Reżyseria: Marek Lechki
Scenariusz: Marek Lechki
Obsada: Tomasz Kot, Ryszard Kotys
Zdjęcia: Przemysław Kamiński
Muzyka: Bartek Straburzyński
Przyznam, że gdy po raz pierwszy usłyszałam o filmie Erratum w reżyserii Marka Lechkiego obawiałam się, że będzie to banalna, pusta historia, koncentrująca się wokół życia niewolnika współczesnej korporacji, który sfrustrowany i rozgoryczony tkwi w zawieszeniu, nie potrafiąc pokierować swoim losem. Z drugiej jednak strony miałam nadzieję, że wreszcie powstał obraz, który bez moralizatorstwa i zadęcia pokazuje bohaterów, takich jak wielu zwykłych ludzi, mających kłopoty w pracy i trudności z nawiązywaniem relacji międzyludzkich. Po obejrzeniu filmu mogę stwierdzić, że ani moje obawy nie zostały w całości potwierdzone ani pokładane nadzieje spełnione.
Michał Bogusz to przeciętny trzydziestoparolatek, któremu na pierwszy rzut oka niczego do szczęścia nie brakuje. Ma żonę, dziecko, dobrze płatną pracę, słowem wszystko, co potrzebne człowiekowi do spokojnej i stabilnej egzystencji. Okazuje się jednak, że to tylko pozorny obraz spełnienia, ponieważ mężczyzna odczuwa pustkę i bezsens swojego trybu życia. Praca nie przynosi mu satysfakcji, coraz bardziej oddala się od żony i synka, nie potrafiąc spędzać z nimi czasu; rozmawiać. Dopiero służbowy wyjazd do rodzinnego Szczecina sprawi, że Michał zupełnie inaczej spojrzy na otaczającą rzeczywistość; spróbuje poznać samego siebie i odkryć, co jest dla niego najważniejsze. Podróż do przeszłości, zmusi go także do konfrontacji z ojcem, z którym od wielu lat nie utrzymuje kontaktu.
Tomasz Kot, wcielający się w postać głównego bohatera bardzo mnie zaskoczył swoim warsztatem aktorskim. Po serii występów w mniej lub bardziej nieudanych produkcjach, wreszcie otrzymał rolę wymagającą wysiłku i zaangażowania. Postać Michała dominuje w filmie, na ekranie widoczny jest niemal w każdej scenie, a mimo tego nie nuży i nie męczy. Aby widz mógł się z nim utożsamić, aktor musi wypaść wiarygodnie i przekonująco, ponieważ w tej roli bardzo łatwo otrzeć się o banał i znane już schematy. Kot poradził sobie znakomicie, podobnie jak Ryszard Kotys, grający ojca głównego bohatera. Sceny przy udziale tych dwóch aktorów uważam za najlepsze z całego filmu.
Erratum utrzymane jest w bardzo refleksyjnym tonie. Niespieszna akcja pozwala poznać głównego bohatera i zrozumieć jego problemy. Dużym plusem filmu jest to, że o doświadczeniach Michała, o powodach konfliktu z ojcem i niechęci do rodzinnego miasta dowiadujemy się stopniowo, w miarę rozwoju akcji. Twórcy nie pokazują wszystkiego na początku, nie tłumaczom widzowi, co dzieje się na ekranie i jak powinien to interpretować. Pozostawiają margines swobody i miejsce do własnych wniosków i przemyśleń. Dobrym pomysłem było wplecenie w fabułę zabawnych, lekko komediowych momentów, które sprawiają, że historia Michała Bogusza nie przytłacza.
Uważam, że obraz Lechkiego jest wart obejrzenia, ale niestety nie do końca spełnił moje oczekiwania. Nie udało się ominąć nieco banalnych i naciąganych scen, które psują wymowę filmu. Pojawiają się też dość nudne i męczące fragmenty, które właściwie nic nowego do fabuły nie wnoszą. Podczas seansu niewiele więcej mogłam Erratum zarzucić, historia Michała została pokazana w miarę zgrabnie, zainteresowała mnie, ale po wyjściu z kina niemal od razu o filmie zapomniałam. Erratum mimo dużego potencjału nie zapada w pamięć i nie wywołuje większego poruszenia.
Ocena: 4 / 6
Jak to dobrze, że przypomniałaś mi swoją recenzją o tym filmie!:) Już jakiś czas temu widziałam jego trailer w jakimś programie i wiedziałam, że chcę ten film zobaczyć, ale jak to bywa czasami zapomniałam o nim... Teraz już będę o nim pamiętać!
OdpowiedzUsuńJak mi się uda, to z chęcią obejrzę:). Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością obejrzę, jak tylko skończą się egzaminy:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Bardzo pozytywna strona! Mnie też do założenia bloga namówił mój TZ :) Pozdrawiam koleżankę z forum na literkę W :D
OdpowiedzUsuńJako maniak polskich filmów tego tez muszę obejrzeć :)
OdpowiedzUsuńKasandro w wolnym czasie warto go zobaczyć :)
OdpowiedzUsuńSandi również pozdrawiam :)
toska uważam, że to jeden z lepszych polskich filmów ostatniego czasu :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńnie wiem... jakoś ogólnie daleko mi do oglądania filmów, a jak już to niespecjalnie przepadam z tymi polskiej produkcji...
OdpowiedzUsuńNiedopisanie Tych lekko męczących fragmentów nie jest zbyt wiele, ale rozumiem, że możesz nie mieć ochoty na polski kino. Sama ostatnio czuję przesyt rodzimymi produkcjami.
OdpowiedzUsuńDominiko Anno może kiedyś się przekonasz :)
Po polskie kino sięgam rzadko, czasem myślę, że aż za rzadko. Ale ten film sobie odpuszczę - nie przekonuje mnie on, ani tym bardziej Kot, którego nie trawię ;)
OdpowiedzUsuń