Wydawnictwo: Vesper
Liczba stron: 792
Zbiór opowiadań Lovecrafta
otrzymałam w prezencie z okazji ostatnich urodzin i jak tylko zdjęłam ozdobne
opakowanie i zobaczyłam, co też się w nim kryje, wiedziałam, że jest to
najlepszy książkowy podarunek, jaki kiedykolwiek dostałam. Od dawna bowiem chciałam
zapoznać się z twórczością pisarza okrzykniętego mistrzem fantastyki grozy,
którego dzieła od wielu dekad inspirują nie tylko literatów, ale także muzyków,
twórców gier komputerowych i rysowników. Książka kilka miesięcy przeleżała na
półce, ponieważ uznałam, że do tego, by wkroczyć w świat opowiadań Lovecrafta
potrzebuję spokoju oraz czasu na to, żeby nieśpiesznie delektować się każdym
słowem. Później jednak doszłam do wniosku, że skoro nic nie wskazuje na to, bym
nagle mogła zapomnieć o wszystkich obowiązkach na wiele dni i po prostu oddać
się lekturze, to nie ma sensu dłużej zwlekać z zatopieniem się w tę osobliwą i
pełną potworności rzeczywistość. Otworzyłam książkę, zaczęłam czytać pierwsze
opowiadanie i przepadłam. Howard Phillips Lovecraft to wirtuoz słowa pisanego,
posiadający tak bogatą, a zarazem przerażającą wyobraźnię, że doprawdy nie
sądzę, by jakikolwiek inny pisarz mógł się z nim równać.
Twórczość tego artysty po prostu
mnie urzekła. Ale nie w taki oczywisty sposób wynikający z niemożności
przerwania lektury; przerażenia wywoływanego przez opisy potwornych światów i
istot czy też prostego stylu, dzięki któremu „książka czyta się sama”. Żaden z
wymienionych wyznaczników świetnej lektury, moim zdaniem do Zgrozy w Dunwich nie pasuje, ponieważ zbiór
podczytywałam niemal przez dwa miesiące, odczuwana groza wcale nie była tak
wielka, a język momentami wydawał mi się nazbyt archaiczny. Dlaczego więc
wystawiam opowiadaniom Lovecrafta najwyższą ocenę? Już tłumaczę. Zachwycił mnie
paradoks jego prozy. Z jednej strony pisarz wykazał się niesamowitą
konsekwencją w kreowaniu przedziwnych istot i sytuacji, w których dochodzi do
spotkania głównego bohatera z potworem, przez co wszystkie teksty są spójne. Ale
jednocześnie, wykorzystane motywy, odwołania i nadnaturalne postaci zostały
potraktowane z zaskakującą swobodą. W większości utworów zgromadzonych w tym
zbiorze pojawiają się przedstawiciele nieznanych, przybyłych z kosmosu cywilizacji
stanowiący dla bohaterów zagrożenie. Są więc wzmianki o istotach nazywanych
Wielkimi Przedwiecznymi; potężnych bóstwach takich jak Cthulhu czy Dagon, a
także przedziwnych koncepcjach międzygwiezdnych podróży umysłu. To wszystko
sprawia, że uniwersum stworzone przez Lovecrafta, nazywane także mitologią
Cthulhu, pozostawia tak wiele luk, które wypełniają czytelnicy oraz inny
artyści, odwołując się w swoich dziełach do prozy amerykańskiego pisarza.
W akapicie powyżej napisałam, że
obcowanie z tekstami autora nie dostarcza potężnej dawki przerażenia i swoje
zdanie podtrzymuję, ponieważ w trakcie lektury nie czułam się specjalnie
wystraszona. Jednak muszę uściślić jedną rzecz – czytając opowiadania
Lovecrafta wcale się nie bałam, ale prawdziwa, ta najgorsza i najpotężniejsza
groza przychodziła w chwilach, gdy odkładałam książkę na półkę. Te historie we
mnie zostały, nie sposób o nich zapomnieć, ponieważ powracają w postaci
uporczywych myśli, skojarzeń i rozważań o tym czy autor nie zawarł w nich
cząstki prawdy, czy przypadkiem nie posiadał wiedzy niedostępnej innym ludziom.
Recenzowany zbiór pobudził moją wyobraźnię i po raz pierwszy od dawna czuję, że
chciałabym do przeczytanej książki wrócić w przyszłości. Muszę również
przyznać, że proza Lovecrafta wywołuje jeszcze większe wrażenie, jeśli choć
trochę zna się biografię pisarza. Związków pomiędzy samym autorem, a postaciami
przez niego stworzonymi jest naprawdę sporo. Mężczyzna nigdy nie pracował, całe
życie oddawał się przeróżnymi badaniom i studiom, a przez okres około pięciu
lat w ogóle nie opuszczał swojego domu. Jego matka uważała ponoć, że syn nie
pokazuje się innym ludziom, ponieważ ma odrażającą, zniekształconą twarz.
Zastanawiające, jeśli wziąć pod uwagę fakt, że bohaterowie jego utworów byli
rozmiłowani w nauce, nie parali się zwyczajną pracą, cierpieli na przeróżne
schorzenia psychiczne, a często także stawali się okrutnie oszpeceni przez
monstra, które kradły ich dusze i umysły.
Nie będę przytaczać fabuł
poszczególnych historii, ponieważ prawdę mówiąc, nie wydaje mi się, żeby
koniecznością było wspominanie, o czym opowiada piętnaście niesamowitych
lovecraftowskich tekstów. Mam nadzieję, że zachęcę was stwierdzeniem, że
wszystkie utwory z tego zbioru bardzo mi się podobały. Największe wrażenie
wywarły na mnie opowieści, w których odbiorca stopniowo zostaje wciągnięty do
fikcyjnego świata i razem z głównym bohaterem pogrąża się w narastającym
szaleństwie. Moje ulubione opowiadanie nosi tytuł Widmo nad Innsmouth. Uważam, że jest ono wyrazem prawdziwego
kunsztu pisarza, objawiającego się zdolnością do tworzenia tak gęstej, wieloznacznej
i niepokojącej atmosfery, że czasem naprawdę miałam wrażenie, że lada moment
stanę oko w oko z ludźmi o rybiej aparycji albo zatrzymam się z obok starego
Zadoka Allena, by wysłuchać jego opowieści o upadku i przemianie portowego
miasteczka. Wyróżnię jeszcze Zew Cthulhu
– tekst ten zauroczył mnie pomieszaniem jawy i snu, włączeniem do opowieści
szaleństwa niewyjaśnionego pochodzenia oraz oczywiście charakterystyką
przedziwnych stworów przypominających skrzyżowanie roślin ze zwierzętami, a
także zamieszkiwanego przez nie przerażającego kamiennego miasta R’lyeh.
Pisałam niedawno, że rzadko
zwracam w swoich recenzjach uwagę na tłumaczenie, ale tym razem znów muszę
zrobić wyjątek, ponieważ przekład w tym wydaniu jest genialny. Maciej Płaza
stanął przed niewiarygodnie trudnym zadaniem, jakim jest oddanie w naszym
języku specyficznego, archaicznego stylu Lovecrafta. Uważam, że znakomicie
sobie z nim poradził, na dodatek napisał także świetną analizę twórczości
pisarza, która oczywiście tematu nie wyczerpuje, ale stanowi ciekawy komentarz
do zawartych w zbiorze opowiadań. To
wydanie zawiera także sugestywne, mroczne ilustracje idealnie dopełniające
treść utworów. Twórczość H. P. Lovecrafta wywarła na mnie ogromnie wrażenie,
jestem przekonana, że jeszcze nie raz będę do niej wracać. Uważam też, że dla
fanów horroru i fantastyki jest to pozycja obowiązkowa.
Ocena: 6 / 6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz