1 marca 2014

Dave Grohl. Oto moje (po)wołanie - Paul Brannigan


Wydawnictwo: Sine Qua Non
Liczba stron: 416

Myślę, że nikogo nie zaskoczę wyznaniem, że leniwe, spędzane w domu wieczory najchętniej poświęcam na czytanie kryminałów i granie w gry komputerowe należące do gatunku survival horror. Ostatnio sporo mojego czasu pochłaniają także seriale, które są w stanie niepostrzeżenie ukraść kilka godzin z życia. Pewnie większość z Was wie, że obietnica zaczynająca się od słów: „Jeszcze tylko jeden odcinek i…” to oszukiwanie samego siebie :). Jeśli, ktoś w tym momencie chciałby zapytać: „A gdzie w tym wszystkim miejsce na muzykę?”, śpieszę donieść, że ulubione piosenki zabieram do samochodu i nie wyobrażam sobie jazdy dokądkolwiek w absolutnej ciszy. Muszę jeszcze dodać, że o ile chętnie sięgam po książki, filmy czy gry nowych, nieznanych jeszcze twórców, o tyle muzyki słucham ciągle tej samej. Mam swoje ulubione zespoły, ukochane piosenki kojarzące się z konkretnymi chwilami i nieufnie podchodzę do innych nagrań. Nie będę wymieniać wszystkich muzycznych fascynacji, ale jeśli wspomnę, że wśród nich znajdują się Nirvana, Foo Fighters, Queens of the Stone Age oraz Them Crooked Vultures, to na pewno zrozumiecie, dlaczego musiałam przeczytać książkę poświęconą Dave’owi Grohlowi, mimo że nie znoszę biografii.

Sięgając po publikację Paula Brannigana obawiałam się, uwielbienie dla zespołów, których członkiem był lub wciąż jest Dave Grohl, nie pomoże mi w przebrnięciu przez kilkusetstronicowe opisy pełne dat, nazw, tytułów i wyszczególnień, kto, z kim umówił się na wspólne granie w danym roku. Ale nie taki diabeł straszny jak go malują i nawet biografia może być ciekawa, pod warunkiem, że skupia się na życiu utalentowanego człowieka, a jej autor zadbał o równowagę pomiędzy suchymi faktami, a elektryzującymi ciekawostkami. Niewątpliwie Branniganowi ta sztuka się udała, ponieważ książkę o muzyku nazywanym „najmilszym rockmanem na świecie” czytałam z prawdziwą przyjemnością. Autor w wyczerpujący i rzetelny sposób scharakteryzował nie tylko kamienie milowe w karierze Grohla, ale poświęcił także miejsce na te mniej spektakularne, a przecież również ważne wydarzenia, dzięki którym muzyk osiągnął tak wiele. Dziennikarz opisał także zmieniającą się na przestrzeni niemal trzydziestu lat recepcję muzyki rockowej i punkowej. W zespołach wykrzykujących swoje buntownicze teksty widziano zarówno wyzwolenie, antysystemowy manifest oraz szczerość jednoczącą młodych ludzi, jak i upadek obyczajów, zagrożenie dla tradycyjnych wartości czy też pogardę dla niestroniących od używek muzyków.

W czasach dzieciństwa i wczesnej młodości Dave’a Grohla nikomu nie śniło się, że jakikolwiek grający dla garstki osób punkowy zespół może w przyszłości osiągnąć sukces na międzynarodową skalę. To było bardzo hermetyczne środowisko, w którym prawie wszyscy się znali. Składy zespołów w naturalny sposób nieustannie ulegały zmianie, a granie traktowano głównie jako odskocznię od rzeczywistości i nudnego, zwyczajnego życia. Wówczas Grohl nigdy nie powiedziałby, że ze swojej muzyki będzie mógł się utrzymać. Paul Brannigan przedstawił żmudną drogę przyszłego lidera Foo Fighters na sam szczyt muzycznej kariery. Moim zdaniem najciekawsze fragmenty w książce zaczynają się od rozdziału przybliżającego okoliczności dołączenia Grohla do Nirvany. Autor biografii w wyczerpujący sposób zarysował relacje panujące między członkami zespołu, nie omieszkał także sportretować Kurta Cobaina, przedstawiając go, jako utalentowanego, ale bardzo niestabilnego emocjonalnie wokalistę i tekściarza, który doskonale wiedział, co należy mówić i robić, by publiczność go pokochała. Brannigan nie odmawia Cobainowi naturalnej charyzmy i tego czegoś, co sprawiło, że miliony ludzi na świecie pokochały muzykę Nirvany, ale przypomina, że nie wszystkie wzruszające historie, np. te o trudnym dzieciństwie Kurta, są prawdziwe.

Książka Oto moje (po)wołanie zachwyciła mnie rozmachem, z jakim została napisana. Co prawda nie jest to autoryzowana biografia, ale Brannigan kilkukrotnie rozmawiał z Dave’em Grohlem oraz wieloma innymi osobami, których nazwiska zostały przywołane. Ponadto na końcu książki znalazł się bardzo obszerny spis bibliograficzny dokumentujący, z jakich źródeł dziennikarz czerpał wiedzę. Nie zabrakło też kilku fotografii, na których uwieczniono sesje zdjęciowe, szalone koncerty, a także spotkania z innymi sławnymi artystami. Cieszę się, że ta publikacja skupia się przede wszystkim na dokonaniach muzycznych Grohla oraz emocjach, jakie towarzyszyły ekipie Foo Fighters czy Nirvany przy nagrywaniu kolejnych płyt, a nie na życiu prywatnym rockmana. Dzięki temu łatwiej zrozumieć, dlaczego sławni i podziwiani ludzie tak często popadają w różnego rodzaju uzależnienia. Nawet największy sukces od razu wymusza na muzykach konieczność określenia, co będzie dalej. Po nagraniu jednego krążka już muszą zastanawiać się, o czym będą śpiewać później, kiedy wypuszczą nową płytę itd. Presja jest naprawdę ogromna. Właśnie z powodu rosnących oczekiwań fanów, wymagań wytwórni i wielomiesięcznych tras koncertowych słynne zespoły często zawieszają działalność lub po prostu się rozpadają. Do tej pory unikałam czytania biografii, wychodząc z założenia, że to gatunek kompletnie nie dla mnie. Jednak książka Paula Brannigana naprawdę mi się spodobała i możliwe, że będę musiała zweryfikować swój pogląd na tego typu publikacje. Gorąco polecam tę książkę fanom Dave’a Grohla, a także wszystkim zainteresowanym historią Punk rocka. 

Ocena: 5 / 6

Egzemplarz recenzencki otrzymałam dzięki uprzejmości portalu Sztukater.

Książka przeczytana w ramach wyzwania Trójka e-pik.

Poniżej przedstawiam moją ulubioną piosenkę Them Crooked Vultures


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz