27 marca 2011

Silent Hill: Shattered Memories


Gatunek: Survival horror
Producent: Climax
Wydawca: Konami

O zagraniu w kolejną grę z cyklu Silent Hill marzyłam od daty jej premiery. Nasłuchałam i naczytałam się przeróżnych opinii, i wreszcie mogłam przekonać się na własnej skórze jak wygląda najnowsza odsłona serii. Głównym bohaterem jest Harry Mason, który wraz z córką ulega poważnemu wypadkowy samochodowemu. Gdy przerażony budzi się na miejscu zdarzenia, odkrywa, iż zniknęła jego córka Cheryl. Oczywiście gracz wciela się w postać mężczyzny i wyrusza na poszukiwanie dziewczynki. Po drodze spotyka wiele, bardzo istotnych dla rozwoju fabuły postaci, m.in. policjantkę Cybill Benett oraz Dahlie.

Shattered Memories znacznie różni się od poprzednich części. Mimo, iż nadal mamy do czynienia z survival horrorem, to sam wygląd miasteczka jak i jego alternatywnej wersji nie wywołuje takiego przerażenia jak chociażby w Silent Hill Origins. Spowodowane jest to głównie wyglądem Otherworld, który jest po prostu ciemny i skuty lodem. Owszem, w tych nieprzeniknionych ciemnościach czają się potwory, gotowe rzucić się na nas w każdej chwili, jednak zabrakło mi jakiegoś wyraźniejszego elementu, który natychmiast wzbudzałby grozę. Zamiast śladów krwi, zdewastowanych przedmiotów czy też mrocznych pomieszczeń poruszamy się w dość przewidywalnej lokacji, na która składają się lodowe pokoje i niekończące się labirynty korytarzy i przejść. Skoro wspomniałam już o potworach to muszę dodać, że są elementem, który wywołał u mnie największe rozczarowanie. Miałam nadzieję, że tak jak w poprzednich częściach otrzymam szansę zmierzenia się z wszelkimi makabrycznymi istotami. Niestety, gdy na horyzoncie pojawia się napastliwy stwór, jedyne co mogę zrobić to rzucić się do ucieczki. Długo nie potrafiłam pogodzić się z takim rozwiązaniem, które w znacznym stopniu ogranicza gracza i możliwości samej postaci. Rozumiem, że twórcy chcieli odświeżyć grę i wprowadzić jakąś innowację, ale niekończąca się ucieczka po pewnym czasie irytuje i nuży. Co więcej, aby dotrzeć do właściwego pomieszczenia biegamy niemal na ślepo i często kręcimy się w kółko. Jedynym plusem tego rozwiązania jest to, że potwory stały się bardziej dynamiczne i atakują grupowo. Pozbycie się trzech czy czterech istot na raz, nie należy do łatwości. Na dodatek w raz z rozwojem wypadków są one szybsze i sprawniejsze, a biedny Henry szybko ulega zmęczeniu.

Nowością, która tym razem bardzo przypadła mi do gustu, jest wyposażenie mężczyzny w telefon komórkowy. Dzięki niemu w każdej chwili można na ekranie wywołać mapę okolicy i porozumieć się z innymi bohaterami. Odbieranie i wykonywanie telefonów umożliwia rozwiązywanie zagadek oraz poznawanie fabuły. To, że jako Henry miałam możliwość zadzwonienia pod każdy podany numer, odsłuchania poczty głosowej czy też przeczytania wiadomości sprawiło, że szukałam Cheryl z dużym zaangażowaniem. Prawdziwym smaczkiem jest obecność psychologa Kaufmanna, który zadaje nam liczne pytania i przeprowadza przeróżne testy. Od działania gracza zależne jest zakończenie historii i rozwiązanie tajemnicy zniknięcia dziewczynki. Także podczas trwania rozgrywki decyzje, podjęte w trakcie terapeutycznej sesji, mają bezpośredni wpływ na przebieg akcji. 

Zanurzenie w świecie Silent Hill zmusza do rozwiązywania licznych łamigłówek. W większości nie są one bardzo skomplikowane i nie wymagają wiedzy poza tekstowej, ponieważ wystarczy uważnie penetrować pomieszczenia i zwracać uwagę na każdy szczegół. Podpowiedzi kryją się nawet w błahych notatkach czy tez pozornie nic nieznaczących plakatach. Jednak z jednym zadaniem miałam poważny problem i przyznaje, że straciłam przez nie wiele nerwów. Żeby nie zdradzić zbyt wielu szczegółów mogę tylko napisać, iż zagadka ta polegała na podaniu właściwego hasła do komputera. Jeśli ktoś obawia się, że sterowanie może sprawiać kłopoty przy tych ciągłych ucieczkach i pozbywaniu się potworów, przyczepiających się do ciała, to jest w błędzie. Opanowanie sterowania opiera się w dużej mierze na intuicji i nie wymaga dużego wysiłku, a gra na PSP daje sporo przyjemności. Grafika prezentuje się bardzo zachęcająco, mimika postaci jest naturalna i szczegółowa. Wszystkie inne elementy również zostały dobrze wykonane.

Godziny spędzone na graniu w Silent Hill: Shattered Memories z pewnością nie należą do straconych, ponieważ mimo wymienionych przez mnie minusów, rozgrywka zapewnia dużo frajdy i satysfakcji. Nie jest tak straszna jak przewidywałam, ale dreszczyk emocji zapewnia. Jak już wcześniej wspomniałam, najbardziej przeszkadzało mi to nieustanne uciekanie i brak możliwości walki z potworami. Oczywiście dla innych takie rozwiązanie może okazać się plusem. Mój Chłopka uważa, że gra dzięki temu jest mniej przewidywalna, bo często gubimy drogę, kręcimy się w kółko i kilkukrotnie wracamy w to samo miejsce.

Ocena: 4,5 / 6

12 komentarzy:

  1. Gratuluje pierwszej recenzji gry i czekam na kolejne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Choć nie gram już w gry, to recenzja ciekawa:).
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Recenzja gry -to ciekawe !!! Ale gra niestety nie dla mnie, jak widzę jakakolwiek wzmiankę o horrorze to juz sie boję!!
    A tak z ciekawości, grałaś kiedyś w gre Mafia 2? Bo ja jej ostatnio duzo czasu poświęcam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam tą grę- uwielbiam w niej chyba wszystko: począwszy od fabuły, poprzez sam klimat a skończywszy na ścieżce dźwiękowej, którą mogę słuchać godzinami, nawet gdy nie gram w samą grę :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Louis dziękuję :) Z pewnością będą pojawiać się kolejne recenzje gier, chociaż nie tak często jak książek. Przejście gry czasami zajmuje mi duuuużo czasu.

    Kasandro dziękuję :)

    tosko gra wcale nie jest taka straszna. Chciałabym nawet żeby ją trochę bardziej "podkręcili". W "Mafię" nie miałam okazji zagrać, ale wszystko przede mną :)

    pandorciu zgadzam się, że dźwięk jest w niej świetny, klimat też polubiłam. Chociaż z mojej recenzji może wynikać, że głównie narzekam, to naprawdę dobrze się bawiłam przy Shattered Memories :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Gry komputerowe, choć nie są moją ulubioną formą spędzania wolnego czasu, mają w sobie coś niesamowitego i można stwierdzić, że są współczesną sztuką, bo przecież nie lada wyzwaniem jest zespolić grafikę, akcję, muzykę w taki sposób, aby porywała na długie godziny. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kasiu moim zdaniem, niektóre gry również mogą być uważane za sztukę, ale temat ten jest tak obszerny, że można dyskutować godzinami :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Miłośniczką gier komputerowych nie jestem (no dobrze, czas popastwię się nad simsami albo spędzę trochę czasu nad heroes of might and magic :D), ale muszę przyznać, że recenzja wyszła Ci bardzo fajnie ;) No i cóż, zaciekawiła mnie muzyka z tej gry i teraz muszę poszperać ;)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  9. UpiornyGroszku dziękuję, cieszę się, że Ci się podoba :)Muzyka jest bardzo fajna, warto poszukać :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie jestem fanką gier konsolowych, ale przyznam, że czasem podkradam je mojemu bratu i spędzam godziny, próbując je przejść. Z chęcią zagram w tę część "Silent Hill" jeśli tylko na nią trafię:)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam Silent Hill - i gry, i film. Ale zdecydowanie podobają mi się te najstarsze części :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Deline nie wahaj się jak będziesz miała możliwość zagrania :)

    Dario ja nie grałam w najstarsze części, zaczynam trochę nie po kolei, ale wszystko przede mną :)

    OdpowiedzUsuń