Wydawnictwo: Vesper
Liczba stron: 368
Jedenastoletnia Flawia
de Luce wykazuje nietypowe zainteresowania jak na dziewczynkę w swoim wieku.
Jej pasją jest chemia, a szczególnie wytwarzanie przeróżnych, mniej lub
bardziej niebezpiecznych, trucizn. Flawia najlepiej czuje się w odziedziczonym
po przodku laboratorium, mieszając i badając substancje, obserwując zachodzące
reakcje i skrzętnie notując wyniki doświadczeń. Pewnego poranka codzienna
rutyna zostaje zakłócona, gdy Flawia znajduje w ogrodzie zwłoki. Szybki rzut
oka na ciało mężczyzny pozwala stwierdzić, że już wcześniej widziała tego
mężczyznę, na dodatek w okolicznościach stawiających jej najbliższych w niezbyt
dobrym świetle. Panna de Luce postanawia rozwikłać kryminalną zagadkę.
Skrzętnie zbiera informacje, bada kolejne podejrzane miejsca i wypytuje
policjantów. Z jakim skutkiem? O tym musicie przekonać się sami, mogę jedynie
zdradzić, że dawno nie spotkałam tak rezolutnej i wyjątkowej bohaterki.
Powieść Alana Bradleya
zakwalifikowano na biblionetce do
literatury dziecięcej i młodzieżowej. Nie wątpię, że młodszym czytelnikom
przygody Flawii przypadną do gustu, ale zapewniam, że Zatrute ciasteczko to historia dla każdego, bez względu na wiek.
Najmocniejszym punktem książki kanadyjskiego pisarza jest oczywiście główna
bohaterka, której nie sposób nie polubić. Jest tak bystra, spostrzegawcza i
oczytana, że niemal żadna tajemnica się przed nią nie uchowa. Wyjątkowe
zdolności Flawii mogą dziwić i przyznaję, że są nieco przerysowane, ale w
odbiorze powieści to w ogóle nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie – dzięki
wyrazistemu charakterowi dziewczynki historia na długo zapada w pamięć. Flawia
musi radzić sobie w życiu sama, mimo że mieszka z dwoma starszymi siostrami i
ojcem w ogromnej rezydencji nazywanej Buckshaw. Owdowiały przed laty pułkownik
de Luce nie potrafi okazywać swoim córkom uczuć, wydaje się jakby bardziej
zależało mu na klaserach wypełnionych cennymi znaczkami niż na własnych
dzieciach. Również między rodzeństwem trudno o zgodę, ale taki stan rzeczy
spowodował, że Flawia usamodzielniła się bardzo szybko i rozwinęła liczne
talenty.
Kiedy
zaczynałam przygodę z blogowaniem, Zatrute
ciasteczko cieszyło się dość dużą popularnością wśród pasjonatów czytania.
Nie przewidywałam wówczas, że i na mnie zrobi tak duże wrażenie. Spodobał mi
się już sam pomysł umiejscowienia akcji na początku lat 50. XX wieku. Pisarz
wykreował charakterystyczną, na co dzień senną atmosferę angielskiej prowincji,
na której jednak nie brakuje tragicznych i wstrząsających wydarzeń. Rodzinne
sekrety i dramaty w końcu muszą ujrzeć światło dzienne, ale oczywiście nie odbywa
się to w sposób bezbolesny. Morderstwo w ogrodzie należącym do de Luców wywołuje
lawinę zdarzeń, która obnaża wiele niewygodnych i przemilczanych dotąd wątków.
Czytając powieść Bradleya czasami miałam wrażenie, że trzymam w dłoniach
książkę Agathy Christie. Skojarzeń z królową kryminałów wcale nie wzbudziło
morderstwo, ale właśnie ta prowincjonalna monotonia przerwana przez tragiczne
zdarzenie, a także konserwatywne wychowanie dzieci i chłód panujący między
członkami rodziny. Uderzyło mnie to, w jaki sposób odnoszą się do siebie
najbliżsi Flawii. W Buckshaw nie ma miejsca na rozmowy o uczuciach czy
okazywanie sobie przywiązania. Nawet, jeśli zdarzy się coś nadzwyczajnego czy
niebezpiecznego, to szybko zostaje zapomniane, wymazane z kart rodzinnej
historii i przeniesione do sfery tabu.
Zatrute
ciasteczko posiada sprawnie opisaną i ciekawą intrygę
kryminalną, idealnie pasującą do niewielkich, małomiasteczkowych społeczności.
Bradley pomysłowo pokierował fabułą tak, by czytelnik mógł rozwiązywać zagadkę
śmierci mężczyzny razem z główną bohaterką. Autor przedstawia krok po kroku
sposób myślenia Flawii, dzięki czemu wszystko na bieżąco jest wyjaśniane i
weryfikowane. To sprawdzony zabieg, angażujący czytelnika i pozwalający poczuć
się jak część wykreowanego świata. Duży plus dodaję również za to, że w
momentach naprawdę niebezpiecznych Bradley nie pokusił się o wyposażenie
jedenastoletniej dziewczynki w umiejętności, pozwalające jej wygrać szamotaninę
z dorosłym, silnym mężczyzną lub wyzwolić się z zastawionej pułapki. O ile jej
ogromna wiedza na temat chemii czy zdolność do obserwacji i wyciągania wniosków
bez problemów bronią się w tej historii, o tyle możliwość przechytrzenia
wszystkich dorosłych, łącznie z zabójcą i policjantami byłaby już przesadą. Na
szczęście w tej książce wszystko zostało szczegółowo pomyślane i świetnie
wykonane. Miałam swoje podejrzenia, co do tożsamości mordercy, ale nie okazały
się słuszne, co jak wiecie, wcale mnie nie smuci. Kryminał jest od tego, żeby
odbiorca czuł się zaskoczony. Bradleyowi ta sztuka się udała, nie przewidziałam,
kto i z jakiego powodu zabił, a na dodatek z ogromnym zainteresowaniem
śledziłam poczynania nieletniej pani detektyw, skrupulatnie zbierającej ślady i
badającej każdy trop. Flawii de Luce naprawdę należy się podziw.
Na uwagę zasługuje
lekko gawędziarski, naszpikowany dygresjami styl pisania Alana Bradleya, który
czasami wstrzymuje zbyt szybko rozwijająca się akcje, a innym razem potęguje
napięcie i wzmaga ciekawość. Autor sprawnie posługuje się piórem i jego
warsztatowi pisarskiemu nie mam nic do zarzucenia. Bez problemu wyobrażałam
sobie w trakcie lektury zarówno ogromną i nieco posępną budowle Buckshaw oraz
wszystkie ważniejsze miejsca w wiosce Bishop’s Lacey, jak i poszczególnych
bohaterów. Jedyne zastrzeżenie, jakie mam do tej powieści, to zbyt mało
wyraziste charakterystyki bohaterów innych niż Flawia. Ciekawią mnie historie
członków rodziny de Luce oraz mieszkańców wioski, chciałabym też poznać
tajemnicze okoliczności śmierci matki dziewczynki. Możliwe, że o tym wszystkim
przeczytam w kolejnych częściach cyklu, jednak na tę chwilę portrety
drugoplanowych bohaterów wydały mi się nieco zbyt pobieżne. Pierwsza książka
poświęcona niezwykłej jedenastolatce sprawiła, że nie mogę doczekać się lektury
kolejnych części i ponownego spotkania z Flawią.
Ocena: 5 / 6
Książka przeczytana w ramach wyzwań Book-Trotter oraz Czytamy kryminały
Kurczę, też miałam kiedyś straszną ochotę na tę książkę, ale umknęła mi w natłoku innych lektur. Jak dla mnie recenzją brzmi kusząco, muszę wreszcie dorwać tę lekturę!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :-)
Koniecznie musisz, bo powieść jest naprawdę fantastyczna, nie będziesz żałować :)
UsuńMało wyrazista charakterystyka bohaterów, to jeszcze nie jest aż taka duża wada, więc a to mogę przymknąć oko. Najważniejsze, że główna bohaterka została świetnie dopracowana, dlatego chętnie zagłębię się w tę intrygującą fabułę ,,Zatrutego ciasteczka''.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą, na tle Flawii inni bohaterowie wypadają blado, ale to nie jest aż tak drażniące. Mam jednak nadzieję, że w kolejnych częściach serii wszystkie postaci są dopracowane.
UsuńNie słyszałam jeszcze nic o tej książce, ale po Twojej recenzji nabrałam ogromnej ochoty na nią. Bardzo mnie zaintrygowałaś i już nie mogę się doczekać mojego spotkania z Flawią de Luce!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mam swój wkład w promowaniu jej przygód :)
UsuńCieszę się, że mam swój wkład w promowaniu jej przygód :)
UsuńNaprawdę fajna, sympatyczna, zabawna i ciekawa seria z pomysłową bohaterką. Ostatnio kupiłam sobie część czwartą i mam nadzieję zabrać się za nią na dniach. :)
OdpowiedzUsuńW takim razie niecierpliwie czekam na recenzję, bo oczywiście mam zamiar poznać całą serię z Flawią :)
UsuńBardzo ładna okładka. Nie słyszałam wcześniej o tej książce, ale chętnie jej poszukam :)
OdpowiedzUsuńOkładki wszystkich powieści z serii są śliczne, nic tylko kupować :)
UsuńCiekawi mnie gawędziarski styl, o którym piszesz.
OdpowiedzUsuńMnie się bardzo podobał. Autor w trakcie jakiegoś wątku płynnie przychodzi od dygresji do dygresji, dzięki czemu czytelnika ma szersze spojrzenie na wydarzenia. O nudzie oczywiście nie może być mowy, bo nie są to kilkunastostronicowe wtrącenia, raczej takie krótkie migawki :)
UsuńNie przepadam za dziecięcymi bohaterami, ale wszystko wskazuje na to, że tutaj udało się wykreować świetną postać. Cieszy szczególnie fakt, że nie pokuszono się o upgrade umiejętności dziewczynki. Wtedy chyba wyrzuciłbym książkę przez okno, a tak czuję się bardzo zachęcony. No i to porównanie do Christie wprost nie może nie zachęcać ;)
OdpowiedzUsuńMnie również bohaterowie powieści dla dzieci rzadko kiedy ciekawią, ale ta książka jest wyjątkiem. Przyznam też, że nie jestem do końca przekonana czy "Zatrute ciasteczko" można zaliczyć do literatury dziecięcej. O upgrade'ach nie ma mowy, więc czytaj spokojnie :)
UsuńPrzygody Flawii juz dosyc dlugo czekaja na swoja kolej wsrod innych ksiazek na mojej polce. Licze, ze ta ksiazka spodoba sie i mnie. Juz bardoz doroslej czytelniczce ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że się spodoba. To jest jednak z nielicznych powieści niemal uniwersalnych jeśli chodzi o wiek odbiorcy. Flawia nie ma dziecinnych problemów czy typowego dla swoich rówieśników sposobu myślenia i chyba w tym tkwi sekret :)
UsuńBardzo, ale to bardzo chciałabym poznać tę rezolutną dziewuszkę, czuję że przypadnie mi jej postać do gustu, poza tym lata 50 XX wieku to niesamowity czas, dlatego będę próbowała zdobyć książki o Flawii.
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że akcja powieści nie rozgrywa się współcześnie, ale jak tylko zorientowałam się, że to właśnie lata 50. to bardzo się ucieszyłam. Te czasy zdecydowanie mają coś w sobie :)
UsuńUwielbiam tę książkę, muszę odświeżyć sobie jej lekturę, bo czytałam ją już kilka lat temu :)
OdpowiedzUsuńSwój egzemplarz odłożyłam na honorowe miejsce i zapewne też kiedyś do tej historii wrócę :)
UsuńCykl o Flawii chodzi za mną już od dawna, ale nie bardzo mam ochotę kupować (bo raczej nie jestem wiekowym targetem), a w mojej bibliotece jej nie mają. Ale okładki mnie tak kuszą, że nie wiem, czy chociaż jednej części nie kupię :)
OdpowiedzUsuńWiek nie ma tutaj znaczenia, serio. Moim zdaniem można zaryzykować kupno, w razie czego zawsze można się wymienić czy odsprzedać książkę. Na Bradleya chyba jest spory popyt :)
UsuńJestem pod wrażeniem, że książka z półki dziecięcych zrobiła na Tobie takie wrażenie. Jak widać zdecydowanie zasługuje na uwagę, chyba również sięgnę jeszcze przed końcem wakacji :)
OdpowiedzUsuńPolecam, naprawdę warto przeczytać :)
UsuńZostałaś nominowana do Liebster blog
OdpowiedzUsuńhttp://www.stulecieliteratury.pl/2013/07/liebster-blog.html
Dzięki, postaram się wziąć udział w zabawie :)
UsuńNo nieźle, jedenastolatka bawiąca się w przyrządzanie trucizn? Też kiedyś uwielbiałam chemię, ale głównie to, co wybuchało :)) Kojarzę tę książkę, chyba rzeczywiście jakiś czas temu można było sporo o niej usłyszeć. Mam nadzieję, że gdzieś ją znajdę.
OdpowiedzUsuńMyślę, że Flawii wybuchy też mogłyby się spodobać. Ja niestety nie cierpiałam chemii, więc taka fascynacja jest mi zupełnie obca :P Książkę oczywiście polecam :)
UsuńStrasznie podobają mi się okładki tych książek. Bardzo chcę przeczytać całą serię ;)
OdpowiedzUsuńOkładki są super o prawda :)
UsuńPierwszy raz słyszę o tej książce, ale czuję się zainteresowana tą pozycją:)
OdpowiedzUsuńnigdy o niej nie słyszałam, ale swoją recenzją kusisz mnie do przeczytania jej ;)
OdpowiedzUsuńRównież nie słyszałam o tej książce. Nieraz dobrze jest poczekać, aż ucichnie o danej pozycji, większość już ją zrecenzuje i zapomni o niej. Wtedy taką książkę czytamy ze spokojem, bez sugerowania się opiniami innych, a w dodatku zwracamy nowym blogerom uwagę na wartościową, troszkę już zapomnianą lekturę:)
OdpowiedzUsuńTo prawda, przyznam, że w tym przypadku ja sama zapomniałam o Flawii na jakiś czas, ale cieszę się, że dłużej nie zwlekałam :)
UsuńNie słyszałem nigdy o tej książce, jednak widzę, że zapowiada się ciekawie.Sama okładka już intryguje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Jest ciekawie od pierwszej do ostatniej strony, więc warto przeczytać :)
UsuńKiedyś miałam na nią ochotę, jednak spasowałam. Teraz sama nie wiem, bo intrygujesz mnie, ale z drugiej strony nie jestem przekonana.
OdpowiedzUsuńDaj się namówić :) Przygody Flawii nie mogą się nie podobać :)
UsuńO dziwo, chyba o niej nie słyszałam - a może zwyczajnie wypadła mi z głowy. Ale bardzo chętnie bym się na nią skusiła :)
OdpowiedzUsuńNie sposób zapamiętać wszystkich książek wartych przeczytania :)
UsuńOkładka mi się skojarzyła z Burtonem. ;)
OdpowiedzUsuńA sama książka, o dziwo, całkiem mnie zainteresowała. Jako nastolatka czytałabym ją pewnie z wypiekami na ryjku. :D
Coś w tym jest :) Myślę, że i teraz wsiąkniesz w tę powieść :D
UsuńNawet za samą okładkę mogę się zabrać za tę pozycję :D. Ale przyznaję, że tematyka też niczego sobie ;P. Ale przeraża mnie w tej książce tylko jedno... jest to część SERII. A ja już mam tyyyyle zaczętych trylogii, czy jakiś dłuższych serii, że nie mogę się normalnie pozbierać :D. Chyba nawet już Ci o tym pisałem... Wiem, marudzę :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :*!
Melon
Oj tam, ja też mam mnóstwo zaczętych i nieskończonych serii, a ciągle sięgam po nowe i się nie przejmuję :P Serie nie uciekną, stopniowo wszystko przeczytamy, nadrobimy a Flawii grzech nie poznać, więc nie ma wymówki :D
UsuńHahaha, ok jak mus to mus ;).
UsuńW tym przypadku zdecydowanie mus :)
UsuńPatrząc na okładkę w życiu bym nie pomyślała, że to kryminał. Bardzo lubię ten gatunek, więc być może przeczytam tę książkę.
OdpowiedzUsuńTo taki trochę nietypowy kryminał, bo śledztwo prowadzi jedenastoletnia dziewczynka, ale morderstwo jest i sprawa zostaje rozwiązana :)
UsuńTak myślałam, że bardziej dla młodzieży. Ale od czasu do czasu można też przeczytać też taką książkę ;)
UsuńDla młodzieży, ale mnie również się podobało. Powieść w żadnym wypadku nie jest infantylna, więc moim zdaniem czytelnik może być w każdym wieku i dobrze się bawić w trakcie lektury :)
Usuń