Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza
Liczba stron: 296
Obszerny opis z tyłu
okładki zapewniał, że książka Zenona Jerzego Marona to intrygująca opowieść o
kilku pokoleniach warszawskiej rodziny, zmagającej się z codziennymi problemami
i obserwującej zmieniający się w Polsce ustrój polityczny. Dodatkowo duże znaczenie
miała mieć rodzinna kamienica, która po wojnie przeszła w ręce państwa.
Niestety po raz kolejny przekonałam się, że to, co interesująco się zapowiada,
nie zawsze takie jest w rzeczywistości.
Barbarę i Lucjana
czytelnik poznaje na samym początku. Małżeństwo tuż po wojnie zmaga się z
finansowymi problemami, na dodatek traci prawa własności do kamienicy i części
swojego mieszkania, do którego wprowadza się działacz partyjny z żoną i
dziećmi. Bohaterowie starają się ułożyć sobie życie na nowo, ich córka Wiesia
zakłada swoją rodzinę i rodzi jedyną córkę Julię. Wszystko układałoby się w
miarę dobrze, gdyby nie coraz dziwniejsze zachowanie Barbary, która stopniowo
popada w lekki obłęd. Niestety podatność na choroby umysłowe jest dziedziczona
przez kolejne pokolenia. W wyniku tragicznych przeżyć dorosła już Julia zamyka
się w świecie swoich wyobrażeń i urojeń.
Trudno
streścić fabułę tej książki, ponieważ w większości opisuje ona zwyczajne życie
przeciętnej polskiej rodziny. Autor charakteryzuje problemy dość uniwersalne,
aktualne zarówno tuż po wojnie, jak i współcześnie. Z jednej strony nadaje to
powieści wszechstronny wymiar, ale z drugiej odniosłam wrażenie, że zbyt mały
nacisk położono na czas akcji. Niby obejmuje on kilkadziesiąt lat, które
bynajmniej nie są okresem stabilności i spokoju w naszej ojczyźnie, ale w
książce w ogóle nie czuć dawnego klimatu; nie ma rysu historycznego. O tym, że
nastąpił czasowy przeskok dowiadujemy się np., z dialogów, w których postaci
dyskutują o kupnie komputera. Przyznam, że oczekiwałam od tej książki większego
skupienia na wątku historycznym.
Klątwa rodzinna z
obłędem w tle byłaby zwyczajną, skazaną na
zapomnienie obyczajową historyjką gdyby nie kilkadziesiąt ostatnich stron.
Uważam, że z całej książki najbardziej interesujący i wartościowy jest wątek,
dotyczący szaleństwa Julii – podjęty niemal w zakończeniu powieści. Mimo że
opis stanu bohaterki nie jest drastyczny lub szokujący, to jej zagubienie,
zmaganie się z codziennymi obowiązkami, a przede wszystkim sposób myślenia zostały
opisane w sposób bardzo przejmujący. Czytelnik prawie do samego finału nie wie,
co spowodowało taką przemianę w psychice kobiety, ale czyta o jej pragnieniu
porozmawiania z kimś, poczuciu niezrozumienia i odrzucenia. Emocje, jakie
wówczas ta historia wytwarza są naprawdę ogromne, przez co dzieło Zenona
Jerzego Marona skłania do refleksji i zmusza do, choć chwilowego, postawienia
się w sytuacji Julii.
Klątwa rodzinna z
obłędem w tle mnie nie zachwyciła, ale warto ją
przeczytać ze względu na poruszony problem niepoczytalności. Inne wątki, takie
jak próby odzyskania kamienicy, perypetie uczuciowe czy rodzinne waśnie zostały
potraktowane raczej marginalnie. W większości autor nie pozwala czytelnikowi
uczestniczyć w ważnych wydarzeniach, tylko zaznajamia go z wypadkami poprzez
relacje; wspomnienie, że taka sytuacja spotkała danego bohatera. Przez to
książka staje się mniej zajmująca, a odbiorca obojętnieje na losy postaci.
Język,
jakim posłużył się pan Maron jest przeciętny, prosty, trochę gawędziarski.
Momentami czułam jakbym słuchała czyjejś opowieści o znajomej rodzinie.
Wątek
tytułowej klątwy uważam za nieco naciągany i niepotrzebny. Pojawia się nagle,
ale wcześniejsze wydarzenia mają sugerować, że na rodzinę rzucono zły urok. Nie
odczytuję tego w ten sposób, po prostu kłopoty i nieszczęścia przydarzają się
wszystkim, a bohaterowie nie zostają aż tak tragicznie doświadczeni przez los
żeby podejrzewać działanie klątwy.
Ocena: 4 / 6
Egzemplarz recenzyjny otrzymałam dzięki uprzejmości portalu Sztukater oraz Wydawnictwa Warszawska Firma Wydawnicza.
Ech, tytuł intryguje, ale fabuła - zwyczajna, nudna, bez niespodzianek - nie przekonuje mnie. Pasuję:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
No właśnie tytuł jest super, ale z Twojej recenzji myślę, że to nie dla mnie. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńNie jestem zdecydowana. Z jednej strony ta nudna fabuła z drugiej ostatnie kilkadziesiąt stron. Jednak raczej również spasuję.
OdpowiedzUsuńIsadoro: Tytuł jak dla mnie trochę przydługi. Rozumiem, że nie masz ochoty tej książki czytać.
OdpowiedzUsuńPatko: Nic na siłę :)
Mery: Rozumiem :)
Jeśli będzie w bibliotece, nie powiem nie. :))
OdpowiedzUsuńNie lubię książek, które dzieją się w Polsce. Nie wiem dlaczego. Omijam je raczej szerokim łukiem. Ta wydaje mi się nudna, taka trochę o niczym. "Losy rodziny..." jakoś mnie to nie kręci, dlaczego pasuję.
OdpowiedzUsuń:)
Tematyka wydaje się intrygująca, wręcz obłędna ;-), ale niedociągnięcia pewne skutecznie zniechęcają, więc raczej sobie odpuszczę Klątwę rodzinną z obłędem w tle.
OdpowiedzUsuńHmm... sama nie wiem. Raczej nie przepadam za książkami polskich autorów więc jak na razie się wstrzymam ;)
OdpowiedzUsuńCassiel to czekam na recenzję :)
OdpowiedzUsuńlawendowa kraino: Ostatnio czytam właściwie książki tylko z akcją w Polsce i czuję lekki przesyt. Nie mniej rodzimej literatury nie znam zbyt dobrze.
Cyrysiu: Racja, od klątwy i obłędów lepiej się trzymać z daleka :)
Gabrielle: Do polskich autorów namawiam, do tej książki - niekoniecznie :)
Ciekawy tytuł, niestety fabuła nie dla mnie. Kolejną przeszkodą jest polski autor a do nich jakoś przekonana nie jestem. Pozdrawiam,
OdpowiedzUsuńPati
Rzeczywiście, w takiej powieści brak wątku historycznego to właściwie strzał w stopę autora. A mogło być tak ciekawie...
OdpowiedzUsuńChyba odpuszczę.
Patrycjo: Skoro nie masz ochoty to nie ma sensu zmuszać się do czytania. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńLinko: Naprawdę się dziwię, że tej historii jest tak niewiele.
Myślę, że tylko bym się przy niej wynudziła, więc sobie podaruję.
OdpowiedzUsuńNie mówię nie, ale jakoś bardzo szukać też jej nie będę. Mam za mało czasu, żeby coś nie do końca w moich klimatach czytać :)
OdpowiedzUsuńMani: Rozumiem, nie namawiam :)
OdpowiedzUsuńViconiu: Też tak myślę, szkoda tracić czas na coś, co nie do końca przekonuje.
Niezbyt mi się podoba,z pewnością nie dla mnie;)
OdpowiedzUsuńTytuł pasuje idealnie do mojej zakręconej rodzinki :D
OdpowiedzUsuńKsiążka być może jest wartościową pozycją, jednak nie przemawia do mnie, swój obłęd będę hodować wśród swojaków ;)
Miravelle: skoro już wiesz, że nie dla Ciebie to nie ma co się zmuszać :)
OdpowiedzUsuńNatulo: Haha, słusznie. Każdy ma swój obłęd i powinien się go trzymać :D
Recenzja rzetelnie ocenia warsztat pisarski autora. Dzięki Dosiak.
OdpowiedzUsuńTematem głónym książki jest klątwa rzucona przez siostrę starszą, na siostrę mlodszą. Bieg historii naszego kraju jest tylko tłem dla konsekswencji jakie mogą być wywołane przez rzuconą klątwę. Dzieje Julii są zmaterializowanym obrazem działania rodzinnej klątwy. To zdarzyło się na prawdę. Oczywiscie zmienione są realia rodzinne, ale z tym przypadkiem zetknąłem się w latach, gdy miałem praktyki psychiatrii w szpitalu w Tworkach. Napisałem tą ksiązkę jako kryminał, bez wyraźnej przemocy. Z wypowiedzi internautów wynika, że zainteresowani są mocnymi zdarzeniami. Postaram się sprostać tym zamówieniom w następnej książce. Pozdrawiam.
Autorze: Dziękuję za docenienie. Moim zdaniem wątek klątwy mógłby zostać zasygnalizowany nieco wcześniej. Pojawia się dopiero przy końcu i może dlatego nie wywarł na mnie dużego wrażenia. Natomiast interesujące, że oparł Pan historię na prawdziwych zdarzeniach. Jeśli chodzi o mocne zdarzenia to nie mam na myśli epatowania przemocą i brutalnością, ale zabrakło mi uczestnictwa w losach bohaterów. Tego, co Pan świetnie oddał, opisując szaleństwo Julii. W tym fragmencie można się przejąć jej sytuacją, postawić na miejscu kobiety.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Wszystkie książki tego pana są do bani,niech znajdzie sobie inne zajęcie ,może szydełkowanie?
OdpowiedzUsuń