Wydawnictwo: Bellona
Liczba stron: 576
Fort
nad zatoką to powieść opisująca kilkutygodniowe zmagania wojsk
amerykańskich z żołnierzami walczącymi dla Królestwa Wielkiej Brytanii w Zatoce
Penobscot. Na przełomie lipca i sierpnia 1779 roku do wybrzeży wschodniego
Massachusetts (dzisiaj jest to stan Maine) przypłynęło brytyjskie wojsko z
zamiarem przekształcenia tego terenu w kolejną kolonię. Zdobyte ziemie miały
zostać nazwane Nową Irlandią, a półwysep Majabigwaduce (obecnie Castine)
zgodnie z życzeniem Brytyjczyków, stałby się ostoją dla prześladowanych
lojalistów. Władze stanu Massachusetts wyekspediowały flotyllę, by jak
najszybciej przepędzić ze swojej ziemi „czerwone kubraki”. Bitwa, która miała
zakończyć się w ciągu zaledwie kilku dni znacznie się przedłużyła, sprawiając,
że obie strony konfliktu poniosły dotkliwe straty.
Bernard Cornwell
napisał stuprocentową powieść historyczną. W jego książce nie ma miejsca na
jakiekolwiek wątki niezwiązane bezpośrednio z bitwą w Zatoce Penobscot, a
większość bohaterów to oczywiście postaci rzeczywiste, których losy zostały
nieznacznie zmodyfikowane na potrzeby literatury. O twórczości Cornwella
słyszałam same pozytywy, więc bez wahania zgodziłam się zrecenzować Fort nad zatoką, ciesząc się, że
wreszcie będę mogła poznać dzieło tego uznanego pisarza. Jednak, kiedy
rozpoczęłam lekturę i przekonałam się, że opowiedziana w książce historia
dotyczy wyłącznie potyczek między rojalistami a buntownikami, zwątpiłam w
słuszność swojego wyboru, ponieważ publikacja ta wydała mi się zbyt
przytłaczająca. Nie jestem pasjonatką historii, szczegóły dotyczące uzbrojenia
poszczególnych armii czy taktyki wojskowej raczej nie znajdują się w kręgu
moich zainteresowań, więc z obawą czytałam dalej, myśląc o tym, że jeśli lada
chwila nie pojawi się jakikolwiek inny wątek, to cisnę książkę w kąt i już
nigdy do niej wrócę. Żadna inna opowiastka nie została wpleciona do fabuły, ale
nie spełniłam swojej groźby, ponieważ ze zdziwieniem odnotowałam, że powieść
wcale nie jest męcząca i nudna, mimo że w całości poświęcona jest tej jednej,
nieco zapomnianej już bitwie. Jednakże za poważny minus uważam brak wyjaśnień terminów związanych z żeglarstwem. W powieści pojawia masa określeń, które
laikowi nic nie mówią, więc przydałby się słownik, objaśniający czym są np.
ambrazury, reje czy foki.
Nadużyciem byłoby
stwierdzenie, że pochłaniałam jedną kartkę za drugą, bo dzieło Cornwella tak
mnie porwało, że od tej pory zapałałam miłością do militarystycznych opowieści.
Aż tak kolorowo nie było, ale z całą pewnością mogę stwierdzić, że nie
odczuwałam znużenia w trakcie czytania o przygotowaniach do walki zbrojnej i
jej przebiegu. Pisarz wiele czasu musiał poświęcić na zgłębianie tego tematu, a
później tak szczegółowe odwzorowanie wszystkich znaczących wydarzeń. Nie mam wątpliwości,
co do tego, że Bernard Cornwell ma odpowiedni kompetencje do pisania książek
tego typu. Na kilkudziesięciu ostatnich stronach autor wyjaśnia, co sprawiło,
że postanowił napisać powieść o tej bitwie, a także omawia jej przebieg,
wytykając dowódcom błędy i zaniedbania, które sprawiły, że zginęło wielu ludzi.
Uważam, że Fort nad zatoką
najbardziej przypadnie do gustu miłośnikom historii, ponieważ próżno szukać w nim
wątków obyczajowych. W recenzowanej książce niemal każda chwila bitwy została
dokładnie opisana. Dzięki dbałości o szczegóły i wnikliwemu przyjrzeniu się
wydarzeniom sprzed ponad dwustu lat każdy ma szansę połknąć historycznego bakcyla
i z przejęciem analizować poczynania stron.
Bohaterami są
oczywiście dowódcy wojsk, od których zależał rezultat oblężenia. Wojskami
brytyjskimi dowodził Francis McLean będący generałem brygadierem 82.
Królewskiego Regimentu Piechoty. Natomiast przywódcą rebeliantów był Salomon
Lovell, mający za doradców komandora Dudleya Saltonstalla, generała brygadiera
Pelega Wadswortha oraz pułkownika Paula Revere’a. Cornwell pokazuje jak
niekompetencja i opieszałość jednych dowódców zapewniła zwycięstwo wrogowi.
Wśród przegranej armii na porządku dziennym były akty dezercji i
niesubordynacji żołnierzy, przyczyniające się do osłabienia całej flotylli. Gdy
decyzje podjęte przez jednych przełożonych okazywały się błędne, wróg umacniała
swoją pozycję i szykował się do kolejnego starcia. Fort nad zatoką jest powieścią, która nieco niszczy bohaterską
sławę, jaką ludzie zwykli przypisywać niektórym żołnierzom. Owszem, często
walczący byli ludźmi odważnymi i sumiennymi, ale zdarzało się też tak, że na
skutek pomyłki lub celowego działania bohaterem obwoływano niewłaściwą osobę. Do
historii przeszły więc nazwiska tchórzy i krętaczy, a zapominano o patriotach
walczących w obronie swojej ziemi. Cornwell przypomina o tym, że każdy naród ma
swój mit założycielski, określający do jakich wartości mają odnosić się
obywatele i kogo wychwalać jako prawdziwego męża stanu. Bitwa w Zatoce
Penobscot często bywa przemilczana, jeśli interesuje was, dlaczego tak się
dzieje, to zachęcam do lektury tej książki.
Ocena: 4 / 6
Egzemplarz
recenzencki otrzymałam dzięki uprzejmości portalu Sztukater oraz wydawnictwa
Bellona.