Wydawnictwo: Czwarta strona
Liczba stron: 440
Pierwsze wydanie: 2014
Polska premiera: 2015
Spotykacie się czasami z sytuacją, że dana opowieść nie wywołuje w was silnych emocji, mimo iż teoretycznie zawiera wszystkie elementy, by mocno zaangażować i nie pozostawić obojętnym? Zastanawiacie się, kombinujecie, analizujecie, ale jakby nie spojrzeć – historia jest dużo mniej ciekawa niż zapowiadało się na początku? Mnie dość często przytrafiają się takie problematyczne książki i bardzo nie lubię tego uczucia, kiedy wiem, że teoretycznie powinnam być zachwycona, a z jakiegoś powodu nie jestem. Niestety Ene, due, śmierć okazała się dla mnie taką niefortunną pozycją, ponieważ byłam mocno zaintrygowana samym zarysem fabuły i pierwszymi rozdziałami, ale z czasem odkryłam, że intryga średnio mnie emocjonuje. Powieść M.J. Arlidge’a to początek cyklu o inspektor Helen Grace – twardej, bezkompromisowej policjantce, błyskawicznie pnącej się po szczeblach kariery. Tym razem kobieta ma do rozwiązania nietuzinkową, makabryczną sprawę, która nie powinna przedostać się do mediów. Na samą myśl, że dziennikarze dowiadują się o bezlitosnym mordercy porywającym ludzi, a następnie prowadzącym z nimi chorą grę, Helen Grace robi się niedobrze. Ale pani inspektor musi przygotować się na najgorsze, ponieważ ma do czynienia z szalonym umysłem planującym zbrodnię w najmniejszych szczegółach.
Nie
będę zaprzeczać, że autor miał świetny pomysł na historię, ponieważ wykreował
zabójcę, którego działania mrożą krew w żyłach. W sobie tylko znany sposób
psychopata wybiera ofiary, porywając dwie osoby, które łączą bliskie relacje.
Mogą to być małżonkowie, rodzic i dziecko albo dobre koleżanki z pracy. Chodzi
o ty, by zabawić się ich kosztem, rzucić wyzwanie oraz sprawdzić, kto złamie
się jako pierwszy i zabije ukochaną osobę, by samemu przetrwać. Brzmi
strasznie, prawda? Taki punkt wyjścia intrygi nie tylko przeraża, ale też
otwiera szerokie pole do namysłu nad ludzką naturą. Jak zachowają się
uprowadzone pary? Czy będą wytrwale szukać innego rozwiązania do momentu aż
opadną z sił? Ktoś dobrowolnie postanowi poświęcić swoje życie? A może będą
ciągnąć losy, uchylając się od bezpośredniej odpowiedzialności? Pisarz pokazał
różne sposoby reakcji na tak postawiony dylemat i uważam to za największy atut
powieści. Jednocześnie mam wrażenie, iż nie do końca ten wątek wybrzmiał. Czuję,
że można było lepiej go rozwinąć poprzez dokładniejszą charakterystykę postaci
albo pokazanie w jaki sposób ocalali poradzili sobie z traumą
Po bardzo obiecującym początku dopadł mnie moment zwątpienia, kiedy zorientowałam się, w którą stronę podąża intryga. Ene, due, śmierć nie jest słabą czy źle napisaną powieścią, ale nie jest również tak ekscytująca jak wskazywałby zarys fabuły. Autor postawił na szybki rozwój akcji, ale przez to nieco zaniedbał portrety psychologiczne bohaterów, ponieważ ani ofiary szaleńca, ani inspektor Grace, ani jej zespół nie zostali dokładnie scharakteryzowani. Arlidge nakreślił pewne typy postaci, co w kryminale nie jest taką, nomen omen, zbrodnią, bo ciekawa zagadka może wynagrodzić pewne niedostatki w kreacji protagonistów, ale w tym przypadku odczuwałam brak więzi z bohaterami, co zapewne wynika z ich szablonowości. Pani inspektor ma problemy z nawiązywaniem bliskich relacji, jest samotniczką oraz pracoholiczką. Jedynym wyróżnikiem w jej zachowaniu są regularne sesje, w trakcie których opłacony mężczyzna chłoszcze, bije i poniża Helen Grace, bo kobieta w ten sposób odreagowuje stres oraz powracające wspomnienia z przeszłości. Wątek zadawania bólu głównej bohaterce uważam za zupełne niepotrzebny, idiotyczny wręcz. Opisane sceny „seansów” odebrałam jako niepasujące, żenujące wtrącenia, stawiające policjantkę w karykaturalnym świetle. Te fragmenty absolutnie niczego ciekawego nie wnoszą i szkoda, że nikt nie doradził autorowi ich usunięcia.
Podobnie sztampowo jawią się inne postaci. Policjant najczęściej współpracujący z inspektor Grace ma problemy rodzinne i alkoholowe, przełożony bohaterki to nadęty oraz mało zaangażowany bubek, a gdzieś na obrzeżach opowieści majaczy zdeterminowana dziennikarka, gotowa zrobić wszystko dla podłapania sensacyjnego tematu. Na pewno, podobnie jak ja, znacie takich bohaterów z wielu innych kryminalnych historii. Sprawa ma się nieco inaczej w kwestii mordercy, ponieważ do samego końca nie wiadomo, co nim kieruje oraz czy swoje ofiary wybiera przypadkowo, czy też dokonuje starannej selekcji. Rozwiązanie intrygi zaskoczyło mnie i dostarczyło wyczekiwanych wrażeń, ale też trochę rozczarowało, ponieważ autor nie daje czytelnikowi możliwości samodzielnego rozszyfrowania zagadki. Odbiorca śledzi rozwój wydarzeń i na tym kończy się jego rola, dlatego żałuję, że autor nie podjął z czytelnikiem gry. W powieści brakowało mi też opisów narad, zebrań, czyli tej żmudnej pracy policjantów, którzy prowadząc śledztwo, nie tylko uganiają się za podejrzanym po mieście, ale przede wszystkim zbierają dowody, rozmawiają ze sobą, po prostu myślą jak połączyć wszystkie elementy w całość. Helen Grace ma przebłyski intuicji, geniuszu czy jakkolwiek to nazwać, popychające sprawę, ale to dla mnie za mało, bym czuła się usatysfakcjonowana.
Zdaję sobie sprawę, że głównie narzekam na tę książkę, ale mimo wszystko nie mam poczucia zmarnowanego czasu. Powieść zawiera sporo niedociągnięć, jednak jako całokształt czyta się ją całkiem nieźle. Autorowi udało się wzbudzić we mnie niepokój oraz skłonić do pomyślenia jak zachowałabym się, gdybym razem z kimś bliskim, trafiła w ręce opisanego psychopaty, co oceniam jako spory plus. Pod innymi względami to historia jakich wiele, chociaż Ene, due śmierć stanowi dopiero pierwszą część kilkutomowego cyklu, więc nie wykluczam, że kolejne książki są lepsze. Oczywiście na polskim rynku ukazały się tylko dwie powieści z ośmiu, więc widać, że wydawca porzucił myśl o kontynuowaniu serii. Szalenie irytują mnie takie decyzje, ale to już wątek na inną dyskusję.
Ocena 3.5 / 6
Cykl Helen Grace:
2. Powiedz, panno, gdzie ty śpisz
3. The Doll's House
4. Liar Liar
5. Little Boy Blue
5.5. No Way Back
6. Hide and Seek
6.5. Running Blind
7. Love Me Not
8. Down to the Woods
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz