22 marca 2013

Rok 1984 - George Orwell


Wydawnictwo: Muza
Liczba stron: 360

Winston Smith mieszka na terenie mocarstwa nazywanego Oceanią, pracuje w Ministerstwie Prawdy, a do jego głównych zadań należy „uaktualnianie” przeszłości. Mężczyzna jest członkiem Partii Zewnętrznej, co oznacza, że nie ma wpływu na politykę, jest jedynie zwykłym pionkiem w grze, trybikiem wielkiej machiny, zarządzanej przez niezwykle wpływowych ludzi, których zwykły obywatel Oceanii nie spotyka. Winston codziennie fałszuje dokumenty i artykuły prasowe tak, by ich treść jednoznacznie wskazywała, że Wielki Brat ma zawsze racje. Ludzie należący do Partii Zewnętrznej są nieustannie poddawani kontroli. Ich słowa, gesty, a nawet mimowolne grymasy twarzy mogą stać się przyczyną aresztowania i oskarżenia o myślozbrodnię, czyli myślenie przeciwko Partii. Winston w pewnym momencie zaczyna się buntować. Nie kocha Partii, nienawidzi trybu życia jaki system mu narzuca, nie może znieść wszechobecnego zakłamania, dlatego postanawia prowadzić pamiętnik, w którym będzie zapisywał swoje przemyślenia. Ale czy w całej Oceanii znajdzie się człowiek o podobnych poglądach? Czy w tym szalonym świecie ktoś jeszcze zachował zdrowy rozsądek? A może istnieje specjalna organizacja, która od wielu lat przygotowuje się do obalenia reżimu?

Od dawna przymierzałam się do przeczytania tej powieści, ale ciągle odwlekałam moment sięgnięcia po lekturę z obawy przed rozczarowaniem. Myślę, że wiele osób woli nie konfrontować się z tekstami uznanymi za klasyczne, kultowe czy prekursorskie, właśnie ze względu na pewien balast, jakim obciążone są takie dzieła. W przypadku Roku 1984 naprawdę warto odrzucić wszelkie obawy i podejść do historii opisanej przez George’a Orwella na świeżo, bez oczekiwania, że zachwycimy się nią już od pierwszej strony. W moim przypadku taka strategia okazała się strzałem w dziesiątkę, ponieważ już po kilkunastu stronach przestałam myśleć o tej powieści jako książce, którą znać wypada, a zaczęłam po prostu chłonąć opisaną rzeczywistość i kibicować bohaterowi w jego walce o wolność.

Ustrój polityczny w Oceanii nazywany jest „angsocem”, czyli angielskim socjalizmem, który wyrósł na gruncie totalitarnych systemów z początku XX wieku. W angsocu najważniejszą osobą jest Wielki Brat – nieomylny, nieśmiertelny i ukochany przez obywateli wódz państwa. Przedstawiciele Partii są kontrolowani przez tajną policję dosłownie na każdym kroku. W ich mieszkaniach znajdują się teleekrany, przez które władza nie tylko emituje propagandowe programy, ale także obserwuje, co się dzieje w pomieszczeniu, kto odwiedza gospodarzy i o czym rozmawiają. Teleekranu nie można wyłączyć. Urządzenie przez całą dobę sprawdza, pilnuje i analizuje zachowanie ludzi, co sprawia, że nikt nie ośmieli się nawet pomyśleć o czymś niestosownym. Zresztą w mieszkańcach Oceanii nie ma woli buntu i sprzeciwu wobec coraz surowszych zarządzeń. Ich życiem steruje Partia, a oni wierzą, że Wielki Brat dba o nich najlepiej jak to jest możliwe. W tym świecie nie ma miejsca na uczucia, przejawy indywidualizmu czy chwilę refleksji. Obywatel musi pracować ku chwale Partii, wykonywać przydzielone mu zadania z entuzjazmem i zaangażowaniem oraz nienawidzić wszystkich, którzy mogliby zagrozić systemowi. Dzieci donoszą na rodziców, sąsiedzi obrzucają się podejrzliwymi spojrzeniami, a małżonkowie obserwują się nawzajem w poszukiwaniu jakiegokolwiek odstępstwa od codziennego zachowania, mogącego świadczyć o zdradzie Wielkiego Brata. Więzi międzyludzkie nie istnieją i istnieć nie mogą, bo przecież najważniejsza jest Partia.

Siłą powieści Orwella jest jej przerażający realizm. Nie można zdystansować się od tej historii, mówiąc sobie, że to tylko fikcja literacka, fantazja autora, przejaw jego chorej i spaczonej wizji świata. Wydarzenia odpowiadające tym książkowym, działy się w przeszłości i dzieją się nadal w różnych zakątkach globu. Od tego nie można uciec, a co gorsze, na przestrzeni lat nic się właściwie nie zmienia, bo wciąż pojawiają się ludzie uzurpujący sobie prawo do decydowania o każdym aspekcie życia innych. Rok 1984 jest przeraźliwie uniwersalną powieścią. Nie chce wypisywać truizmów o silnym oddziaływaniu tej historii na wyobraźnię, o jej do bólu pesymistycznym wymiarze i szokujących losach bohatera, bo to wszystko zapewne wiecie. Pisarz doskonale scharakteryzował mentalność i poziom świadomości ludzi poddawanych ciągłej propagandzie i wychowywanych w przekonaniu, że zadenuncjowanie własnej matki, to świadczący o patriotyzmie czyn godny pochwały. Pochody, uroczystości i informacje przekazywane przez Partię są absurdalne, a jednak wszyscy w nie wierzą. Często zastanawiałam się, jakim cudem dyktatorom udaje się wmówić ludziom, że są ich wybawicielami i troskliwymi ojcami? Jak to możliwe, że człowiek jest w stanie uwierzyć w kłamliwe obietnice i zignorować fakty dowodzące hipokryzji władzy? Jak można dać się tak omamić i otumanić, żeby w imię wodza zdradzić najbliższych? Odpowiedzi na te pytania znajdują się w książce Orwella. Kontrola i karanie za najmniejsze przewinienie to tylko część potęgi systemu totalitarnego, bo najgorszą ze wszystkich metod utrzymywania władzy, jest bezlitosne wkraczanie w ludzki umysł.

Winston Smith nie jest żadnym herosem, zbierającym wokół siebie grupę ludzi i próbującym wyzwolić się z reżimu. To zwykły człowiek, którego strach przepełnia za każdym razem, gdy robi coś niezgodnego z prawem. On wie, że prędzej czy później będzie musiał zapłacić za swoją zuchwałość, bo każdy myślozbrodniarz ponosi karę. Jednak to, co spotyka Winstona jest gorsze niż wielogodzinne tortury czy śmierć, bo Partia potrafi odebrać marzenia, rozsądek, tożsamość. Z człowieka nie zostaje wówczas nic, tylko pusta skorupa, którą wypełnia się obowiązującą doktryną. George Orwell w mistrzowski sposób pokazał mechanizmy działania władz totalitarnych i ich sposoby na odarcie obywateli z człowieczeństwa. Na szczególną uwagę zasługuje opracowany przez członków Partii nowy język, mający ostatecznie obywateli zniewolić. Rok 1984 to wyjątkowa, ponadczasowa książka, jeśli jeszcze jej znacie, to koniecznie zabierzcie się do lektury jak najszybciej. Naprawdę warto.

Ocena: 6 / 6

Książka przeczytana w ramach wyzwania Trójka e-pik