Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 448
Edwarda Tully’ego i Connora Forda połączyła prawdziwa męska przyjaźń. Mimo różnicy charakterów młodzi mężczyźni rozumieją się wpół słowa i dogadują bez najmniejszych problemów. Na co dzień Ed udziela dzieciom prywatnych lekcji muzyki, ale w domowym zaciszu komponuje własne utwory, mając nadzieję na osiągnięcie sukcesu w przyszłości. Connor natomiast przez większą część roku pomaga matce na ranczu w Montanie, jego wielką pasją jest fotografia, ale nie myśli o zawodowym robieniu zdjęć. Co roku, na okres wakacji, obaj zgłaszają się jako ochotnicy do walki z pożarami lasów. W tym sezonie Ed przyjeżdża do Montany w towarzystwie swojej dziewczyny Julii. Między Connorem i Julią od pierwszego spotkania rodzi się napięcie, które, mimo usilnych starań z obu stron, nie pozwala się zagłuszyć. W trakcie kolejnej akcji jeden z bohaterów ulega poważnemu wypadkowi, a dziewczyna musi określić swoje uczucia i podjąć poważną decyzję.
Na wstępie, zanim cokolwiek napiszę o treści książki, muszę wspomnieć o tym, że niesamowicie zraziłam się do wydawnictwa. Serce w ogniu to kolejna powieść, w której na okładce znajduje się zbyt szczegółowy opis fabuły. Naprawdę nie rozumiem, dlaczego niektóre motywy muszą być zdradzone już na etapie zapoznawania się z daną pozycją. Czasami może zdarzyć się jakaś wpadka, ale patrząc na zasoby domowej biblioteki, każda pozycja z Albatrosa niechlubnie odznacza się obszernym opisem fabuły, odbierającym radość z poznawania historii. W przypadku tej książki, wydawcy nie zawahali się zdradzić, która z postaci będzie mieć wypadek, co się stanie i jakie będą tego konsekwencje. Taki zabieg jestem w stanie zrozumieć tylko wtedy, jeśli akcja książki opisuje losy bohaterów po tych wydarzeniach, skupiając się na przyszłości postaci. Przy lekturze Serca w ogniu przez sto pięćdziesiąt stron nudziłam się, czekając aż wydarzy się zapowiedziany dramat i dalej będę mogła zgłębiać nieznaną mi historię.
Przechodząc do oceny powieści pozostanę niestety w klimacie utyskiwania i wytykania minusów, ponieważ książkę Evansa uważam za słabą. Od połowy tekstu bez problemu można przewidzieć jak ostatecznie potoczą się losy bohaterów. Niemal do końca łudziłam się, że autor wymyślił jakieś oryginalne rozwiązanie, które zmieni mój sposób postrzegania jego dzieła. Ku mojemu ubolewaniu, nic takiego nie ma miejsca. Historia kończy się w sposób sztampowy i banalny. Na dodatek zawiera dużo nieprawdopodobnych zdarzeń, które mnie bardzo irytowały. Bohaterowie nie kontaktują się ze sobą od lat, ale spotykając się w przedziwnych okolicznościach, wszelkie nieporozumienia wyjaśniają dzięki jednej cukierkowej rozmowie. Na dodatek Evans ma nieciekawą metodę opisywania dramatycznych lub istotnych dla bohaterów zdarzeń. Przez kilkadziesiąt stron przedstawia zwyczajne (żeby nie napisać nudne) czynności i rozmowy by na końcu rozdziału zasygnalizować ważny problem. Szkoda, że dalej nie poświęca już wiele uwagi na przemyślenia czy też rozterki bohaterów, ale z marszu podejmują oni decyzję, a akcja toczy się dalej. Owszem, w powieści dzieje się bardzo dużo, ale odbija się to kosztem wiarygodności bohaterów, z którymi nie potrafiłam się utożsamić. Czułam się jakbym słuchała doniesień o czyimś skomplikowanym życiu, a nie uczestniczyła w opisanych wydarzeniach.
Zakładam, że Serce w ogniu miało poruszać i skłaniać do przemyśleń, ale w moim przypadku takiego efektu autor nie osiągnął. Może komuś ta historia przypadnie do gustu, mnie jednak nie przekonała. Na plus mogę jedynie zapisać fragmenty skupiające się na przyrodzie i oddające klimat danego miejsca na świecie oraz realistyczne, obszerne opisy szalejącego żywiołu. Sporadycznie trafiają się także momenty zabawne, które wyróżniają się na tle, ogólnie, ckliwej paplaniny. Przede mną jeszcze lektura osławionego Zaklinacza koni, którego kupiłam pod wpływem impulsu. Mam nadzieję, że najbardziej znana książka Nicholasa Evansa nie okaże się tak banalna i schematyczna jak Serce w ogniu.
Ocena: 3 / 6
Niska ocena, ale czy nie warto dac takiej książce szansy?
OdpowiedzUsuńNie myślałam, że tak przewidywalna będzie ta książka a niby historia sama w sobie zapowiada się ciekawie, no ale skoro przez prawe połowę książki wynudziłaś się jak mops, to chyba i ja nie zamierzam ryzykować irytacją.
OdpowiedzUsuńUUU, tak nisko to chyba jeszcze u Ciebie nie było... A co sobie żałujesz, trzeba było poszaleć i dać 2,5 :)
OdpowiedzUsuńPisanyInaczej: Mnie się książka nie podobała, ale to nie znaczy, że w przypadku innych też tak będzie. Na biblionetce "Serce w ogniu" ma wysoką ocenę,(co mnie dziwi swoją drogą) więc wiesz... Każdemu według potrzeb.
OdpowiedzUsuńCyrysiu: Myślę, że nie nudziłabym się tak, gdyby nie ten zdradziecki opis fabuły z okładki.
Louis: A było, było, nawet niżej już było :P Pewna książka dostała nawet 1/6
To poczekaj jak ja będę Arcymistrzem Zła i dam jakiejś 0/10 :P
OdpowiedzUsuńLouis: Haha, czekam na ten dzień z utęsknieniem, ale aż się boję pomyśleć, jak kiepska musiałaby być książka, która zasłużyłaby na 0 :P
OdpowiedzUsuńNo Zmierzchu nie przeczytam...
OdpowiedzUsuńMyślałam, że ta powieść dostanie lepszą ocenę, ale cóż świat książek bywa zaskakujący.
OdpowiedzUsuńTo prawda, że niektóre opisy zdradzają za dużo szczegółów, nie wiem kto się zajmuje taką robotą, ale na pewno osobnik ten nie umie dochować tajemnicy ;)
Nie znoszę w książkach przewidywalności i banału. Od czasu do czasu trafi się oklepana fabuła, ale za to ciekawie przedstawiona. Szkoda, że u Evansa tego zabrakło.
OdpowiedzUsuńTeż nie lubię kiedy opisy z okładki mówią za dużo, a w przypadku nie za ciekawych książek to już zupełnie. jakoś nie ciągnie mnie do książek tego autora
OdpowiedzUsuńJa chyba jednak póki co odpuszczę sobie tą książkę i chyba niewiele stracę? :)
OdpowiedzUsuńcóż, skoro jest tak banalna i przewidywalna, to szkoda mi tracić na nią czasu.
OdpowiedzUsuńNatula: Też myślałam, że książka będzie mi się podobać, a tu zonk. Jak widać wydawcy tak chcą zareklamować powieść, że nie zwracają uwagi na zdradzanie szczegółów.
OdpowiedzUsuńVario: Niestety przewidziałam jak potoczą się losy bohaterów, na dodatek autor poszedł na łatwiznę w kwestii jednego z nich.
Jusssi: Przez ten opis książka sporo traci, na początku nie byłaby taka zła, gdybym oczywiście nie wiedziała, co się zdarzy. Niestety im dalej, tym banalniej.
Heather: Myślę, że niewiele. Spokojnie można żyć bez znajomości "Serca w ogniu" :)
Dominiko Anno: Mnie żal właśnie straconego czasu, przez trzy dni mogłam przeczytać znacznie lepszą książkę.
Czytałam Zaklinacza koni tego autora dawno temu, wtedy mi się podobał. Sama jestem ciekawa jak go odbiorę teraz. Nie lubię takich książek jak ta powyżej. Raczej się nie skuszę ;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBujaczku: "Zaklinacza koni" też jestem ciekawa, ale trochę muszę odpocząć od tego autora zanim sięgnę po wspomnianą książkę.
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy sięgnę po to dzieło. Jeśli kiedyś mi się nawinie, to zrobię to z czystej ciekawości :)
OdpowiedzUsuńDeline: Jeśli się tak zdarzy to koniecznie podziel się swoją opinią. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń