Wydawnictwo: Znak
Liczba stron: 320
Seryjni mordercy budzą
przerażenie, dlatego że ich działanie motywowane jest jakąś chorą, pokrętną,
niezrozumiałą dla normalnego człowieka logiką. Do historii XX wieku przeszli szczególnie
okrutni i pozbawieni skrupułów ludzie, którzy zabijali z zimną krwią, bez najmniejszych
wyrzutów sumienia. Wśród nich znajduje się gangster polskiego pochodzenia – Richard
Kuklinski, będący również płatnym mordercą oraz handlarzem bronią. Przypuszcza
się, że przez kilkadziesiąt lat swojego zbrodniczego procederu Kuklinski
zamordował ponad dwieście osób. Pozostawał nieuchwytny dla wymiaru
sprawiedliwości ze względu na brak jednoznacznych dowodów pozwalających
wymierzyć wyrok skazujący. W końcu policji udało się go ująć i osadzić w
więzieniu, jednak wymagało to wielu miesięcy przygotowań oraz bardzo
ryzykownych działań podejmowanych przez specjalnie wyszkolonych agentów.
Książka Anthony’ego Bruno przybliża nie tylko kulisy śledztwa i operacji
mającej na celu postawienie mordercy przed sądem, ale stanowi także wgląd w
biografię i psychikę tego zwyrodnialca, dla którego zabicie człowieka było zwyczajną,
normalną czynnością.
Przed sięgnięciem po tę
publikację nie słyszałam o mrożących krew w żyłach czynach Richarda Kuklinskiego,
dlatego zszokowały mnie opisane fakty i reakcje gangstera na poszczególne
zdarzenia. Mężczyźnie nadano przydomek Iceman,
ponieważ ciała swoich ofiar często zamrażał, żeby utrudnić lub uniemożliwić
określenie czasu zgonu. Nie było chyba metody zadawania śmierci, której by nie
wypróbował. Nie wahał się ludzi udusić, otruć, pobić czy zastrzelić. Miał swoje
ulubione sposoby, jak na przykład rozpylanie cyjanku prosto w twarz ofiary lub
zatruwanie nim jedzenia, ale czasami działał pod wpływem impulsu i wówczas był
w stanie zabić tym, co miał pod ręką. Ten bezlitosny człowiek był prawdziwym
potworem. Zabijał, bo czuł się zagrożony, zabijał na zlecenie, zabijał też z
byle powodu. Wystarczyło, żeby ktoś „źle na niego spojrzał”, czymś go
zdenerwował lub ośmielił się przyjść do jego domu, a Iceman już wydawał wyrok śmierci. Anthony Bruno świetnie
scharakteryzował postać brutalnego przestępcy a zarazem męża i ojca,
deklarującego ogromne przywiązanie do rodziny. Nie wierzę, by w domu Kuklinski
zachowywał się normalnie, ale z pewnością ani żona, ani dzieci nie mieli pojęcia,
że mężczyzna, z którym żyją tyle lat jest zdolnym do wszystkiego katem. Nie
potrafię też sobie wyobrazić, co musieli czuć, gdy poznali prawdę.
Iceman:
Historia mordercy to zbeletryzowany reportaż powstały na
podstawie zarejestrowanych wielogodzinnych rozmów z Kuklinskim, wywiadów
przeprowadzonych z policjantami oraz fragmentów przesłuchań i taśm, na które
nagrywano każde spotkanie agenta specjalnego wcielającego się w rolę gangstera,
by pozyskać zaufanie zabójcy i zdobyć dowody obciążające go. Dzięki temu, że
historia została przedstawiona z perspektywy wszechwiedzącego narratora, miałam
wrażenie obcowania z dobrze napisaną powieścią kryminalną, koncentrującą się
nie na odkryciu tożsamości mordercy, ale na schwytaniu człowieka wymykającego
się policji od lat. Jednak świadomość tego, że Richard Kuklinski jest realną
postacią, a nie wytworem wyobraźni jakiegoś pisarza, wywołała we mnie większe
napięcie niż jakakolwiek fikcyjna historia. Od początku wiadomo, że ostatecznie
Iceman trafi za kratki, ale wydarzenia
poprzedzające aresztowanie pełne są niespodziewanych komplikacji, niepokojących
rozmów i ryzykownych decyzji, od których zależało życie ludzi zaangażowanych w
ujęcie tej bestii w ludzkiej skórze. W książce można wyróżnić dwa główne wątki.
Pierwszym są starania agentów, zwłaszcza kontaktującego się bezpośrednio z
Kuklinskim Dominicka Polifrone, by wreszcie udowodnić, że to ten mężczyzna
odpowiada za śmierć ponad dwustu osób, a drugi wątek to retrospekcje opisujące
dzieciństwo Icemana, jego gangsterskie
akcje oraz okoliczności, w jakich zamordował kilku współpracowników.
Anthony Bruno na
przemian pokazuje policyjne działania i rekonstruuje wydarzenia, o których
później opowiedział sam morderca lub świadkowie w trakcie rozprawy, czym nie
tylko utrzymuje zainteresowanie czytelnika, ale także umacnia wiarygodność
przebiegu konkretnych zdarzeń. Zabrakło mi jedynie dokładniejszego
przedstawienia lat młodości Kuklinskiego, ponieważ oprócz jednego rozdziału
poświęconego jego dzieciństwu, autor opisuje czasy, w których Iceman był już znany w mafijnym światku
jako bezwzględny i skuteczny zabójca. Natomiast stosunkowo niewiele wiadomo o
początkach jego makabrycznej kariery. Ogromne wrażenie zrobiła na mnie praca
Dominicka Polifrone. Nie umiem sobie wyobrazić jakim cudem mężczyzna nie
zwariował, gdy przez kilkanaście miesięcy wcielał się w rolę bandyty, chcącego
ubić interes z Kuklinskim. Agent przez cały ten czas próbował zbliżyć się do
mordercy, nakłonić go do powiedzenia lub zrobienia czegoś, co policja będzie
mogła wykorzystać. Musiał mieć świadomość, że gangster może domyślić się prawdy
albo w przypływie złego humoru po prostu zabić potencjalnego współpracownika.
Nie zawsze Polifrone miał wsparcie w postaci obserwujących spotkanie agentów,
czasami zdany był tylko na siebie. Naprawdę nie wiem jak zniósł takie napięcie.
Samo wejście w środowisko przestępców i zdobycie ich zaufania trwało mnóstwo
czasu, później zaczęła się najbardziej ryzykowna część misji. A przecież
Polifrone miał rodzinę, musiał obawiać się zdekonspirowania i zemsty
Kuklinskiego. Uważam, że w książce świetnie opisano metamorfozę jaką policjant
przechodził, gdy stawał oko w oko z mordercą. Z porządnego faceta zmieniał się w bandziora takiego samego jak Iceman.
Autor dokładnie opisał
powolny proces zwabiania seryjnego mordercy w pułapkę. Richard Kuklinski miał
opinię niezwykle sprytnego i inteligentnego zabójcy, który zawsze zaciera ślady
i pozbywa się potencjalnych świadków. Jednak czytając tę książkę nie mogłam
pozbyć się odczucia, że w wielu przypadkach miał po prostu szczęście. Niektóre
zabójstwa popełniał bez przygotowania, nie mając specjalnego planu i
obmyślonych szczegółów. Aż dziwne, że udało mu się uniknąć więzienia przez tyle
lat. Iceman: Historia mordercy
zawiera szokujące materiały o jednym z najbardziej bezwzględnych zabójców XX
wieku. Książka została napisana w 1993 roku, więc stosunkowo niedługo po
procesie. Myślę, że z tego względu autor nie pokusił się o podanie teorii
wyjaśniającej skąd w Kuklinskim takie pokłady zła. Zrobił to dopiero uznany
psychiatra dr Park Dietz w 2002 roku. Część jego rozmów z Icemanem została
zarejestrowana i upubliczniona, materiały można bez problemu znaleźć w
Internecie. Stanowią one idealne uzupełnienie książki, ponieważ nie tylko
przedstawiają diagnozę doktora Dietza, ale obnażają także pokrętny sposób
myślenia mężczyzny, który zabijając nie odczuwał żadnych emocji. Anthony Bruno
wykonał kawał dobrej roboty, jego publikacja to rzetelne źródło informacji o
policyjnym śledztwie i okolicznościach kilku morderstw popełnionych przez
Kuklinskiego. Gwarantuje, że ta książka wstrząśnie wami bardziej niż
jakikolwiek horror czy kryminał.
Ocena: 5 / 6
Egzemplarz
recenzencki otrzymałam dzięki uprzejmości portalu Sztukater.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz