21 września 2011

Wdowa - Anne Stuart


Wydawnictwo: Mira
Liczba stron: 384


Artistide Pompasse był genialnym malarzem, którego twórczość została doceniona na całym świecie. Jednak oprócz niezwykłego talentu odznaczał się także perwersyjnymi skłonnościami oraz trudnym charakterem. Wielki artysta był despotą, lubiącym otaczać się pięknymi kobietami. Najchętniej przebywał w swojej toskańskiej willi La Colombala, którą dzielił ze wszystkimi kochankami, eufemistycznie nazywanymi muzami. Jedną z takich kobiet była Charlie Thomas, która w wieku osiemnastu lat wyszła za mąż za Pompasse’a. Akcja powieści rozpoczyna się w dniu śmierci artysty. Trzydziestoletnia Charlie od pięciu lat nie widziała męża, ponieważ jako jedyna z jego kobiet zdecydowała się go opuścić. Charlie musi wrócić do Włoch by rozliczyć się nie tylko ze spadkiem po zmarłym, ale także z przeszłością, od której nie potrafi się uwolnić.

Sięgając po powieść Anne Stuart nie liczyłam na literaturę z wysokiej półki, ale mimo tego rozczarowałam się zaserwowaną historyjką. Wdowa to banalny romans, wart przeczytania tylko w momencie, gdy nic lepszego nie ma pod ręką. Fabuła jest do bólu przewidywalna i schematyczna. Ona to kobieta z przeszłością, która nie szuka w życiu miłości, ale stabilizacji i poczucia bezpieczeństwa. On – arogancki i irytujący mężczyzna po przejściach, dla którego liczy się jedynie sukces zawodowy. Od początku książki wiadomo jak potoczą się losy głównych bohaterów. Co prawda autorka starała się przekonać czytelnika, że Charlie i jej przyszły wielbiciel nie potrafią wytrzymać ani minuty w swoim towarzystwie, ale moim zdaniem robiła to nieudolnie i niewiarygodnie. Nie zdradzę jak nazywa się ów tajemniczy „on”, bo wówczas czytanie tej książki zupełnie straci sens. Postaci nakreślone przez panią Stuart mają bardzo ubogi portret psychologiczny, ich przemiana z zaciekłych wrogów w namiętnych kochanków jest kompletnie niezrozumiała, chociaż zgodna z konwencją banalnego romansu.
Najciekawszą postacią w powieści wydaje się malarz Pompasse, niestety autorka uśmierca go już na pierwszych stronach książki. Jego upodobania i skrywane tajemnice są znacznie bardziej interesujące niż poczynania Charlie i jej amanta, dlatego żałuję, że postać ta posłużyła jedynie jako wstęp do akcji właściwej.

W powieści pojawił się także wątek kryminalny, ale podobnie jak cała fabuła, pozostawia wiele do życzenia. Jest miałki i niedopracowany, im dalej autorka brnie w tę historię, tym śmieszniej. Tajemnicze spotkania w świetle księżyca, dramatyczne sceny ratowania życia oraz dialogi, zupełnie niepasujące do sytuacji to najbardziej charakterystyczne cechy tej powieści. Miałam nadzieję, że Wdowa obroni się toskańskim klimatem, ale spotkało mnie kolejne rozczarowanie. Ostatnio modne w literaturze Włochy nie zachwycają bogactwem barw, zapachów, niespotykaną w żadnym innym miejscu atmosferą. Mimo że bohaterowie podziwiają piękne krajobrazy czy spacerują urokliwymi ścieżkami odniosłam wrażenie, że opisane wydarzenia mogłyby rozgrywać się na każdej europejskiej prowincji. 

Wdowa Anne Stuart to książka wtórna i schematyczna. Nie ma w niej za grosz oryginalności, autorka wprowadza dynamiczne sceny w zakończeniu powieści, ale są one tandetne i przewidywalne. Rozwiązanie zagadki kryminalnej również wydało mi się mało realistyczne i naciągane. W moim odczuciu jedynym plusem tej książki jest to, że można ją przeczytać w przeciągu kilku godzin. Niewymagająca fabuła, prosty język i dużo dialogów sprawiają, że to powieść na jeden raz. Z pewnością nie utkwi mi w pamięci na dłużej i nie sprawi żebym miała ochotę do niej wrócić w przyszłości.

Ocena: 2 / 6

 Egzemplarz recenzyjny otrzymałam dzięki uprzejmości portalu Sztukater oraz wydawnictwa Mira.


20 komentarzy:

  1. Ja jednak lubię od czasu do czasu przeczytać nic nieznaczący banalny romans tak na poprawę nastoju, więc nie czuje się zniechęcona twą negatywną opinią i mimo wszystko zamierzam sięgnąć po tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Aleś pojechała, 2/6? No to jest pewne, że jej od Ciebie nie pożyczę...

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze wiedzieć, że nie ma po co po nią sięgać. Czasem lubię się odprężyć przy niewymagającej lekturze, ale raczej nie sięgnę po książkę banalną i schematyczną, bo jestem już tym zmęczona. A poza tym nie przepadam za książkami, w których jest zbyt dużo dialogów. A... byłabym zapomniała - wiem, że nie ocenia się książki po okładce, ale muszę to powiedzieć - ta okładka wcale nie przyciąga, wręcz odwrotnie, jest jakaś zniechęcająca.
    Także, dziękuję za przestrogę, na pewno nie sięgnę! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli romans, to tylko dobry, a skoro opisywany przez Ciebie jest banalny, to sobie odpuszczę.
    Okładka okropna, a do tego krzyczący napis na żółtym tle 'bestsellers', nie zachęcają do lektury.

    OdpowiedzUsuń
  5. banalne romanse to zdecydowanie nie dla mnie. a już tym bardziej, gdy krzywdzą mój ulubiony gatunek czyli kryminał.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czasem takie książki pozwalają się zrelaksować. Nie skreślam jej więc całkowicie. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Chyba raczej po nią nie sięgnę, lubię romanse, ale tylko te, które rzucają czytelnika na kolana. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bycie żoną geniusza musi być ciężkie...Czasem lubię banalne romanse, ale tym razem się nie skuszę - jeśli już coś ma prostą fabułę, musi powalać czymś innym - na przykład językiem ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Cyrysiu: Również czasami lubię przeczytać romans, ale ta książka mnie wyjątkowo znudziła. Co nie znaczy, że będę ją zaciekle odradzać, jeśli masz ochotę przeczytaj :)

    Louis: No cóż, nie lubię tak nisko oceniać książek, ale co poradzić... W tym przypadku inaczej nie mogłam.

    Kamykowy: Okładka jest wyjątkowo paskudna. Nie zachęca do lektury i ma niewiele wspólnego z treścią książki.

    Evito: Mam takie samo podejście. Lubię poczytać o miłości, ale historia musi być naprawdę dobrze skonstruowana lub musi zawierać coś oryginalnego, przyciągającego.

    Vario: Niestety w tym przypadku wątek kryminalny jest bardzo kiepski.

    Dominiko Anno: Czasami tak, ale moim zdaniem są lepsze książki na zabicie czasu niż "Wdowa"

    Linko: Mam identycznie :)

    Giffin: Oj językiem też ta książka nie powala, jest prosty, a czasami nawet prostacki.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ogólnie nie trawię współczesnych romansów. Szczególnie schematycznych. Co innego te wiktoriańskie, albo Austen...
    Tę książkę zdecydowanie sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Żeby chociaż ten wątek kryminalny był dobrze rozegrany to może, może, a tak...? O na pewno po nią nie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  12. Raczej nie przeczytam skoro takie słabe...

    OdpowiedzUsuń
  13. Mery: Wiktoriańskie romanse mają swój urok, to prawda. Tym współczesnym często czegoś brakuje.

    Lawendowa kraino: Nie polecam tej książki.

    Bujaczku: Moim zdaniem to słaba powieść.

    OdpowiedzUsuń
  14. Miałam nosa do tej książki, że jej nie chciałam :). Nie lubię takich dennot więc książkę będę omijać szerokim łukiem.

    OdpowiedzUsuń
  15. Natula: Niestety mnie intuicja zawiodła, ale na przyszłość będę ostrożniejsza :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja z romansami mam trochę bardzo nie po drodze ;D Więc raczej jej nie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  17. Banalnym romansom mówię stokroć NIE! Nie oznacza to jednak, że nie lubię sięgać po lektury, które posiadają wątki należące do tego gatunku. Muszą być ona jednak starannie przemyślane ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. O nie, nie znoszę kiepskich wątków kryminalnych - to plus schematyczny romans sprawia, że będę omijać tą książkę szerokim łukiem ;P

    OdpowiedzUsuń
  19. Viconiu: Niestety ta książka nie zachęca do romansów.

    Leno: Mam takie samo zdanie, dobra historia miłosna musi być dopracowana i posiadać to "coś".

    Ven: Myślę, że to dobra decyzja :P

    OdpowiedzUsuń