Wydawnictwo: Prozami
Liczba stron: 200
O powieści Rafała
Skarżyckiego usłyszałam po raz pierwszy prawie 3 lata temu, gdy była promowana
jako wydawnicza nowość. Pomyślałam wtedy, że Teleznowela to błyskotliwa satyra na pogoń za pieniędzmi,
osamotnienie współczesnego człowieka i zanik etosu moralnego, co oznacza, że
debiut Skarżyckiego może zaciekawić i warto byłoby go poznać. Książkę
przeczytałam dopiero teraz i ze smutkiem muszę stwierdzić, że spokojnie
mogłabym sobie tę lekturę darować. Nie dlatego, że jest źle napisana,
przewidywalna czy zwyczajnie nudna, ale ze względu na to, że mam do niej
obojętny stosunek. Nie wzbudziła we mnie żadnych emocji, nie pochłaniałam jej z
wypiekami na twarzy, nie skłoniła mnie do refleksji. Przeczytałam i to by było
na tyle.
Bohaterami Teleznoweli są dwie pary. Miłosz i Agata
oraz Julita i Andrzej. Autor najwięcej miejsca poświęcił na wątek Miłosza,
marzącego o pracy scenarzysty filmowego, który aktualnie nabiera szlifów pisząc
kolejne odcinki do nowopowstającej telenoweli. Jego dziewczyna Agata powoli
staje się zazdrosna o pracę Miłosza i jego stopniowe wsiąkanie w branżowe
środowisko reprezentowane przez cynicznego producenta oraz zarozumiałego
współpracownika. Natomiast Julita i Andrzej stanowią małżeństwo, w którym
brakuje szczerej rozmowy i zwyczajnej potrzeby spędzania razem czasu. On przez
pięć dni w tygodniu mieszka w innym mieście, ona całe dnie spędza na oglądaniu
telewizji. Łączy ich jedynie kredyt i pragnienie posiadania dziecka.
Autor powieści wyraźnie
nie lubi swoich bohaterów, a raczej życia jakie prowadzą. Kpi sobie z nich przy
każdej nadarzającej się okazji, obdarowuje ich wieloma wadami, a co
najważniejsze czyni postaciami zagubionymi w dzisiejszym świecie. Bohaterowie
wolą porozmawiać z psychoterapeutą niż ze sobą, obsesyjnie pragną osiągnąć sukces,
nie zważając na to czy obrany cel jest w zasięgu ich możliwości. Miłosz
początkowo czuje się nieswojo w roli scenarzysty opery mydlanej, ale z czasem
idealnie odnajduje się w tej roli i nie wiedzieć kiedy wsiąka w medialny
światek. Agata jest raczej bezbarwną postacią, dopiero na końcu jako bohaterka
nabiera większego znaczenia, ale nadal trudno powiedzieć o niej cokolwiek ponad
komentarz odnoszący się do konkretnego zachowania. Julita wywarła na mnie
wrażenie osoby chłodnej, bardzo niezależnej i zdeterminowanej. Natomiast jej
mąż to typ pracoholika, którego prędzej czy później musi dopaść zawodowe
wypalenie. Skarżycki nie roztkliwia się nad swoimi postaciami. Ściąga na nich
przeróżne kłopoty, mające upodobnić ich powieściowe życie do rzeczywistej ludzkiej
egzystencji pełnej niekończących się problemów. Ogólnie rzec ujmując
bohaterowie zostali wykreowani w dość zadowalający sposób. Niestety kompletnie
nie mogłam się z żadnym z nich utożsamić, nie potrafiłam też zainteresować się
ich losem. W tym upatruje mojej obojętności do tej książki. Postaci przeżywają
swoje wzloty i upadki, a we mnie wzbudziło to odczucia porównywalne do
wysłuchania wiadomości sportowych. Odnotowałam je, ale zaraz o wszystkim
zapomnę.
Dominującym wątkiem Teleznoweli jest mechanizm powstawania
idiotycznych oper mydlanych dla masowego odbiorcy. Niestety autor nie zaskoczył
mnie niczym w tym względzie. Nie od dziś wiadomo, że najlepiej sprzedaje się
seks, więc nowoczesna telenowela powinna obfitować w erotyczne sceny. Należy jednak
poruszać się w bezpiecznym obszarze związków heteroseksualnych, bo wszelkie
odstępstwa od normy w takiej produkcji się nie sprawdzą. Poza tym bohaterowie
telenoweli nie mogą być podatni na metamorfozy. Warto też mieć świadomość, że
wszystko już było, więc nie ma sensu silić się na oryginalną fabułę, wystarczy
nieustannie żonglować wątkami pełnymi zdrad, niespełnionych miłości, bezrobocia
itd. Taką charakterystykę telenoweli można wyłuskać z powieści, ale dla mnie
nie było to nic odkrywczego ani szokującego. Liczyłam na szczegóły, o których
widz nie ma pojęcia, ponadto miałam nadzieję, że autor rozwinie motyw pisania
scenariusza, ale oprócz jednego fragmentu i nieustannie powtarzającej się
informacji o bohaterze telenoweli nie pojawiło się nic interesującego w tej
kwestii.
Niewątpliwym atutem
książki jest język, demaskujący cynizm bohaterów oraz podkreślający ich
odczucia. Skarżycki pisze wprost nawet o rzeczach niewygodnych, niczego nie
próbuje wygładzić i przedstawić delikatniej. Mocne sformułowania i częste
wulgaryzmy mogą odrzucać od książki, ale w tym przypadku nadają jej
wiarygodności, więc uznaję, że są potrzebne. W trakcie lektury czuć, że autor
ma lekkie pióro, ponieważ bawi się słowami, pisze jakby od niechcenia, ale
efekt jest interesujący. Czasami pisarz nie zachowuje chronologii wydarzeń, nagle
cofa się do tego, o czym napisał kilkadziesiąt stron wcześniej. Nie jest to
uciążliwy dla czytelnika zabieg, bo fabuła ma raczej jednowątkowy charakter,
więc bez problemu można wszystko poskładać w całość. Nie twierdzę, że Teleznowela to słaba książka, ale nie
mogę również napisać, że mnie zachwyciła. Jest średnia, więc nie polecam ani
nie odradzam sięgania po nią.
Ocena: 3,5 / 6
Egzemplarz
recenzenci otrzymałam dzięki uprzejmości portalu Sztukater oraz wydawnictwa
Prozami.
Bardzo ciekawa krytyka; pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPodpisuję się pod przedmówczynią "ciekawa krytyka" i dodałbym jescze konstruktywna :)
UsuńDziękuję, miałam małe problemy z przelaniem swoich odczuć na recenzję, ale jak widać udało się :)
UsuńNie słyszałam o tej książce, ale odniosłam wrażenie niezbyt wykorzystał potencjał, jaki mogła mieć ta powieść. Dobra satyra jest zawsze w cenie, tylko niestety łatwo ją zepsuć brakiem umiejętności...
OdpowiedzUsuńSatyra może i nie jest zła, ale jakoś przejadło mi się to wszystko. Kryzys uczuć, starania o dziecko, poszukiwanie pracy - to tematy bardzo często poruszane w polskiej literaturze. Jakoś nie porwała mnie ta opowieść.
UsuńTen typ książki zupełnie nie jest dla mnie, więc nawet gdyby ocena była wyższa i tak bym się nie skusiła.
OdpowiedzUsuńBardzo nie lubię, kiedy chronologia wydarzeń jest zachwiana i już sam ten fakt przemawia na niekorzyść tej książki, dlatego tym razem jednak spasuje.
OdpowiedzUsuńTylko niektóre elementy nie były uszeregowane chronologicznie, więc akurat nie stanowiło to problemu, ale rozumiem, że może to być element odstraszający.
UsuńJuż wolę, jak mnie książka denerwuje niż jak jest mi obojętna. Szkoda, że autor nie zaskakuje, tematyka ciekawa, więc to mogła być naprawdę dobra książka. Być może i tak sięgnę, najwyżej się rozczaruję :)
OdpowiedzUsuńTeż wolę podenerwować się w trakcie lektury niż nie czuć nic, ale niestety i tak się zdarza.
UsuńI znów u Ciebie autor, o którego istnieniu nie miałam pojęcia. :) Ale widzę, że wiele nie straciłam. ;)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem niezbyt wiele, ale jak masz ochotę przeczytać tę książkę to proszę bardzo :))
UsuńNajgorsze co może być w książce to taki tekst, przy którym jest się obojętnym. Brak emocji u czytelnika to porażka autora.
OdpowiedzUsuńJestem w kropce, bo z jednej strony ciekami mnie ta książka, może i nie ma w niej nic oryginalnego, ale czuje, że ta szczerość w opisywaniu zjawisk mogłaby mi się spodobać, z drugiej strony temat wydaje mi się stary jak świat i nie wiem czy nie wynudzę się podczas czytania, cóż, jak namierzę powieść w bibliotece, to dlaczego nie :)
OdpowiedzUsuńTeż wydaje mi się, że to już było i dlatego książka nie zachwyca. Zabrakło tej świeżości i przez to wypadło blado.
UsuńI ja jestem w kropce. Po Twojej recenzji mam ochotę po książkę sięgnąć ale z drugiej strony jakoś szczególnie do niej nie zachęcasz...W takiej sytuacji, zdam się na los...
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie zastanowię się.
OdpowiedzUsuńNie dla mnie. Ja dziękuję :-)
OdpowiedzUsuńJa także pasuję :)
OdpowiedzUsuńHm, chyba gdzieś już czytałam o tym tytule, który wydaje mi się bardzo znajomy... Podziwiam Cię, ponieważ nawet na temat najkrótszej książki potrafisz napisać bardzo złożoną i rzetelną recenzję - też chciałabym tak umieć ;)
OdpowiedzUsuńAle co do samej "Teleznoweli", jej fabuła nie należy do grona tych, które mogłyby mnie zainteresować, ale z tego, co widzę, to niewiele stracę, jeżeli jej nie przeczytam.
Pozdrawiam!
Dziękuję za tak miłe słowa :) Umiesz, umiesz, Twoje teksty zawsze czytam z przyjemnością :)
UsuńCo do książki to myślę, że jak już gdzieś ją spotkasz to możesz przekonać się o co w niej chodzi, ale nie ma potrzeby specjalnie jej szukać.
przeczytałam recenzję... i podziękuję, dzwony nie biją, ciarki nie przechodzą, nie czuję dreszczy.. więc to nie dla mnie
OdpowiedzUsuńMasz racje, w trakcie lektury też nic takiego nie ma miejsca, więc nie ma sensu się męczyć. Pozdrawiam :)
UsuńZaciekawił mnie tytuł. Ale opis bohaterów sprawił, że nie mam ochoty na lekturę. Mam wrażenie, że to dosyć przygnębiająca książka..
OdpowiedzUsuńMasz dobre wrażenie. Nie jest to optymistyczna historia, chociaż jak mówiłam na mnie wrażenie nie zrobiła, więc tego przygnębienie nie odczułam. Pozdrawiam :)
UsuńNiestety ta pozycja do mnie nie przemawia. Napisałaś dobrą i ciekawą recenzję, ale to tej książce brakuje tej iskry zachęty. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Oj brakuje, ja postanowiłam ją przeczytać, bo wcześniej tytuł obił mi się o uszy, ale nie reklamuję jej, bo są ciekawsze powieści na rynku.
UsuńMimo tego, że jak piszesz książka jest średnia, cynizm mnie w niej pociąga.
OdpowiedzUsuńW takim razie przeczytaj, chętnie poznam Twoją opinię :)
UsuńSłyszałam już o niej wcześniej, miałam mieszane uczucia co do tego czy ją czytać czy nie. W sumie po Twojej opinii mam do niej taki sam stosunek. Po prostu jak będę miała okazję to przeczytam, a jak nie, to sobie podaruję i nie będę z tego powodu płakać :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że to jest najlepsze podejście do tej książki :)
UsuńHmm... Chyba dam sobie z nią spokój. Dzięki za cynk;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
A ja szczerze mówiąc chyba w ogóle nie słyszałam o tej książce, jakoś tak mi umknęła. W każdym razie raczej jej nie przeczytam, bo chociaż nie zapowiada się tak całkiem tragicznie - zwłaszcza język - ale to nie moje klimaty ;)
OdpowiedzUsuńTym razem spasuję, jakoś nie mam ochoty na tę książkę. Ani okładka ani fabuła nie zachęca.
OdpowiedzUsuń