Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza
Liczba stron: 558
Głównym bohaterem
debiutanckiej powieści Macieja Małeckiego jest anglista, dyrektor jednego z
wrocławskich liceów, którego szczęśliwe i uporządkowane życie legnie w gruzach
za sprawą wyrachowanej i nieprzewidywalnej intrygi. Mężczyzna samotnie
wychowuje dziesięcioletnią córkę Karolinę, z którą łączy go niezwykle głęboka
więź. Ojciec i córka rozumieją się doskonale; nie mają przed sobą tajemnic i
potrafią szczerze rozmawiać na każdy temat. Niestety rodzinna sielanka zostaje
brutalnie przerwana, gdy pewnego dnia Karolina znika. Porwanie córki staje się
katalizatorem, wyzwalającym w Justynie Koryńskim skrywane dotąd emocje i
odczucia. Poszukując sprawiedliwości bohater dopuści się wielu przerażających i
okrutnych czynów.
Fabuła
powieści w zamyśle jest interesująca i dość oryginalna, w niektórych momentach
autor naprawdę zaskoczył mnie swoją pomysłowością. Obawiam się jednak, że na
tym muszę zakończyć wymieniane pozytywnych aspektów książki, ponieważ tekst
jest niedopracowany, a miejscami także nielogiczny.
Historia
skupia się jedynie na głównej postaci, przez co odczuwałam znużenie
towarzyszeniem Justynowi w każdej, nawet najdrobniejszej czynności.
Wprowadzenie drugiego wątku znacznie ożywiłoby akcję, dając czytelnikowi
możliwość spojrzenia na historię z punktu widzenia innego bohatera. Irytowały
mnie także nieścisłości, które wkradły się do fabuły. Mogę przymknąć oko na
drobiazgi i niewiele znaczące szczegóły, ale niektóre wydarzenia bądź działania
Koryńskiego są mocno naciągane. Wątpię by ktokolwiek mógł zameldować się w
kilku hotelach nie legitymując się dowodem tożsamości; jednorazowo podjąć z
banku ogromną ilość pieniędzy lub z niebywałą łatwością zdobyć wszystkie
potrzebne informacje. Zawiodła również charakterystyka psychologiczna postaci,
ponieważ trudno było mi uwierzyć w rozpacz bohatera, gdy po tragicznej
wiadomości Justyn stwierdza, że chciałby obejrzeć ciekawy film ze swojej
bogatej kolekcji lub zwyczajnie idzie wziąć prysznic, a później kładzie się
spać. Niby Koryński przechodzi metamorfozę, ale ujawnia się ona jedynie w
czynach bohatera, natomiast często z opisów uczuć lub z dialogów nic podobnego
nie wynika.
Oprócz
minusów dotyczących fabuły, Sprawiedliwość
niekorzystnie wyróżnia się pod względem językowym i stylistycznym. Rozumiem, że
to debiutancka powieść, ale liczne powtórzenia i nieprawidłowy szyk zdania
kłują w oczy w trakcie lektury. Jednak najbardziej rażące są sztuczne i toporne
dialogi, zwłaszcza między Karoliną a Justynem. Dziesięcioletnia dziewczynka
wypowiada się jak osoba, co najmniej dwa razy starsza, używając niecodziennych
określeń, jak np. „ekwilibrystyczny wypadek”.
Podejmuje także rozważania na tematy, które nie powinny jej interesować,
przez co staje się postacią na poły groteskową, na poły zupełnie
nieprawdopodobną. Czasami miałam wrażenie, że to Karolina jest starsza od ojca,
jej dojrzałość i w pełni ukształtowane poglądy zupełnie nie pasują do
dziecięcego bohatera.
Maciej
Malecki lubuje się w drobiazgowych opisach wnętrz i czynności, wykonywanych
przez bohatera. Moim zdaniem taka szczegółowość w tym przypadku nie jest
konieczna. Odtwarzanie wystroju niemal każdego wspomnianego w powieści
pomieszczenia (a jest ich naprawdę wiele) po pewnym czasie bardzo przeszkadza.
Nie twierdzę, że opisy nie są ważne, ale uważam, że autor zwyczajnie w tej
kwestii przedobrzył. Pewne niedomówienia pozostawiają czytelnikowi margines
swobody, dzięki któremu ma szansę na uruchomienie wyobraźni i wczucie się w
losy bohatera.
Rozwiązanie
kryminalnej zagadki jest zaskakujące, ale mało wiarygodne. Wszystko zostało
wyjaśnione na ostatnich stronach powieści, ale to wytłumaczenie jest zbyt
proste, pełne niedopowiedzeń i bardzo mało prawdopodobnych wydarzeń. Od czasu do czasu pojawia się w książce
napięcie, jednak są to stosunkowo rzadkie momenty, a przez większą część
opowieści odbiorca zmuszony jest do poznawania nużących wywodów bohatera i
powtarzających się dialogów z drugoplanowymi postaciami. W pomyśle na fabułę
tkwi pewien potencjał, jednak, jako całość powieść jest niedopracowana i moim
zdaniem po prostu słaba.
Ocena: 2 / 6
Egzemplarz recenzyjny otrzymałam dzięki uprzejmości portalu Sztukater oraz wydawnictwa Warszawska Firma Wydawnicza.
Ojj... Dzięki za cynk. Będę omijać skoro tak niska ocena i trochę zastrzeżeń.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Mnie też do niej nie ciągnie - fabuła taka sobie, a skoro jeszcze książka ma tyle niedociągnięć, to z pewnością jej nie przeczytam!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Czyli szału nie ma...Szkoda. :(
OdpowiedzUsuńWidac książka nie dla mnie. Debiut debiutem, ale nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńNo cóż, nie lubię jak książka jest irytująca pod względem stylistycznym i językowym, dlatego nawet nie zamierzam rozglądać się za tą pozycją i tracić na nią niepotrzebnie czas.
OdpowiedzUsuńLubię kryminały, ale dobre, także nie będę się rozglądać za tym.
OdpowiedzUsuńNiedobrze, książka ma poważne wpadki, nie wiem czy zniosłabym aż taką ignorancję.
OdpowiedzUsuńTak wiec nawet o niej nie będę myślała, bo nie przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńKasandro: To jest dobra decyzja :)
OdpowiedzUsuńIsadoro: Dawno nie spotkałam książki, zawierającej tyle niedoróbek.
Ewa: Szkoda, bo miałam nadzieję, na udany, kryminalny debiut.
Mery: Nie będę namawiać.
Cyrysiu: Nic nie stracisz, nie czytając jej.
Linko: Kryminały też lubię, ale ten mnie rozczarował.
Natula: Oj tak, od wpadek aż się w tej powieści roi.
Cassiel: Nic nie stracisz, nie czytając jej.
cenię głębokie kreacje bohaterów, a tutaj widzę, że ich nie ma dlatego Sprawiedliwość sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńNigdy nie słyszałam o tym wydawnictwie:) powtórzenia, niepoprawny szyk? Raczej się nie skuszę:)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że przed wydaniem powieści nikt nie zwrócił uwagi na to co Ty
OdpowiedzUsuńVario: Niestety ten brak jest bardzo odczuwalny.
OdpowiedzUsuńSaaro: Nie będę namawiać :)
Lubo: Dokładnie, dziwię się, że taka książka w ogóle została wydana.
Mogłabym wybaczyć wszystko książce, która ma genialne zakończenie, ale gdy jest ono mało wiarygodne - nawet ta najlepsza zostawia po sobie uczucie niedosytu. No cóż, raczej nie mam ochoty na tę propozycję, ale nadal szukam wspomnianych w poprzednim poście "Igrzysk" :)
OdpowiedzUsuńGiffin: "Igrzyska" nieporównywalnie lepsze pod każdym względem :)
OdpowiedzUsuńHmmm skutecznie zniechęciłaś do lektury....
OdpowiedzUsuńJa też się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńMała prośba - mogłabyś nie odpowiadać na każdy komentarz? Bo widzę, że robisz to jakby mechanicznie. Powtarzasz te same zdania do kilku osób, bez sensu. Trochę bez szacunku dla komentujących Twoje posty.
Nie odpowiadam mechanicznie, bez szacunku jest właśnie pozostawienie komentarza bez reakcji. Podobnie jak komentowanie anonimowo.
OdpowiedzUsuńKsiążka moim zdaniem dobra, nie genialna ale dobra. Pamiętajmy o tym że jest to debiut literacki autora i to jeszcze w tak młodym wieku, mam nadzieje że autor się nie zniechęci i możemy oczekiwać tym razem dojrzalszej pozycji.
OdpowiedzUsuń