17 czerwca 2017

Zapora - Henning Mankell


Wydawnictwo: W.A.B.
Liczba stron: 544
Pierwsze wydanie: 1998
Polska premiera: 2008

Swój stosunek do twórczości Henninga Mankella mogłabym określić jako ambiwalentny. Z jednej strony drażni mnie malkontenctwo głównego bohatera kryminalnej serii, który w każdej części narzeka na samotność, coraz brutalniejsze zbrodnie, mało zaangażowanych kolegów z pracy i zmieniające się szwedzkie społeczeństwo. Jednak z drugiej, wracam do tego cyklu i nie wyobrażam sobie, że mogłabym porzucić poznawanie kolejnych tomów, bo mimo wszystko Kurt Wallander jest postacią nieszablonową, zapadającą w pamięć, a jego sposób prowadzenia śledztwa znacząco odbiega od pracy policjantów opisanych w wielu innych kryminałach. Ponadto zaskakuje mnie przenikliwość autora zdolnego dostrzec zmiany będące zwiastunem nadciągających problemów. W poprzednich książkach Mankell pisał o pogłębiającym się rozwarstwieniu społeczeństwa, rosnącej ksenofobii i nowym typie przestępców, którzy mordują bez skrupułów, a często nawet bez konkretnego motywu. Tym razem pisarz zwrócił uwagę na niebezpieczeństwa związane z niesprawnością systemów komputerowych zarządzających każdą gałęzią gospodarki. Zapora została napisana niemal dwadzieścia lat temu, ale mam wrażenie, że zasygnalizowane wątki są aktualne jak nigdy dotąd.

Tynnes Falk niespodziewanie umiera w trakcie nocnej przechadzki. Policja stwierdza śmierć z przyczyn naturalnych, jednak żona i lekarz zmarłego utrzymują, że to niemożliwe, ponieważ mężczyzna był w doskonałej kondycji fizycznej. Mniej więcej w tym samym czasie mieszkańcami Ystad wstrząsa brutalna zbrodnia dokonana przez dwie nastolatki. Dziewczyny zaatakowały i omal nie zabiły taksówkarza, motywując swój czyn koniecznością zdobycia pieniędzy na bliżej nieokreślony cel. Ofiara w ciężkim stanie została przetransportowana do szpitala, natomiast napastniczki trafiły na przesłuchanie. Policjanci nie mogą pojąć skąd w nastolatkach tyle agresji, obojętności i braku skruchy, ale sprawa napaści na kierowcę taksówki to dopiero wierzchołek góry lodowej. Nad Skanię nadciąga zagrożenie, jednak zespół Wallandera przez długi czas nie potrafi połączyć zdarzeń i rozszyfrować, z czym ma do czynienia. Czy nie będzie za późno, kiedy policjanci wreszcie tafią na właściwy trop?

W tej części Kurt Wallander jest bliżej odejścia z komendy niż kiedykolwiek wcześniej. Osoby zaznajomione z serią na pewno pamiętają, że niemal w każdym tomie główny bohater przeżywa rozterki związane z niespełnieniem zawodowym. Również w Zaporze dopadają go ponure myśli na temat niedostosowania do zmieniających się warunków pracy i swoistego wypalenia skutkującego zniechęceniem, rozgoryczeniem oraz podejmowaniem złych decyzji. Dotąd uważałam, że komisarz kokietuje; udaje niechęć do bycia policjantem, ale w głębi serca wie, że nic innego nie chciałby robić. Jednak tym razem odniosłam wrażenie, że może rzeczywiście czas na to, by usunął się ze sceny. Świat zmienia się w szybkim tempie, co oznacza, że potrzeba nowego typu funkcjonariuszy – przygotowanych na walkę z przestępcami działającymi w Internecie, obeznanych z nowymi technologiami, gotowych podejmować wyzwania. Kurt Wallander jest dobrym śledczym, który potrafi logicznie myśleć i słuchać podszeptów intuicji. Niestety pewne jego wybory oraz impulsywne działania irytują i zaskakują, ponieważ tak doświadczony policjant nie powinien popełniać wciąż tych samych błędów. 

Protagonista bywa irytujący. Ile razy można wybaczać mu notoryczne wyłączanie komórki, podejmowanie akcji na własną rękę oraz niechęć do dzielenia się swoimi spostrzeżeniami z pozostałymi członkami zespołu? Wallander nie przyjmuje do wiadomości, że ktoś może mieć zastrzeżenia do jego sposobu pracy, nie umie znieść krytyki ze strony przełożonej, dlatego wdaje się w poważny konflikt. Ponadto w pewnym momencie wykazuje się nadspodziewaną naiwnością, która mocno rzutuje na dalszy przebieg śledztwa. A mimo tego wciąż jest w stanie wpaść na nieszablonowy pomysł i nadać sprawie szybszy bieg. Czasami mam wrażenie, że szwedzki komisarz jest nieco nieudolny, ale innym razem potrafię spojrzeć na jego wpadki jako na wyraz ludzkich słabości i przypomnienie, że nawet dobry policjant może popełnić błąd. Dlatego tak trudno mi jednoznacznie ocenić działania Wallandera. W Zaporze ostatecznie okazuje się skuteczny, ale Mankell boleśnie przypomina, że bohater starzeje się i nie nadąża za zmieniającą się rzeczywistością. 

Intrygę kryminalną uważam za interesującą, chociaż odczuwam pewien niedosyt związany z niespodziewanym wyjaśnieniem zagadki w finale powieści. Niemal przez cały czas autor nie pozwala protagonistom przybliżyć się do sedna sprawy, aż nagle w zakończeniu wszystko wskakuje na właściwie tory. Spodziewałam się też większej dozy dramatyzmu, jednak Mankell wybrał spokojniejsze, mniej spektakularne rozwiązanie, przez co moim zdaniem historia nieco straciła na wymowie. Niemniej nadal jestem pod wrażeniem jej aktualności i uniwersalności, ponieważ w dzisiejszych czasach opisane wydarzenia odbieram jako bardzo prawdopodobne. W Zaporze pojawiają się wątki przywodzące na myśl powieść Blackout. Szwedzki pisarz podjął temat cyberprzestępstw, niestandardowych ataków terrorystycznych i nowych technologii pozwalających na kierowanie różnego rodzaju operacjami z dowolnego miejsca na świecie. Ósmą część cyklu polecam głównie osobom zaznajomionym z wcześniejszymi tomami, które dostrzegą pogłębiające się cechy charakteru głównego bohatera oraz zbliżający się koniec jego policyjnej kariery. 

Ocena: 4 / 6 

Cykl z Kurtem Wallanderem:

1. Morderca bez twarzy
2. Psy z Rygi
3. Biała lwica
4. Mężczyzna, który się uśmiechał
5. Fałszywy trop
6. Piąta kobieta
7. O krok
8. Zapora
9. Nim nadejdzie mróz
10. Niespokojny człowiek
11. Ręka: Ostatnie śledztwo Kurta Wallandera

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz