Nie mam cierpliwości do tworzenia typowego podsumowania aktywności blogowej w minionym roku, ale chciałabym w pewien sposób zamknąć ten etap i z czystym kontem rozpocząć kolejny, dlatego postanowiłam rozliczyć się z postanowień czytelniczych, które opublikowałam dokładnie 2 stycznia 2015 roku.
Najważniejszym punktem zeszłorocznej listy było dla mnie zredukowanie piętrzącego się stosu nieprzeczytanych książek. Pisałam o tym, że mam ponad 300 lektur wciąż czekających na poznanie i… z bólem serca muszę przyznać, że niewiele się w tej kwestii zmieniło. Nadal nie potrafię powstrzymać się od kupowania kolejnych egzemplarzy, a wolnego czasu niestety nie przybywa, więc stosy rosną zamiast maleć. Muszę się chyba z tym pogodzić, bo z minimalizmem mi wyjątkowo nie po drodze. Z drugiej strony, kiedy nadejdzie apokalipsa zombie, będę miała zapas książek na lata :P Na szczęście udało mi się ograniczyć liczbę egzemplarzy recenzenckich, które do tej pory skutecznie blokowały kolejkę kupionych wcześniej publikacji. W 2015 roku przeczytałam 45 książek, czyli o dwie mniej niż w 2014. Nie jest to wynik, którym można się chwalić, ale powoli przyzwyczajam się do myśli, że tak już będzie, bo czas wolny od obowiązków staram się przeznaczać na różne aktywności, a poza tym jestem niezorganizowana i niesystematyczna, więc wolne godziny przelatują mi przez palce niczym minuty. Na szczęście jest jakiś pozytyw do przekazania, ponieważ okazało się, że z tych 45 lektur 28 pochodziło z mojej biblioteczki, a 17 od wydawnictw, więc wreszcie ruszyłam swoje zapasy i mam nadzieję, że ta tendencja będzie się w tym roku utrzymywać.
Jeśli chodzi o współpracę recenzencką to książki otrzymuję tylko od wydawnictw Muza i Akurat, i nie mam zamiaru zmieniać tego stanu rzeczy. Unikam zobowiązań wymagających opublikowania recenzji w określonym terminie, bo raz, że takie czytanie z musu zabija frajdę, a dwa, na pewno będę miała problem z dotrzymaniem słowa, więc lepiej nie obiecywać. Pozycje, które do mnie docierają czytam i opisuję wtedy, kiedy mam na to chwilę i taki model współpracy odpowiada mi najbardziej. Oczywiście mały stosik zaległości i tutaj się stworzył, ale z nim walczę na bieżąco.
Nadal nie kończę rozpoczętych serii, więc to postanowienie również nie zostało zrealizowane, a to oznacza, że przechodzi na ten rok. Mam nadzieję, że będę czytać bardziej systematycznie i konsekwentnie rozprawiać się z różnymi cyklami, bo wiadomo, że długa przerwa w czytaniu niczemu nie służy. Później nie pamiętam ani bohaterów, ani wydarzeń, nie mówiąc już o jakichś bardziej subtelnych zmianach w stylu autora, więc tak naprawdę nie jestem w stanie właściwie odnieść się do kolejnych części danej serii. Dla równowagi uważam, że całkiem nieźle wyszło mi sięganie po ulubione gatunki, ponieważ w minionym roku poznałam sporo dobrych kryminałów, horrorów i thrillerów i tę tendencję chciałabym utrzymać. Co oczywiście nie znaczy, że będę czytać tylko takie książki, dlatego zapisałam się do kilku nowych wyzwań, żeby mieć motywację do urozmaicania biblioteczki.
Skoro o wyzwaniach mowa, przypomnę, że w 2015 roku brałam udział w dwóch zabawach związanych z horrorem, były to Groza z zamierzchłych czasów oraz Modern terror. Nie osiągnęłam oszałamiającego sukcesu, niemniej kilka powieści udało mi się poznać i chętnie kontynuowałabym czytanie literatury grozy. Niestety wygląda na to, że ich autor zniknął z blogosfery, więc nie przypuszczam, by zostały reaktywowane. Próbowałam także wpisać się w okładkową zabawę, ale szybko straciłam zapał, więc nie mam się czym chwalić. Sporo radości dało mi uczestnictwo w wyzwaniu polegającym na sięganiu po książki napisane w XX wieku. Dzięki temu miałam okazję wyrwać się ze szponów nowości i jeśli tylko autorka nadal będzie tę zabawę prowadzić, chętnie zapiszę się na drugą edycję. Na początku nowego roku zawsze mam więcej energii i zapału do działania w związku z tym zadeklarowałam uczestnictwo w kilku nowych wyzwaniach:
- Z półki – cieszę się, że autorka bloga Dzozefinn's Book podjęła się reaktywacji tego zadania, ponieważ mam nadzieję, że pomoże mi ono walczyć z książkowymi zaległościami.
- Mini Book Challenge – autorka bloga Mozaika Literacka opracowała bardzo ciekawe kategorie, a niektóre są naprawdę wymagające, ale przy tym nie przytłaczają, więc jest szansa, że będę w stanie przeczytać książki o określonych cechach.
- Islandzkie czytanki – spontanicznie zgłosiłam się do zabawy wymyślonej przez autorkę bloga Niebieski Stoliczek, ale już teraz wiem, że będę miała nie lada problem ze zdobyciem książek islandzkich autorów. Skoro jednak powiedziałam „A”, to teraz nie mogę się wycofać :)
- Polacy nie gęsi – AnnRK opracowała nową formułę tego wyzwania i przyznam, że o wiele bardziej mi pasuje niż dotychczasowa. Mam nadzieję, że będę w stanie wywiązać się z zadania i wypełnić wszystkie podane kategorie.
Mój największy wyrzut sumienia związany z czytelnictwem dotyczy e-booków. Rok temu obiecałam sobie, że zacznę wreszcie używać swojego czytnika i przestanę znosić do domu tyle papierowych egzemplarzy, ale nic z tego nie wyszło. Nie tknęłam nawet jednego e-booka i już sama nie wiem, jak się motywować do zmiany. Jeśli macie jakiś pomysł na to jak polubić elektroniczne książki, koniecznie podzielcie się nim w komentarzu, bo jestem już zdesperowana.
Do powyższej listy dokładam jeszcze jedną cegiełkę, a dotyczy ona czytania po angielsku. Wiem, że mogę to robić bez problemu, a wszystkie wymówki jakimi dotąd się usprawiedliwiałam, biorą się po prostu z lenistwa, więc trzeba z tym walczyć. W zeszłym roku przeczytałam tylko jedną anglojęzyczną powieść, ale pierwsze koty za płoty i teraz może być już tylko lepiej. Cieszę się, że napisałam kilka recenzji gier i wreszcie zdecydowałam się na teksty o serialach. Potrzebuje takiego urozmaicenia i będę się starać, żeby postów growych oraz serialowych było jeszcze więcej.
Wszystko wskazuje na to, że moje postanowienia na nowy rok są w zasadzie takie same jak ostatnio. Nie wiem czy to dobrze, ale nie przejmuję się jakoś bardzo swoją niekonsekwencją, bo czytanie i prowadzenie bloga ma być dla mnie przede wszystkim przyjemnością. Na pewno nie chciałabym zniknąć z blogosfery, bo moje miejsce w sieci ma już ponad 5 lat i jestem przywiązana do niego. Lubię dzielić się wrażeniami z poznanych lektur, lubię z wami dyskutować i nie wyobrażam sobie, że mogłabym z tego zrezygnować. Mam nadzieję, że dalej będziecie do mnie zaglądać i tak chętnie komentować jak dotychczas, bo nie ukrywam, że pisanie recenzji sprawia mi największą frajdę wtedy, kiedy wiem, że zostaną przeczytane :)
Wspaniałego, zaczytanego 2016 roku!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz