Wydawnictwo: MAG
Liczba stron: 704
Sięgając po dzieła Iana
McDonalda zupełnie nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. Na dodatek
powieści science fiction czytam jedynie okazjonalnie i nadal nie mogę w pełni
przekonać się do tego gatunku. Do poznania twórczości tego pisarza zachęciły
mnie liczne pozytywne recenzje i nominacje jego prozy do wielu prestiżowych
literackich nagród. Lekturę zaczynałam z ciekawością, ale także z lekką obawą
czy świat przyszłości wykreowany przez autora będzie w stanie mnie zaintrygować
i pochłonąć. Nie wszystkie lęki okazały się bezpodstawne, ale pierwsze
spotkanie z prozą McDonalda uważam za udane i już na wstępie polecam tę książkę
wszystkim poszukiwaczom historii pełnych napięcia, emocji i wynalazków
przyszłości.
Opowiadania zawarte w
zbiorze Dni Cyberabadu osadzone są w
rzeczywistości znanej z powieści Rzeka
bogów. Wspomnianego dzieła nie czytałam, więc już na samym początku
zostałam zaskoczona zamysłem autora, który miejscem akcji uczynił Indie.
Spodziewałam się, że wydarzenia będą rozgrywać się w Stanach Zjednoczonych lub
w którymś z europejskich państw, ponieważ tak dzieje się najczęściej. Tym razem
jednak to nie zachodnia cywilizacja dominuje, ale Indie, które około roku 2050
nie są już jednym państwem. Zostały rozbite na kilka autonomicznych krajów,
pomiędzy którymi nierzadko dochodzi do wojen na tle rasowym lub ekonomicznym.
We wszystkich
opowiadaniach wyraźnie wyczuwa się klimat przyszłości, ponieważ zmianie uległy
nie tylko urządzenia techniczne, ale także obyczaje społeczeństwa. Najbardziej
szokujące było dla mnie zestawienie nowoczesnych praktyk z tradycyjnymi
naleciałościami, którym nieliczni próbowali pozostać wierni. Ian McDonald
pozwolił sobie na pokazanie ludzi zmuszonych do przystosowania się do zupełnie
nowej rzeczywistości, która zmierza w niebezpiecznym kierunku. Czytelnik
poznaje bohatera, który jako dziecko został zaprojektowany dla swoich rodziców
w specjalistycznej klinice. Posiada szereg zdolności, dzięki którym znacznie
przewyższa zwykłych ludzi, niestety jego genetyczna modyfikacja niesie ze sobą
również skutki uboczne, czyniąc z chłopca przedziwną istotę. Podobnych osób w
twórczości McDonalda jest więcej. Postaci są zagubione i niepewne swojego
miejsca w nowym społeczeństwie. Wszędobylskie roboty zyskały status pomocników,
które idealnie wtapiają się w codzienność, dla niektórych są nawet swego
rodzaju bohaterami. Autor świetnie skontrastował stare i nowe doświadczenia.
Ludzie nie zmienili się pod wieloma względami, ale w zupełnie inny sposób dążą
do osiągnięcia swoich celów. Ten nowy świat wydał mi się nieprzyjazny i pełen
sztuczności, ale jednocześnie intrygujący. Niestety w warstwie językowej napotkałam
na pewną trudność. Użyto wielu
nieznanych mi terminów, co prawda niektóry zostały wytłumaczone w słowniczku,
ale jak dla mnie była to tylko część skomplikowanych pojęć, których znaczenia
musiałam się w dużej mierze domyślać. Dni
Cyberabadu to zbiór interesujących opowiadań, umieszczonych w egzotycznym
rejonie geograficznym, które na pewno warto znać.
Dom
derwiszy to powieść, która nieco odbiega stylem i klimatem
od recenzowanych opowiadań. Miejsce akcji również jest egzotyczne, ponieważ tym
razem wydarzenia rozgrywają się w Stambule w roku 2027. Turcja stała się
członkiem Unii Europejskiej, co nie zyskało aprobaty wszystkich mieszkańców.
Wielu próbuje okazać swój sprzeciw poprzez desperackie zamachy samobójcze lub
inne ataki terrorystyczne. W pewien poniedziałkowy poranek dochodzi do takiego
tragicznego wydarzenia, ale jedyną ofiarą jest sam zamachowiec. Mieszkańcy
tytułowego domu nie zdają sobie sprawy jak ogromny wpływ na ich życie będzie
miał ten atak. W ciągu pięciu dni bohaterowie doświadczą skrajnych emocji i doznań,
a ich świat ulegnie diametralnej zmianie.
Tym razem rzeczywistość
opisywana przez McDonalda znacznie bliższa jest teraźniejszości. Elementy
science fiction pojawiają się najczęściej w motywach dotyczących nowych
sposobów walki i nowoczesnej broni. Skomplikowane urządzenia pilnują porządku
na ulicach, ścigają przestępców, pomagają w pracy. Oczywiście mogą posłużyć
także do czynów, zaburzających dotychczasową równowagę gospodarczą i
ekonomiczną. W powieści pojawia się szereg nowych zagrożeń i dylematów
moralnych, przed którymi stają bohaterowie. Gdyby nie obecność technicznych
nowinek to właściwie trudno byłoby zaklasyfikować dzieło do gatunku science
fiction. Autor szczegółowo opisuje architekturę Stambułu, jego specyficzny
klimat i charakter mieszkańców. W niektórych momentach miałam wrażenie, że przeniosłam
się do tego miasta przyszłości, które dynamicznie zmienia się i rozwija,
jednocześnie przypominając o wszystkich historycznych wydarzeniach, których
było świadkiem.
Bohaterowie książki
zostają uwikłani w skomplikowaną aferę i nieświadomie odgrywają w niej znaczące
role. Emerytowany profesor, który ze względy na swoje greckie pochodzenie padł
w przeszłości ofiarą prześladowań, staje się konsultantem pracującym nad
przewidzeniem kolejnego miejsca ataku terrorystycznego. Dziewięcioletni, chory
na serce Can rekompensuje sobie liczne ograniczenia poprzez obserwowanie
otaczającej rzeczywistości i eksplorowanie jej przy użyciu robotów. Ciekawski
chłopak widzi coś dziwnego, rejestruje to i próbuje wyjaśnić, nie zdając sobie
sprawy, że igra z niebezpieczeństwem. Biznesmen, handlujący gazem planuje nielegalnie
wzbogacić się na pewnej transakcji, a jego żona poszukuje legendarnej mumii o
specyficznych właściwościach. Przez kilkaset stron czytelnik poznaje myśli,
zamiary i odczucia wszystkich bohaterów, dzięki czemu coraz lepiej rozumie ten
świat przyszłości, który wydaje się tak zaskakująco prawdopodobny. Dzieła Iana
McDonalda wywarły na mnie duże wrażenie, zostałam pozytywnie zaskoczona innym podejściem
do science fiction i na pewno sięgnę po kolejne utwory tego pisarza.
Ocena: 5 / 6
Egzemplarz
recenzyjny otrzymałam dzięki uprzejmości portalu Sztukater oraz wydawnictwa
MAG.
"Rzeka bogów" była co najmniej bardzo dobrą, bogatą i wciągającą lekturą. Miano "uczta wyobraźni" z pewnością do niej pasowało. Ostatnio wśród trendów w sf widać osadzanie akcji poza Europą i USA. Nie mam nic przeciwko, o ile pisarze robią to z rozmachem, właśnie tak jak McDonald lub Bacigalupi. "Dom derwiszy/ Dni Cyberabadu" - kiedyś z miłą chęcią...
OdpowiedzUsuńKiedyś przez przypadek wygrałam tę książkę, ale szczerze mówiąc nie ciągnie mnie zbyt bardzo do gatunku science fiction, dlatego stale odkładam tę książkę w czasie na później.
OdpowiedzUsuńWidzę, że zgrałyśmy się w czasie z lekturą i spisem wrażeń :) Faktycznie - zwłaszcza początkowo - słownictwo w opowiadaniach sprawia trochę trudności, ale chyba każda książka o zupełnie obcej kulturze wymaga użycia specyficznych dla niej pojęć. Ważne, że trud większego skupienia się opłaca :)
OdpowiedzUsuńOj, jakoś nie ciągnie mnie do tej książki, raczej nie moje klimaty:(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Książki z cyklu Uczta Wyobraźni bardzo sobie cenię, więc mam nadzieję, że będzie okazja ją przeczytać:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Bardzo chcę przeczytać i mam w planach od dawna, tylko jakoś okazji nie było.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa pozycja, mimo że nie przepadam za sf to dałabym jej szanse :).
OdpowiedzUsuńKsiążka czeka na mnie na półce od dłuższego czasu i jakoś nie mogę się za nią zabrać, a chyba warto spróbować patrząc na Twoją pozytywną recenzję ;)
OdpowiedzUsuńZaintrygowała mnie okładka, recenzja również :) lubię takie tematy, choć trochę przeraża mnie objętość
OdpowiedzUsuńZ chęcią przeczytam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Cała ta seria jest bardzo zachwalana i mam na nią wielką ochotę... no po prostu muszę się zmotywować i pójść na spacer do księgarni albo biblioteki! :) Też nie czytam SF zbyt często, ale przecież warto czasem zrobić wyjątek :)
OdpowiedzUsuńDość nieufnie podchodzę do literackich wizji przyszłości, ale ta lektura zapowiada się nawet przyjemnie. Mam ochotę dać jej szansę. Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńCzasami mam ochotę właśnie na coś nietuzinkowego. Teraz już wiem do czego zajrzeć w razie czego.
OdpowiedzUsuńJareck: "Rzekę Bogów" muszę przeczytać, może wtedy uda mi się lepiej zrozumieć ten świat. Przyznam, że nabrałam ochoty na książki z tej serii.
OdpowiedzUsuńCyrysiu: Mnie też tak nie zawsze po drodze z science fiction, ale tym razem się skusiłam. Ciebie też namawiam :)
viv: Pewnie tak, ale czasami denerwowały mnie te słowa :P ale mimo wszystko nie żałuję, cieszę się, że tę książkę przeczytałam :)
Isadoro: Rozumiem, może kiedyś nabierzesz na nią ochoty :)
Kasandro: To było moje pierwsze spotkanie z tym cyklem, ale na pewno nie ostatnie :)
Edyto: Polecam jak najbardziej :)
Natulo: Namawiam Cię, żebyś dała szansę tej powieści :)
Kamyku: Warto, polecam :)
Bibliofilko: Na początku też byłam przerażona, bo podjęłam się recnezowania takiego tomiszcza i bałam się, że się umęczę przy czytaniu. Na szczęście tak nie było :)
Blueberry: Czekam na Twoją recenzję :)
Giffin: Zdecydowanie warto czasami sięgnąć po mniej znane/lubiane gatunki. Można zostać miło zaskoczoną :)
Nie przepadam za science fiction, ale kuszące jest to, że akcja rozgrywa się w Indiach. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJeśli tylko będzie okazja to na pewno sięgnę.
OdpowiedzUsuńMam ją na półce, ale nie potrafię się za nią zabrać. Jakoś miałam obawy, że mi się nie spodoba. Dzięki Twojej recenzji mam jakby mniejsze :)
OdpowiedzUsuńNati: Też często mam takie podejścia, ale naprawdę czasami warto się przełamać :)
OdpowiedzUsuńAwiolu: Polecam, mam nadzieję, że Ci się książka spodoba :)
Binolu: Tak, Indie mnie zaskoczyły, ale pozytywnie :)
Mery: Namawiam :)
Viconiu: Cieszę się, że trochę przekonałam do książki :)
Nie przepadam książkami, które są zbiorem różnych opowiadać. Science fiction to też nie moja tematyka, więc chyba sobie daruję tę pozycję :)
OdpowiedzUsuńVersatile: Rozumiem, ale gdybyś zmieniła kiedyś zdanie to warto tę książkę przeczytać :)
OdpowiedzUsuń