Wydawnictwo: Muza
Liczba stron: 420
O Harukim Murakamim
zapewne słyszał każdy mól książkowy. Nazwisko japońskiego pisarza bardzo często
pojawia się zarówno w recenzjach, komentarzach jak i codziennych rozmowach o
literaturze. Ponad rok temu po raz pierwszy sięgnęłam po powieść autorstwa Murakamiego
i przekonałam się, że jego proza jest niezwykła i fascynująca. W obawie przed
skonfrontowaniem pierwszego wrażenia z innymi książkami, zwlekałam z poznaniem
kolejnych historii autora. Po lekturze Przygody
z owcą mogę jedynie żałować, że tak długo czekałam na spotkanie z
niebanalnymi postaciami oraz nierzeczywistymi przygodami.
Fabuła powieści jest
dość absurdalna, może się nawet wydawać niepoważna lub bezsensowna. Główny
bohater dostaje od swojego przyjaciela list oraz całkiem zwyczajne zdjęcie,
przedstawiające pasące się na górskiej polanie owce. Mężczyzna zajmuje się
reklamą, więc do jednego z projektów dołącza tę sielankową fotografię. Od tej
pory bohatera spotykają coraz dziwniejsze i absurdalne wydarzenia, zmuszające
go do udania się na poszukiwania miejsca ze zdjęcia oraz jednej, bardzo
charakterystycznej owcy. Szereg przedziwnych wypadków, rozmów i myśli pozwoli
mu zajrzeć w głąb siebie, i zupełnie inaczej spojrzeć na otaczającą
rzeczywistość.
Odnoszę
wrażenie, że wyjątkowość tej książki polega na jej wieloznaczności, dzięki
której każdy czytelnik może interpretować ją w dowolny sposób. Opowiedziana
historia wymyka się dosłownemu i racjonalnemu odbiorowi, a nagromadzenie
absurdalnych, czasami groteskowych wydarzeń tylko podkreśla jej niezwykłość. W
trakcie lektury czułam się jakbym obcowała z przedziwną baśnią, której akcja
rozgrywa się w dalekiej krainie, zamieszkanej przez ludzi, potrafiących na
życie spojrzeć zupełnie inaczej niż ja. Ich cele i zadania do złudzenia
przypominają te, które znamy z rzeczywistości, ale niemal na każdym kroku autor
przypomina, że to nie jest zwyczajna historia, ale ogromna metaforą, na którą
każdy może spojrzeć odmiennie. Przygoda z
owcą koncentruje się pozornie na zwyczajnych czynnościach i codziennych
zmaganiach, w których jednak wyczuwa się nutkę filozofii i refleksji. Dialogi
bohaterów często dotyczą rzeczy nieważnych, nad którymi zabiegany, dorosły
człowiek się nie zastanawia. Kojarzą się one raczej z poznającym świat
dzieckiem, zastanawiającym się, dlaczego statki mają imiona, a samoloty nie. Z
drugiej jednak strony, tylko człowiek, mający za sobą jakieś doświadczenia,
może rozważać jak imię determinuje życie i czy jego brak oznacza nieistnienie.
Oprócz
głównego wątku Murakami wprowadza szereg pobocznych, krótkich historii,
pozwalających poznać japońską kulturę. Opowieści o wiosce Dwunastu Wodospadów,
podupadającym miasteczku, krajobrazach i wielu ludzkich historiach pochłaniają
czytelnika, sprawiając, że książki nie można tak po prostu odłożyć na półkę w
dowolnym momencie. Pewne elementy wprost domagają się, choć krótkiej refleksji.
Bohaterowie
tej powieści w zasadzie nie mają imion. Murakami określa ich zupełnie
zwyczajnie, nazywając „Partnerem”, „Dziewczyną” lub posługując się pseudonimami
takimi jak „Szczur” czy „Owczy profesor”. Co ciekawe, często okazuje się, że
skrupulatne określenie tożsamości nie jest niezbędne do poznania historii.
Główny bohater to zwyczajny, szary człowieka. Niedawno opuściła go żona, ale
mężczyzna przyjął to ze stoickim spokojem, stwierdzając, że tak po prostu
musiało być. Jego życie nie obfituje w interesujące zdarzenia. Mężczyzna
pracuje, odpoczywa, wychodzi do miasta, robi zakupy. Jeden dzień jest podobny
do drugiego aż do momentu, w którym spotyka tajemniczego mężczyznę,
polecającego mu natychmiastowy wyjazd. Inne postaci nakreślone są w podobny
sposób, ale moim zdaniem nadaje to powieści uniwersalny wymiar i choć czytelnik
nie poznaje imion bohaterów, to może dokładnie wniknąć ich w myśli i uczucia.
Język,
jakim posługuje się Murakami jest bardzo różnorodny. Czasami przybiera kształt
suchej relacji, gdy autor wylicza czynności wykonywane przez bohaterów lub
mijające dni. Innym razem, pisarz czaruje językiem, pozwalającym zatopić się w
wykreowanym świecie i zapomnieć, do czego właściwie ta opowieść zmierza. Bardzo
podobały mi się refleksyjne dialogi bohaterów oraz opisy ich uczuć i
codziennych obserwacji.
W
książce nie zabrakło także muzyki. Autor wielokrotnie wymienia, jakie utwory
towarzyszą bohaterom w danej chwili, chociaż muzyka niejako schodzi na dalszy
plan. Jest obecna niemal w całej powieści, ale ma charakter dodatku, dzięki
któremu opowieść staje się nieco bardziej realna. Wśród tych wszystkich
niesamowitych przygód, wtrącenia o znanych wykonawcach i ich piosenkach
sprawiają, że można bohaterów lepiej zrozumieć, a może nawet utożsamić się z
nimi. Przygodę z owcą polecam
każdemu, kto ma ochotę zanurzyć się w zupełnie innej rzeczywistości, zastanowić
się nad paroma sprawami lub po prostu dać się ponieść fascynującej historii.
Mam wrażenie, że do powieści można wracać wielokrotnie i za każdym razem
odnajdywać w niej coś innego. Jestem bardzo ciekawa jak ją odbiorę za jakiś
czas.
Ocena: 5 / 6