2 marca 2022

Instynkt śmierci - Jed Rubenfeld

 

Wydawnictwo: Sonia Draga
Liczba stron: 544
Pierwsze wydanie: 2010
Polska premiera: 2011

Ponad dziesięć lat temu przeczytałam Sekret Freuda – debiutancką powieść Jeda Rubenfelda, która spodobała mi się na tyle, że książkę wciąż mam w domowej bibliotece. Trudno powiedzieć czy obecnie ta historia też przypadłaby mi do gustu, bo jednak minęło wiele lat i teraz inaczej patrzę na literaturę niż wtedy, ale nazwisko autora kojarzyło mi się na tyle dobrze, że postanowiłam zapoznać się z jego drugą powieścią. Instynkt śmierci rozpoczyna się od przerażającego wydarzenia jakim jest wybuch bomby na Wall Street w pewien wrześniowy dzień 1920 roku. Eksplozja zabija lub rani wielu ludzi, innych pozostawia w szoku, a niemalże wszystkich mieszkańców miasta wpędza w paranoiczny strach. Kto mógł zrobić coś takiego? Terroryści? Anarchiści? Obce mocarstwo? Odpowiedzi poszukuje kapitan James Littlemore, który wraz z doktorem Youngerem był świadkiem katastrofy. Sytuację dodatkowo komplikuje obecność Colette Roussea – specjalistki w dziedzinie radiochemii mającej wygłosić wykład na temat rodzącej się właśnie gałęzi nauki i przemysłu. Kobieta otrzymuje bowiem dziwną wiadomość, a następnie zostaje zaatakowana przez nieznanych przestępców. Czy te dwie sprawy się ze sobą łączą? Littlemore i Younger angażują wszystkie siły w rozwiązanie zagadki, nie wiedząc jeszcze z jakimi kłopotami przyjdzie im się zmierzyć.

Początek tej historii jest naprawdę obiecujący, ponieważ autor wrzuca czytelnika w sam środek emocjonujących wydarzeń. Z jednej strony mamy wybuch bomby podłożonej przez nieznanych sprawców, z drugiej ciekawie zapowiadający się wątek specjalistki pobierającej nauki u samej Marii Skłodowskiej-Curie, która przyjechała do Stanów Zjednoczonych by szerzyć wiedzę na temat leczniczych właściwości radu i pozyskać finansowanie na dalsze badania. Autor zdecydował się na przygodowo-awanturniczą konwencję, więc bohaterowie co chwilę mierzą się z niebezpieczeństwem, biorą udział w skomplikowanych intrygach, ścigają przestępców, wdają się w bójki, pościgi i strzelaniny, wychodząc niemalże bez szwanku z każdej opresji. Wir wydarzeń sprawia, że odwiedzają między innymi Pragę, Paryż i Wiedeń, spotykając osobistości takie jak wspomniana „Madame Curie” oraz Zygmunt Freud. Przy okazji czytelnik ma okazję poznać Europę mierzącą się z traumą powojenną, stopniowo podnoszącą się z kryzysu, ale świadomą, że już nic nie będzie takie jak wcześniej. Pisarz dodał też dość obszerny fragment opisujący jak Colette i Younger poznali się w trakcie trwania walk we Francji. Te wojenne migawki zasługują na uwagę, zwłaszcza w obecnej sytuacji, kiedy w Europie znów rozgorzała brutalna walka.

Jed Rubenfeld połączył wydarzenia historyczne z fikcyjnymi, ponieważ wspomniany zamach bombowy na Wall Street naprawdę miał miejsce 16 września 1920 roku. Ukryty w powozie konnym ładunek spowodował śmierć niemal 40 osób, a długotrwałe śledztwo w tej sprawie nie doprowadziło do ujęcia osoby lub grupy odpowiedzialnej za zamach. W Instynkcie śmierci autor przedstawia własną wersję wydarzeń, a może raczej powinnam napisać, że osadza swoją powieść w historycznym kontekście, co zdecydowanie podnosi jej wartość. Niestety opowieść ma też kilka słabych stron, sprawiających, że lektura bywa męcząca. Odniosłam wrażenie, że pisarz nie potrafi budować ciekawych charakterystyk postaci. Jedynie Littlemore zaskarbił sobie moją sympatię i wątek skupiony na nim uważam za najciekawszy. Natomiast zupełnie nie potrafiłam kibicować Youngerowi, który został sportretowany jako arogant okropnie traktujący bliskie osoby. Być może Rubenfeld chciał stworzyć bohatera złamanego psychicznie, zmagającego się z traumą wywołaną wojennymi doświadczeniami, ale w mojej ocenie wykreował antypatycznego mężczyznę, przyjmującego wypaczoną definicję miłości. Romans pomiędzy nim a Colette przypomina raczej parodię związku niż historię o wielkim uczuciu. Nie dość, że na zmianę zarzekają się, że są obojętni na wdzięki drugiej strony, to na dodatek ich znajomość ma raczej niezdrowy charakter. W mojej ocenie Younger zachowuje się przemocowo, kiedy pierwszy raz próbuje fizycznie zbliżyć się do dziewczyny, ponieważ Colette musi wymierzyć do niego z pistoletu, by obronić się przed „zalotami”. Kiedy w końcu bohaterowie konsumują swój związek to znowu scena rozpoczyna się od natarczywego nalegania i przełamywania oporu kobiety. Bardzo nieciekawe wrażenie zrobiły na mnie te fragmenty, jakby autor hołdował stereotypowi, że kobieta „mówi nie, a myśli tak”. Na dodatek Colette jest ucieleśnieniem męskich fantazji – młoda, zniewalająco piękna, zachwycająco szczupła i promiennie wyglądająca nawet, gdy dookoła niej latają kule i wybuchają bomby.

Instynkt śmierci to powieść zdecydowanie zbyt długa. Po dobrym początku następuje dość nużący środek, co jest o tyle dziwne, że teoretycznie ciągle coś się dzieje. Bohaterowie mają pełne ręce roboty, ale po czasie ich perypetie stały się dla mnie męczące, co sprawiło, że wcale nie miałam ochoty sięgać po książkę. Lektura zajęła mi prawie miesiąc, mimo że miałam czas na czytanie i gdyby historia była bardziej angażująca, na pewno uporałabym się z nią dużo szybciej. Na koniec dodam jeszcze, że autorowi średnio udało się wykorzystać potencjał postaci historycznych. Ani Freud, ani Skłodowska-Curie tak naprawdę nie odgrywają ważnej roli i występują raczej jako dekoracje niż istotni bohaterowie. Druga powieść Rubenfelda raczej mnie rozczarowała niż uprzyjemniła wolny czas. Zaczęło się dobrze, a potem pisarz niepotrzebnie zaczął historię rozciągać i zdecydowanie nie odrobił lekcji z opisywania relacji damsko-męskich. W związku z tym książki niestety nie mogę polecić. 

Ocena: 3 / 6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz