11 kwietnia 2012

Dziedzictwo - Philippa Gregory


Wydawnictwo: Książnica
Liczba stron: 614

Gdy myślę o miłości, przed oczami staje mi zakochana para, który wierzy, że dzięki silnemu uczuciu będzie w stanie przezwyciężyć wszelkie życiowe trudności. Widzę także czułą matkę, obserwującą swoje dzieci oraz dumnego ojca, któremu te niewinne istoty niepostrzeżenie skradły serce. Miłość ma wiele odcieni, ale niestety nie zawsze jest czystą i życiodajną siłą, bo niepohamowane rozmiłowanie łatwo może zamienić się w pasję pełną goryczy, bólu i zła. Wystarczy, że obiektem żarliwości stanie się nieodpowiednia osoba lub w umyśle zakochanego zagnieździ się jedna, obsesyjna myśli. Wówczas wypadki potoczą się same, a okrutny los zemści się w sprzyjającym czasie. A co jeśli ta ogromna miłość nie dotyczy drugiej osoby, ale konkretnego miejsca? Czy można przynależeć do kawałka ziemi całym sercem? Czy wolno bezkarnie niszczyć wszystkich i wszystko w imię jedynej wyznawanej wartości?

Odpowiedzi na te pytania można znaleźć na kartach powieści Dziedzictwo, będącej debiutanckim dziełem Philippy Gregory. Akcja rozgrywa się w osiemnastowiecznej Anglii, gdzie w hrabstwie Sussex leży piękny i zamożny dwór Wideacre. Beatrice Lacey urodziła się i wychowała w tym majątku, nabierając przez lata przekonania, że to jedyne miejsce na Ziemi, w którym może odnaleźć spokój i szczęście. Jednak surowe prawo ziemskie zabrania kobietom posiadania i dziedziczenia majątków. Gdy dziewczyna dorasta jej powinnością staje się wyjście za mąż i opuszczenie rodzinnego domu. Beatrice nie wyobraża sobie takiej przyszłości, dlatego nie cofnie się przed niczym, aby nagiąć tradycje i prawa do własnych pragnień.

Twórczość Philippy Gregory znam dzięki cyklowi powieści historycznych, opisujących burzliwe życie na dworze Henryka VIII. Dokładne charakterystyki bohaterów, sugestywne opisy ich emocji i przeżyć, a także wartka akcja sprawiły, że książki angielskiej pisarki bardzo przypadły mi do gustu. Realizując postanowienie o przeczytaniu wszystkich jej powieści, na świąteczną lekturę wyznaczyłam sobie debiutanckie Dziedzictwo. Książka nie jest tak dobra jak późniejsze dzieła, ale zdecydowanie przyciąga i bezlitośnie pochłania kolejne minuty. Ponadto wyraźnie widać talent pisarski Gregory, który, moim zdaniem, z biegiem lat znacznie się rozwinął. 

Narratorką jest główna bohaterka, której myśli i odczucia zdecydowanie dominują nad innymi elementami. Ma to swoje dobre jak i złe strony. Dzięki temu, że o wszystkich wydarzeniach czytelnik dowiaduje się z relacji Beatrice, ma szansę zgłębić tajniki jej duszy i umysłu. Bardzo podobały mi się opisy przeżyć bohaterki, jej zmiennych stanów emocjonalnych i nieustępliwych decyzji. Oddziaływały na moją wyobraźnie, sprawiając, że czułam się jak powiernica najsekretniejszych myśli dziedziczki. Autorka bardzo dokładnie wykreowała tę postać, nie zapominając o najdrobniejszych szczegółach, przydających Beatrice realizmu. Niestety minusem tej narracji i drobiazgowej charakterystyki głównej protagonistki jest spłycenie innych postaci, i ograniczenie historii niemal do jednego, najważniejszego wątku. Fabuła rozwija się raczej powoli, chociaż zdarzają się fragmenty, w których akcja dosłownie pędzi. Wówczas kolejne wypadki następują po sobie niezwykle szybko, sytuacja w Wideacre zmienia się co kilka stron, ale wszystko nieuchronne zmierza do przewidywalnego końca. W miarę poznawania charakteru Beatrice nabierałam przekonania jaki finał będzie miała ta historia i nie pomyliłam się. Mimo tego z zainteresowaniem śledziłam losy bohaterów czasami niedowierzając w ich naiwność, innym razem rozmyślając nad ludzką podłością i zawiścią. 

Nie będzie zaskoczeniem, jeśli napiszę, że to Beatrice Lacey jest najwyrazistszą postacią tego utworu. Kobieta zdecydowanie nie pasuje do czasów, w których przyszło jej żyć. Zdeterminowana i władcza dokładnie wie czego chce i co musi osiągnąć. Dodatkowo jest inteligentna i piękna, a te dwie cechy w połączeniu dają prawdziwie wybuchową mieszankę. Beatrice nie wzbudziła mojej sympatii, ale jej żelazna wola jest warta odnotowania. Żałuję, że inni bohaterowie nie zostali wyposażeni w tak wyraziste cechy. Czasami miałam wrażenie, że naiwność i głupota brata Beatrice jest tak ogromna, że aż przesadzona. Podobne odczucia miałam co do jej bratowej – delikatnej i wyrozumiałej Celii, której zabrakło sił i chęci do walki z nieustępliwością dziedziczki. W przenikliwości i inteligencji dorównywał Beatrice jedynie doktor John MacAndrew, powoli odkrywający prawdziwe zamiary panny Lacey. 

Dziedzictwo to połączenie romansu z powieścią psychologiczną, a smaczku wszystkiemu dodaje sceneria z epoki, która zawsze wywołuje u mnie nutę nostalgii za tak odmiennymi i fascynującymi czasami. Autorka nie przywołuje wystawnych bali i uczt, nie skupia się na ówczesnej modzie i towarzyskich niuansach. Więcej miejsca poświęca na zachwycające opisy bujnej i bogatej przyrody w Wideacre, która tak zniewoliła serce Beatrice, pragnącej zostać właścicielką tej ziemi. W powieści ujawnia się także ogromna dysproporcja między życiem zamożnych feudałów a zwykłych wieśniaków. Niemal żaden bogacz nie dostrzegał, że na jego wygodną egzystencję pracuje mnóstwo innych, często skrajnie ubogich ludzi, znaczących dla przedstawicieli wyższych sfer tyle, ile pył na drodze, po której mknie ich piękna kareta. I chociaż takie podejście nie jest dla mnie niczym nowym, to brutalny kontrast pomiędzy mieszkańcami dworu, a dzierżawcami z okolicznych wsi uderza i nie pozwala zapomnieć o losie biednych i niewykształconych, którzy nie byli w stanie obronić się przed chciwością swojego Pana. 

Philippa Gregory nie pominęła także opisów miłosnych uniesień, tęsknot za kochankiem oraz zmian, jakie uczucia sieją w duszach bohaterów.  Dość śmiałe charakterystyki erotycznych spotkań nie przekraczają pewnych granic, przez co nigdy nie stają się wulgarne czy odpychające. Duża zasługa w tym barwnego języka, którym autorka nakreśliła te wszystkie, tak realistyczne opisy. Zarówno przyroda w Wideacre, doświadczenia i przemyślenia postaci jak i miłosne schadzki zostały wykreowane z dużym smakiem, dlatego książka jest zajmująca i przyjemna w odbiorze. Uważam jednak, że w niektórych miejscach akcja została przedłużona trochę na siłę. Autorka czasami powtarza te same informacje lub po raz kolejny wraca do czegoś, co już opisała wcześniej. Na szczęście nie dzieje się to nagminnie i nie psuje frajdy z lektury. Dziedzictwo to obszerne studium obsesji i zaborczej miłości. Historia obfituje w szokujące wydarzenia oraz złe uczynki wyrządzone niewinnym ludziom. Zło wraca i to najczęściej w najgorszym momencie życia. Jeśli chcecie poznać pasję i namiętność, mogącą doprowadzić do zguby oraz przenieść się do urokliwego dworu, który skrywa niejedną wstydliwą tajemnice, to jest to książka w sam raz dla was. Co więcej, to dopiero początek tej burzliwej przygody, ponieważ Dziedzictwo jest pierwszą częścią sagi o rodzie Laceyów.

Ocena: 4 / 6