21 października 2012

Odrodzenie May - Lisa Samson


Wydawnictwo: WAM
Liczba stron: 376

Dwudziestoletnia May Seymour nie stroni od alkoholu, imprez i krótkotrwałych romansów. Skończyła studia dziennikarskie, ale nie ma pomysłu na dalszą przyszłość, więc postanawia wyjechać na misję do Rwandy. Gdy w kraju wybucha wojna domowa i wiadomo, że będzie miała wyjątkowo krwawy przebieg wszyscy namawiają May na powrót do USA. Jednak dziewczyna tak bardzo zżyła się z dobrodusznym ojcem Izaakiem oraz mieszkańcami wioski, że nie wyobraża sobie opuszczenia ich w tak trudnych czasach. Oprawcy docierają w końcu na misje i dokonują masakry na miejscowej ludności. May cudem udaje się przeżyć i przetrwać kilka miesięcy w Rwandzie w oczekiwaniu na pomoc. Po powrocie do domu nie potrafi normalnie funkcjonować, coraz bardziej zamyka się w sobie i stroni od ludzi. Najlepiej dogaduje się ze starym farmerem Claudiusem, który pokazuje jej, na czym polega proste i skromnie życie, a także uczy jak cieszyć się nawet z najmniejszych rzeczy.

Odrodzenie May to specyficzna powieść. Sięgając po nią spodziewałam się zupełnie inaczej opowiedzianej historii. Myślałam, że powieść będzie koncentrować się na powracaniu do normalnej rzeczywistości po tak traumatycznym doświadczeniu, jakie stało się udziałem bohaterki. Byłam gotowa na opisu horroru jaki przeżyła May, na jej bogatą charakterystykę i powolny proces radzenia sobie z tragedią, skutkujący przewartościowaniem dotychczasowych poglądów na wiele kwestii. Podejrzewałam również, że w tej powieści dużą rolę odegra wątek religijny, ponieważ autorka należy do grona uznanych pisarzy chrześcijańskich. Teoretycznie moje przypuszczenia się sprawdziły, ale tylko teoretycznie. W praktyce okazało się, że Lisa Samson ma niecodzienny sposób na ilustrowanie losów przytłoczonej przeżyciami młodej kobiety, która stopniowo zapomina o koszmarze z przeszłości.

Główna bohaterka przechodzi ogromną metamorfozę. Od nieodpowiedzialnej, rozrywkowej dziewczyny do ułożonej, pogodzonej z losem kobiety. W trakcie lektury wielokrotnie nie mogłam zrozumieć jej zachowania, za co winię autorkę, która nie potrafiła oddać głębi psychologicznej postaci. Wyjaśnienie jest zawsze to samo – wojna i okrucieństwo, którego May była świadkiem. Uważam jednak, że przydałaby się obszerniejsze umotywowanie, pokazujące konkretnie, dlaczego kobieta zamknęła się w sobie, z jakiego powodu nie chciała szukać pomocy u specjalisty i co sprawiło, że zaszyła się na farmie zamiast wrócić do rodziców. Ważną postacią w tej książce jest również Claudius. Staruszek pokochał May jak córkę i robił wszystko, by dziewczyna zapomniała o wojnie domowej w Rwandzie. Claudius to sympatyczny bohater wiodący proste życie ogniskujące się wokół pielęgnacji warzyw, zbioru upraw, wyjazdów na targ i codziennych prac przy zwierzętach.

Największe zdziwienie wywołała we mnie maniera, polegająca na krótkim relacjonowaniu kluczowych zdarzeń i niemal natychmiastowym przechodzeniu do opisów codziennego życia bohaterów. Pobyt w Rwandzie odcisnął trwałe piętno na psychice May i o ile opisowi masakry autorka poświęciła nieco miejsca, o tyle ledwie napomknęła jakim cudem dziewczyna przeżyła i dlaczego właściwie zdecydowała się zostać w tak niebezpiecznym rejonie. Lisa Samson nie przekonała mnie argumentem, wedle którego chęć pozostania z przyjaciółmi okazała się silniejsza niż wola życia. Tym bardziej, że w ojczyźnie czekali na nią rodzice i dawni znajomi, a May nagle wymazała ich z pamięci, jakby obcy ludzie byli ważniejsi niż rodzina. Autorka prawie nie wspomina o działalności misyjnej May. Rozrywkowa młoda kobieta porzuca wszystko i wyjeżdża do Afryki, a gdy sytuacja polityczna robi się naprawdę napięta decyduje się zostać z podopiecznymi ojca Izaaka, skazując się tym na śmierć. A gdzie wyjaśnienia jej decyzji? Co spowodowało, że niespecjalnie religijna osoba rzuciła wszystko i wyjechała na drugi koniec świata? Na czym polegały jej obowiązki na misji? Co sprawiło, że tak bardzo zżyła się z mieszkańcami wioski? Odpowiedź jest jedna – nie wiadomo. Pisarka nie tłumaczy motywacji May szczegółowo, odniosłam wrażenie, że cały ten wyjazd do Afryki to tylko pretekst do tego, by pokazać jak praca, przyroda i obecność życzliwych ludzi pomagają w odnalezieniu sensu egzystencji. Epizod wojenny to ledwie kilkadziesiąt stron, a reszta książki skupia się na pokazaniu jak człowiek może zareagować po tak ciężkich przeżyciach i co pomoże mu w powrocie do normalności.

Nie zachwycił mnie sposób w jaki Lisa Samson przedstawiła tę historię. Może to dziwnie zabrzmi, ale zabrakło mi emocji. Czytelnik musi domyślać się, co czuje osoba dotknięta wojenną traumą, jak później odbiera rzeczywistość i dlaczego woli przebywać z daleka od rodziny. Powieść obfituje za to w rozważania na temat miejsca jakie wiara powinna zajmować w ludzkim życiu oraz refleksje o spokoju duszy zapewnianym przez uczciwą pracę i skromne potrzeby. Bezsprzecznie jest to wartościowa część książki, zachęcająca do podjęcia refleksji na temat własnych poglądów, przyzwyczajeń i oczekiwań. Nie każdemu jednak spodoba się moralizowanie i przypominanie o tym, że człowiek powinien szukać sensu w tym, co go spotyka, ale nie może się odwracać od Boga nawet w obliczu cierpienia, ponieważ nie jest w stanie zrozumieć planu Wszechmogącego. Trudno mi jednoznacznie ocenić Odrodzenie May jako książkę dobrą lub złą. Na pewno nie jest to lektura dla wszystkich, ponieważ akcja rozwija się powoli, a czytelnik nie ma wglądu w myśli głównej bohaterki i wiele musi wydedukować samodzielnie, godząc się z tym, że nie znajdzie wytłumaczenia dla wszystkich działań May. Jednak mimo tego jestem przekonana, że znajdą się osoby, które dostrzegą w tej historii głębie i odbiorą ją w sposób znacznie bardziej emocjonalny niż ja. Autorka posługuje się prostym językiem, unikając przeintelektualizowanych dialogów, co sprawia, że jej opowieść staje się przystępna dla każdego. Może gdybym potraktowała tę historię jako przypowieść to wszystkie minusy, które wymieniłam straciłyby na znaczeniu. Niemniej Odrodzenie May nie wywarło na mnie takiego wrażenia jakiego się spodziewałam.

Ocena: 3 / 6


Egzemplarz recenzencki otrzymałam dzięki uprzejmości portalu Sztukater oraz wydawnictwa WAM.