Wydawnictwo: Dreams
Liczba stron: 142
Dynów to spokojne,
niewielkie miasteczko na Podkarpaciu. Wszyscy się znają i wiedzą o swoich
codziennych troskach i kłopotach. Dla nikogo nie jest tajemnicą, kto ostatnio
stracił pracę, kto popadł w alkoholizm, komu nie wiedzie się w miłości. Parafią
w Dynowie kieruje roztropny i sympatyczny ksiądz Eugeniusz, który dla każdego
wiernego ma dobre słowo. Niestety od pewnego czasu proboszcza męczą niezwykle
realistyczne koszmarne sny. W swoich wizjach duchowny zawsze znajduje się w
miejscu jakiejś tragedii. Widzi jak jego parafianom przytrafiają się prawdziwe
nieszczęścia, ale nigdy nie może ich ostrzec. Sen pozwala mu jedynie na bierne
obserwowanie nieuchronnych wydarzeń. Ksiądz Eugeniusz czuje się bardzo zmęczony
tym częstym, makabrycznym pokazem. Jednak w prawdziwe przerażenie wpada w
momencie, gdy sny zaczynają się spełniać.
Z twórczością Janusza
Koryla spotkałam się po raz pierwszy przy lekturze recenzowanej powieści. Nie wiedziałam,
czego mogę spodziewać się po tym autorze, jedyną wskazówką był opis na okładce,
wedle którego Sny są powieścią
kryminalną z domieszką paranormalnych zdarzeń. Takie podsumowanie fabuły
niewątpliwie ma sens, ale daleka byłabym od zaklasyfikowania tej książki jako
tradycyjnej historii z dreszczykiem. Wątek kryminalny pojawia się na samym
początku, gdy jeden z mieszkańców Dynowa odnajduje w zaroślach zgwałconą i
zamordowaną dziewczynę. Mimo tego, czytelnik nie znajdzie w Snach opowieści o prowadzonym śledztwie
i poszukiwaniu zabójcy. Owszem, takie działania zostają podjęte, ale nie to
jest motorem napędowym fabuły. Najważniejsze są koszmary poczciwego księdza,
które znajdują swoje potwierdzenie na jawie.
Sny
przeczytałam w jednej wieczór nie tylko, dlatego że to bardzo niewielka
objętościowo książka, ale także z powodu napięcia jakie wykreował autor. Od
powieści wprost nie można się oderwać, ponieważ nieustannie coś się dzieje.
Początkowo zastanawiałam się czy proroctwa jakich doświadcza ksiądz Eugeniusz
okażą się prawdziwe, później natomiast z zapartym tchem śledziłam poczynania
bohaterów, którzy próbowali zapobiec nieszczęściu. Autor w bardzo sugestywny
sposób opisał wizje miejscowego proboszcza. Niektóre są makabryczne i
odrażające, inne pozornie sielankowe, ale zawsze czai się w nich zło gotowe
zaatakować w najmniej spodziewanym momencie.
Bohaterowie
wykreowani przez autora nie należą do postaci charakterystycznych. Janusz Koryl
nakreślił kilka typów takich jak: ksiądz, miejscowy pijaczek, gospodyni domowa,
starsze małżeństwo, policjanci itd. Moim zdaniem jest to celowy zabieg,
skupiający uwagę czytelnika na wydarzeniach, a nie na postaciach. Bohaterowie
nie są najważniejsi, bowiem to, co im się przytrafia może spotkać każdego. W Snach najbardziej intrygujące jest
pytanie o nieuchronność losów. W trakcie lektury zastanawiałam się czy można
odwrócić od siebie przeznaczenie i czy świadomość, że w najbliższym czasie
kogoś dotknie nieszczęście może w jakikolwiek sposób zmienić bieg wydarzeń.
Żałuję,
że Janusz Koryl nie zdecydował się na rozbudowanie fabuły i wątków pobocznych.
Pomysł na książkę prosty, ale świetny; wykonanie również bardzo dobre. Zabrakło
jedynie dopowiedzenia losów głównego bohatera. Ksiądz Eugeniusz robi coś, co
zupełnie do niego nie pasuje. Niestety autor nie tłumaczy jego zachowania, nie
wiem czy duchowny uczynił to z premedytacją czy niejako został przymuszony.
Rozumiem, że portrety psychologiczne postaci nie są tak istotne w tej opowieści,
ale ich motywacje powinny zostać uzasadnione. Niestety w tym konkretnym
przypadku tak się nie stało i brak wyjaśnienia wpłynął na moją końcową ocenę
powieści.
Najnowszą
książkę Janusza Koryla polecam wszystkim miłośnikom grozy, którzy nie boją się
spotkania z przeznaczeniem. Przyznam, że powieść przypadła mi do gustu i
chętnie widziałabym ją jako obszerniejszą historię, dzięki której autor mógłby
popisać się swoimi zdolnościami.
Ocena: 4,5 / 6
Egzemplarz recenzyjny
otrzymałam dzięki uprzejmości portalu Sztukater oraz wydawnictwa Dreams.