31 października 2010

Dmitry Glukhovsky- Metro 2033





Wydawnictwo: Insignis Media
Liczba stron: 592

 Po powieści z gatunku science fiction sięgam dość rzadko, za namową mojego chłopaka postanowiłam zapoznać się z Metrem. Wzięłam książkę do ręki i nie mogłam się od niej oderwać przez pierwszych 250 stron! Dalej niestety napięcie nieco spada, ale o tym za chwilę.


Jest rok 2033, na ziemi kilkanaście lat temu wybuchła wojna nuklearna, wskutek której niemal cała ludzkość zginęła. Ocaleli jedynie ci, którzy zdążyli schronić się na stacjach moskiewskiego metra.
Głównym bohaterem jest Artem, nieznający realiów sprzed wojny młody mężczyzna. Zostaje on wysłany w niebezpieczną podróż przez całe metro, aby przekazać niezwykle ważną wiadomość, od której zależą losy ludzi mieszkających pod ziemią.


Wojna atomowa kojarzy mi się z całkowitą zagładą ludzkości. Jeśli już ktoś miałby szansę na przeżycie to tylko przedstawiciele najpotężniejszych państw lub multimilionerzy zgromadzeni w swych schronach. Glukhovsky przedstawia zupełnie inną wizję. Oto całkiem zwyczajni, przypadkowi ludzie wymykają się śmierci, stanowiąc ostatni bastion naszej cywilizacji.Podoba mi się taki zarys fabuły, jak również niecodzienne miejsce akcji.


Na początku chłonęłam każde słowo, opisujące tą nową, przerażającą rzeczywistość. Autor dość pobieżnie, ale przekonująco przedstawił panujące w metrze zwyczaje i prawa. Agresja, brutalność, walka o kawałek własnej przestrzeni, rozgoryczenie, żal, ogromna wola przetrwania, a także próba prowadzenia w miarę normalnego trybu życia, to główne motywy powieści. Razem z Artemem wędrowałam po mrocznych i dusznych tunelach, zastanawiając się czy czyha w nich jakieś niebezpieczeństwo czy to jedynie wybujała wyobraźnia. Chociaż Metro 2033 nie jest horrorem, to momentami przypomina książkę z tego gatunku. Autor bazuje na podsycaniu wyobrażeń czytelnika, podsuwając mu całą gamę podtekstów i strasznych skojarzeń. Oczywiście występują także potwory, mutanci i wiele innych tajemniczych istot, które wyewoluowały na Ziemi, zawłaszczając ją dla siebie.


Później niestety moje zainteresowanie książką trochę zmalało. Autor dość sztampowo przedstawił Artema, jako niedoświadczonego, ale dzielnego młodzieńca, mającego nadspodziewanie dużo szczęścia. Mężczyzna często popada w poważne tarapaty, ale jakimś cudem, udaje mu się opanować sytuację. Odniosłam także wrażenie, że niektóre wydarzenia zostały dopisane na siłę, ponieważ brakuje w nich logicznego wytłumaczenia. Zakończenie trochę mnie zdziwiło, właściwie nie można się do niego przyczepić, ale w kontekście całej powieści jest dość zaskakujące.

Ocena: 4,5 / 6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz