4 marca 2019

Matki - Pavol Rankov


Wydawnictwo: Książkowe klimaty
Liczba stron: 432
Pierwsze wydanie: 2011
Polska premiera: 2015

O istnieniu wydawnictwa Książkowe klimaty dowiedziałam się z bloga Olgi, która regularnie recenzuje ich publikacje, przypominając, że literatura nie kończy się na utworach anglojęzycznych pisarzy. Gdy zaczęłam zastanawiać się, kiedy czytałam książkę autora pochodzącego z Czech, Grecji czy Turcji, uświadomiłam sobie, że było to tak dawno temu, iż nie jestem w stanie przypomnieć sobie ani jednego nazwiska czy tytułu. Postanowiłam zatem wyjść poza strefę komfortu i wybrałam powieść Pavola Rankova – słowackiego pisarza, zdobywcy między innymi Literackiej Nagrody Europy Środkowej „Angelus”. Oczywiście książka przeleżała na półce kilka (jeśli nie kilkanaście) miesięcy zanim zabrałam się za czytanie i mogę tylko przyznać, że znów niepotrzebnie tak długo zwlekałam z lekturą. 

Matki to napisana prostym językiem, ale bardzo przejmująca opowieść o kobietach, które doświadczyły macierzyństwa w sytuacjach granicznych. Pierwszy wątek przenosi odbiorców do Czechosłowacji roku 1945. Główną bohaterką jest Zuzana Lauková – młoda dziewczyna oskarżona o zdradę swojego ukochanego będącego radzieckim partyzantem, wtrącona do słowackiego więzienia, a następnie w trybie ekspresowym wywieziona do Gułagu. Życie kobiety zmieniło się diametralnie z dnia na dzień, nie tylko z powodu dramatycznych warunków egzystencji, pracy ponad siły, nieustającego strachu przed śmiercią, ale też przez odmienny stan, ponieważ tuż przed wywózką dowiedziała się, że spodziewa się dziecka. Drugi wątek rozgrywa się w czasach współczesnych, opowiadając o studentce Lucii Herlianskiej piszącej pracę magisterską na temat macierzyństwa w trudnych warunkach.

Może się wydawać, że o traumatycznych przeżyciach ludzi przebywających w obozach pracy przymusowej napisano już wszystko. Okazuje się jednak, że wciąż powstają na ten temat powieści, a czytelnik zyskuje szansę poszerzenia wiedzy o istotne konteksty, spojrzenia na tragiczną sytuację bohaterów z różnych perspektyw, a wreszcie podjęcia trudnej refleksji jak sam zachowałby się w takim miejscu. Rankov prowokuje odbiorcę do zastanowienia się nad różnymi aspektami macierzyństwa, które w jego książce dalekie jest od słodkiego uczucia dającego radość i spełnienie. Zuzana kocha swoje nienarodzone dziecko, przypomina jej ono tragicznie zmarłego ukochanego, ale czy kobieta w ciąży ma szansę przetrwać w łagrze? Czy przeżyje poród wypadający pomiędzy pracą przy wycince drzew a niespokojnym, krótkim snem? Jeśli nawet urodzi żywe dziecko to jak będzie się nim opiekować w takich warunkach? Nie będę ukrywać, że odmalowanie obozowej rzeczywistości to najmocniejszy punkt powieści. Wielogodzinne apele, głód, niedostatek snu, wyniszczająca praca, strach przed śmiercią, okrutne współwięźniarki mogące nie tylko ukraść ciepły płaszcz czy wygodne buty, ale też pobić, a nawet zamordować z zimną krwią – to była codzienność Zuzany, z którą jakoś musiała sobie poradzić, jeśli chciała przeżyć. Pisarz nakreślił przejmujący obraz egzystencji w warunkach zupełnie pozbawiających człowieka godności, który mocno mnie poruszył, mimo że nie po raz pierwszy czytałam o funkcjonowaniu obozów pracy.

Macierzyństwo tak szeroko tematyzowane w tej książce ma wiele obliczy – od historii Zuzany, poprzez niełatwą relację studentki Lucii z jej własną matką, aż do wątków związanych z adopcją. W tej powieści nie ma obrazów szczęśliwego rodzicielstwa. Dominują strach o życie dziecka, tęsknota, obawa o przyszłość, nieumiejętność odnalezienia się w nowej rzeczywistości. Czy matka może donieść na własną córkę, wierząc, że w ten sposób ją ochroni? Czy po latach rozłąki dziecko będzie w stanie pokochać kobietę, która je urodziła? Czy córka może żądać naprawienia krzywd, wiedząc, że matka przypłaci to życiem? Wiele pytań, ale jednoznacznych odpowiedzi brak, bo takie sytuacje trudno rozpatrywać w kategoriach dobra lub zła czy też postępowania moralnego lub godnego potępienia. Rankov pokazuje jak zawirowania historyczne, polityczne decyzje i zmieniające się wraz z władzą zasady współżycia społecznego, wpływają na życie jednostki. Tak niewiele w życiu protagonistów zależało od nich samych. Prawie zawsze to ktoś inny decydował o ich wolności lub niewoli, o pracy jaką mają podjąć i zobowiązaniach, które muszą przyjąć. Jedni przystosowali się bez większych problemów, inni natomiast cierpieli do samego końca, przeklinając zły los.

Może się wydawać, że Matki to powieść przytłaczająca, ale sposób pisania Rankova sprawił, że trudna tematyka i dramatyczne zdarzenia zostały ukazane bez niepotrzebnego epatowania krzywdą i bólem bohaterów. Niewątpliwie do takiego wrażenia przyczynił się także wątek współczesny, wzbogacony o karykaturalną, prześmiewczo sportretowaną postać promotora Lucii. Jego rozmowy ze studentką, wymiana maili oraz ogólny sposób bycia są zarówno irytujące, jak i komiczne, ale pozwalają nabrać dystansu do głównej opowieści. Poza tym z ciekawością czytałam o niuansach akademickiego życia, rozpoznając wiele elementów, z którymi na co dzień stykam się w swojej pracy. Nie przypadło mi za to do gustu otwarte zakończenie. Ogólnie nie przepadam za tym zabiegiem, bo nie po to angażuję się w losy protagonistów, by później w finale zostać bez słowa wyjaśnienia oraz jakiegoś logicznego domknięcia wątków. Rankov ucina historię w ważnym momencie, nie rozstrzygając czy protagoniści ułożą sobie życie, czy jednak nadal będą miotać się, poddawać emocjom i żałować czynów z przeszłości. Przez to odnoszę wrażenie, że opowieść jest niekompletna, chociaż zdaję sobie sprawę, że to świadoma decyzja pisarza, a nie brak umiejętności czy pomysłu na finał. Mimo tego mankamentu Matki to wartościowa literatura. Polecam zwłaszcza tym, którzy chcieliby wyrwać się poza krąg książek anglojęzycznych autorów i sprawdzić, co nasi sąsiedzi mają do zaoferowania.

Ocena: 5 / 6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz