28 maja 2023

Bez tchu - Amy McCulloch

 

Wydawnictwo: Luna
Liczba stron: 416
Pierwsze wydanie: 2022
Polska premiera: 2023

Cecily Wong pracuje jako dziennikarka podróżnicza i właśnie otrzymała jedyną w swoim rodzaju szansę na rozwój kariery. Ma dołączyć do zespołu wspinających się na Manaslu, by obserwować w akcji najsłynniejszego współczesnego alpinistę Charlesa McVeigha, a następnie napisać o nim artykuł. Gwiazdor obiecał udzielić Cecily wywiadu na wyłączność pod warunkiem, że kobieta wejdzie na szczyt razem z całą ekipą. Bohaterka jest jednocześnie podekscytowana, ale też przerażona, ponieważ zdobycie ośmiotysięcznika było dotąd poza jej zakresem możliwości. Uznaje jednak, że taka szansa może się drugi raz nie powtórzyć, więc podejmuje wyzwanie. Trafia do północnej części Nepalu, by wraz z innymi członkami wyprawy rozpocząć tę wielką przygodę. Jednak od samego początku sprawy idą źle. Najpierw pojawiają się plotki, że uczestnik innej wyprawy przybył w celu przeprowadzenia prywatnego śledztwa dotyczącego śmierci jego przyjaciela. Następnie wspomniany mężczyzna ulega nieszczęśliwemu wypadkowi i ginie, ale to nie zmienia planów innych ekip. Cecily przekonuje się, że śmierć wspinaczy jest traktowana przez innych jako normalna sytuacja, nawet jeśli nie wszyscy uważają, że okoliczności wypadku są w pełni jasne. Wkrótce cały zespół wyrusza w drogę, ale im wyżej Cecily się znajduje, tym dziwniejsze wydarzenia mają miejsce. Czy to możliwe, że w grupie naprawdę znajduje się morderca?

Mam mieszane odczucia jeśli chodzi o tę powieść. Gdyby to była historia wyłącznie o wspinaczce wysokogórskiej to pewnie byłabym zachwycona, ponieważ autorka bardzo dokładnie, ale nadal ciekawie, opisała wszystkie aspekty związane ze zdobywaniem Manaslu. Z dużym zainteresowaniem czytałam o konieczności aklimatyzacji w obozach położonych na różnych wysokościach, o wielodniowym przygotowaniu i gotowości do atakowania szczytu w momencie, gdy otwiera się okno pogodowe, ale także odpuszczeniu, jeśli warunki popsują się na tyle, że lepiej w ogóle nie wychodzić z namiotu. Podobało mi się to, że w książce znalazło się miejsce na opisy samego procesu wspinania się, zapierających dech w piersiach widoków, szalejącego wiatru, sypiącego śniegu, ale przede wszystkim walki z własnymi słabościami. Wspinaczka na ośmiotysięcznik wymaga niesamowitej samodyscypliny, przygotowania ciała, oraz psychiki na to, co czeka człowieka na takiej wyprawie. Nie można zapomnieć też o znajomości teorii i zdobywaniu wiedzy na temat tego, co należy zapakować do plecaka, jak się ubrać itd. Te wszystkie informacje Amy McCulloh zgrabnie wplotła w swoją opowieść, dzięki czemu czułam jakbym naprawdę podglądała ekipę atakującą tak wysoką i groźną górę. Być może to zasługa stylu pisarki, a może faktu, że ona sama zdobyła Manaslu, więc mogła częściowo opisać własne doświadczenia. W każdym razie wątek wspinaczki uważam za dopracowany, interesujący i w tym względzie nie mam powieści nic do zarzucenia.

Niestety gorzej wypada intryga kryminalna, która nie należy do specjalnie zaskakujących. Wprawdzie autorka rzuca podejrzenia na różne osoby, ale wiadomo, że to jedynie zasłona dymna mająca na celu zmylenie czytelników. Dobrze napisany kryminał czy thriller wprowadza w głowie odbiorcy zamęt i niepewność, kiedy nie wiadomo kogo obarczyć winą za zbrodnie. Każdy lub prawie każdy powinien wydawać się podejrzany, zwłaszcza jeśli mamy do czynienia z niewielkim gronem bohaterów.  Czytając Bez tchu,  nie miałam takiego poczucia, ponieważ od początku wiadomo, kto byłby w stanie podkradać się do członków ekipy oraz pozorować wypadki na takich wysokościach. Zagadka musiała rozstrzygnąć się między dwiema osobami, dlatego intryga nie jest tak emocjonująca i trzymająca w napięciu jak mogłaby być. Nie przypadło mi też do gustu zakończenie, bo ostatecznie nie wiadomo czy morderca poniesie jakąkolwiek karę, czy opinia publiczna dowie się o wszystkim, czy tylko główna bohaterka będzie znała prawdę.

Zastrzeżenia mam również do kreacji bohaterów. W zasadzie tylko Cecily została w miarę dobrze scharakteryzowana. Reszta postaci funkcjonuje jako imię z jedną cechą wyróżniającą. Mamy więc sympatyczną instagramerkę, która zaprzyjaźnia się z Cecily; mrukliwego, surowego przewodnika, wyluzowanego guru techniki testującego sprzęty produkowane przez swoją firmę, opiekujących się grupą Szerpów itd. Nawet słynny Charles McVeigh, przez którego wszyscy znaleźli się u podnóża Manaslu nie doczekał się pogłębionej charakterystyki. W trakcie lektury ta miałkość postaci nie jest tak irytująca, ponieważ jakaś dynamika między nimi istnieje, a poza tym wszyscy mają wyczerpujące zadanie do wykonania i brak im czasu na rozbudowane pogaduszki. Jednak, kiedy już po skończonej lekturze zaczęłam rozmyślać o postaciach, uderzyło mnie to jak niewiele informacji o nich otrzymałam. Główną bohaterką jest Cecily i to jej myśli, odczucia oraz trud dominują. Reszta, łącznie z mordercą, zdaje się mniej ważna. Postać dziennikarki odebrałam ambiwalentnie, ponieważ z jednej strony została przedstawiona jako odważna, uparta i gotowa przekraczać własne granice. Ale z drugiej sprawiała wrażenie zbyt naiwnej i niedoświadczonej w pewnych kwestiach. Myślę, że pod koniec autorkę nieco poniosła fantazja, bo wątpię, żeby nieporadna, śmiertelnie wystraszona kobieta była w stanie przetrwać wydarzenia opisane w powieści.

Bez tchu przeczytałam szybko i z przyjemnością, ale nie mam złudzeń, że będę o tej książce pamiętać przez dłuższy czas. Określiłabym ją jako lekturę na jedno popołudnie, od której czytelnik nie oczekuje wysokiego poziomu skomplikowania. Dzięki niej nabrałam ochoty na kryminały z akcją osadzoną w górach, więc jeśli znacie podobne tytuły to będę wdzięczna za polecenie. 

Ocena: 3.5 / 6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz