10 stycznia 2024

Osada - Michał Śmielak

 

Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Liczba stron: 320
Pierwsze wydanie: 2023

W ostatnim czasie nie miałam zbyt dobrych doświadczeń z polskim kryminałem, bo okazało się, że sporo popularnych i polecanych tytułów nie wpisuje się w mój gust. Na koniec roku postanowiłam jednak po raz kolejny sięgnąć po kryminalną powieść rodzimego autora, ponieważ zaintrygowała mnie wzmianka o zimie stulecia. Michał Śmielak wykorzystał fakt, że na przełomie 1978 i 1979 roku roku miała miejsce anomalia pogodowa w postaci bardzo obfitych opadów śniegu obejmujących całą Polskę. Do tego długo utrzymujący się mróz oraz silny wiatr doprowadziły do paraliżu kraju. Na potrzeby powieści autor nieco przyśpieszył tę niesprzyjającą aurę, więc biały puch odcina mieszkańców wioski położonej u stóp Karkonoszy już w Święta Bożego Narodzenia. Bohaterowie są przyzwyczajeni do trudnych warunków, więc pewnie zima stulecia nie zrobiłaby na nich wrażenia, gdyby nie brutalne morderstwo, do którego dochodzi w pierwszy dzień świąt. Ciało młodej dziewczyny zostaje znalezione na środku wsi. Kto mógł dopuścić się takiej zbrodni? Jaki miał motyw? Młody milicjant Jan Ryś miał nadzieję, że spędzi z rodziną spokojne święta, ale nic bardziej mylnego. Musi znaleźć mordercę zanim ten znów zaatakuje.

Największą zaletą tej powieści jest atmosfera zamknięcia, opuszczenia i narastającego terroru. Spokojna wioska, w której wszyscy się znają zostaje odcięta od świata w najgorszym możliwym momencie. Strach sprawia, że ludzie najpierw zaczynają na siebie podejrzliwie patrzeć, potem przebąkują o konieczności szybkiego ukarania winnego, nie zważając na fakt, że podejrzewana osoba może nie mieć nic wspólnego ze zbrodniami. Bardzo dobrze pokazano jak łatwo podburzyć ludzi do zrobienia czegoś, czego będą potem żałować do końca życia. Jak można manipulować tłumem, sprawiając, że zwykli, wydawałoby się porządni, obywatele, stają się przestępcami. Autor nie szczędzi opisów padającego śniegu, utrzymującego się mrozu, braku elektryczności oraz bohaterów brnących przez zaspy. Pozwala to z jednej strony przyjąć perspektywę mieszkańców, którzy naprawdę nie mogą się wydostać z wioski oraz przekonać czytelników, że obfite opady śniegu mogą sparaliżować jakąkolwiek komunikację. W górskiej osadzie nie ma telefonu stacjonarnego, a jedyny kursujący autobus traci przyczepność na wąskiej dróżce i zakopuje się w śniegu już w wigilię. Bohaterowie są zdani wyłącznie na siebie i ma to sens w polskich realiach końca lat 70. XX wieku.

Michał Śmielak miał świetny pomysł na czas i miejsce akcji swojego kryminału. Z wykonaniem też poradził sobie całkiem nieźle. Powieść ma dwa plany czasowe. Naprzemiennie czytamy o wydarzeniach rozgrywających się w przeszłości oraz w teraźniejszości, gdy emerytowany już Jan Ryś rozmawia z policjantami z Archiwum X pracującymi nad rozwiązaniem sprawy sprzed 40 lat. Jak to zwykle bywa, przeszłość jest dużo bardziej interesująca niż to, co dzieje się współcześnie. Nie polubiłam byłego milicjanta, który stał się zgorzkniałym, złośliwym oraz niebezpiecznym człowiekiem. Nie przypadły mi też do gustu dialogi między nim a kolegami z Archiwum X, ponieważ większość brzmi bardzo nienaturalnie. Młody Ryś też nie zaskarbił sobie mojej sympatii, ale w rozdziałach dotyczących końcówki lat 70., pojawia się jeszcze jedna ważna postać. Chłopak o imieniu Michał, który jest spokrewniony z milicjantem, pomaga w prowadzeniu śledztwa. To on jest narratorem w tej części powieści, dzięki czemu autorowi udało się opowiedzieć o wszystkich zbrodniach z perspektywy inteligentnego, ale nieco naiwnego jeszcze chłopaka, który dopiero wkracza w dorosłość. Michał ma śmiałe plany wobec jednej z miejscowych dziewcząt. Marzy też o wyjeździe do miasta i karierze milicjanta. Niestety zbrodnie do jakich dochodzi we wsi, mocno odbiją się na jego życiu.

Czytając rozdziały dotyczące wątku współczesnego cały czas zadawałam sobie pytanie, gdzie jest Michał? Ryś o nim nie wspomina aż do samego finału, policjanci na nowo badający sprawę również zdają się nic o nim nie wiedzieć. W zakończeniu poznałam odpowiedź na swoje pytanie, ale nie jestem usatysfakcjonowana takim rozwojem wypadków. Rozwiązanie zagadki morderstw sprzed lat jest dość zaskakujące, ale trochę naciągane. Jakim cudem morderca nie został zdemaskowany wcześniej? Czy nikt z miejscowych niczego nie podejrzewał? Jednak największą wątpliwość budzi finał rozgrywający się w teraźniejszości. Nie przekonuje mnie motywacja Rysia; nie kupuję wyjaśnienia, dlaczego w finale zdecydował się na taki czyn. Osada to dobra powieść, której głównym atutem są świetnie przedstawione wątki izolacji oraz narastającego gniewu tłumu. Zagadka kryminalna nie do końca mnie przekonała, ale prawie do samego finału byłam zaciekawiona jak to wszystko się potoczy, więc cieszę się, że zdecydowałam się na lekturę tej książki. 

Ocena: 4.5 / 6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz