do niej nie spieszno. Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńIsadoro: Rzeczywiście oceny bywają różne, a na biblionetce raczej ta powieść nie ma oszałamiającej noty. Moim zdaniem psychologia bohaterów zawiodła tylko raz, ale to dość znaczący minus - myślę o tym wyborze Joanny, jakoś za szybko to wszystko się potoczyło. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKasandro: W tym przypadku rzeczywiście lepiej czytać chronologicznie.
Tirindeth: Okładka jest piękna to prawda, eleganckie wydanie to dodatkowy atut tej książki :)
Cyrysiu: Bo ta powieść chyba taka trochę jest, liczna plusów i minusów może się dla kogoś równoważyć. Ja nie żałuję, że ją przeczytałam i jestem raczej w gronie czytelników polecających :)
Ewo: Myślę, że to będzie dobry wybór. Ja z kolei przymierzam się do poznania Nurowskiej właśnie od tej poważniejszej strony.
Natulo: a jakie tematy Cię zniechęcają? Mnie się wydaje, że warto tę powieść poznać, chociażby po to żeby przekonać się jakie wywrze wrażenie :)
Aneto: Domek w górach świetna rzecz :) Co prawda u Nurowskiej jest większa skrajność, bo chatka Joanny nie miała wody ani elektryczności, ale rozumiem chęć ucieczki w leśną głuszę :)
Evito: Tak podejrzewałam, że pierwsza część jest poświęcona naturze w większym stopniu niż druga. Teraz to już koniecznie muszę przeczytać "Nakarmić wilki". Jeżeli chodzi o wątek toskański to zgadzam się z Tobą. Dla mnie niepotrzebny wtręt, który psuje klimat powieści.
Edyto: Rozumiem, sama przez długi czas byłam niechętna prozie Nurowskiej.
Giffin: Też mi się tak kojarzyło! :D
Tośka: Zachęcam :)
Nati: Może za jakiś czas nabierzesz ochoty żeby poznać jej książki :)
A ja jestem ciekawa tej książki i będę miała ją na uwadze. Nie czytałam jeszcze nic Marii Nurowskiej, ale wydaje mi się, że powinnam to jak najszybciej zmienić;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Ja , może nie zrażona, ale troszkę przygnieciona jestem prozą Nurowskiej. Co śmieszne, przeczytałam tylko kilkadziesiąt stron autorstwa tej pani. Niestety problematyka którą poruszyła w "Wyborze Anny" uświadomiła mi, że do jej książek muszę dorosnąć.
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że jeszcze nie czytałam żadnej książki Nurowskiej, mimo tego, że "Panny i wdowy" mam na półce od paru lat. Chyba przyszedł czas na tą pisarkę.
OdpowiedzUsuńMam w planach inną książkę tej autorki, mianowicie "Drzwi do piekła". Zobaczymy co z tego wyniknie.
OdpowiedzUsuńKarolko: Myślę, że warto poznać prozę Nurowskiej, trzeba wyrobić sobie własne zdanie :)
OdpowiedzUsuńMery: Tak może być, nie każda książka jest odpowiednia w danym momencie. Pozdrawiam :)
Awiolu: Chętnie poznam Twoją opinię na temat "Panien i wdów"
Scarlett: Słyszałam o tej powieści, ale nie czytałam. Czekam na Twoją recenzję :)
Ja, która po pierwszej części powiedziałam sobie "nie", po czasie zmieniłam swoje nastawienie na "być może". Na pewno dam jeszcze szansę Nurowskiej, ale sięgnę po coś z jej poprzednich lat, ponoć to kawał dobrej literatury.
OdpowiedzUsuńKingo: Też mam czasami nie po drodze z tą autorką, ale ostatnio postanowiłam dać szansę jej twórczości i przeczytać też inne książki. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń