3 października 2012

Teleznowela - Rafał Skarżycki


Wydawnictwo: Prozami
Liczba stron: 200

O powieści Rafała Skarżyckiego usłyszałam po raz pierwszy prawie 3 lata temu, gdy była promowana jako wydawnicza nowość. Pomyślałam wtedy, że Teleznowela to błyskotliwa satyra na pogoń za pieniędzmi, osamotnienie współczesnego człowieka i zanik etosu moralnego, co oznacza, że debiut Skarżyckiego może zaciekawić i warto byłoby go poznać. Książkę przeczytałam dopiero teraz i ze smutkiem muszę stwierdzić, że spokojnie mogłabym sobie tę lekturę darować. Nie dlatego, że jest źle napisana, przewidywalna czy zwyczajnie nudna, ale ze względu na to, że mam do niej obojętny stosunek. Nie wzbudziła we mnie żadnych emocji, nie pochłaniałam jej z wypiekami na twarzy, nie skłoniła mnie do refleksji. Przeczytałam i to by było na tyle.

Bohaterami Teleznoweli są dwie pary. Miłosz i Agata oraz Julita i Andrzej. Autor najwięcej miejsca poświęcił na wątek Miłosza, marzącego o pracy scenarzysty filmowego, który aktualnie nabiera szlifów pisząc kolejne odcinki do nowopowstającej telenoweli. Jego dziewczyna Agata powoli staje się zazdrosna o pracę Miłosza i jego stopniowe wsiąkanie w branżowe środowisko reprezentowane przez cynicznego producenta oraz zarozumiałego współpracownika. Natomiast Julita i Andrzej stanowią małżeństwo, w którym brakuje szczerej rozmowy i zwyczajnej potrzeby spędzania razem czasu. On przez pięć dni w tygodniu mieszka w innym mieście, ona całe dnie spędza na oglądaniu telewizji. Łączy ich jedynie kredyt i pragnienie posiadania dziecka.

Autor powieści wyraźnie nie lubi swoich bohaterów, a raczej życia jakie prowadzą. Kpi sobie z nich przy każdej nadarzającej się okazji, obdarowuje ich wieloma wadami, a co najważniejsze czyni postaciami zagubionymi w dzisiejszym świecie. Bohaterowie wolą porozmawiać z psychoterapeutą niż ze sobą, obsesyjnie pragną osiągnąć sukces, nie zważając na to czy obrany cel jest w zasięgu ich możliwości. Miłosz początkowo czuje się nieswojo w roli scenarzysty opery mydlanej, ale z czasem idealnie odnajduje się w tej roli i nie wiedzieć kiedy wsiąka w medialny światek. Agata jest raczej bezbarwną postacią, dopiero na końcu jako bohaterka nabiera większego znaczenia, ale nadal trudno powiedzieć o niej cokolwiek ponad komentarz odnoszący się do konkretnego zachowania. Julita wywarła na mnie wrażenie osoby chłodnej, bardzo niezależnej i zdeterminowanej. Natomiast jej mąż to typ pracoholika, którego prędzej czy później musi dopaść zawodowe wypalenie. Skarżycki nie roztkliwia się nad swoimi postaciami. Ściąga na nich przeróżne kłopoty, mające upodobnić ich powieściowe życie do rzeczywistej ludzkiej egzystencji pełnej niekończących się problemów. Ogólnie rzec ujmując bohaterowie zostali wykreowani w dość zadowalający sposób. Niestety kompletnie nie mogłam się z żadnym z nich utożsamić, nie potrafiłam też zainteresować się ich losem. W tym upatruje mojej obojętności do tej książki. Postaci przeżywają swoje wzloty i upadki, a we mnie wzbudziło to odczucia porównywalne do wysłuchania wiadomości sportowych. Odnotowałam je, ale zaraz o wszystkim zapomnę.

Dominującym wątkiem Teleznoweli jest mechanizm powstawania idiotycznych oper mydlanych dla masowego odbiorcy. Niestety autor nie zaskoczył mnie niczym w tym względzie. Nie od dziś wiadomo, że najlepiej sprzedaje się seks, więc nowoczesna telenowela powinna obfitować w erotyczne sceny. Należy jednak poruszać się w bezpiecznym obszarze związków heteroseksualnych, bo wszelkie odstępstwa od normy w takiej produkcji się nie sprawdzą. Poza tym bohaterowie telenoweli nie mogą być podatni na metamorfozy. Warto też mieć świadomość, że wszystko już było, więc nie ma sensu silić się na oryginalną fabułę, wystarczy nieustannie żonglować wątkami pełnymi zdrad, niespełnionych miłości, bezrobocia itd. Taką charakterystykę telenoweli można wyłuskać z powieści, ale dla mnie nie było to nic odkrywczego ani szokującego. Liczyłam na szczegóły, o których widz nie ma pojęcia, ponadto miałam nadzieję, że autor rozwinie motyw pisania scenariusza, ale oprócz jednego fragmentu i nieustannie powtarzającej się informacji o bohaterze telenoweli nie pojawiło się nic interesującego w tej kwestii.

Niewątpliwym atutem książki jest język, demaskujący cynizm bohaterów oraz podkreślający ich odczucia. Skarżycki pisze wprost nawet o rzeczach niewygodnych, niczego nie próbuje wygładzić i przedstawić delikatniej. Mocne sformułowania i częste wulgaryzmy mogą odrzucać od książki, ale w tym przypadku nadają jej wiarygodności, więc uznaję, że są potrzebne. W trakcie lektury czuć, że autor ma lekkie pióro, ponieważ bawi się słowami, pisze jakby od niechcenia, ale efekt jest interesujący. Czasami pisarz nie zachowuje chronologii wydarzeń, nagle cofa się do tego, o czym napisał kilkadziesiąt stron wcześniej. Nie jest to uciążliwy dla czytelnika zabieg, bo fabuła ma raczej jednowątkowy charakter, więc bez problemu można wszystko poskładać w całość. Nie twierdzę, że Teleznowela to słaba książka, ale nie mogę również napisać, że mnie zachwyciła. Jest średnia, więc nie polecam ani nie odradzam sięgania po nią.

Ocena: 3,5 / 6


Egzemplarz recenzenci otrzymałam dzięki uprzejmości portalu Sztukater oraz wydawnictwa Prozami.