20 stycznia 2022

Powrót nauczyciela tańca - Henning Mankell

 

Wydawnictwo: W.A.B.
Liczba stron: 552
Pierwsze wydanie: 2000
Polska premiera: 2011

Miałam bardzo długą, bo kilkuletnią, przerwę od twórczości Henninga Mankella. Oczywiście ma to związek z faktem, że przez ostatnie dwa lata czytałam naprawdę niewiele, ale myślę, że potrzebowałam też odpoczynku od nieco depresyjnego wydźwięku jego powieści. Wspominałam nieraz, że cenię szwedzkiego pisarza za realizm tworzonych kryminałów. U niego nie ma superbohaterów w mundurach, którzy wyróżnialiby się jakimś szóstym zmysłem albo byli niesamowicie inteligentni i w spektakularny sposób umieli rozwiązać nawet najbardziej skomplikowaną sprawę. Nie, Mankell tworzy zupełnie inne postaci. Ludzkie, ale przez to trochę uwierające, bo momentami tę „zwyczajność” protagonistów odbieram jako przytłaczającą. 
 
Powrót nauczyciela tańca to powieść poza serią z Kurtem Wallanderem. Zamiast słynnego komisarza, w roli głównej pojawia się młody policjant Stefan Lindman, który postanawia wykorzystać urlop zdrowotny w dość niecodzienny sposób. Kiedy mężczyzna dowiaduje się, że jest poważnie chory i za kilka tygodni rozpocznie długie leczenie, decyduje się wyjechać z miasta, by zapoznać się ze szczegółami śledztwa w sprawie śmierci emerytowanego oficera policji. Lindman i Herbert Molin przez jakiś czas pracowali razem, dlatego morderstwo kolegi po fachu wstrząsnęło protagonistą. Ktoś napadł starego człowieka samotnie mieszkającego na leśnym odludziu. Nie chodziło o rabunek dla pieniędzy, ponieważ morderca zadał sobie wiele trudu, najpierw zmuszając ofiarę do ucieczki z domu, a potem torturując ją i pozostawiając makabryczne ślady swojej zbrodni. Lindman próbuje nie tylko znaleźć sprawcę, ale też odpowiedzieć na pytanie o motyw. Czyżby spokojny, wycofany starszy pan skrywał jakąś tajemnicę?

Odnoszę wrażenie, że ta książka to kwintesencja stylu Mankella. Zawiera ciekawą intrygę kryminalną, która z czasem staje się znacznie bardziej skomplikowana niż można przypuszczać na pierwszy rzut oka. Cechuje się też rozbudowaną charakterystyką postaci, dzięki czemu czytelnik może dokładnie poznać bohaterów, przyjrzeć się ich przyzwyczajeniom, poznać myśli i sposób patrzenia na świat. Stefan Lindman przypomina Kurta Wallandera. Też jest małomówny, ma problemy z okazywaniem uczuć i podejmuje decyzje pod wpływem dziwnych impulsów, przez które wpada w poważne tarapaty. Ale jest też sumiennym i bystrym policjantem, niepoddającym się tak łatwo szablonowym rozwiązaniom, dlatego przyglądanie się jak pracuje nad sprawą, było przyjemnym doświadczeniem. Lindman jest przytłoczony diagnozą lekarską i często w swoich rozważaniach powraca do kwestii kruchości życia oraz lęków związanych z tym, co go czeka w przyszłości. Te gorzkie rozważania mogą wpędzić w ponury nastrój. Podobnie jak wątek związany z drugą wojną światową, przypominający, że również w Szwecji nie brakowało ludzi wyznających bulwersujące poglądy, którzy za wszelką cenę pragnęli walczyć po stronie nazistów. Co gorsze fascynacja nazizmem przetrwała i Mankell pokazuje czytelnikowi, że u progu XXI wieku wyznawcy tej ideologii kryją się gdzieś pod powierzchnią, sprawiając wrażenie zwyczajnych obywateli.  

Powieść momentami jest nieco przegadana i trochę zbyt rozbudowana. Jak już wspomniałam, ogólnie czytałam ją z dużym zainteresowaniem, ale wolałabym, żeby autor tak szczegółowo nie opisywał podróży Lindmana po kraju. Rozumiem czemu ten zabieg miał służyć, bo w czasie tych wojaży mężczyzna wiele rzeczy układa sobie w głowie, a czytelnik zapoznaje się z surowością szwedzkiego klimatu, ale i tak pewne fragmenty można byłoby spokojnie pominąć. Irytowało mnie także przedstawienie związku Stefana Lindmana z Heleną. Mankell niespecjalnie radzi sobie z opisami relacji romantycznych, co zauważyłam przy czytaniu serii o Wallanderze. W tamtym przypadku wybranką komisarza była Łotyszka, z którą bohater tworzył bardzo dziwny związek na odległość. Teraz inny protagonista jest związany z Polką mieszkającą w Szwecji, ale próżno w tej relacji szukać miłości czy nawet przywiązania. Lindman nie informuje Heleny o swoich wyprawach, przez jakiś czas ukrywa informacje o chorobie, ignoruje jej telefony, inicjując kontakt tylko wtedy kiedy ma ochotę. Na dodatek zdradziłby „ukochaną” bez namysłu, gdyby tylko nowo poznana kobieta kiwnęła w jego stronę palcem.

Pomimo wymienionych mankamentów Powrót nauczyciela tańca uważam za udaną lekturę, którą mogę polecić wszystkim fanom Mankella i skandynawskich kryminałów. Intryga trzyma poziom, niełatwo wszystko poskładać w całość, nawet jeśli pewne informacje są od razu czytelnikowi znane. Opowieść jest dość mroczna, a wnioski płynące z zakończenia niewesołe w kontekście natury człowieka i obawy, że historia lubi się powtarzać. Biblionetka.pl podaje, że kolejna część serii o Wallanderze zatytułowana Nim nadejdzie mróz, jest równocześnie kontynuacją losów Stefana Lindmana. Jestem ciekawa czy rzeczywiście bohaterowie spotkają się ze sobą i chętnie dowiem się, czy młodszy policjant poradził sobie z chorobą oraz uporządkował sprawy sercowe. Lubicie powieści Mankella? Może ktoś czytał Powrót nauczyciela tańca i podzieli się swoją opinią? 

Ocena : 4 / 6

Cykl Stefan Lindman:

 1. Powrót nauczyciela tańca
2. Nim nadejdzie mróz

Cykl z Kurtem Wallanderem:

1. Morderca bez twarzy
2. Psy z Rygi
3. Biała lwica
4. Mężczyzna, który się uśmiechał
5. Fałszywy trop
6. Piąta kobieta
7. O krok
8. Zapora
9. Nim nadejdzie mróz
10. Niespokojny człowiek
11. Ręka: Ostatnie śledztwo Kurta Wallandera   
    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz