Wydawnictwo: Colorful Media
Liczba stron: 42 (jeden numer)
O
tym, że nauka języków
obcych obecnie niewiele ma wspólnego z nudnymi i żmudnymi zajęciami
polegającymi jedynie na wkuwaniu słówek i zapamiętywaniu struktur
gramatycznych, wiedzą już chyba wszyscy. Wydawnictwa dwoją się i troją,
by
przyciągnąć potencjalnych klientów nowym, ciekawym pomysłem na szybkie i
przyjemnie przyswajanie wiedzy. Możemy więc nabyć nie tylko podręczniki,
słowniki czy repetytoria, ale także kursy online, fiszki pomagające
zapamiętać
słownictwo czy kolorowe poradniki doradzające jak uczyć się najlepiej.
Ilość
wszelkich pomocy naukowych jest tak wielka, że każdy znajdzie formę
najbardziej
mu odpowiadającą. Jakiś czas temu zachwyciłam się ofertą multimedialnych
kursów
językowych i chociaż nadal twierdzę, że to świetne rozwiązanie, to nic
nie stoi
na przeszkodzie, by czasami pozwolić oczom odpocząć od ekranu komputera i
powrócić
do tradycyjnego, acz równie interesującego sposobu zdobywania wiedzy.
Jak
wiadomo obcy język najlepiej przyswaja się w praktyce, dlatego wiele
osób
zaleca czytanie książek i oglądanie filmów w oryginale. Niewątpliwie
jest to
świetna rzecz, ale zanim zdobędziemy umiejętności pozwalające na
obcowanie z
zagranicznych tekstami bez polskiego tłumaczenia, musimy nabyć
odpowiednie
kompetencje.
Z pomocą przychodzi
wydawnictwo Colorful Media, które w swojej ofercie ma czasopisma przeznaczone
dla osób uczących się języków obcych oraz chcących odświeżyć swoją wiedzę i
wydobyć z pamięci dawno nieużywane zwroty i słówka. Amatorzy zgłębiania
tajników języka angielskiego, niemieckiego, hiszpańskiego, francuskiego czy
rosyjskiego powinni jak najszybciej zainteresować się magazynami, dzięki którym
niemal bez wysiłku zdobędą nowe umiejętności i utrwalą już posiadane. Moją
uwagę przykuły dwa czasopisma wydawane przez Colorful Media – English Matters oraz ¿Español? Sí, gracias. Dzisiaj opowiem o
tym pierwszym, ponieważ od dawna nosiłam się z zamiarem odświeżenia wiadomości
zdobytych przez lata nauki. Po Magazyn pomagający w nauce języka angielskiego
może sięgnąć każdy, kto opanował poziom średniozaawansowany. Dla początkujących
bowiem opublikowane teksty mogą być nieco zbyt trudne, mimo że w każdym
artykule podkreślono i przetłumaczono wiele potencjalnie problematycznych słów.
Miałam przyjemność zapoznać się z trzema egzemplarzami English Matters i jestem bardzo pozytywnie zaskoczona jakością i
różnorodnością tekstów.
Na pierwszy ogień
poszedł numer 38 (styczeń/luty 2013), który dość łagodnie wciąga czytelnika w
językowe niuanse dzięki sympatycznemu testowi pozwalającemu rozpoznać sposób w
jaki najlepiej przyswajamy wiedzę. Jeśli jeszcze nie wiecie czy jesteście
bardziej podatni na bodźce wzrokowe, słuchowe czy też dotykowe, to z pewnością
powinniście zapoznać się z tym artykułem. Następnie coś dla siebie znajdą
kinomaniacy, ponieważ w rubryce People
and Lifestyle umieszczono charakterystyki kilku aktorów i aktorek, których
nazwiska warto znać, żeby mieć świadomość, że brytyjskie kino to nie tylko
produkcje z udziałem (bardzo utalentowanego skądinąd) Colina Firtha. Jednak ten
numer English Matters zapadł mi w
pamięć przede wszystkim ze względu na obszerny wywiad przeprowadzony z Włoszką
pracującą w Londynie jako au pair
oraz tekst opisujący przemiany jakie przeszedł Internet w ciągu ostatnich kilku
lat. Na pochwałę zasługuje fakt, że tak różne zagadnienia zostały poruszone w
jednym numerze, dzięki czemu nie może być mowy o nudzie czy znużeniu w trakcie
lektury. Obok artykułów poświęconych poważnym tematom, takim jak struktura
testów pozwalających uzyskać brytyjskie obywatelstwo, znajdują się też te nieco
bardziej rozrywkowe, np. o snowboardowym szaleństwie.
Numer 39
(marzec/kwiecień 2013) ostatecznie przekonał mnie do English Matters. O wiele szybciej zapamiętuje słówka użyte w
interesującym artykule niż podane „na sucho”, oderwane od jakiegokolwiek
kontekstu. Na początek garść ciekawostek z działu This and That, a wśród m.in. krótki tekst o tzw. pokoleniu kciuka,
czyli młodych ludziach posługujących się kciukami o wiele sprawniej i zręczniej
niż ich przodkowie. Fani Lany Del Rey z przyjemnością zapoznają się z obszernym
materiałem na jej temat. Polecam również ciekawy tekst o jednym z bardziej
tajemniczych reżyserów – Stanleyu Kubricku, który nie potrafił przystosować się
do otaczającej go rzeczywistości do chwili otrzymania kamery. Jeśli dotąd filmy
Kubricka nie wydawały się wam interesujące, zapewne po tym tekście zmienicie
zdanie. Uważam, że takie czasopismo powinno się przeczytać od deski do deski,
ale muszę zwrócić uwagę na artykuł, którego absolutnie nie wolno przegapić. Mam
na myśli bardzo ciekawe obserwacje na temat eufemizmów poczynione przez
Agnieszkę Dudek. Często łapię się na tym, że nie wiem jak po angielsku
złagodzić pewne wiadomości, jak nie okazać zniecierpliwienia czy rozdrażnienia.
Na szczęście w dziale Language
znalazłam rozstrzygnięcie nurtujących kwestii, gorąco polecam ten artykuł.
Natomiast numer 40
(maj/czerwiec 2013) wzbudził we mnie ogromne emocje artykułem autorstwa Marty
McFarland, która opisała ile niebezpiecznych konserwantów i ulepszaczy znajduje
się w produkowanej od kilkunastu lat żywności. Co prawda prześwietlony został
głównie rynek amerykański, ale niestety jestem przekonana, że również w Europie
nie dzieje się zbyt dobrze pod tym względem. O ile wymowa tekstu jest
pesymistyczna, o tyle ilość zawartych w nim nowych słówek po prostu zachwyca.
Nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek wcześniej miała okazję poznać zwroty
dobrane tak, by w logiczny sposób łączyły się ze sobą, mimo że pochodzą z
różnych dziedzin. Oprócz tekstu o żywności polecam również zapoznanie się z
treścią artykułów poświęconych chińskim korepetytorom czy też wspomnieniom o
roli emigrantów z Polski, którzy w pozytywny sposób zapisali się w historii
Wielkiej Brytanii.
Po zapoznaniu się z
trzema różnymi egzemplarzami English
Matters z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że stanę się stałą
czytelniczką tego magazynu. Polecam go wszystkim chcącym zwiększyć swoje
umiejętności językowe, ponieważ dzięki interesującym i bardzo dobrze
opracowanym tekstom, wiedza niemal sama wpada do głowy. Do każdego artykułu
dołączono słowniczek z objaśnieniami najtrudniejszych zwrotów, co w prosty sposób niweluje wszelkie trudności
wynikające z różnego stopnia znajomości języka. Zarówno osoby dopiero
zgłębiające tajniki języka angielskiego, jak i pragnące tylko przypomnieć sobie
poszczególne zwroty, będą usatysfakcjonowane z lektury. Dodatkowym atutem English Matters jest także możliwość
odsłuchania niektórych tekstów. Aby to było możliwe wystarczy pobrać plik ze
strony wydawnictwa lub zeskanować kod QR, pozwalający na jeszcze szybszy dostęp
do nagrania. Zapewne wielu czytelników ucieszy również dostęp do materiałów dla
nauczycieli. Zachęcam do poświęcenia kilku chwil dziennie na czytanie English Matters, z pewnością nie będzie
to czas stracony.
Tutaj zapoznacie się z całą ofertą wydawnictwa, a tu znajdziecie więcej szczegółów o zawartości każdego numeru English Matters.
Magazyny do recenzji udostępniło wydawnictwo Colorful Media