1 kwietnia 2012

Gdański depozyt - Piotr Schmandt


Wydawnictwo: Oficynka
Liczba stron: 310

Do Komisariatu Rzeczypospolitej Polskiej w Wolnym Mieście Gdańsku przychodzi bardzo tajemniczy list od pewnego kolekcjonera dzieł sztuki, zapewniającego, że jest w posiadaniu informacji o kosztownościach, które powinny należeć do państwa polskiego. Dyrektor Zygmunt Noskowski wraz ze swoimi współpracownikami – referentem Osowskim i majorem Szalewskim są niezwykle zaintrygowani całą sprawą. Niestety zdobycie potrzebnych informacji o ukrytym skarbie wymaga ogromnej ilości zabiegów i negocjacji. Nie wszystko idzie zgodnie z planem, przez co panowie wpadają w poważne kłopoty. Na dodatek w całą sprawę zamieszanych jest mnóstwo innych osób, wśród których znajdują się ponętne i zmysłowe kobiety, niebezpieczni agenci oraz nieuczciwi informatorzy, mający nadzieję na rozwiązanie kwestii kosztowności według własnego pomysłu. 

O Gdańskim depozycie czytałam wiele pozytywnych recenzji, które zachęciły mnie do sięgnięcia po powieść i wyrobienia sobie własnego zdania na jej temat. Książka spełniła moje oczekiwania, ponieważ spodziewałam się interesujące historii z dobrze zarysowanym kontekstem społecznym i politycznym. Najnowsza powieść Piotra Schmandta nie posiada dynamicznej i trzymającej w napięciu akcji, ale mimo tego cała historia jest na tyle ciekawa, że w trakcie lektury nie przeszkadzało mi nieco wolniejsze tempo rozwoju wydarzeń. Autor niemal od razu wprowadza wszystkich bohaterów, przez co początkowo czułam lekkie zdezorientowanie, które na szczęście szybko ustąpiło miejsca ciekawości, co też wyniknie z natłoku tak różnych postaci.

Ogromnie przypadła mi do gustu pieczołowitość, z jaką Schmandt opisał życie różnych warstw społecznych w Gdańsku lat trzydziestych. Nie mam na myśli jedynie różnic majątkowych, które z oczywistych powodów sprawiają, że inaczej spędzają czas wolny zamożne damy z towarzystwa, a inaczej sekretarki czy też maszynistki, ale najbardziej rzuca się w oczy przepaść między Polakami a Niemcami, mieszkającymi w tym samym mieście. Właściwie nie ma w tym nic zaskakującego, ale z tej powieści, niejako na drugim planie, wyłania się obraz zwaśnionych i podzielonych mieszkańców Gdańska, których drażni wzajemna obecność. Na ulicach ludzie w zasadzie nie posługują się językiem polskim, w tzw. dobrych domach niechętnie wynajmuje się Polakom pokoje, a w gazetach często ukazują się artykuły stawiające rodaków w jak najgorszym świetle. Dzięki temu kontekstowi Gdański depozyt to nie tylko historia o poszukiwaniu historycznego skarbu, ale także opowieść o narastającym konflikcie pomiędzy stroną polską i niemiecką. Warstwie językowej również nie mogę nic zarzucić, ponieważ idealnie pasuje do opisywanych czasów. Dzięki niej jeszcze intensywniej odczuwałam klimat przedwojennych sklepików, towarzyskich spotkań, a także atmosferę samego miasta, która tak różni się od dzisiejszego pośpiechu i zaganiania mieszkańców.

Bohaterowie wykreowani przez Piotra Schmandta to bardzo różnorodne i czasami nieprzewidywalne postaci. Dyrektor Noskowski czuje się znużony swoimi obowiązkami i myślami coraz częściej wybiega w przyszłość, widząc siebie odpoczywającego na zasłużonej emeryturze. Major Szalewski z nostalgią wspomina czasy, gdy był w czynnej służbie i walczył z nieprzyjacielem. Jego nieco rubaszne usposobienie nie przysparza mu sympatii towarzyszy, ale major ma na tyle wysoką pozycję, że nikt nie ośmieli się wykluczyć go z planu przejęcia skarbu. Panna Stasia to nieco głupiutka dziewczyna, dla której najważniejsze są modne stroje i wieczorne wyjścia do kina. Dziewczyna od dawna wzdycha do Osowskiego, mając nadzieję, że mężczyzna w końcu ją dostrzeże i zechce kontynuować znajomość na gruncie prywatnym. Oprócz wymienionych bohaterów w powieści pojawiają się też znacznie bardziej tajemnicze osobistości, których zamiary nie są tak jasne i przewidywalne. Najciekawsze jest to, że losy bohaterów splatają się w pewnym momencie, chociaż nie wszyscy zainteresowani zdają sobie z tego sprawę. 

Główny wątek został wprowadzony w sposób niejednoznaczny, trochę zakamuflowany. Historyczny skarb jawi się na początku jako wielka niewiadoma, która choć pociągająca może przynieść szereg problemów. Autor umiejętnie wodzi czytelnika za nos, ponieważ w pewnym momencie zupełnie nie miałam pojęcia jak cała sytuacja zostanie rozwiązana. Przez wprowadzenie licznych postaci, które na dodatek często przyjmują fałszywą tożsamość udało się, prostą w gruncie rzeczy, intrygę skomplikować. Na końcu akcja przyspiesza, robi się nieco niebezpiecznie, a główni bohaterowie wpadają w poważne tarapaty. Niestety sam finał oceniam jako zbyt prosty i mało zaskakujący. Chociaż w trakcie lektury czułam się trochę zagubiona postępującymi wydarzeniami, a jednocześnie zaciekawiona wątkiem tajemniczych kosztowności, to uważam, że na ostatnich stronach zabrakło spektakularnego wydarzenia, jakiegoś elementu, sprawiającego, że moje myśli nieustannie krążyłyby wokół poznanej opowieści. Zamiast tego otrzymałam dobrze napisaną, choć nieporywającą powieść, która przeniosła mnie do Gdańska z okresu międzywojnia, pokazując jak wyglądało ówczesne życie.

Ocena: 4,5 / 6

Egzemplarz recenzencki otrzymałam dzięki uprzejmości portalu Sztukater oraz wydawnictwa Oficynka.


23 komentarze:

  1. Sama fabuła jest niezwykle interesująca. Może uda mi się kiedyś przeczytać ową książkę, ale jak na razie mam inne powieści do przeczytania.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiście ciężko jest w pewnym momencie zrozumieć, co jest tym skarbem i jaki będzie finał opowieści :) Generalnie mi też podobała się fabuła i tło, oceniam książkę bardzo podobnie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie dlatego liczyłam na bardziej spektakularny finał. Tyle o tym skarbie rozważań i rozmów, a zakończenie raczej banalne.

      Usuń
  3. Dawniej byłam jakoś sceptycznie nastawiona do tej książki, ale z czasem się przekonałam i teraz z chęcią bym ją przeczytała:)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem warto się przełamać, lektura jest spokojna i przyjemna :)

      Usuń
  4. Oj mam mieszane uczucia co do tej książki. Klimat niby mój - lubię czytać o tych wojennych, czy międzywojennych realiach opisanych w taki czy inny sposób opisanych, ale trochę się boję, że się w tym wypadku zawiodę... No nie wiem. Spróbuję przeczytać, jak będzie okazja. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na takie dylematy chyba nie ma lepszej porady niż: przełam się :) Jeżeli lubisz czytać o tych czasach to myślę, że się nie zawiedziesz, chociaż o wojnie nikt otwarcie jeszcze nie mówi. Powieść oddaje raczej klimat ówczesnych sklepików, spacerów po parku itd., ale w tle można już dostrzec napięcie i konflikty. Pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Tym razem jednak spasuje, ponieważ wolę gdy akcja dzieję się w bardziej współczesnych czasach.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie się podobało, ale faktycznie, sprawa ze skarbem była dość zagmatwana, kilka razy musiałam wracać do kluczowego fragmentu, żeby skapować, o co chodzi:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  7. W końcu przeczytam, tylko nie wiem kiedy ;) Fajna ta okładka w sepii, budzi sentymenty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okładka jest świetna, idealna do charakteru historii :) Zauważyłam, że wydawnictwo Oficynka przykłada dużą wagę do oprawy graficznej.

      Usuń
  8. Jakoś nie mogę się ostatecznie określić względem tej książki. Raz mam ochotę ją przeczytać, a raz przeciwnie...

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytałam i moje odczucia były podobne do Twoich.

    OdpowiedzUsuń
  10. Myślę, że godne uwagi jest przedstawienie Gdańska z lat międzywojennych. Mam ochotę na tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wydaje mi się, że to jej główna zaleta. Pozdrawiam :)

      Usuń
  11. Książka wydaje się być ciekawa, ale chyba poczekam z nią na lepszy czas dla siebie :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie jestem do przekonana, chociaż jak książka trafi mi w ręce, to z ciekawości przeczytam :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Chyba już kiedyś o niej czytałam :) Może mi kiedyś wpadnie w ręce :)

    OdpowiedzUsuń