Dawno nie byłam tak rozżalona z powodu zakończenia powieści jak w tym przypadku. Może to nietypowy początek recenzji, ale nie zamierzam owijać w bawełnę i trzymać was w niepewności. Książka Szczygielskiego zapowiadała się na bardzo intrygującą i błyskotliwą historię z klasycznym motywem kryminalnym w postaci odciętej od świata grupy bohaterów, w której grasuje morderca. Niestety autor wszystko zepsuł w finale, więc nie dość, że znowu poświęciłam czas na czytanie niesatysfakcjonującej powieści, to na dodatek po prostu zirytowałam się i bardzo niemiło zaskoczyłam jak okazało się, że pisarz poszedł totalnie na łatwiznę.
Zacznijmy jednak od początku, czyli od momentu gdy poznajemy trzy małżeństwa, które w odosobnionym górskim pensjonacie próbują naprawić swoje związki. Każda z par przeżywa kryzys, a weekend bez dostępu do internetu oraz innych współczesnych rozpraszaczy ma pomóc im zrelaksować się, odpocząć od wielkiego miasta, ale przede wszystkim uratować małżeństwo. Agata i Tomasz to para zapatrzonych w siebie influencerów. On obsesyjnie dba o ciało, ona udaje pozytywnie zakręconą, ale od dawna łączy ich tylko wspólne konto na Instagramie. Monika całe dnie spędza w pracy, pnąc się po szczeblach korporacyjnej kariery, a jej mąż Grzegorz prowadzi nudne życie informatyka naprawiającego cudze komputery. Jest jeszcze Justyna i Michał. Ona cierpi na depresję, wciąż przeżywając pewną tragedię, on udaje opiekuńczego, ale tak naprawdę osacza żonę, kontrolując każdy jej krok. Dla wszystkich weekendowy wyjazd okaże się koszmarem, gdy zorientują się, że w jednym z domków zamordowano mężczyznę. No, prawie wszystkich, bo przecież gdzieś czai się morderca, który dobrze się bawi, podrzucając innym liściki oraz tajemnicze prezenty.
Nim skończy się noc to książka z szalenie intrygującym początkiem i całkiem niezłym rozwinięciem. Od pierwszego rozdziału przepadłam w tej historii, naprzemiennie obserwując jak zachowują się bohaterowie po odkryciu ciała mężczyzny oraz przed przyjazdem do ośrodka wczasowego, ponieważ obszerne retrospekcje pozwalają lepiej poznać skonfliktowane pary. Szczygielski pisze lekko, prosto i zajmująco, więc bez trudu wyobraziłam sobie każdą z postaci oraz sytuacje w jakiej się znalazła. Bohaterowie nie mają pogłębionych charakterystyk, ale wyjątkowo mi to nie przeszkadzało, ponieważ wszyscy reprezentują pewien typ postaci. Mamy osiłka, zafiksowaną na punkcie zdrowego stylu życia instagramerkę, zapracowaną panią z korporacji, rozczarowanego życiem komputerowca, bezwolną i straumatyzowaną panią domu i jej nachalnego faceta. Dodatkowo prawie każdy coś ukrywa przez swoją drugą połową, więc do pewnego momentu czytelnik ma zdecydowanie więcej pytań niż odpowiedzi. Wciągnęłam się w poznawanie bohaterów oraz zastanawianie się czy któreś z nich może być mordercą. Podobało mi się to, że pomimo wpisywania się w pewne schematy, protagoniści nie postępują w sposób jednoznaczny. Trudno kogokolwiek obdarzyć zaufaniem czy szczególną sympatią, ale też nikt nie wydaje się na tyle zwyrodniały, by zamordować człowieka.
Jak już wspomniałam autor potrafi zbudować napięcie, przyciągnąć uwagę i utrzymać ją przez dłuższy czas. Rozdziały często kończą się emocjonującym cliffhangerem sprawiającym, że nie sposób odłożyć książki bez sprawdzenia co będzie dalej. Do pewnego momentu czytałam z wypiekami na twarzy, potem napięcie nieco opadło, kiedy bohaterowie zaczęli bawić się ze sobą w kotka i myszkę. Ktoś wyszedł na zewnątrz, ktoś inny poszedł go szukać itd. Mniej więcej w połowie książki historia staje się nieco rozciągnięta i wkradają się typowe dla gatunku ułatwiacze dla pisarza, czyli np. bohaterowie nie mogą wezwać pomocy, bo telefony zostały w innym budynku. Dojście tam jest rzekomo niemożliwe z powodu śnieżycy i siarczystego mrozu. Jakim cudem to stanowi przeszkodę? Cały kompleks składa się z trzech domków stojących na tyle blisko siebie, że goście widzą co dzieje się u sąsiada, ale nie mogą przejść takiego dystansu, bo pogoda nie sprzyja? Moim zdaniem nie ma w tym logiki, ale wybaczyłabym te potknięcia, gdyby całość miała sensowne zakończenie.
Niestety finał jest bardzo rozczarowujący. Szczygielski pozostawia czytelnika z otwartym zakończeniem, które po prostu urywa opowieść bez wyjaśnienia. Ostatni rozdział nie daje pola do interpretacji ani nie zachęca do snucia różnych scenariuszy, ponieważ zbyt wiele wątków nie zostało wyjaśnionych. Przede wszystkim nie wiadomo dlaczego bohaterowie dopuszczają się pewnych czynów. Tak skonfliktowana grupa składająca się z osób mających różny charakter nagle niemalże jednogłośnie podejmuje decyzję mogącą zaważyć na całym ich życiu. Dlaczego to zrobili? Jaka była ich motywacja? Nie wiadomo. Czytelnik nie poznaje odpowiedzi na wiele pytań, a pod koniec bohaterowie zachowują się na tyle irracjonalnie, że trudno przymknąć na to oko. Z wielką przykrością stwierdzam, że Nim skończy się noc to przykład historii ze zmarnowanym potencjałem. Wszystko wskazywało na elektryzujący kryminał/thriller z zaskakującymi (ale sensownymi) zwrotami akcji, jednak finał sprawia wrażenie napisanego na szybko i bez pomysłu. Nie daję powieści najniższej noty, ale i tak odradzam lekturę. Moim zdaniem szkoda czasu na kryminał, który nie dostarcza logicznego wyjaśnienia intrygi.
Ocena: 3 / 6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz