W grudniu udało mi się utrzymać listopadowy wynik sześciu przeczytanych książek. Wszystko dzięki przerwie świąteczno-noworocznej, którą tym razem w całości poświęciłam na wypoczynek i po raz pierwszy od dawna czuję się zregenerowana i gotowa na styczniowe wyzwania. Z wszystkich poznanych w zeszłym miesiącu lektur najbardziej podobała mi się powieść Teraz zaśniesz C.L. Taylor, a najniżej oceniłam It’s snowtime Anity Chrząszcz oraz Wioskę kłamców Hanny Greń. Cała lista przeczytanych lektur przedstawia się następująco:
🎅Gruba. Reportaż o wadze i uprzedzeniach – Maria Mamczur
🎅Porachunki – Yrsa Sigurðardóttir
🎅It’s snowtime – Anita Chrząszcz
🎅Teraz zaśniesz – C.L. Taylor
🎅Wioska kłamców – Hanna Greń
🎅Beduinki na Instagramie. Moje życie w Emiratach – Aleksandra Chrobak
Seriale
W zeszłym miesiącu skończyłam Tokyo Vice, co do którego mam nieco mieszane uczucia. Pod koniec serial zaczął się rozkręcać i mam wrażenie, że pierwszy sezon zakończył się w momencie, kiedy właśnie zrobiło się ciekawie. Jest to opowieść luźno inspirowana reportażami amerykańskiego dziennikarza, który w latach 90. XX wieku zatrudnił się w bardzo poczytnej japońskiej gazecie, by demaskować poczynania mafii. Początek tej historii jest dość nużący, po obejrzeniu odcinka nie czułam, że koniecznie muszę włączyć następny, dlatego sporo czasu minęło zanim zapoznałam się z całością. Nie polecam, ani nie odradzam, oglądacie na własną odpowiedzialność😉.
Sporym rozczarowaniem okazała się produkcja zatytułowana 1899. Z trailera wywnioskowałam, że jest to klasyczny horror z motywami, które lubię, czyli nawiedzony statek oraz akcja osadzona w XIX wieku. Okazało się jednak, że to historia nieco innego rodzaju, chociaż początkowo elementów tworzących atmosferę grozy jest sporo. Bardzo podobały mi się sceny, w których bohaterowie eksplorowali wrak bliźniaczego statku. Doceniam też tą początkową niepewność i dezorientację związaną z wydarzeniami na pokładzie liniowca płynącego do USA. Niestety później twórcy zostawili zbyt dużo podpowiedzi dla widzów; oczywistości wskazujących w jakim kierunku rozwinie się akcja. To sprawiło, że fabuła stała się przewidywalna, a pod koniec bohaterowie miotają się bez ładu i składu, mimo że odbiorcy już doskonale wiedzą o co chodzi. Na dodatek serial ma wolne tempo. Poszczególne odcinki zaczynają się dłużyć i łatwo stracić zainteresowanie całą historią. Zakończenie wskazuje, że będzie kontynuacja, ale nie wiem czy zdecyduje się ją oglądać.
Rzutem na taśmę w grudniu obejrzałam także pierwszy sezon Narcos. Myślę, że większość zna serialową opowieść o życiu kolumbijskiego narkotykowego bossa Pablo Escobara, ponieważ swego czasu to była bardzo popularna produkcja. Muszę przyznać, że zasłużenie serial jest wysoko oceniany, bo zaangażowałam się w tę historię od pierwszego odcinka. Każdy epizod jest dynamiczny, naszpikowany wydarzeniami i ogląda się go jak najlepszą historię akcji. Dramatyzmu dodaje fakt, że serial jest inspirowany prawdziwymi zdarzeniami, a nawet zawiera fragmenty relacji telewizyjnych z tragedii, których dopuścił się prawdziwy Escobar. Zamachy bombowe, porwania na ulicach, wojny gangów, brutalne morderstwa – na to wszystko patrzy się zupełnie inaczej, mając świadomość, że nie są wytworem wyobraźni scenarzystów. Narcos to dość brutalna produkcja dla osób o silnych nerwach, ale dobrze zrealizowana i bardzo angażująca. Na pewno w styczniu zapoznam się z drugim i trzecim sezonem.
Filmy
Grudzień zdominowały filmy świąteczne, chociaż muszę przyznać, że z roku na rok coraz trudniej jest znaleźć historie, które mają w sobie coś więcej niż kicz i zestaw stereotypowych wątków. W same święta nie odmówiłam sobie seansu Kevina samego w domu oraz filmu W krzywym zwierciadle: Witaj Święty Mikołaju. W przypadku tego drugiego niektóre fragmenty nie zestarzały się zbyt dobrze, ale i tak zaliczam go do ulubionych świątecznych produkcji.
Obejrzałam też ciekawy horror Uważaj,kochanie, który okazał się zaskakująco trzymający w napięciu i niejednoznaczny. Gdzieś mignęła mi informacja, że to komedia, ale nie dajcie się zwieść. To nie jest historia do pośmiania się tylko opowieść o młodocianym psychopacie. Obejrzałam też Niezapomniane święta z Lindsay Lohan w roli głównej, jednak nie jest to porywająca opowieść. Tak samo jak Święta u Christmasów, które spokojnie można sobie odpuścić. Sympatycznie wspominam za to Your Christmas or Mine? oraz Wesołych Świąt. Widziałam też Glass Onion i mogę polecić. Zorientowałam się, że film jest dość skrajnie odbierany, ale dla mnie to bardzo przyjemna historia w stylu powieści Christie, w której nie przewidziałam twistu fabularnego i dobrze bawiłam się do samego końca, mimo że nie przepadam za Danielem Craigiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz