15 sierpnia 2016

Umierasz i cię nie ma - Mariusz Ziomecki


Wydawnictwo: Akurat
Liczba stron: 496
Pierwsze wydanie: 2015

Do polskiej literatury przekonałam się głównie dzięki autorom kryminałów. Nie będę przytaczać konkretnych nazwisk, ale w ciągu ostatnich paru lat rodzime powieści o zbrodni i poszukiwaniu mordercy zaskoczyły mnie na tyle pozytywnie, że zaczęłam przychylnie patrzeć również na debiutanckie dzieła, nierzadko w niczym nieustępujące tytułom najbardziej znanym i najczęściej chwalonym przez opinię publiczną. Z pozytywnym nastawieniem zabrałam się za lekturę książki Mariusza Ziomeckiego, który wprawdzie ma już na literackim koncie kilka pozycji, ale po raz pierwszy zabrał się za stworzenie kryminalnej opowieści. Niestety tym razem zamiast zachwytu z powodu odkrycia nowej, obiecującej serii o ściągającym przestępców policjancie lub detektywie, przyszło lekkie rozczarowanie, ponieważ książka Ziomeckiego okazała się dla mnie przeciętna i mało angażująca.

Podinspektor Roman Medyna oraz jego żona Barbara, pracująca jako policyjny psycholog niedawno odeszli z Komendy Stołecznej Policji, żegnając się z zawodem, który w ostatnim czasie przynosił im więcej gorzkich doświadczeń niż chwil satysfakcji. Małżonkowie postawili wszystko na jedną kartę i za pieniądze z odprawy, kredytu oraz sprzedaży warszawskiego mieszkania, rozpoczęli budowę pensjonatu usytuowanego nad Zalewem Zegrzyńskim. Decyzja była bardzo ryzykowna, ale oboje czuli, że to ich ostatni moment na zmianę życia i szansa na spokojne wychowywanie syna z dala od złodziei, bandytów i morderców. Ale los bywa przewrotny, o czym bohaterowie przekonali się, kiedy gruchnęła wieść, że na zalewie, niemalże pod oknami ich przyszłego hotelu, dokonano brutalnego zabójstwa trzech osób. Zawodowa ciekawość Medyny oraz pewna nader atrakcyjna oferta finansowa sprawiają, że emerytowany policjant zaczyna interesować się potrójnym morderstwem. Oczywiście jego prywatne śledztwo nie jest na rękę ani miejscowym rekinom biznesu, ani służbom oficjalnie prowadzącym tę sprawę.

Największy problem z powieścią miałam z powodu obojętności odczuwanej zarówno względem bohaterów, jak i opisywanych wydarzeń. Przez prawie dwa tygodnie książka towarzyszyła mi przy porannych ćwiczeniach, ale sięgałam po nią raczej z poczucia obowiązku niż ciekawości, co wydarzy się dalej. Bardzo nie lubię tego marazmu ogarniającego mnie ilekroć trafię na historię poprawną, ale nieporywającą i zwyczajną. Umierasz i cię nie ma należy do grupy kryminałów, zawierających całkiem porządna intrygę, nieźle zarysowane postaci i prosty, sprzyjający szybkiemu czytaniu język, ale mimo tego nieangażujących uwagi czytelnika na tyle, by ten nie mógł oderwać się od lektury. Ziomecki miał pomysł na fabułę, której poszczególne elementy znam z wielu innych powieści czy filmów. Pojawia się bowiem twardy, bezkompromisowy główny bohater, mafia zza wschodniej granicy, brutalny mord, skorumpowani politycy oraz policjanci ukrywający swoje powiązania ze światem przestępczym. Nic nowego prawda? Ktoś może powiedzieć, że trudno robić z tego zarzut, bo przecież wszystko już było, a na dodatek każdy gatunek wykorzystuje pewien określony zestaw elementów, ale moim zdaniem wciąż można poszukiwać oryginalnych rozwiązań, by w jakiś sposób zaskoczyć czytelnika. Doceniam pisarzy starających się wnieść powiew świeżości, popisać nietuzinkowym stylem, zerwać z popularnym wzorem na tworzenie historii określonego rodzaju. U Ziomeckiego takich starań nie zauważyłam, więc jestem średnio usatysfakcjonowana lekturą.

Wspomniałam, że zagadka kryminalna jest na niezłym poziomie i zdanie podtrzymuję, bo dość trudno zorientować się, kto jest odpowiedzialny za zabójstwo i dlaczego zadał ofiarom tak dużo cierpienia. Szkoda tylko, że bohater prowadzi śledztwo w sposób dość nieporadny i mało dynamiczny, mimo że nieustannie z kimś rozmawia, śledzi podejrzanych albo spowiada się z postępów swoimi zleceniodawcom. Wydaje się więc, że emerytowany policjant ciągle stawia hipotezy, próbuje dowiedzieć się czegoś ważnego, uruchamia dawne kontakty, jednym słowem – działa. Teoretycznie tak jest, ale w praktyce przez większą część akcji po prostu drepcze w kółko i nie znajduje punktu zaczepienia, przez co towarzyszenie protagoniście w tych wszystkich aktywnościach nie dostarczyło mi wielu emocji. Oczywiście zdarzają się ciekawsze fragmenty, w których np. ujawnione zostają nowe fakty w sprawie lub ktoś postanawia pozbyć się węszącego wszędzie Medyny, ale później opowieść znów wkracza na wcześniejsze tory. Pewne urozmaicenie stanowią wstawki odnoszące się do postępujących prac budowlanych, w których podinspektor aktywnie uczestniczy. Okazuje się bowiem, że na początkujących hotelarzy czeka cała masa problemów związanych z niesolidnością fachowców, topniejącym budżetem oraz nieprzewidzianymi awariami. Rozumiem też, że niełatwo skupić się na zakładaniu podłóg czy podłączaniu pieca, gdy myśli wędrują wciąż w kierunku prowadzonego dochodzenia, a ciało boleśnie przypomina o nocy spędzonej na obserwacji terenu.

Nie zapałałam sympatią do Romana Medyny z powodu jego stosunku do najbliższych. Początkowo cieszyłam się, że bohater ma żonę i dziecko, wierząc, że należy do nielicznego grona powieściowych policjantów, wiodących szczęśliwe i ułożone życie prywatne. Niestety później zweryfikowałam swój osąd, bo okazało się, że podinspektor został wykreowany na antypatycznego macho, który nie tylko nie będzie się babie tłumaczył dokąd wychodzi, ale na dodatek nie omieszka okazać niezadowolenia z faktu, że żona nie zawsze ma chęć na erotyczne harce. Kuriozalna jest też sytuacja, w której z uzasadnionego powodu Barbara traci do męża zaufanie, ale to ona obiecuje pracować nad związkiem, a mężczyzna łaskawie na to przystaje, nie siląc się nawet na dłuższe wyjaśnienia. Medyna sprawdza się jako były policjant, ale jako partner i ojciec wypada zdecydowanie gorzej. Na dodatek podinspektor prowadzi narrację, co utrudnia zdystansowanie się do jego zachowania. Inne postacie występujące w powieści raczej nie zapadają w pamięć, stając się bardziej tłem dla protagonisty. Wyjątek stanowi jedynie pewna niezwykle piękna kobieta, której rola nie jest jasna niemal do samego końca.

Umierasz i cię nie ma polecam osobom dopiero zaczynającym przygodę z kryminałami. Fani gatunku raczej nie znajdą w powieści nic, czego nie czytaliby już wcześniej. Napis na okładce głosi, że książka jest początkiem cyklu o podinspektorze Medynie. Oczywiście życzę autorowi jak najlepiej, ale nie sądzę, bym chciała sprawdzić czy druga część serii okaże się ciekawsza od pierwszej. 

Ocena: 3 / 6

Książka przeczytana w ramach wyzwania Polacy nie gęsi (4. debiut kryminalny).

Egzemplarz recenzencki otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa.

http://muza.com.pl/kryminal-i-sensacja/2157-umierasz-i-cie-nie-ma-9788328700970.html?dosiakksiazkowo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz