Wydawnictwo: Fabryka Słów
Liczba stron: 440
Nastoletnia Finley
Jayne ma prawdziwy talent do pakowania się w kłopoty. W ciągu kilku miesięcy
już trzykrotnie straciła pracę przez swój ognisty temperament sprawiający, że
czasami dziewczyna zupełnie traci nad sobą kontrolę i robi rzeczy, których
później żałuje. Finley ma wrażenie jakby w jej wnętrzu przebywały dwie,
zupełnie różne osoby. Jedna jest ułożoną, dobrze wychowaną młodą panienką
wiedzącą, co przystoi dziewczynie w jej wieku, a co jest niedopuszczalne.
Natomiast druga, mroczna strona dodaje bohaterce siły, zdolności do podjęcia
walki w niebezpiecznych sytuacjach oraz odwagi do stanowczego wyrażania
własnego zdania. Finley czuje się coraz bardziej zagubiona z powodu tego
czegoś, co działa wbrew jej woli, ale czara goryczy przelewa się w momencie, w
którym do nastolatki dociera, że w szale mogłaby zabić człowieka. Kiedy w dość
niecodziennych okolicznościach dziewczyna poznaje Griffina ze zdumieniem
zauważa, że chłopak jest w stanie uspokoić tę jej nieprzewidywalną stronę charakteru.
Dzięki niemu Finley ma również okazję spotkać innych młodych ludzi obdarzonych
niespotykanymi zdolnościami i dowiedzieć się, co spowodowało rozszczepienie jej
osobowości. W tym samym czasie w Londynie zaczyna działać przestępca nazywany
Machinistą, w którego poczynania zostaje zamieszana Finley Jayne.
Po książce Kady Cross
spodziewałam się lektury niezbyt wymagającej i skomplikowanej, ale jednak
zapewniającej kilka godzin rozrywki w atmosferze nieco innego
dziewiętnastowiecznego Londynu, niż ten znany z kart historii. Nie mogę
stwierdzić, że powieść zupełnie mi się nie podobała, ale sporym nadużyciem z
mojej strony byłoby napisanie, że to porywająca i oryginalna lektura. Niestety
pod pewnymi względami historia jest niedopracowana i sztampowa, co znacznie
obniża jej atrakcyjność. Na okładce napisano, że Dziewczyna w stalowym gorsecie to skrzyżowanie epoki wiktoriańskiej
z X-Menami. Rzeczywiście coś w tym jest, ponieważ akcja rozgrywa się w roku
1897, a bohaterowie posługują się nie tylko swoimi nienaturalnymi mocami, ale
korzystają także z wielu wynalazków, przypominających znane nam urządzenia. Ten
steampunkowy rys ożywił fabułę i dodał jej charakteru, co zdecydowanie należy
tej książce zapisać na plus. Autorka stworzyła świat pełen automatonów
wykorzystywanych zarówno do pracy jak i rozrywki oraz innych mechanizmów
znajdujących się w otoczeniu człowieka. Pojawił się też wątek swoistego buntu
maszyn, ale niestety jego potencjał nie został wykorzystany do końca. Bowiem jeszcze
przed połową książki można domyślić się, komu zależy na wprowadzeniu chaosu i
atakowaniu określonych osób.
Przewidywalność jest
właśnie jednym z największych minusów powieści Kady Cross. Autorka
niedostatecznie skomplikowała fabułę, nie wymyśliła intrygi, która
wprowadziłaby zamęt i niepokój czytelnika związany z niewiadomą, co do dalszych
losów bohaterów. W Dziewczynie w stalowym
gorsecie nie ma żadnych zaskakujących momentów, każdy zalążek jakiejś
bardziej emocjonującej akcji jest przyduszany na kilkunastu następnych stronach
przez zbytnią czytelność w kwestii zachowania postaci i konsekwencji ich
czynów. Denerwuje również naiwność bohaterów, którzy momentami zdają się ślepi
na zagrożenie i nie są w stanie wyciągnąć logicznych wniosków ani ze swojego
zachowania, ani z zaistniałych okoliczności. Czy w takim razie należałoby
spisać tę książkę na straty? Niekoniecznie. Powieść Kady Cross sprawdziła się
jako relaksująca opowiastka po męczącym dniu. Autorka przenosi czytelnika do
całkiem interesującego świata, w którym łączą się wiktoriańskie zasady i
nowoczesne urządzenia. Delikatnie zarysowany został również wątek miłosny,
chociaż może to określenie na wyrost, bo wszystkie zauroczenia pozostają jedynie
w sferze platonicznej.
Główna bohaterka wydała
mi się najbardziej charakterną i najmniej przewidywalną postacią z wszystkich
wykreowanych przez amerykańską pisarkę. W Finley drzemią dwie, sprzeczne natury
i nigdy nie wiadomo, która z nich weźmie górę. Dzięki temu dziewczyna nie
zawsze zachowuje się jak dobrze wychowana, wiktoriańska panna, bo od czasu do
czasu pokazuje pazurki i szokuje otoczenie ciętą ripostą lub śmiałymi gestami. Inni
bohaterowie powieści raczej nie wybijają się ponad przeciętność. No, może
jeszcze z wyjątkiem Jacka Dandy’ego, będącego połączeniem niebezpiecznego
przestępcy i czarującego uwodziciela. Niestety reszta postaci raczej nie
zasługuje na większą uwagę. Nieskazitelnie dobry i szlachetny Griffin jest do
bólu nudny i przewidywalny. Obdarzony ponadprzeciętną siłą Sam nie grzeszy
inteligencją, a genialna Emily pojawia się właściwie tylko wtedy, kiedy kogoś
trzeba wyleczyć lub coś naprawić. Gdyby nie to, że każda z postaci obdarzona
jest jakimś talentem, niewytłumaczalną mocą, to z pewnością ciężko byłoby
znieść wzmianki o bohaterach innych niż Finley i Jack.
Kady Cross postawiła na prostotę. Nieskomplikowana
fabuła, bohaterowie w większości jednoznaczni moralnie i przewidywalne
zakończenie sprawiają, że Dziewczyna w
stalowym gorsecie nie jest powieścią, którą mogę każdemu polecić. Nie
żałuję, że ją przeczytałam, ponieważ zapewniła mi kilka, całkiem miło
spędzonych godzin, głównie za sprawą umiejscowienia akcji w XIX wiecznym
Londynie, w którym wynalazki niemal dorównują dzisiejszym cudom techniki oraz
obecność fantastycznych wątków i komiksowych zdolności bohaterów. Jednak, jeśli
liczycie na wielkie emocje, nagłe zwroty akcji czy misterną intrygę, będziecie
zawiedzeni. Mam wrażenie, że autorka pisała tę powieść na szybko i nie zdążyła
wszystkiego dokładnie przemyśleć. A może po prostu książka jest raczej
skierowana do młodszych czytelników, nieznających jeszcze konwencji i
schematów. Jak by nie było, Dziewczyna w
stalowym gorsecie nieco zawiodła moje oczekiwania, więc nie mogę ocenić jej
wyżej.
Ocena: 3,5 / 6
Egzemplarz
recenzencki otrzymałam dzięki uprzejmości portalu Sztukater oraz wydawnictwa
Fabryka Słów.
Okładka jest piękna, ale zawartość - z tego co piszesz - już mniej... Mała szansa na to bym się skusiła na tę książkę.
OdpowiedzUsuńNie będę namawiać, bo ja się rozczarowałam.
UsuńSkrzyżowanie epoki wiktoriańskiej z X-Menami? Brzmi bardzo oryginalnie. Szkoda jedynie, że samo wykonanie legło w gruzach. No cóż, czasami tak bywa.
OdpowiedzUsuńNiestety tak, wykonanie nie jest najlepsze, chociaż pomysł fajny.
UsuńSzkoda, że książka Cię rozczarowała. Nie ukrywam, że byłam nią zainteresowana, a teraz sama nie wiem.
OdpowiedzUsuńMusisz się zastanowić, niektórym powieść podobała się bardziej niż mnie, więc jest szansa, że nie będziesz żałować jeśli się skusisz. Ale nie namawiam.
UsuńMusisz się zastanowić, niektórym powieść podobała się bardziej niż mnie, więc jest szansa, że nie będziesz żałować jeśli się skusisz. Ale nie namawiam.
UsuńEpoka wiktoriańska i okładka zachęca... Może niedługo się skuszę :)
OdpowiedzUsuńhttp://kolorowa-zakladka.blogspot.com/
Zastanawiałam się, czy ta książka będzie dobra. Jeszcze nie czytałam żadnej recenzji, Twoja jest pierwsza. Teraz mam mieszane uczucia do niej. Nie wiem czy zechcę przeczytać.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że ja się nastawiłam na coś fajnego, bo zapowiedzi i trailer wskazywały naprawdę intrygującą historię. A rzeczywistość odbiega od tego, więc cóż, szkoda.
UsuńKurczę, gdyby nie ta przewidywalność i sztampowość, to pewnie chciałabym poznać tę książkę. Zaintrygowała mnie bohaterka z rozszczepieniem osobowości oraz trochę inny XIX-wieczny Londyn, ale wymieszanie tego wszystkiego z X-Menami raczej do mnie nie przemawia. Cóż, poza tym odkryłam, że przy powieściach dla młodzieży nie bawię się zbyt dobrze... Raczej lekturę tej książki sobie daruję.
OdpowiedzUsuńA okładka rzeczywiście cieszy oko ;)
Pozdrawiam!
Też mam ten problem z powieściami dla młodzieży, wydają mi się zbyt naiwne i zbyt proste. Nie wiem czy problem tkwi w autorach, czy jednak we mnie :P
UsuńMiałam wielką ochotę na tę książkę, teraz mi trochę przeszło.
OdpowiedzUsuńCzuję się trochę winna, ale z drugiej strony, może uchroniłam Cię przed zmarnowaniem czasu :)
UsuńMyślę, że przeczytam, ale tak jakoś mam przeczucie, że nic extra to nie będzie.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem masz dobre przeczucie, przeczytać w wolnej chwili można, ale na pewno nie warto kupować.
UsuńMnie książka jakoś nie zachęca;)
OdpowiedzUsuńSkusiłabym się, jeśli nadarzyłaby się okazja - ale tak to chyba nie zainwestuję. Okładka piękna, ale jednak to fabuła i emocje są najważniejsze.
OdpowiedzUsuńZgadzam się, przed inwestowaniem w tę powieść przestrzegam.
UsuńDominiko, świat pełen automatonów, czy automatów? Tym razem ta lektura swoją fabułą zupełnie nie przemawia do mnie. Wątek swoistego buntu maszyn wręcz mnie przeraża i zniechęca...
OdpowiedzUsuńAgnieszko, automatonów, tak jest w powieści :) Ten wątek z buntem maszyn właśnie nie jest zbyt mocno zarysowany, przez co uważam, że to zmarnowany potencjał. Ale skoro fabuła niezbyt Cię zainteresowała, to lepiej poświęcić wolny czas na jakąś inną powieść :)
UsuńNie lubię takich książek. Mam wrażenie, że ani są o jednym, ani o drugim.
OdpowiedzUsuńRozumiem, chociaż dla mnie to właśnie połączenie tak różnych wątków wydało się w tej książce najciekawsze :)
UsuńMnie już sam opis książki utwierdza w przekonaniu, że to nie moja bajka ;)
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej od razu masz jasną sytuację i nie musisz zastanawiać się czy czytać, czy nie :)
UsuńTa przewidywalność mnie dobija... Spodziewałam się po tej książce dużo, dużo więcej. Nie wiem nawet, czy chcę dalej się za nią zabrać. Najpierw był duży "boom", wszyscy chcieli, wszyscy polecali... A teraz, jak już większość ochłonęła, zaczęły pojawiać się negatywne opinie.
OdpowiedzUsuńMachina promocyjna się nakręciła i dużo osób miało wysokie oczekiwania, a jak książkę zaczęli czytać, to okazało się, że nie jest taka wspaniała. Przynajmniej w moim przypadku tak było. Przewidywalność jest duża, założę się każdy, kto czytał powieść szybko zgadł kim jest główny czarny charakter, chociaż to powinno pozostać zaskoczeniem.
UsuńMnie tutaj zdecydowanie zabrakło steampunku, za mało klimatu epoki wiktoriańskiej. Ogólnie dobra powieść, ale szału nie ma.
OdpowiedzUsuńFakt, mogłoby tego steampunku być więcej. Zgadzam się, że szału nie ma, niestety.
UsuńO rany, też pomyślałam o X-Menach w trakcie czytania opisu, coś w tym musi być :) Okładkę widziałam już kilkanaście razy, ale książka jakoś mnie nie przekonała i chyba dobrze. Będę o niej pamiętać jeśli najdzie mnie ochota na coś nieskomplikowanego dla relaksu, ale to akurat się rzadko zdarza :))
OdpowiedzUsuńTo powieść dobra właśnie tak na godzinkę, dwie. Poczytać, zrelaksować się, a później zabrać się za bardziej dopracowane historie. Okładka jest śliczna i ostatnio często pojawia się na blogach. Ale niestety, to nie wystarczy. Pozdrawiam :)
UsuńEpoka wiktoriańska + elementy steampunku to coś dla mnie, ale widzę, że wykonanie szału nie robi niestety...
OdpowiedzUsuńMoże Tobie spodoba się bardziej, sama musisz zdecydować czy masz ochotę poświęcać czas na "Dziewczynę w stalowym gorsecie" :)
UsuńPoczekam na jakieś okazje cenowe, po ciężkim dniu powinna się sprawdzić.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie lepiej pożyczyć albo poczekać na wyprzedaż. I jeśli nie będziesz nastawiać się na super lekturę, to powieść może Ci się spodobać :)
UsuńSkrzyżowanie epoki wiktoriańskiej z X-Menami? Do tego jeszcze przewidywalne? To ja dziękuję bardzo:)
OdpowiedzUsuńRozumiem, że to mieszanka nie do przyjęcia dla Ciebie :) Nie namawiam, bo prawdę mówiąc, nic nie stracisz jeśli nie zapoznasz się z książką Cross.
UsuńOstatnio czytałam bardziej pochlebną recenzję na temat tej książki. Nie wiem już co myśleć. Mam na nią ochotę i z pewnością przeczytam. Mam tylko nadzieję, że mi się bardziej spodoba.
OdpowiedzUsuńPs. Zmieniłam adres bloga na www.czytanie-najlepsza-nauka.blogspot.com
W takim przypadku lepiej samej się przekonać :)
UsuńNowy adres już dodaję do blogrolla :)
No cóż, pewnie Cię zaskoczę, ale to kompletnie nie dla mnie. :D
OdpowiedzUsuńHah, tym razem nie będę namawiać, ani troszkę :)
UsuńNa tę książkę miałam wielką ochotę, gdy czytałam zapowiedzi, teraz troszkę ochłonęłam, gdy przeczytałam o tej przewidywalności... Ale jeszcze się zastanowię, czy przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńTeż miałam ogromną ochotę ją przeczytać, a potem przyszło rozczarowanie, więc zastanów się na spokojnie :)
UsuńTo raczej książka z rodzaju tych, kiedy już okładki sugerują mi, że nie są dla mnie. Choć przecież nie powinniśmy książek oceniać po okładce :) Nie są to jednak moje klimaty, a widzę, że i pod względem merytorycznym jednak nie jest zbyt dobrze, więc podziękuję.
OdpowiedzUsuńRozumiem, czasami też jeden rzut na okładkę wystarcza mi do określenia, że to raczej nie jest książka dla mnie :)
UsuńCieszę się, żę nie załapałam się w wyścigu do recenzowania tej książki :)
OdpowiedzUsuńOcena niezbyt wysoka, opis fabuły też nie porwał mnie jakoś specjalnie - to chyba znak, żeby sobie odpuścić. ;)
OdpowiedzUsuń