Emira ma dwadzieścia pięć lat, skończone studia i zero pomysłu na siebie. Pracuje dorywczo jako transkrybentka oraz niania, zajmując się trzyletnią córką państwa Chamberlainów. Pewnego wieczoru dostaje niespodziewany telefon od swojej szefowej z prośbą, by jak najszybciej przyjechała zająć się Briar, ponieważ w domu doszło do niepokojącego incydentu. Emira zgadza się, opuszcza imprezę urodzinową przyjaciółki i zabiera swoją podopieczną do luksusowego marketu, ponieważ wydaje się jedynym miejscem, do którego można wybrać się z małym dzieckiem o tak późnej porze. Emira i Briar przechadzają się między półkami, oglądają towary, tańczą i wygłupiają się, zwracając uwagę ochroniarza. Mężczyzna, przy wtórze głosów kilku innych zgromadzonych w sklepie osób, zarzuca Emirze, że uprowadziła dziecko. Jego zdaniem czarnoskóra kobieta w wieczorowym stroju i mocnym makijażu wygląda nadzwyczaj podejrzanie w towarzystwie białej dziewczynki. Dochodzi do pyskówki, ktoś nagrywa całe zdarzenie telefonem, a sprawa wyjaśnia się dopiero, gdy na miejsce dociera ojciec Briar, jednoznacznie potwierdzając wersję Emiry. Upokorzona kobieta postanawia jak najszybciej zapomnieć o całej sytuacji, ale matka dziewczynki ma inny plan. Alix chce wynagrodzić opiekunce to nieprzyjemne zajście, co sprawia, że kobieta zaczyna coraz bardziej narzucać się Emirze.
Punkt wyjścia tej historii uważam jednocześnie za bardzo intrygujący, ale też przerażający. Wiem, że niestety to nie jest wyolbrzymiona scenka, bo czarnoskórzy Amerykanie wciąż dużo częściej padają ofiarami nieuzasadnionych podejrzeń oraz oskarżeń o popełnienie różnych przestępstw niż biali. Można zaklinać rzeczywistość, powołując się na demokratyczne wartości rzekomo tak pielęgnowane w Stanach Zjednoczonych, ale to nie zmienia faktu, że opisana przez autorkę sytuacja mogła wydarzyć się naprawdę. W związku z tym początek powieści jest naprawdę mocny, a ponadto daje czytelnikowi jasny sygnał, że Ten dziwny wiek to książka zaangażowana społecznie, w której autorka charakteryzuje przejawy współczesnego rasizmu oraz ciągłe napięcia między przedstawicielami różnych środowisk. Uważam ten wątek za ważny i dość dobrze poprowadzony, ponieważ Kiley Reid pokazuje perspektywy dwóch stron. Z jednej mamy czarnoskórą Emirę, która nie ma ochoty roztrząsać zajścia w sklepie, ale jest wrażliwa na niesprawiedliwość i zauważa otaczające ją na co dzień przejawy rasizmu, zwłaszcza odkąd spotyka się z białym facetem. Natomiast z drugiej strony mamy Alix – białą, młodą matkę, która lubi otaczać się drogimi przedmiotami i pozwalać sobie na kosztowne zachcianki, ale od czasu awantury w markecie, zaczyna ukrywać przed Emirą swoje preferencje w obawie, że ta uzna swoją szefową za „sztywną białaskę”.
Relacja pomiędzy kobietami robi się coraz dziwniejsza i bardziej napięta. Tak jakby ta dodatkowa uważność w ich kontaktach oraz próba zapomnienia o wydarzeniu w sklepie, uwypukliła niewidzialną wcześniej barierę. Miałam wrażenie, że obie nagle zaczęły definiować swoją znajomość przez pryzmat koloru skóry oraz pozycji społecznej. Zamożna, rozwijająca karierę Alix wydaje się bardzo uprzywilejowana względem Emiry, która wciąż nie może znaleźć pracy na pełny etat gwarantującej ubezpieczenie zdrowotne. Możecie odnieść wrażenie, że autorka dość stereotypowo podeszła do tematu, ale rzeczywistość obu kobiet jest bardziej złożona niż przedstawia to mój krótki opis, zwłaszcza że do układanki dołączają jeszcze inni bohaterowie. Tak jak wspomniałam podoba mi się sposób w jaki autorka pokazuje przejawy współczesnego rasizmu oraz zmagania z wkroczeniem w dorosłe życie albo utrzymaniem się na powierzchni, kiedy wciąż czekamy na sukces i wielką życiową szansę. Widać, że Reid ma zmysł obserwatorski, a także pomysł na to jak swoje spostrzeżenia zamknąć w ramy powieści.
Niestety nie do końca jestem zadowolona z kreacji bohaterów. Zarówno Emira, jak i Alix wydają się nieco papierowe, ponieważ ich motywacje nie zawsze były dla mnie jasne. Trudno było mi sympatyzować z kobietami, które wiele razy zachowywały się dość osobliwie. Emira została wykreowana na bezwolną dziewczynę, która nie upomni się o swoje prawa. Na dodatek zazdrości przyjaciółkom pnącym się po szczeblach kariery zawodowej, ale sama nie robi nic w kierunku zmiany swojej sytuacji. Rozumiem zagubienie związane z wejściem w dorosłość, ale ona nie robiła dosłownie nic, by wyrwać się z pętli dorywczych, niesatysfakcjonujących prac. Z kolei Alix miała jakąś niezrozumiałą obsesję na punkcie zaprzyjaźnienia się z opiekunką swoich córek. W ogóle nie rozumiałam, dlaczego ona tak naciska i osacza Emirę. Poprawne, uprzejmie relacje nie wchodziły w grę, Alix koniecznie chciała sprawić, żeby Emira stała się kolejnym członkiem rodziny. Na żadnym etapie powieści autorka nie wytłumaczyła skąd wzięła się ta obsesja bohaterki i dlaczego nikt jej nie powiedział, żeby dała sobie spokój ze spoufalaniem się na siłę. Na dodatek mąż Alix to wielki nieobecny, o którym nie wiadomo dosłownie nic. Kobieta więcej czasu spędzała na pisaniu z przyjaciółkami niż interakcji z własnym mężem. Jest jeszcze nowy facet Emiry, który również nie ma do końca czystych intencji, ale tutaj nie mogę zdradzić zbyt wielu informacji.
Autorka przygotowała dla czytelników pewien znaczący zwrot akcji związany z relacjami między postaciami. To był ciekawy zabieg, pokazujący, że skomplikowana sieć ich powiązań ma drugie dno. Natomiast samo zakończenie wypadło niesatysfakcjonująco, przez co książka nie ma puenty. Odniosłam wrażenie, że pisarka zostawia czytelników trochę z niczym, decydując się na taki finał. Powieść została nominowana do nagrody Bookera, a Kiley Reid okrzyknięto jedną z najlepszych debiutantek ostatnich lat, ale moim zdaniem to hasło nieco na wyrost. Uważam, że warto sięgnąć po Ten dziwny wiek, jednak nie mogę pozbyć się wrażenia, że całości brakuje ostatniego szlifu stawiającego przysłowiową kropkę nad i.
Ocena: 4 / 6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz