Wydawnictwo: Książnica
Liczba stron: 614
Gdy myślę o miłości,
przed oczami staje mi zakochana para, który wierzy, że dzięki silnemu uczuciu
będzie w stanie przezwyciężyć wszelkie życiowe trudności. Widzę także czułą matkę,
obserwującą swoje dzieci oraz dumnego ojca, któremu te niewinne istoty niepostrzeżenie
skradły serce. Miłość ma wiele odcieni, ale niestety nie zawsze jest czystą i
życiodajną siłą, bo niepohamowane rozmiłowanie łatwo może zamienić się w pasję
pełną goryczy, bólu i zła. Wystarczy, że obiektem żarliwości stanie się
nieodpowiednia osoba lub w umyśle zakochanego zagnieździ się jedna, obsesyjna
myśli. Wówczas wypadki potoczą się same, a okrutny los zemści się w
sprzyjającym czasie. A co jeśli ta ogromna miłość nie dotyczy drugiej osoby,
ale konkretnego miejsca? Czy można przynależeć do kawałka ziemi całym sercem?
Czy wolno bezkarnie niszczyć wszystkich i wszystko w imię jedynej wyznawanej
wartości?
Odpowiedzi na te
pytania można znaleźć na kartach powieści Dziedzictwo,
będącej debiutanckim dziełem Philippy Gregory. Akcja rozgrywa się w
osiemnastowiecznej Anglii, gdzie w hrabstwie Sussex leży piękny i zamożny dwór
Wideacre. Beatrice Lacey urodziła się i wychowała w tym majątku, nabierając
przez lata przekonania, że to jedyne miejsce na Ziemi, w którym może odnaleźć
spokój i szczęście. Jednak surowe prawo ziemskie zabrania kobietom posiadania i
dziedziczenia majątków. Gdy dziewczyna dorasta jej powinnością staje się
wyjście za mąż i opuszczenie rodzinnego domu. Beatrice nie wyobraża sobie
takiej przyszłości, dlatego nie cofnie się przed niczym, aby nagiąć tradycje i
prawa do własnych pragnień.
Twórczość Philippy
Gregory znam dzięki cyklowi powieści historycznych, opisujących burzliwe życie
na dworze Henryka VIII. Dokładne charakterystyki bohaterów, sugestywne opisy
ich emocji i przeżyć, a także wartka akcja sprawiły, że książki angielskiej
pisarki bardzo przypadły mi do gustu. Realizując postanowienie o przeczytaniu
wszystkich jej powieści, na świąteczną lekturę wyznaczyłam sobie debiutanckie Dziedzictwo. Książka nie jest tak dobra
jak późniejsze dzieła, ale zdecydowanie przyciąga i bezlitośnie pochłania
kolejne minuty. Ponadto wyraźnie widać talent pisarski Gregory, który, moim
zdaniem, z biegiem lat znacznie się rozwinął.
Narratorką jest główna
bohaterka, której myśli i odczucia zdecydowanie dominują nad innymi elementami.
Ma to swoje dobre jak i złe strony. Dzięki temu, że o wszystkich wydarzeniach
czytelnik dowiaduje się z relacji Beatrice, ma szansę zgłębić tajniki jej duszy
i umysłu. Bardzo podobały mi się opisy przeżyć bohaterki, jej zmiennych stanów
emocjonalnych i nieustępliwych decyzji. Oddziaływały na moją wyobraźnie,
sprawiając, że czułam się jak powiernica najsekretniejszych myśli dziedziczki.
Autorka bardzo dokładnie wykreowała tę postać, nie zapominając o
najdrobniejszych szczegółach, przydających Beatrice realizmu. Niestety minusem
tej narracji i drobiazgowej charakterystyki głównej protagonistki jest
spłycenie innych postaci, i ograniczenie historii niemal do jednego,
najważniejszego wątku. Fabuła rozwija się raczej powoli, chociaż zdarzają się
fragmenty, w których akcja dosłownie pędzi. Wówczas kolejne wypadki następują po sobie
niezwykle szybko, sytuacja w Wideacre zmienia się co kilka stron, ale wszystko
nieuchronne zmierza do przewidywalnego końca. W miarę poznawania charakteru
Beatrice nabierałam przekonania jaki finał będzie miała ta historia i nie
pomyliłam się. Mimo tego z zainteresowaniem śledziłam losy bohaterów czasami
niedowierzając w ich naiwność, innym razem rozmyślając nad ludzką podłością i
zawiścią.
Nie będzie zaskoczeniem,
jeśli napiszę, że to Beatrice Lacey jest najwyrazistszą postacią tego utworu.
Kobieta zdecydowanie nie pasuje do czasów, w których przyszło jej żyć.
Zdeterminowana i władcza dokładnie wie czego chce i co musi osiągnąć. Dodatkowo
jest inteligentna i piękna, a te dwie cechy w połączeniu dają prawdziwie
wybuchową mieszankę. Beatrice nie wzbudziła mojej sympatii, ale jej żelazna
wola jest warta odnotowania. Żałuję, że inni bohaterowie nie zostali wyposażeni
w tak wyraziste cechy. Czasami miałam wrażenie, że naiwność i głupota brata
Beatrice jest tak ogromna, że aż przesadzona. Podobne odczucia miałam co do jej
bratowej – delikatnej i wyrozumiałej Celii, której zabrakło sił i chęci do
walki z nieustępliwością dziedziczki. W przenikliwości i inteligencji
dorównywał Beatrice jedynie doktor John MacAndrew, powoli odkrywający prawdziwe
zamiary panny Lacey.
Dziedzictwo
to
połączenie romansu z powieścią psychologiczną, a smaczku wszystkiemu dodaje
sceneria z epoki, która zawsze wywołuje u mnie nutę nostalgii za tak odmiennymi
i fascynującymi czasami. Autorka nie przywołuje wystawnych bali i uczt, nie
skupia się na ówczesnej modzie i towarzyskich niuansach. Więcej miejsca
poświęca na zachwycające opisy bujnej i bogatej przyrody w Wideacre, która tak
zniewoliła serce Beatrice, pragnącej zostać właścicielką tej ziemi. W powieści
ujawnia się także ogromna dysproporcja między życiem zamożnych feudałów a
zwykłych wieśniaków. Niemal żaden bogacz nie dostrzegał, że na jego wygodną
egzystencję pracuje mnóstwo innych, często skrajnie ubogich ludzi, znaczących
dla przedstawicieli wyższych sfer tyle, ile pył na drodze, po której mknie ich
piękna kareta. I chociaż takie podejście nie jest dla mnie niczym nowym, to
brutalny kontrast pomiędzy mieszkańcami dworu, a dzierżawcami z okolicznych wsi
uderza i nie pozwala zapomnieć o losie biednych i niewykształconych, którzy nie
byli w stanie obronić się przed chciwością swojego Pana.
Philippa Gregory nie
pominęła także opisów miłosnych uniesień, tęsknot za kochankiem oraz zmian,
jakie uczucia sieją w duszach bohaterów.
Dość śmiałe charakterystyki erotycznych spotkań nie przekraczają pewnych
granic, przez co nigdy nie stają się wulgarne czy odpychające. Duża zasługa w
tym barwnego języka, którym autorka nakreśliła te wszystkie, tak realistyczne
opisy. Zarówno przyroda w Wideacre, doświadczenia i przemyślenia postaci jak i
miłosne schadzki zostały wykreowane z dużym smakiem, dlatego książka jest
zajmująca i przyjemna w odbiorze. Uważam jednak, że w niektórych miejscach akcja
została przedłużona trochę na siłę. Autorka czasami powtarza te same informacje
lub po raz kolejny wraca do czegoś, co już opisała wcześniej. Na szczęście nie
dzieje się to nagminnie i nie psuje frajdy z lektury. Dziedzictwo to obszerne studium obsesji i zaborczej miłości.
Historia obfituje w szokujące wydarzenia oraz złe uczynki wyrządzone niewinnym
ludziom. Zło wraca i to najczęściej w najgorszym momencie życia. Jeśli chcecie
poznać pasję i namiętność, mogącą doprowadzić do zguby oraz przenieść się do
urokliwego dworu, który skrywa niejedną wstydliwą tajemnice, to jest to książka
w sam raz dla was. Co więcej, to dopiero początek tej burzliwej przygody,
ponieważ Dziedzictwo jest pierwszą
częścią sagi o rodzie Laceyów.
Ocena: 4 / 6