Wydawnictwo: Czarne
Liczba stron: 500
Lotte i Søren Hammer to
rodzeństwo pisarzy, których debiutującym dziełem jest powieść Niegodziwcy. Według opisu z tyłu okładki
autorzy planują stworzyć całą serię historii, czyniących szefa wydziału
zabójstw Konrada Simonsena, głównym bohaterem. Mam nadzieję, że na
zapowiedziach się nie skończy, ponieważ pierwsza książka, opowiadająca o pracy
duńskiego zespołu kryminalnego okazała się udanym debiutem, dobrze rokującym na
przyszłą twórczość Hammerów.
Pierwszego dnia po
wakacyjnej przerwie dwoje dzieci przychodzi do szkoły znacznie przed czasem. W
sali gimnastycznej rodzeństwo dokonuje niezwykle makabrycznego odkrycia – z
sufitu zwiesza się plątanina lin, do których podwieszono pięć okaleczonych ciał.
Brutalne morderstwo wstrząsa opinią publiczną, ludzie domagają się szybkiego
rozwiązania sprawy. Konrad Simonsen po raz pierwszy dysponuje niemal
nieograniczonymi środkami finansowymi, dzięki którym śledztwo ma przebiegać
sprawnie i efektywnie. Niestety, gdy pewna wiadomość dociera do mediów,
nastroje społeczeństwa ulegają diametralnej zmianie, a zespół Simonsena musi
borykać się z wieloma nieoczekiwanymi trudnościami.
Niegodziwcy
mają formułę klasycznego kryminału, w którym policjanci tropią nieuchwytnego
zbrodniarza. Jednak do znanego schematu dołączono dość oryginalny zabieg –
czytelnicy wiedzą znacznie więcej niż prowadzący śledztwo. Nie byłoby to niczym
zaskakującym, gdyby nie fakt, że tożsamość mordercy od początku jest dobrze
znana odbiorcom. Oczywiście autorzy nie podają wszystkich wyjaśnień, ale w
trakcie rozwoju fabuły wiele rzeczy układa się w logiczną całość, dającą wgląd
w motywację przestępcy. Co prawda taki chwyt nie jest już innowacyjny, ale
zwraca uwagę czytelnika na to, że oprócz zagadki kryminalnej, w książce pojawi
się także inny, ważny motyw.
W
przypadku tej historii, takim istotnym, skłaniającym do refleksji tematem jest
zachowanie społeczeństwa. Okazuje się, że praworządni i spokojni obywatele mogą
nagle przekształcić się w bezrozumną tłuszczę, gotową samodzielnie ferować
wyroki i, co gorsza, wcielać je w życie. Wydawałoby się, że takie zachowanie
jest niemożliwe współcześnie, w jakimkolwiek europejskim państwie, ale zbiorowa
histeria Duńczyków przeczy tym założeniom całkowicie. Autorzy pokazują również
jak łatwo manipulować ludźmi poprzez środki masowego przekazu. Coś, co zostanie
ogłoszone w mediach, natychmiast zyskuje status faktu i często żadne
wyjaśnienia ani sprostowania nie są w stanie tego zmienić.
Jak
już wspomniałam, tożsamość mordercy jest znana od początku, więc wątek
kryminalny nie należy do zaskakujących. Mimo tego powieść nie nudzi i z
zainteresowaniem śledziłam poczynania Simonsena oraz jego podwładnych.
Obserwacja pracy policji; metod zdobywania informacji oraz rozmów z
podejrzanymi okazała się na tyle zajmująca, że debiut rodzeństwa Hammer mogę
ocenić dość wysoko. Podoba mi się także oszczędny i wyważony styl, jakim
powieść ta została napisana. Krótkie, dobitne zdania, opisują konkretne
wydarzenia bez zbędnego patosu czy też kwiecistych metafor. Ponadto, na plus
oceniam charakterystykę stosunków panujących w policyjnym zespole. Autorzy
bardzo często przedstawiali jak poszczególne zdarzenia wpływają na postaci; jak
bohaterowie odnoszą się do siebie nawzajem oraz jaki stopień zażyłości ich
łączy. Dzięki temu zyskałam możliwość lepszego poznania ich charakterów,
poglądów oraz wyznawanych wartości. Zabrakło mi natomiast większej dawki
napięcia, bo chociaż akcja jest w miarę dynamiczna, to z jakiegoś powodu
poczynania bohaterów nie wywoływały wielkich emocji. Zaciekawienie, owszem, ale
niestety nie mogę napisać, że od lektury nie mogłam się oderwać.
Niegodziwcy
to godna uwagi pozycja, która powinna zadowolić czytelników, mających ochotę na
kryminał z porządną dawką socjologicznych obserwacji. Powieść ta skłania
również do podjęcia refleksji na wiele istotnych tematów, o których nie mogę
wspomnieć w obawie przed zdradzeniem zbyt wielu szczegółów. Czekam na kolejną
książkę Lotte i Sørena, mając nadzieję, że okaże się, co najmniej tak dobra jak
debiutancka historia.
Ocena: 4 / 6
Egzemplarz recenzyjny otrzymałam dzięki uprzejmości portalu Sztukater oraz wydawnictwa Czarne.
Okładka mnie zaintrygowała;). Skoro polecasz, to czemu nie. Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńHmm, myślę, że może być ciekawie. Okładka już przykuwa uwagę. :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się makabrycznie, czyli tak jak lubię. Już na wstępie 5 trupów przekonuje mnie do przeczytaniu tej książki ;-)
OdpowiedzUsuńLubię kryminały ale nie wiem czy chcę już od początku wiedzieć "kto zabił"
OdpowiedzUsuńGdy zobaczyłam okładkę, to pomyślałam w pierwszej chwili, że to bajka, a tu zaskoczenie. Lubię kryminały, takie gdzie wiadomo kto jest mordercą także, ale wtedy w ciekawy sposob powinny być opisane poczynania detektywów/policjantów.
OdpowiedzUsuńLubię kryminały, chociaż przyznam, że wolę takie w których do końca nie wiemy kto popełnił zbrodnię, a tu jak napisałaś od początkku wiemy, co i jak. Ale może być ciekawie śledzić poczynania policjantów:)
OdpowiedzUsuńCałkiem fajna proza, jak wpadnie mi w ręce - na pewno przeczytam:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Sięgnę bo to kryminał :D szkoda tylko, że od początku wiadomo kto jest sprawcą
OdpowiedzUsuńCiekawie się zapowiada, bardzo ciekawie :)
OdpowiedzUsuńNie lubię takiej konstrukcji książki, gdzie już na początku wiemy kto jest czarnym charakterem. Jednak zachęcasz i polecasz powieść ukazując jej największe plusu, więc chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńJa również choc bardzo lubię kryminały raczej nie sięgnę. Jakoś nie za bardzo ciągnie mnie do tej książki.
OdpowiedzUsuńNie przemawia do mnie ta książka...
OdpowiedzUsuń"An open mind is like a fortress with its gates unbarred and unguarded."
OdpowiedzUsuńKasandro: Okładka całkiem przyjemna, ale raczej nie łączy się z treścią książki.
OdpowiedzUsuńEwo: Jest ciekawie :)
Cyrysiu: Początek jest dość makabryczny, ale autorzy nie epatują przemocą. To moim zdaniem jedna z zalet książki.
Lubo: Czasami warto przeczytać kryminał odbiegający od schematów.
Aneto: Praca policji została ciekawie opisana, przynajmniej moim zdaniem :)
Evito: Od początku wiemy kto, ale nie dlaczego i w jaki sposób. Nie jest tak, że wszystkie karty odkryto od razu.
Isadoro: Polecam :)
suomalainen kulttuuri: Sięgnij, będę namawiać.
Tośka: Zgadzam się :)
Natulo: Czasami taka konstrukcja jest przyjemną i odświeżającą gatunek odmianą. :)
Mery: Rozumiem, nie każdemu taki zabieg musi się podobać :)
Blueberry: Nic na siłę.
Louis: Warhammer 40 000...
Słyszałam świetne opinie na temat tej książki i sama chciałam ją zrecenzować więc wzięłam się za czytanie, ale jakoś zupełnie mi nie idzie. Nudno się zaczyna...ale może dotrwam do końca.
OdpowiedzUsuńP.S Dosia, skąd masz tyle czasu na czytanie książek w końcu jesteś studentką jeśli się nie mylę, literatura :) ?
Lipowa Panienko: Niestety, w niektórych momentach napięcie spada i to jest dosyć poważny minus tej powieści.
OdpowiedzUsuńTak, studiuję filmoznawsto i wiedzę o mediach (nie literaturę). Uważam, że w tym miesiącu tempo czytania mi właśnie spadło przez inne obowiązki. Staram się czytać wszędzie, rano, w przerwie między zajęciami itd. Pozdrawiam :)
nie przepadam, za historiami w których tożsamość mordercy znana jest od samego początku, ale prócz tego drobnego mankamentu reszta zapowiada się bardzo obiecująco.
OdpowiedzUsuń"Louis: Warhammer 40 000..."
OdpowiedzUsuńNo co Ty nie powiesz...
Vario: Polecam :)
OdpowiedzUsuńPostanowiłam zrobić sobie krótką przerwę od kryminałów, ot parę dni, ale potem z pewnością pomyślę o tej książce ;)
OdpowiedzUsuńGiffin: Czasami też potrzebuje oddechu od kryminałów, ale wystarcza parę dni i już tęsknie za tym gatunkiem :)
OdpowiedzUsuń