6 sierpnia 2016

The Flash, sezon 2


Liczba sezonów: 3
(premiera trzeciego sezonu w październiku)
Lata emisji: 2014 -
Obsada: Grant Gustin, Danielle Panabaker, Carlos Valdes, 
Jesse L. Martin, Tom Cavanagh, Teddy Sears, Violett Beane

Pierwszy sezon serialu The Flash okazał się dla mnie ogromną niespodzianką. Spodziewałam się przeciętnej, nieskomplikowanej i raczej mniej niż bardziej angażującej uwagę historii, a otrzymałam ciekawych bohaterów, mnóstwo intrygujących wątków i dawkę pobudzających do myślenia refleksji. Opowieść rozpoczęła się dość niepozornie, ale z odcinka na odcinek stawała się coraz bardziej dynamiczna, nieprzewidywalna i interesująca, co sprawiło, iż ostatnie epizody oglądałam z wypiekami na twarzy, emocjonując się każdą zmianą w życiu protagonistów. Nic więc zaskakującego w tym, że od drugiego sezonu oczekiwałam co najmniej powtórki z rozrywki, a tak naprawdę szykowałam się na serialową bombę, wznoszącą superbohaterską produkcję na poziom, w którym nie ma miejsca na absurdalne czy nielogiczne rozwiązania fabularne. Niestety kontynuacja losów Barry’ego Allena i jego przyjaciół okazała się dość daleka od moich wyobrażeń. Wprawdzie Flash nadal pozostaje tytułem godnym uwagi, ale do drugiego sezonu wkradł się marazm oraz coś na kształt niezdecydowania twórców, jakby scenarzyści nagle stracili pewność czy kierunek jaki obrali dla fabuły jest tym właściwym. Jak możecie się domyślać, z takiego rozchwiania nie wyniknęło wiele dobrego.


Wbrew pozorom to nie Iris i Barry jakich znamy.

Nie będę rozpisywać się na temat szczegółów historii, żeby przypadkiem nie zdradzić zbyt wiele (ewentualne spoilery zaznaczam na biało), ale przypomnę, że finał pierwszej odsłony był słodko-gorzki. Barry’emu udało się bowiem pokonać głównego przeciwnika, ale nie obyło się bez ofiar. Jedna z ważnych postaci zginęła w ostatnich minutach odcinka i jej śmierć wywarła ogromny wpływ na zachowanie bohaterów w drugim sezonie.
Zoom
Doskonale władający nowymi umiejętnościami Allen odsunął się od przyjaciół, ponieważ uważa, że sam powinien walczyć ze zmutowanymi przestępcami, by nie narażać bliskich na niebezpieczeństwo. Jednak jego postanowienie zostaje wystawione na próbę, gdy okazuje się, że do Central City nadciąga kolejny, jeszcze silniejszy i bardziej bezwzględny wróg noszący przydomek Zoom, którego celem jest unicestwienie Flasha i zyskanie władzy nad miastem. Pojawia się też tajemniczy Jay Garrick utrzymujący, iż tak jak Barry, był kiedyś sprinterem, ale utracił swoją nadzwyczajną szybkość w walce z Zoomem, co oznacza, że nowy antagonista stanowi poważne zagrożenie nawet dla niepokonanego dotąd obrońcy miasta.

Jeśli wydaje wam się, że wątek związany z koniecznością zwyciężenia kolejnego, nadzwyczaj silnego i śmiertelnie niebezpiecznego złoczyńcy jest naciągany, śpieszę uspokoić, że akurat ten element ma sens. We Flashu obecna jest bowiem ciekawa i dająca wiele możliwości koncepcja multiwersum, zgodnie z którą istnieje wiele wszechświatów, a co za tym idzie nasza Ziemia nie jest jedyną. W związku z tym można założyć, że mamy do czynienia z Ziemią 2, Ziemią 3 itd., co daje duże pole do popisu w kreowaniu alternatywnych, niewykluczających się rzeczywistości. Dzięki temu twórcy mogą wprowadzać nowe postaci i kreować przeróżne warianty wydarzeń, ponieważ nie są ograniczeni do jednego świata. Nie znam komiksów o Flashu, dlatego początkowo czułam się trochę zagubiona, gdy w serialu zaczęto mówić o multiwersum, ale z czasem wszystkie elementy układanki wskoczyły na właściwie miejsce. Zaakceptowałam nawet fakt, że Barry Allen nie jest tak wyjątkowy jak sądziłam, bo wygląda na to, że każda Ziemia ma swojego superszybkiego bohatera.

Zabójcza Killer Frost.

W większości tekstów alternatywna rzeczywistość zostaje wprowadzona w konwencjonalny sposób, tj. poprzez opisy snów lub halucynacji protagonisty czy też uwięzienie go wewnątrz udręczonego chorobą umysłu. Dlatego serialowe quasi naukowe wyjaśnienie istnienia kilku równoległych rzeczywistości wydaje mi się atrakcyjne i pobudzające do snucia rozważań
Dobre pytanie.
na temat wagi podejmowanych przez postaci decyzji, możliwych alternatyw, a przede wszystkim konsekwencji, jakie niosą ze sobą próby odwrócenia zdarzeń, które już miały miejsce.Tym razem Barry nie tylko igra z osią czasu, ale wraz z Cisco Ramonem odwiedza Ziemię 2, będącą retrofuturystyczną wersją znanego nam świata. Bohaterowie poznają swoich sobowtórów i przeżywają szok, gdy okazuje się, że niektórzy dawno temu zeszli na złą drogę, stając się przeciwieństwami inteligentnej Caitlin, poczciwego Cisco i odważnego Barry’ego. Ten wątek jest moim ulubionym z drugiej serii, ponieważ zawiera wszystko to, co w tej produkcji lubię – dynamiczną akcję, odpowiednią dawkę humoru oraz nowe, nieprzewidziane komplikacje utrudniające realizację planu, z jakim protagoniści przybyli na bliźniaczą planetę.

Gdyby sezon trzymał poziom kilku pierwszych odcinków z pewnością nie miałabym na co narzekać. Niestety twórcy zgotowali mi parę bardzo niemiłych niespodzianek związanych z losami moich ulubionych postaci. Co ciekawe, największe pretensje mam do prowadzenia wątku romantycznego! Od początku jasne jest, że Barry darzy nieodwzajemnionym uczuciem Iris West, ale w tej odsłonie pojawia się nowa, przesympatyczna żeńska postać, z którą Flasha zaczyna łączyć coś więcej niż przyjaźń. Kiedy wydaje się, że bohater wreszcie ułoży sobie życie miłosne i choć na chwilę zapomni o ciążącej na nim odpowiedzialności za losy mieszkańców miasta, dzieje się coś absolutnie nielogicznego, co rujnuje tę świetnie zapowiadającą się relację. Mam pretensje do scenarzystów za uderzenie w znienawidzone przeze mnie rozwiązania, polegające na wymyślaniu zakochanym absurdalnych przeszkód w byciu razem. Po kilku odcinkach Patty Spivot po prostu zniknęła z serialu, a uzasadnienie takiego obrotu spraw jest zupełnie niewiarygodne z punktu widzenia wcześniejszych wydarzeń. Na domiar złego końcówka sezonu to nieustanna szarpanina pomiędzy Barrym a Iris, zachowującymi się jak żuraw i czapla z wiersza Jana Brzechwy. Drażni mnie ta niekonsekwencja twórców, ponieważ historia zaczyna przypominać ckliwy melodramat, a przecież nie o to w niej chodzi.

Zespół Flasha zawsze ma pełne ręce roboty.

Niedorzecznych i dziwacznych rozwiązań jest w tym sezonie więcej. Muszę przyczepić się także do ciągnącej się niemal przez wszystkie odcinki walki z Zoomem. Rozumiem, że pojawienie się głównego przeciwnika musi nieść ze sobą odpowiednią dawkę napięcia i dramatyzmu, ale przesada w tym względzie też nie jest wskazana. Wszystko kręci się wokół Zooma, bo albo zespół Flasha wikła się w potyczkę z nim, albo obmyśla kolejny plan, albo skupia się na unieszkodliwianiu wysłanników superzłoczyńcy. Myślę, że ten motyw nie drażniłby mnie, gdyby bohaterowie podejmowali rozsądne decyzje i uczyli się na własnych błędach. Niestety genialni naukowcy wykazują się zaskakującą naiwnością w kontaktach z Zoomem. Zresztą przeciwnik jest ciekawym, mrocznym charakterem, o którym niewiele wiadomo przez większość epizodów, więc potencjał w intrydze jest spory, ale efekt psują irracjonalne decyzje protagonistów. W tym momencie warto wspomnieć o kontrowersyjnym finale, który początkowo nie miał dla mnie wiele sensu, ale zmieniłam zdanie po obejrzeniu zwiastunu trzeciego sezonu. Możliwe, że pewne wydarzenia zostaną naprawione, a raczej anulowane, ale to pociągnie za sobą poważne konsekwencje, więc zakończenie stawia pod znakiem zapytania wszystko to, co zostało dotąd przedstawione.

Zdaję sobie sprawę, że głównie narzekam i marudzę na kontynuację opowieści o Flashu, ale mimo tego nie rezygnuję ze śledzenie perypetii naukowców ze S.T.A.R. Labs.
Pewne wydarzenia zmieniają charakter postaci.
Serial stał się nieco poważniejszy i bardziej mroczny,ponieważ protagoniści zmagają się z konsekwencjami własnych decyzji, z problemem odpowiedzialności za innych oraz szeregiem dodatkowych kłopotów i wyzwań. Pojawiają się także nowe postacie takie jak Wally West, Jesse Wells czy wspominany już wcześniej Jay Garrick, wnosząc do historii powiew świeżości. Nadal lubię głównych bohaterów, emocjonuję się ich przygodami i czerpię przyjemność z wplatanych w dialogi żartobliwych odniesień do popkultury. Jednak z większą rezerwą podchodzę do kolejnego sezonu i nie nastawiam się na arcydzieło wśród superbohaterskich produkcji. 

Ocena: 6.5 / 10 

Recenzja pierwszego sezonu


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz