Wydawnictwo: Bullet Books
Liczba stron: 458
Książki nie powinno się
osądzać po wyglądzie okładki, ale przyznaje się bez bicia, że na tę powieść
zwróciłam uwagę dzięki niezwykle klimatycznej oprawie, która skojarzyła mi się
z historią pełną napięcia i grozy. Oczywiście sama okładka nie wystarczyła, żeby
zachęcić mnie do czytania, ale gdy trafiłam na bardzo pochlebną recenzję tej
powieści, wiedziałam, że Invocato to
pozycja, którą muszę poznać jak najszybciej. Spodziewałam się niebanalnej historii
o mrocznych zakamarkach ludzkiej duszy i skrzętnie ukrywanych tajemnicach. Moje
przewidywania okazały się trafne tylko częściowo, ale w żadnym razie nie mogę
stwierdzić, że książka mnie zawiodła, ponieważ autorce udało się wykreować
oryginalną opowieść, zawierającą niespodziewane zwroty akcji i wyraziste postaci.
Dziewiętnastoletnia
Lilith Novak po raz pierwszy usłyszała o Mieście Samobójców od dozorcy
cmentarza. Mężczyzna opowiedział jej legendę, według której samobójcy dostają
się do ponurego, unoszącego się nad ziemią miasta. Nie wiadomo, dlaczego jedni
desperaci otrzymują coś w rodzaju szansy na życie po śmierci, a inni od razu
trafiają w piekielną otchłań. Lilith z całych sił pragnie odnaleźć najbliższą
jej osobę, która pewnego dnia po prostu postanowiła opuścić ten świat, dlatego
jest zdeterminowana by dostać się tam, dokąd żaden żywy człowiek nie ma wstępu.
Bohaterka wie, że samobójstwo nie gwarantuje osiągnięcia zamierzonego celu,
dlatego wybiera inną drogę – postanawia napisać inwokację, będącą szczerą i
przemyślaną wolą przedostania się do Miasta Samobójców.
Zazwyczaj odradzam
czytanie fragmentów umieszczonych z tyłu okładki, ponieważ w większości
przypadków zdradzają one zbyt wiele szczegółów dotyczących fabuły. Jednak Invocato pozytywnie wyróżnia się na tym
tle. Tekst z obwoluty nawiązuje do treści książki jedynie ogólnie, dzięki czemu
nie tylko nie psuje przyjemności z lektury, ale wręcz podsyca ciekawość
potencjalnego czytelnika i wprowadza w klimat opowieści. Dawno nie widziałam
tak dobrego i zachęcającego fragmentu, który można poznać przed rozpoczęciem
czytania, bez obaw, że wszystko co najlepsze zostało wyjawione już na początku. Dopracowana okładka i pasujący opis to nie jedyne zalety tej
powieści, ale pozwoliłam sobie na wspomnienie o nich, ponieważ naprawdę rzadko
spotykam tak dobrze wydane książki. Jeżeli chodzi o fabułę Invocato, to jestem pod wrażeniem pomysłu na historię oraz
dynamicznie prowadzonej akcji. Autorka od pierwszej strony przykuła moją uwagę
świetnym prologiem, który zwiastuje nietuzinkowe wydarzenia i pozwala na zaznajomienie
się z główną bohaterką. Później wydarzenia nabierają zawrotnego tempa, które
nie pozwala nudzić się w trakcie lektury. Niestety natłok kolejnych wypadków
czasami powodował chaos i sprawiał, że miałam problemy z ustaleniem, co się
właściwie dzieje w danej chwili. Na szczęście takich momentów nie ma wiele i
przez większą część książki z napięciem śledziłam poczynania bohaterów,
doskonale orientując się w opisanej sytuacji.
Pomysł na fabułę uważam
za oryginalny i ciekawie zrealizowany. Miasto Samobójców z pozoru nie różni się
niczym od ziemskiej aglomeracji – posiada ponure budynki, nieliczne skwery
zieleni, podejrzane bary i luksusowe restauracje. Tylko nietypowi mieszkańcy,
na których składają się wyłącznie ocaleni przed demonami samobójcy,
przypominają, że miejsce to, jest jedyne w swoim rodzaju. Ludzie ci nie są żywi,
chociaż mogą zginąć po raz drugi i zakończyć swoją egzystencję w innym świecie.
Niektórzy wyróżniają się przydatnymi umiejętnościami, chociaż próżno szukać
pośród nich, modnych ostatnio, wampirów czy wilkołaków. Autorka wykreowała
zupełnie inne istoty i za to należą się jej wielkie brawa. Żałuję jednak, że
świat, który stworzyła nie został opisany zbyt dokładnie. Na usta ciśnie mi się
mnóstwo pytań związanych z taką koncepcją życia po życiu i wszystkich
niesamowitych zdarzeń, jakie przytrafiły się Lilith. Mam nadzieję, że Agnieszka
Tomaszewska wyjawi nieco więcej w kontynuacji tej powieści.
Na uznanie zasługują
charakterystyczni i zapadający w pamięć bohaterowie. Autorka opisała ich ze
wszystkimi potrzebnymi szczegółami, stopniowo zdradzając ich historię i sposób,
w jaki trafili do Miasta Samobójców. Dzięki temu utrzymała napięcie i
niepewność kolejnych wydarzeń, ale zaspokoiła też moją ciekawość uchylając
rąbka tajemnicy. Spośród wszystkich nietuzinkowych postaci najbardziej
intrygującą jest główna bohaterka. Lilith Novak to dziewczyna, jakiej jeszcze w
literaturze nie spotkałam. Nie jest butna na pokaz czy też odważna po to by
cokolwiek swoim zachowaniem udowodnić. Ona po prostu ma taki charakter. Los
przyzwyczaił ją do trudów i ciągłych wyrzeczeń, dlatego potrafi zadbać o siebie
i nie znosi, gdy ktoś próbuje otoczyć ją opieką. Lilith ma zadatki na świetną
przyjaciółkę, musi tylko trafić na osobę godną szacunku, która nie będzie
ingerować w jej postępowanie. Oprócz dobrze sportretowanych bohaterów podobał
mi się także język, jakim posłużyła się Agnieszka Tomaszewska. Cięte riposty,
błyskotliwe dialogi i dawka męskiego humoru doskonale współgrają z całą
historią. Autorka nie bała się użyć dosadnych sformułowań czy przekleństw, ale
do Invocato taki styl pasuje.
Bohaterowie nie są spętani konwenansami – to żołnierze, walczący na co dzień z
demonami, dlatego ich język jest agresywny i nieprzewidywalny tak jak praca,
którą wykonują.
Cieszę się, że miałam
możliwość poznania tak oryginalnej powieści, która choć niepozbawiona wad,
zasługuje na uwagę. Invocato pełne
jest akcji, napięcia i zaskakujących zdarzeń. Pojawia się także wątek
romantyczny, ale ta historia nie ma nic wspólnego z romansem paranormalnym,
dlatego uczucie schodzi na dalszy plan. Niektóre motywy uważam za niedopracowane
lub zbędne. Czasami miałam wrażenie, że wszystko dzieje się tak szybko, że
niemożliwym jest podążenie za fabułą. Mimo tego książka Agnieszki Tomaszewskiej
to dobra literatura sensacyjno-fantastyczna, w której wiele elementów zasługuje
na wyróżnienie. Invocato polecam
czytelnikom lubiącym dynamiczną akcje, skomplikowanych bohaterów oraz krwisty język.
Ocena: 4,5 / 6
Egzemplarz
recenzyjny otrzymałam dzięki uprzejmości portalu Sztukater oraz wydawnictwa
Bullet Books.
Osobiście nie gustuje w tego typu książkach, ale moja kuzynka od dawna na nią poluje. Może chcesz się wymienić?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Faktycznie klimatyczna okładka i ciekawa zawartość. :) Pomyślę o niej.
OdpowiedzUsuńZaintrygowała mnie fabuła, będę szukać tej książki!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Oj, tematycznie to raczej nie moje klimaty, więc sobie odpuszczę. :( Elementy paranormalne mnie odrzucają. Co się natomiast tyczy okładek, to muszę przyznać, że nie oceniam książek na ich podstawie, ale uważam, że powinny być starannie dobrane i jakoś pasować do tego co w środku. Zawsze po przeczytaniu książki uważnie oglądam okładkę i zastanawiam się, czy pasuje... Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie, może przeczytam. :) Choć nie wiem, czy to do końca moje klimaty... Ale jak spotkam, to przynajmniej zapoznam się z opisem z okładki, skoro mówisz, że jest zachęcający. A nuż się przekonam. ;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię tę książkę i z niecierpliwością czekam na jej kontynuację. Bohaterowi są genialni, oczywiście tak jak napisałaś książka ma swoje wady, ale wierzę że Insomnia już takowych mieć nie będzie.
OdpowiedzUsuńOoooo, brzmi naprawdę ciekawie. Nawet dla mnie:P
OdpowiedzUsuńTo druga w miarę pochlebna recenzja, która mnie zaciekawiła... Jeśli będę miała okazję to po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńRównież nie lubię czytać fragmentów umieszczonych z tyłu okładki, czasami istotnie za dużo zdradzają, ale bywają takie, które są świetnie wypracowane.
OdpowiedzUsuńPoczątkowo nie byłam przekonana, al finalnie dałabym szansę tej książce:))
OdpowiedzUsuńBardzo mam ochotę na tę książkę :)
OdpowiedzUsuńCiekawa okładka i oryginalna fabuła książki. Chyba się skuszę.:)
OdpowiedzUsuńDużo pozytywnych opinii się teraz czyta o tej książce, może kiedyś się skusze ;)
OdpowiedzUsuńCyrysiu: Dzięki za propozycje, ale raczej nie skorzystam. Invocato zatrzymam dla siebie :)
OdpowiedzUsuńEwo: Pomyśl, bo warto :)
Isadoro: Fabuła jest oryginalna, zachęcam do przeczytania :)
Nati: Również zwracam uwagę na okładkę, a dodatkowo na oryginalny tytuł. Czasami wybitnie nie podchodzą mi polskie tłumaczenia. Jeżeli chodzi o paranormalne elementy to oczywiście są, ale dla mnie dzięki temu powieść zyskuje na oryginalności. Pozdrawiam :)
Linko: Opis na okładce jest świetny, zachęca i intryguje :)
Natulo: Na biblionetce przeczytałam, że "Insomnia" nie jest kontynuacją "Invocato", ale autorka ma zamiar pracować nad drugą częścią, na co ja bardzo liczę :)
Paulo: W takim razie się skuś :)
Bujaczku: Książka ma w sobie to "coś", co przyciąga i intryguje :)
Bibliofilko: Zazwyczaj trafiam właśnie na te fragmenty, które zdradzają niemal wszystko, dlatego tak mnie zaskoczył opis "Invocato"
Kasandro: Daj szansę, a nuż Ci się spodoba :)
Przepowiednio: W takim razie nie zwlekaj długo :)
Awiolu: Jeżeli lubisz takie fantastyczno-sensacyjne klimaty to polecam :)
Tirindeth: Polecam :)
Być może nadejdzie taka chwila, w której sięgnę po tę książkę. Jak na razie niestety się na to nie zapowiada, chociaż Twoja recenzja sukcesywnie daje mi do myślenia ;)
OdpowiedzUsuńTeż uważam, że okładka jest bardzo interesująca.
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie już samym początkiem swojej recenzji. Jeżeli nadarzy się okazja to z chęcią przeczytam. :)
Leno: Będę namawiać żebyś się skusiła :)
OdpowiedzUsuńIrytacjo: Cieszę się, że udało mi się zaciekawić i zwrócić uwagę na tę powieść :)
Okładka, owszem, ciekawa. Jednak sama książka nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że nie czytałam tej powieści, ale zapoznałam się z Twoją recenzją.
OdpowiedzUsuńNie chcę tu prowokować jakiejś dyskusji, ale czy naprawdę takie książki zasługują na tak wysokie oceny (w tym przypadku 4,5/6)? Co będzie, kiedy trafisz na naprawdę dobrą książkę z wyższej półki? Przeskoczysz własną skalę? ;-)
Wiem, że podobno gusta są różne, a odczucia względne, ale chyba wszyscy się zgodzimy, że Mario Vargas Lllosa, Elfriede Jelinek czy Umberto Eco to literatura z półki wyższej niż Agnieszka Tomaszewska (nazwiska wybrałam raczej przypadkowo).
Nie ukrywajmy, taka literatura, jaką opisujesz w tym poście jest chyba na jeden raz (a może się mylę i będziesz do niej wracała?).
Poza tym, wybacz, ale w recenzji posługujesz się wieloma wyświechtanymi frazesami - niby bierzesz pod uwagę wszystkie aspekty powieści, ale nadal tak naprawdę niewiele wiem o bohaterach lub warstwie językowej.
Pozdrawiam.
Milo: Ocena końcowa jest tylko jednym ze składników całej recenzji, poza tym nie uważam żeby 4,5/6 było ogromnie wysoką notę. Jak trafię na naprawdę dobrą książkę z wyższej półki to dam jej 6/6, zaznaczając, że to arcydzieło lub pozycja, która wywarła na mnie ogromne wrażenie. Zapewniam, że nie przeskoczę własnej skali.
OdpowiedzUsuńZ tym czy wszyscy zgodzimy się, co do tzw. literatury wysokiej to jest różnie. Akurat ja się zgodzę, co nie zmienia faktu, że nie widzę potrzeby żeby każą książkę przyrównywać do dzieł Jelinek czy Eco. Chyba zgodzisz się, że to zupełnie nie ta skala? Powieść Agnieszki Tomaszewskiej to literatura popularna, rozrywkowa i według takich kryteriów ją oceniam. Trudno mi stwierdzić czy będę do niej wracała czy nie. Czas pokaże.
Mogłabyś wskazać mi te wyświechtane frazesy? Piszę poważnie, chciałabym konkretnie dowiedzieć się, co Ci się nie spodobało. W końcu tylko w ten sposób będę mogła uniknąć ich na przyszłość.
Pozdrawiam