10 lipca 2012

Ocaleni. Życie, które znaliśmy - Susan Beth Pfeffer


Wydawnictwo: Jaguar
Liczba stron: 352

W ostatnim czasie polski rynek wydawniczy zalewają przeróżne serie, trylogie i pojedyncze książki, wpisujące się w paradygmat literatury antyutopijnej lub dystopijnej. Wśród tej mnogości trudno orzec, które utwory są jedynie reakcją na aktualną modę czytelniczą, a które pozostaną znane na dłużej lub nawet wpiszą się do literackiego kanonu. Nie mam pojęcia czy pierwsza część trylogii Ocaleni należy do którejś z wymienionych grup, ale z pewnością to kolejna intrygująco-przerażająca wizja naszej przyszłości.

Szesnastoletnia Miranda Evans żyje tym, czym przeciętna amerykańska nastolatka. Dziewczyna zastanawia się, z kim pójdzie na szkolny bal, jakie oceny będzie miała na koniec roku i czy ma szansę na odniesienie sukcesu w jeździe figurowej na łyżwach. Mieszka w niewielkim miasteczku w Pensylwanii z matką i braćmi. W połowie maja świat obiega informacja, że za kilka dni asteroida uderzy w księżyc, co będzie doskonale widoczne z Ziemi. Naukowcy nie przewidują niepokojących konsekwencji tego zdarzenia, ich zdaniem to po prostu bardzo rzadkie widowisko. Określonego wieczoru ludzie wychodzą na ulice, by zobaczyć zderzenie, rozmawiają, grillują, śmieją się. Wszystko zmienia się w ciągu kilku sekund. Uderzenie asteroidy było tak silne, że księżyc został wytrącony z orbity i znalazł się bardzo blisko Ziemi. Miranda i jej bliscy jeszcze nie wiedzą, że to początek katastrofalnych zdarzeń, zmian klimatycznych i ogólnospołecznej paniki. Dla całej ludzkości nadchodzi najcięższy okres w historii.

Powieść składa się z wpisów do pamiętnika Mirandy, więc akcja ogranicza się właściwie tylko do wydarzeń, dotyczących rodziny Evans. Plusem koncentracji na grupce bohaterów jest to, że czytelnik zyskuje wgląd w ich sytuacje i może obserwować jak stopniowo ulega ona zmianie. W Stanach szaleją powodzie i gwałtowne burze, nie działają telefony, zaczynają się przerwy w dostawie energii elektrycznej. Świat zmienia się z godziny na godzinę, a razem z nim życie wszystkich ludzi. Śledzenie zapisków głównej bohaterki uświadamia, jak drastyczne są to zmiany. Coś, co jeszcze wczoraj było normalne i zwyczajne, dzisiaj urasta do rangi luksusu. Podobało mi się to, że w powieści nie ma przesadnego dramatyzmu i nagromadzenia nieszczęść, spotykających bohaterów. Jest im bardzo ciężko, przyszłość rysuje się w ciemnych barwach, ale to nie znaczy, że opowieść o nich zmienia się w kiczowatą sensacyjkę. Wszystko, co spotyka Mirandę i jej bliskich wydaje się realne i dzięki temu napawa strachem i wzbudza napięcie. Z niepokojem czytałam o problemach z brakiem prądu, o zmieniającym się klimacie i niedoborach wody. Czułam się jakbym miała dostęp do zaginionego dziennika z przeszłości, w którym opisano zmagania rodziny, walczącej o przetrwanie w zupełnie nowej, ekstremalnie nieprzyjaznej rzeczywistości. Możliwe, że o takie wrażenie chodziło autorce, bo Miranda w kilku miejscach podkreśla, że chciałaby, żeby jej dziennik przetrwał i dał świadectwo o życiu w tych trudnych czasach. Moim zdaniem to dodatkowo potęguje realizm fabuły i sprawia, że czytelnik ma szansę na emocjonalnie zaangażowanie i zżycie się z postaciami. Jednak ograniczenie wydarzeń to tych, związanych bezpośrednio z Evansami ma też minus w postaci ignorancji tego, co dzieje się poza Stanami Zjednoczonymi. Pojawia się informacja o zalaniu Australii i Holandii, czasami któryś z bohaterów zaczyna zastanawiać się, jakie są realia w innych zakątkach globu, ale moim zdaniem, to trochę za mało.

Nie mogę stwierdzić, że Susan Beth Pfeffer wykreowała wspaniałe portrety psychologiczne bohaterów, ale nie są to też papierowe postaci. Oczywiście najwięcej miejsca poświęciła Mirandzie, która przeszła wartą podziwu metamorfozę. Ze zwyczajnej, nieco rozkapryszonej nastolatki stała się odpowiedzialną i godną zaufania córką i siostrą. Przemiana nie dokonała się w ciągu jednego dnia, dziewczyna dojrzewała wraz z piętrzącymi się problemami i brakiem widoków na przyszłość. Matka Mirandy oraz jej starszy brat Matt odznaczają się dużym rozsądkiem i zapobiegliwością. Dzięki ich staraniom i ciężkiej pracy rodzina nadal funkcjonuje i stara się zachować przynajmniej pozory normalności. O młodszym bracie bohaterki – Jonnym, niewiele wiadomo. Chłopak jest raczej bezbarwną postacią, która pojawiła się w książce chyba tylko po to, żeby reszta Evansów miała się o kogo martwić. Miranda i jej bliscy w kryzysowym momencie zdają sobie sprawę, że mogą przetrwać pod warunkiem, że będą sobie pomagać i wspierać się w każdym momencie. Bardzo szlachetne założenie, ale czasami miałam wrażenie, że ich relacje układają się zbyt doskonale jak na takie przeżycia. Owszem, bohaterowie czasami się kłócą lub nie rozmawiają ze sobą przez kilka dni, ale dziwię się, że nie dochodzi do poważniejszych konfliktów, gdy brakuje jedzenia, ciepła, wody, po prostu normalności. Podobnie rzecz ma się z innymi mieszkańcami miasteczka. Każdy stara się przetrwać na własny rachunek, ale w zdumienie wprowadziły mnie spokój i ogłada ludzi, którzy teoretycznie są zdesperowani i gotowi zrobić wszystko, byle tylko przeżyć jeszcze jeden dzień.

Zgodnie z moimi przewidywaniami powieść została napisana prostym językiem, który na pewno trafi do każdego odbiorcy. W końcu to pamiętnik, prowadzony głównie po to, żeby utrwalić wydarzenia i spróbować zapanować nad emocjami, więc nie oczekiwałam rozbudowanych opisów i kwiecistych dialogów. Mimo tego, czasami można wyłowić zdanie, które wgniata w fotel i poprzez swoją prostotę przekazuje tak wiele. Na początku nie brak komizmu językowego i sytuacyjnego, który wraz z rozwojem fabuły ustępuje miejsca czarnemu humorowi, a później w ogóle zanika. Życie, które znaliśmy czytałam z dużym zainteresowaniem, zastanawiając się czy bohaterowie przeżyją, a jeżeli tak, to jak będzie wyglądała ich egzystencja w świecie tak odmiennym od tego sprzed zderzenia. Ostatnie strony trudno nazwać zakończeniem, w pewnym momencie opowieść urywa się i można jedynie snuć własne domysły o losach bohaterów. Recenzowana książka jest pierwszą częścią trylogii, mam więc nadzieję, że wydawnictwo zdecyduje się na opublikowanie kolejnych tomów. Dzieło Susan Beth Pfeffer nie obfituje w dynamiczną akcję, ale intryguje i skłania do zastanowienia się jak wyglądałoby moje życie w takich okolicznościach.

Ocena: 4,5 / 6

Egzemplarz recenzencki otrzymałam dzięki uprzejmości portalu Sztukater oraz wydawnictwa Jaguar.

   

35 komentarzy:

  1. Nie podążam za czytelniczą modą i nie sięgam po tego typu książki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Na chwile obecną uzbierało mi się trochę tych książek do kupna, więc tym razem jednak się powstrzymam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety książek do kupna nigdy nie brakuje. Można kupować i kupować, a lista wcale nie maleje :)

      Usuń
  3. Jestem bardzo ciekawa tej książki, kiedyś już czytałam recenzje tej powieści i mówiąc szczerze to coś dla mnie, lubię tego typu fabuły, chociaż to prawda, że ostatnio co książka to antyutopia albo dystopia, potrzeba rynku się kłania :). Jakby nie było mam nadzieję, że uda mi się dorwać tę powieść :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto przeczytać, nie jestem znawczynią takich powieści, ale "Ocaleni" niewątpliwie mają coś w sobie :)

      Usuń
  4. Książka czeka na półce na swoją kolej :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie ja niecierpliwie czekam na recenzję :)

      Usuń
  5. Lubię taką tematykę, dlatego książka bardzo mi się spodobała. Czekam niecierpliwie na dalszy tom:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też czekam, ale na stronie wydawnictwa nie znalazłam zakładki z tą serią. mam nadzieję, że to nie świadczy o rezygnacji z wydawania książek Pfeffer.

      Usuń
  6. Czytałam już o tej książce u Kasandry. Pamiętam, że mnie do niej zachęciła tak jak Ty, mimo że 4,5 to nie jest jakaś oszałamiająca ocena. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oszałamiająca nie, ale to nadal świadczy o tym, że warto tę książkę przeczytać :)

      Usuń
  7. Książka za mną i bardzo mi się podobała :)Z niecierpliwością czekam na kolejny tom. Słyszałam jednak, że odbiega jakością od "Życia, które znaliśmy" :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To niedobrze, nastawiłam się już na pewien poziom.

      Usuń
  8. Może i bym sięgnęła po tą książkę, ale strasznie zraziłam się do Jaguara i już chyba nie przeczytam żadnej książki wydanej przez to wydawnictwo...

    OdpowiedzUsuń
  9. Trochę nie moja tematyka, ale lubię ksiązki pisane w formie pamiętnika i otwarte zakończenia.

    OdpowiedzUsuń
  10. Podczytywałam drugi tom tej trylogii młodemu (głupia matka kupiła drugi tom synusiowi, głupia - no bo kto to widział w dzisiejszych czasach pozycje nie będącą jakąś częścią trylogi lub innego gigantycznego cyklu...). Młody strawił, jednak od czasu do czasu narzekał, że nudne, bo bohaterowie cały czas stoją w kolejce po jedzenie:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja, teraz to ze świecą szukać książki, która nie należy do żadnego cyklu. W tej części jedzenie też zajmuje sporo miejsca, ale chodzi o jego brak, więc stanie w kolejkach to zawsze jakaś odmiana :)

      Usuń
  11. Hmmm... no cóż, tym razem chyba nie jestem zainteresowana tą książką, chociaż Twoja recenzja jest bardzo dobra. Mimo wszystko na razie podziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Może kiedyś nabierzesz ochoty na taką historię :)

      Usuń
  12. Antyutopie kocham, tak więc prędzej czy później i tak po nią sięgnę :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Zaintrygowałaś mnie. Rzeczywiście, temat brzmi realistycznie i taka niby-relacja z kataklizmu może zainteresować. Rozejrzę się za tą serią :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak po raz pierwszy wzięłam tę książkę do ręki to spodziewałam się jakiejś fantastyki, ale właściwie to opisane wydarzenia sprawiają wrażenie nad wyraz realistycznych, co jest dość przerażające, biorąc pod uwagę tematykę powieści.

      Usuń
  14. Masz rację - ostatnimi czasy strasznie szybko mnożą się coraz to nowsze, kilkutomowe serie antyutopijnych wizji naszego świata i coraz trudniej wybrać te naprawdę godne uwagi. Dlatego bardzo cenię sobie te recenzje, które rzetelnie przedstawiają wszelkie za i przeciw prezentowanych pozycji. Niestety, po tę książkę i jej kontynuacje raczej nie sięgnę, w ogóle mnie nie zainteresowała.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno znaleźć coś dobrego, rzadko czytam takie książki, ale chyba powinnam to zmienić, bo "Ocaleni" rozbudzili mój apetyty na ten gatunek. Pozdrawiam :)

      Usuń
  15. końce świata jeszcze mi się nie znudziły, więc gdy nadarzy się okazja chętnie po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też nie, właściwie to zaczynam wsiąkać w taką literaturę :)

      Usuń
  16. Moja ukochana antyutopijna książka to "Rok 1984". Raczej rzadko sięgam po ten gatunek, ale czasem robię wyjątki. O tej książce szczerze mówiąc jeszcze nie słyszałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rok "1984" od dawna mam w planach, nawet kupiłam książkę jakiś czas temu, ale ciągle nie zabrałam się za czytanie. Muszę się zmobilizować w końcu :)

      Usuń
  17. Jeszcze nie dałam się porwać szaleństwu powieści dystopijnych, ale wypatrzyłam już kilka książek o tej tematyce, które chciałabym przeczytać i teraz muszę dopisać do niej "Ocalonych".
    Ps. Podoba mi się okładka, ma w sobie coś niepokojącego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A które książki wpadły Ci w oko? Okładka też mi się podoba :)

      Usuń
  18. Jakoś nie przekonuje mnie ta książka. Nie ma w sobie chyba nic oryginalnego jak dla mnie:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Tak się zastanawiam i nie przypominam sobie, abym czytała coś w tym stylu, żadnych kasiążek o antyutopijnych wizjach, więc może sięgnę po tę pozycję i sama się przekonam, czy warto. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  20. intryguje mnie ta książka, tak więc z czystej ciekawości chętnie ją przeczytam :D

    OdpowiedzUsuń