8 września 2011

Serce w ogniu - Nicholas Evans


Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 448

Edwarda Tully’ego i Connora Forda połączyła prawdziwa męska przyjaźń. Mimo różnicy charakterów młodzi mężczyźni rozumieją się wpół słowa i dogadują bez najmniejszych problemów. Na co dzień Ed udziela dzieciom prywatnych lekcji muzyki, ale w domowym zaciszu komponuje własne utwory, mając nadzieję na osiągnięcie sukcesu w przyszłości. Connor natomiast przez większą część roku pomaga matce na ranczu w Montanie, jego wielką pasją jest fotografia, ale nie myśli o zawodowym robieniu zdjęć. Co roku, na okres wakacji, obaj zgłaszają się jako ochotnicy do walki z pożarami lasów. W tym sezonie Ed przyjeżdża do Montany w towarzystwie swojej dziewczyny Julii. Między Connorem i Julią od pierwszego spotkania rodzi się napięcie, które, mimo usilnych starań z obu stron, nie pozwala się zagłuszyć. W trakcie kolejnej akcji jeden z bohaterów ulega poważnemu wypadkowi, a dziewczyna musi określić swoje uczucia i podjąć poważną decyzję.

Na wstępie, zanim cokolwiek napiszę o treści książki, muszę wspomnieć o tym, że niesamowicie zraziłam się do wydawnictwa. Serce w ogniu to kolejna powieść, w której na okładce znajduje się zbyt szczegółowy opis fabuły. Naprawdę nie rozumiem, dlaczego niektóre motywy muszą być zdradzone już na etapie zapoznawania się z daną pozycją. Czasami może zdarzyć się jakaś wpadka, ale patrząc na zasoby domowej biblioteki, każda pozycja z Albatrosa niechlubnie odznacza się obszernym opisem fabuły, odbierającym radość z poznawania historii. W przypadku tej książki, wydawcy nie zawahali się zdradzić, która z postaci będzie mieć wypadek, co się stanie i jakie będą tego konsekwencje. Taki zabieg jestem w stanie zrozumieć tylko wtedy, jeśli akcja książki opisuje losy bohaterów po tych wydarzeniach, skupiając się na przyszłości postaci. Przy lekturze Serca w ogniu przez sto pięćdziesiąt stron nudziłam się, czekając aż wydarzy się zapowiedziany dramat i dalej będę mogła zgłębiać nieznaną mi historię. 

Przechodząc do oceny powieści pozostanę niestety w klimacie utyskiwania i wytykania minusów, ponieważ książkę Evansa uważam za słabą. Od połowy tekstu bez problemu można przewidzieć jak ostatecznie potoczą się losy bohaterów.  Niemal do końca łudziłam się, że autor wymyślił jakieś oryginalne rozwiązanie, które zmieni mój sposób postrzegania jego dzieła. Ku mojemu ubolewaniu, nic takiego nie ma miejsca. Historia kończy się w sposób sztampowy i banalny. Na dodatek zawiera dużo nieprawdopodobnych zdarzeń, które mnie bardzo irytowały. Bohaterowie nie kontaktują się ze sobą od lat, ale spotykając się w przedziwnych okolicznościach, wszelkie nieporozumienia wyjaśniają dzięki jednej cukierkowej rozmowie. Na dodatek Evans ma nieciekawą metodę opisywania dramatycznych lub istotnych dla bohaterów zdarzeń. Przez kilkadziesiąt stron przedstawia zwyczajne (żeby nie napisać nudne) czynności i rozmowy by na końcu rozdziału zasygnalizować ważny problem. Szkoda, że dalej nie poświęca już wiele uwagi na przemyślenia czy też rozterki bohaterów, ale z marszu podejmują oni decyzję, a akcja toczy się dalej. Owszem, w powieści dzieje się bardzo dużo, ale odbija się to kosztem wiarygodności bohaterów, z którymi nie potrafiłam się utożsamić. Czułam się jakbym słuchała doniesień o czyimś skomplikowanym życiu, a nie uczestniczyła w opisanych wydarzeniach.

Zakładam, że Serce w ogniu miało poruszać i skłaniać do przemyśleń, ale w moim przypadku takiego efektu autor nie osiągnął. Może komuś ta historia przypadnie do gustu, mnie jednak nie przekonała. Na plus mogę jedynie zapisać fragmenty skupiające się na przyrodzie i oddające klimat danego miejsca na świecie oraz realistyczne, obszerne opisy szalejącego żywiołu. Sporadycznie trafiają się także momenty zabawne, które wyróżniają się na tle, ogólnie, ckliwej paplaniny. Przede mną jeszcze lektura osławionego Zaklinacza koni, którego kupiłam pod wpływem impulsu. Mam nadzieję, że najbardziej znana książka Nicholasa Evansa nie okaże się tak banalna i schematyczna jak Serce w ogniu.

Ocena: 3 / 6