Wydawnictwo: Muza
Liczba stron: 560
Ominął mnie szał na
powieści określane mianem romansów paranormalnych, które jeszcze do niedawna
wprost zalewały ofertę wydawniczą. Szczególną popularność zdobyły historie
opisujące miłość nieśmiałej, niezdającej sobie sprawy ze swojego uroku
śmiertelniczki oraz pięknego, acz niebezpiecznego wampira. Najbardziej znaną
powieścią tego typu jest oczywiście Zmierzch,
stanowiący dla niektórych szczyt grafomaństwa, a dla innych będący wzorem
interesującej sagi dla nastolatek. Kilka lat temu książki Meyer nie wydawały mi
się złe, nie wiem jak odebrałabym je teraz, ale po poznaniu literackiego
debiutu Abigail Gibbs jestem pewna, że długo nie sięgnę po żadną powieść, z
wątkiem miłosnym między wampirem a człowiekiem. Mroczna Bohaterka służy bowiem za przykład książki, w której niemal
wszystko jest irytujące, niedopracowane i infantylne.
Fabuła rozpoczyna w
sposób sztampowy, chociaż na początku autorce udało się wyczarować iskierkę
napięcia. Siedemnastoletnia Violet Lee przypadkowo staje się świadkiem
brutalnego morderstwa kilkudziesięciu ludzi na Trafalgar Square. Dziewczyna nie
może uwierzyć, że scena odgrywająca się na jej oczach, dzieje się w
rzeczywistości. Nastolatka obserwuje bowiem jak po krótkiej wymianie zdań
niezwykle szybkie i zwinne istoty rzucają się na trzydziestu zdrowych, silnych
mężczyzn, zabijają ich w mgnieniu oka, a później wysysają krew z martwych ciał.
Zszokowaną Violet dostrzega wampirzy książę Kaspar Varn, który niespodziewanie
daruje jej życie, ale w zamian zabiera dziewczynę do swojego pałacu, ponieważ
jako świadek stanowi ona zbyt wielkie zagrożenie dla wampirów. Violet zostaje
wmieszana w polityczne rozgrywki i układy między krwiopijcami a ludźmi oraz w
przedziwny związek z Kasparem. Młody wampir jednocześnie fascynuje i przeraża
dziewczynę. Nadchodzi w końcu moment wyboru, bohaterka musi zdecydować jak
postąpić, by ocalić nie tylko siebie i swoją rodzinę, ale także kruchy sojusz
pomiędzy wrogimi gatunkami.
W materiałach
promocyjnych zamieszczono informację, że Mroczna
Bohaterka jest brytyjską odpowiedzią na Zmierzch
i rzeczywiście w trakcie lektury da się odczuć, że Abigail Gibbs inspirowała
się twórczością Meyer. Widać też, że młoda pisarka chciała przedstawić wampiry
jako groźnie, nieprzewidywalne i mroczne istoty, stanowiące ogromne niebezpieczeństwo
dla człowieka. U Gibss zabójczo przystojni krwiopijcy nie mają oporów przed
polowaniem na ludzi i zabijaniem ich, mimo że mogą zaspokoić pragnienie bez
mordowania ofiary. Moim zdaniem to jedna z nielicznych zalet tej powieści,
ponieważ w kilku fragmentach naprawdę odczułam, że posągowo piękny Kaspar może
jednym ruchem ręki pozbawić życia człowieka. Ponadto chęć wypicia świeżej krwi
jest wielokrotnie silniejsza niż jakieś tam zakazy czy prośby. Natura zwycięża
w tym przypadku i nie ma mowy o jakiejkolwiek zmianie postępowania. Niestety
autorka nie podołała wyzwaniu wiarygodnego wykreowania romansu między wampirem
a śmiertelniczką, ponieważ nie potrafiła wytłumaczyć jakim cudem dziewczyna
zakochała się w kimś, kto na jej oczach zamordował wiele osób i otwarcie
przyznaje się do tego, że będzie zabijał dalej.
Zresztą cała postać
Violet Lee wydała mi się bardzo niedopracowana. Dziewczyna zostaje porwana
przez wampiry i zamknięta w ich pałacu, na dodatek każdym kroku czyha na nią
zagrożenie. Czy w takiej sytuacji umiera ze strachu, zmartwienia i tęsknoty za
najbliższymi? A może wyraźnie daje do zrozumienia, że przebywa z tymi istotami
wbrew swojej woli? Nie, nic z tych rzeczy. Violet niby tęskni za domem i
normalnym życiem, ale zaskakująco szybko przystosowuje się do pałacowych
obyczajów. Podziwia luksusowo wyposażone wnętrza, zachwyca się walorami
fizycznymi wampirów, bierze udział w balu i swobodnie konwersuje sobie z
potworami. Romans między Violet a Kasparem został stworzony w oparciu o dobrze
znany schemat. On jest przystojny, zamożny i szorstki w obyciu, ponieważ nie
może dojść do siebie po tragicznym wydarzeniu z przeszłości. Ona natomiast
udaje zadziorną i charakterną osóbkę, ale w głębi serca jest słabą i wymagającą
opieki dziewczyną. Fakt, że on jest wampirem, a ona człowiekiem wprowadza
dodatkowe niedogodności, ale one również nie są żadną nowością. Autorka od
początku stara się przekonać czytelników, że Kaspar jedynie bawi się
dziewczyną, a Violet brzydzi wampirzymi zwyczajami. Wiadomo, że to nieprawda,
ale mimo tego moment zakochania i pojawienia się wiecznej miłości powinien
zostać lepiej zaakcentowany. Ni z tego, ni z owego bohaterów zaczyna łączyć
uczucie, chociaż jeszcze kilka stron wcześniej kłócili się zażarcie. Przyznacie
sami, że nie wypada to zbyt wiarygodnie.
Oprócz infantylnej i
naiwnej głównej bohaterki czytelnicy otrzymują też historię przegadaną do
granic możliwości. Jestem przekonana, że książka stałaby się bardziej znośna,
gdyby uszczuplić ją o około dwieście stron. Niestety klamka zapadła, powieść
jest obszerna, ale przez większą część lektury miałam wrażenie, że czytam po
prostu o niczym. W Mrocznej bohaterce
w miarę ciekawie robi się tylko na początku i na końcu, bo środek wypełniają
puste, nic niewnoszące przekomarzania Kaspara i Violet lub opisy posiadłości,
na zmianę z przedziwnymi snami/wizjami głównej bohaterki oraz wtrętami poświęconymi
doskonałości wampirów. Abigail Gibbs podrzuciła też kilka motywów mających
zapewne uatrakcyjnić powieść, takich jak przedwieczna przepowiednia, ludzie
zajmujący się polowaniem na wampiry czy też istnienie kilku wymiarów
zamieszkiwanych przez różne mroczne istoty. Pomysł nie był zły, ale po raz
kolejny zawiodło wykonanie, ponieważ wszystkie te elementy zostają jako tako
rozwinięte dopiero w finale. Na dodatek autorka tą przepowiednią załatwiła
niewygodne dla siebie momenty, tłumacząc wszelkie idiotyczne zachowania
bohaterów przeznaczeniem, z którym walczyć nie można. Nie zabrakło również
miłosnego trójkąta, ponieważ Violet rozkochała w sobie jeszcze jednego wampira
mieszkającego w królewskim pałacu. Szkoda tylko, że autorka nie miała pomysłu
na rozwinięcie ani tego motywu, ani postaci Fabiana. Kiedy bohater zaczął
przeszkadzać naszym gołąbeczkom, został po prostu odsunięty od dziewczyny i z
dość sympatycznego chłopaka przemienił się w złośliwego gbura, który
praktycznie nie pojawia się w drugiej połowie powieści, mimo że na początku jest
ważną postacią.
Sięgając po Mroczną
bohaterkę miałam świadomość tego, że jest to romans paranormalny, więc
najważniejsze będzie uczucie łączące bohaterów, ale jednak liczyłam na jakaś
dawkę grozy, napięcia, a może nawet oryginalności. Byłam gotowa przymknąć oko
na niewyszukany styl pisarski, wszak debiutanci mogą dopiero doskonalić swój
warsztat, ale i to nie pomogło. Jak dla mnie książka jest po prostu nudna i
jedyny plus, jaki zdołałam w niej dostrzec, to dość mroczne przedstawienie
wampirów. Szkoda, że cała reszta wypada słabo i niewiarygodnie. Przy powieści
Abigail Gibbs Zmierzch jawi się jako
arcydzieło literatury młodzieżowej, więc dobrze się zastanówcie zanim
zdecydujecie się na przeczytanie Mrocznej
bohaterki.
Ocena: 2 / 6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz