Wydawnictwo: Sine Qua Non
Liczba stron: 416
Myślę, że nikogo nie zaskoczę
wyznaniem, że leniwe, spędzane w domu wieczory najchętniej poświęcam na
czytanie kryminałów i granie w gry komputerowe należące do gatunku survival horror. Ostatnio sporo mojego
czasu pochłaniają także seriale, które są w stanie niepostrzeżenie ukraść kilka
godzin z życia. Pewnie większość z Was wie, że obietnica zaczynająca się od
słów: „Jeszcze tylko jeden odcinek i…” to oszukiwanie samego siebie :).
Jeśli, ktoś w tym momencie chciałby zapytać: „A gdzie w tym wszystkim miejsce
na muzykę?”, śpieszę donieść, że ulubione piosenki zabieram do samochodu i nie
wyobrażam sobie jazdy dokądkolwiek w absolutnej ciszy. Muszę jeszcze dodać, że
o ile chętnie sięgam po książki, filmy czy gry nowych, nieznanych jeszcze
twórców, o tyle muzyki słucham ciągle tej samej. Mam swoje ulubione zespoły,
ukochane piosenki kojarzące się z konkretnymi chwilami i nieufnie podchodzę do
innych nagrań. Nie będę wymieniać wszystkich muzycznych fascynacji, ale jeśli
wspomnę, że wśród nich znajdują się Nirvana,
Foo Fighters, Queens of the Stone Age oraz Them
Crooked Vultures, to na pewno zrozumiecie, dlaczego musiałam przeczytać
książkę poświęconą Dave’owi Grohlowi, mimo że nie znoszę biografii.
Sięgając po publikację Paula
Brannigana obawiałam się, uwielbienie dla zespołów, których członkiem był lub
wciąż jest Dave Grohl, nie pomoże mi w przebrnięciu przez kilkusetstronicowe
opisy pełne dat, nazw, tytułów i wyszczególnień, kto, z kim umówił się na
wspólne granie w danym roku. Ale nie taki diabeł straszny jak go malują i nawet
biografia może być ciekawa, pod warunkiem, że skupia się na życiu utalentowanego
człowieka, a jej autor zadbał o równowagę pomiędzy suchymi faktami, a
elektryzującymi ciekawostkami. Niewątpliwie Branniganowi ta sztuka się udała,
ponieważ książkę o muzyku nazywanym „najmilszym rockmanem na świecie” czytałam
z prawdziwą przyjemnością. Autor w wyczerpujący i rzetelny sposób
scharakteryzował nie tylko kamienie milowe w karierze Grohla, ale poświęcił
także miejsce na te mniej spektakularne, a przecież również ważne wydarzenia,
dzięki którym muzyk osiągnął tak wiele. Dziennikarz opisał także zmieniającą
się na przestrzeni niemal trzydziestu lat recepcję muzyki rockowej i punkowej.
W zespołach wykrzykujących swoje buntownicze teksty widziano zarówno wyzwolenie,
antysystemowy manifest oraz szczerość jednoczącą młodych ludzi, jak i upadek
obyczajów, zagrożenie dla tradycyjnych wartości czy też pogardę dla
niestroniących od używek muzyków.
W czasach dzieciństwa i wczesnej
młodości Dave’a Grohla nikomu nie śniło się, że jakikolwiek grający dla garstki
osób punkowy zespół może w przyszłości osiągnąć sukces na międzynarodową skalę.
To było bardzo hermetyczne środowisko, w którym prawie wszyscy się znali.
Składy zespołów w naturalny sposób nieustannie ulegały zmianie, a granie
traktowano głównie jako odskocznię od rzeczywistości i nudnego, zwyczajnego
życia. Wówczas Grohl nigdy nie powiedziałby, że ze swojej muzyki będzie mógł
się utrzymać. Paul Brannigan przedstawił żmudną drogę przyszłego lidera Foo Fighters na sam szczyt muzycznej
kariery. Moim zdaniem najciekawsze fragmenty w książce zaczynają się od
rozdziału przybliżającego okoliczności dołączenia Grohla do Nirvany. Autor biografii w wyczerpujący
sposób zarysował relacje panujące między członkami zespołu, nie omieszkał także
sportretować Kurta Cobaina, przedstawiając go, jako utalentowanego, ale bardzo
niestabilnego emocjonalnie wokalistę i tekściarza, który doskonale wiedział, co
należy mówić i robić, by publiczność go pokochała. Brannigan nie odmawia
Cobainowi naturalnej charyzmy i tego czegoś, co sprawiło, że miliony ludzi na
świecie pokochały muzykę Nirvany, ale
przypomina, że nie wszystkie wzruszające historie, np. te o trudnym
dzieciństwie Kurta, są prawdziwe.
Książka Oto moje (po)wołanie
zachwyciła mnie rozmachem, z jakim została napisana. Co prawda nie jest to
autoryzowana biografia, ale Brannigan kilkukrotnie rozmawiał z Dave’em Grohlem
oraz wieloma innymi osobami, których nazwiska zostały przywołane. Ponadto na
końcu książki znalazł się bardzo obszerny spis bibliograficzny dokumentujący, z
jakich źródeł dziennikarz czerpał wiedzę. Nie zabrakło też kilku fotografii, na
których uwieczniono sesje zdjęciowe, szalone koncerty, a także spotkania z
innymi sławnymi artystami. Cieszę się, że ta publikacja skupia się przede
wszystkim na dokonaniach muzycznych Grohla oraz emocjach, jakie towarzyszyły ekipie Foo Fighters czy Nirvany przy nagrywaniu kolejnych płyt,
a nie na życiu prywatnym rockmana. Dzięki temu łatwiej zrozumieć, dlaczego
sławni i podziwiani ludzie tak często popadają w różnego rodzaju uzależnienia.
Nawet największy sukces od razu wymusza na muzykach konieczność określenia, co
będzie dalej. Po nagraniu jednego krążka już muszą zastanawiać się, o czym będą
śpiewać później, kiedy wypuszczą nową płytę itd. Presja jest naprawdę ogromna. Właśnie
z powodu rosnących oczekiwań fanów, wymagań wytwórni i wielomiesięcznych tras
koncertowych słynne zespoły często zawieszają działalność lub po prostu się
rozpadają. Do tej pory unikałam czytania biografii, wychodząc z założenia, że to
gatunek kompletnie nie dla mnie. Jednak książka Paula Brannigana naprawdę mi
się spodobała i możliwe, że będę musiała zweryfikować swój pogląd na tego typu
publikacje. Gorąco polecam tę książkę fanom Dave’a Grohla, a także wszystkim
zainteresowanym historią Punk rocka.
Ocena: 5 / 6
Egzemplarz recenzencki otrzymałam dzięki uprzejmości portalu Sztukater.
Książka przeczytana w ramach wyzwania Trójka e-pik.
Poniżej przedstawiam moją ulubioną piosenkę Them Crooked Vultures
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz