13 marca 2011

Zapach cedru - Ann-Marie MacDonald

Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 558

Od razu muszę zaznaczyć, że sięgając po Zapach Cedru spodziewałam się zupełnie innej historii. Nie wiem czy lepszej i bardziej interesującej, ale po prostu innej. Akcja powieści rozgrywa się na wyspie Cape Breton w Kanadzie, u progu XX wieku. Poznajemy Jakuba Pipera, który żeni się z młodą Libanką Materią. Rodzina dziewczyny zrywa z nią kontakty po ślubie, uważając, że wybrała nieodpowiedniego kandydata na męża. W niedługim czasie Materia rodzi córkę Katarzynę, która staje się oczkiem w głowie Ojca. Jakub od dnia jej narodzin zaplanował, że córka zostanie światowej sławy śpiewaczką operową i zrobi ogromną karierę. Wysyła ją do Nowego Jorku na naukę śpiewu, jednak wyjazd ten bardzo skomplikuje relacje rodzinne i stanie się przyczyną ogromnej tragedii.

Bardzo trudno w kilku zdaniach ująć fabułę tej książki, nie zdradzając najistotniejszych szczegółów. Powieść koncentruje się na życiu pozornie zwyczajnej rodziny, zamieszkującej niewielkie górnicze miasteczko. Nikt z sąsiadów nie podejrzewa jednak, że rodzina ta skrywa wiele tajemnic, ukrytych żalów i pretensji oraz bardzo poważnych problemów, niepozwalających normalnie funkcjonować. Jakub Piper po kilku latach małżeństwa nie rozumie jak mógł ożenić się z kobietą taką, jak Materia. Uważa żonę za głupią i bezwartościową, izoluje ją także od córek, obawiając się, że może ona przeszkodzić im w rozwoju intelektualnym. Najważniejsza jest dla niego najstarsza Katarzyna, w której pokłada ogromne nadzieje, dba o jej wykształcenie i codziennie ćwiczy z nią śpiew, mając nadzieję, iż pewnego dnia talent córki doceni cały świat. Więź, która się między nimi wytwarza jest niezwykle silna, dziecko uzależnione od ojca nie potrafi dostrzec, że jego zamiary nie zawsze podszyte są czystymi intencjami. Jakub bowiem dostrzega w sobie wstydliwe skłonności i niezdrowe zainteresowanie własnymi córkami.

Autorce należą się ogromne brawa za konstrukcje psychologiczne bohaterów. Poznałam dobrze każdą postać, miałam możliwość wniknięcia w jej umysł i dostrzeżenia ukrytych pragnień i lęków. Ponadto powieść jest swego rodzaju sagą rodzinną, opowiadającą losy trzech pokoleń, dlatego mogłam obserwować jak bohaterowie zmieniają się pod wpływem przeżytych wydarzeń. Istotne jest także tło społeczne, zarysowane przez autorkę. Strajki górników, kryzys, wojny – wszystko to ma ogromny wpływ na zachowanie postaci. Szczegółowe opisy codziennych zajęć i zwyczajnych rozmów dobrze charakteryzują członków rodziny Piper, pozwalając przeniknąć do ich świata. Jednak w pewnych momentach stają się one zbyt długie, a przez to nużące i irytujące. Konstrukcja powieści nie pozwala na dynamiczną akcje czy zaskakujący splot wydarzeń. Wielu rzeczy można się także domyślić, ale nie odbiera to przyjemności z czytania.

W losy głównych bohaterów wpisane są przeróżne problemy osobiste i społeczne. Jednym z nich jest nietolerancja i konflikt na tle rasowym. Murzyni traktowani są jak ludzie drugiej kategorii, niemogący nawet spojrzeć na białego człowieka. Rodziny, które chcą być szanowane i poważane w miasteczku nie mogą utrzymywać żadnych towarzyskich kontaktów z ciemnoskórymi. Każda rasa ma odrębny świat i swoją kulturę, a wszelkie próby połączenia są ostro krytykowane i potępiane. Ogromną rolę w fabule odgrywa muzyka i religia. Pierwsza ma zapewnić sławę i rozgłos Katarzynie, stając się dla niej najważniejszą wartością w życiu. Religia natomiast towarzyszy bohaterom przez cały czas, dla jednych będąc źródłem pociechy i nadziei, dla innych udręki i nieustannych wyrzutów sumienia.

Ze względu na opis z okładki, sam jej wygląd, jak i tytuł spodziewałam się po tej książce opowieści o niespełnionej miłości czy też konflikcie rodzinnym. Owszem, te elementy są nieodłączną częścią fabuły, jednak w powieści chodzi o coś więcej. To nie banalna opowiastka, podobna do wielu innych, ale lektura wymagająca skupienia i refleksji. Uważam także, że oryginalny tytuł (Fall on your knees) znacznie lepiej pasuje do tej historii niż polski przekład. 

Ocena: 4,5 / 6

17 komentarzy:

  1. To mocna książka i daje po psychice to fakt ;) Jak ją czytałam mieszało się we mnie wiele uczuć ( w tym obrzydzenie przyznaję ). Jednak jest bardzo dobrze napisana, portrety psychologiczne postaci znakomicie zrobione i zostawia cząstkę siebie w czytelniku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny tytuł i okładka... Recenzja zachęcająca, poza tym lubię wymagające książki, więc lektura wprost dla mnie:).
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dosiaku, nawet nie wiesz jak bardzo czekałam na Twoją opinię o tej książce, odkąd zobaczyłam, że ją czytasz. "Zapach cedru" jest na mojej liście tych koniecznie "do kupienia". Cieszę się, że książka Ci się podobała mimo, że spodziewałaś się czegoś innego. Teraz i ja muszę ją dorwać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja polecam tej autorki "Co widziały wrony" - genialna, nawet nie ma porównania :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przyjemnostki zgadzam się, że książka jest mocna, obrzydzenie też czasami odczuwałam przy czytaniu. Jednak postaci są stworzone po mistrzowsku.

    Kasandro tytuł i okładka piękne, ale nieodpowiednie do treści książki. Oczywiście warto ją przeczytać i zachęcam do tego :)

    Dario z czystym sumieniem mogę ją polecić, nie będziesz żałować wydanych pieniędzy. Spodziewałam się czegoś innego, znacznie lżejszego, ale jak już zaczęłam czytać to nie mogłam przestać :)

    ManiaCZytania teraz poluję na "Co widziały wrony", mam nadzieję, że też będzie mi się podobać :)

    Bujaczku pomyśl koniecznie, bo to wartościowa książka :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Sama nie wiem. Chyba na razie nie przeczytam, ale kiedyś chciałabym sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Skoro masz książkę w zasięgu ręki to naprawdę gorąco zachęcam Cię do przeczytania. Przypuszczam, że faktycznie może być z nią różnie, jednym się spodoba, innym nie, ale tak przecież jest ze wszystkim, mnie zauroczyła od razu i pozostaje bliska aż po dzień dzisiejszy. Poza tym warto przeczytać choćby z szacunku dla noblisty, a chcąc nie chcąc "Sto lat samotności" jest przełomową powieścią w dorobku Marqueza, a ponadto niezwykle ważną dla współczesnej literatury i literatury w ogóle. Natomiast jeżeli ktoś mówi, że to strata czasu, to szczerze mu współczuję. Czytanie nawet najgorszej książki nigdy nie stanowi marnowania czasu! Każde przeczytane słowa wzbogacają, a czytanie powieści, którą odbieramy negatywnie jest nawet korzystniejsze, w końcu kształtuje nasz własny pogląd- jesteśmy bogatsi o coś nowego.

    OdpowiedzUsuń
  9. Okładki, opisy- jakże często są zwodnicze.

    Rozejrzę się za nią:)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  10. DominikoAnno trzeba zacząć czytanie w dobrym momencie :)

    Kasiu tak, mam ją pod ręką cały czas, podobnie jak "Miłość w czasach zarazy" i nie mogę się zabrać za czytanie. Muszę to zmienić w końcu :)

    Scathach Niestety o opisach na okładkach książek można by napisać osobny wpis.

    OdpowiedzUsuń
  11. Zachęciłaś mnie do tej książki i z chęcią ją przeczytam, ale dopiero po uporaniu się z moim stosikiem. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Chętnie ją przeczytam, ale tak jak Rapsodia muszę najpierw uporać się z książkowym stosikiem:))

    OdpowiedzUsuń
  13. Rapsoda, MirandaKorner wiem, że stosy czekają. Niestety nie da się wszystkie go na raz przeczytać :) Nie mniej, polecam wygospodarować chwilę na "Zapach cedru" :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Kiedyś strasznie mnie ciągnęło do tej książki, potem o niej zapomniała, a teraz proszę- Twoja recenzja stała się moją przypominajką ;) Widzę, że lektura warta uwagi, więc czym prędzej dopisuję do listy (żeby przypadkiem znowu nie wypadła z pamięci).
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  15. Niestety książka mnie rozczarowała.Nie wciągnęła mnie. Widocznie szukam czegoś innego. Ciężka w czytaniu. Wymagająca niezwykłego skupienia. To nie jest lekka książka.

    OdpowiedzUsuń
  16. Błędy w książce doktrynalne i naukowe. Jakub z opisu objawów dostał udar,wylew,a nie zawał! NATURALNE PLANOWANIE RODZINY NIE JEST METODĄ "KALENDARZYKOWĄ"!I tak dalej, czyli chora forma religijności, która z katolicyzmem nie ma wiele wspólnego plus podstawowe błędy ucznia szkoły podstawowej w opisach.Mikka

    OdpowiedzUsuń