Liczba sezonów: 2 (premiera drugiego w tym roku)
Lata emisji: 2015-
Obsada: Willa Fitzgerald, Bex Taylor-Klaus,
John Karna, Carlson Young
W jednym z pierwszych odcinków Scream bohaterowie rozważają czy możliwe jest udane przeniesienie konwencji slashera do serialu. Jestem przekonana, że na długo przed wspomnianą sceną również większość widzów zastanawiała się nad tym samym zagadnieniem, ponieważ wtłoczenie klasycznej opowieści o mordercy dokonującym masakry na grupie nastolatków w serialowe ramy, a także okrzyknięcie tej historii nawiązaniem do kultowej serii Krzyk, to dość ryzykowne posunięcie. Okazało się jednak, że z tego pozornie skazanego na porażkę pomysłu udało się twórcom wyjść obronną ręką, mimo że Scream nie jest produkcją bez wad. Akcję umiejscowiono w niewielkim miasteczku Lakewood, którego spokój zakłóca wiadomość o brutalnym morderstwie jednej z uczennic pobliskiej szkoły średniej. Przyjaciele Niny Patterson podejrzewają, że jej śmierć ma związek z pewnym amatorskim filmem wideo, który „przypadkowo” wyciekł do sieci. Gdy ginie również jedna z bohaterek feralnego nagrania, nastolatkowie uświadamiają sobie, że także oni znajdują się w niebezpieczeństwie. Na dodatek zabójca poczyna sobie coraz śmielej, wyraźnie dając im do zrozumienia, że to dopiero wstęp do jego makabrycznej gry.
Od samego początku widać, że twórcy starają się nawiązywać w mniej lub bardziej dosłowny sposób do filmów Wesa Cravena. Scena morderstwa Niny Patterson jednoznacznie kojarzy się z pierwszą częścią Krzyku, w której napastnik najpierw igra z bezbronną Casey Becker, a następnie pozbawia dziewczynę życia.
Od tego wszystko się zaczyna. |
Podobne przykłady na odwołania do słynnej serii można mnożyć, co nie budzi zdziwienia, gdyż właśnie takie odświeżenie znanych już scen, archetypów postaci czy dialogów jest główną atrakcją serialu. Pojawia się więc zamaskowany zbrodniarz, który nie tyle kontaktuje się z przyszłymi ofiarami, co manipuluje nimi za pomocą mediów społecznościowych czy popularnych aplikacji, zdobywając tym samym znaczną przewagę nad bohaterami. Zabójca w pelerynie nie waha się także dzwonić do jednej z osób, dręcząc ją informacjami na temat przeszłości jej rodziny oraz ostrzegając, że kontakt ze stróżami prawa będzie karany śmiercią innych uczniów. Na pochwałę zasługują wszystkie zabiegi utrudniające widzowi odgadnięcie tożsamości mordercy. Z odcinka na odcinek historia staje się coraz bardziej skomplikowana, w wyniku czego grono podejrzanych postaci rośnie w zastraszającym tempie. W pewnym momencie niemal każdy z protagonistów jawi się jako poszukiwany szaleniec, a wszystko dzięki nowym wątkom, obnażającym sekrety skrywane przez młodych ludzi.
Maska jest, nóż jest, peleryna też, czyli wszystko się zgadza. |
Bohaterowie zostali zarysowani w dość sztampowy dla gatunku sposób. Jak w wielu slasherach, tak i tutaj odbiorcy znajdą stereotypowe przedstawienie amerykańskich nastolatków dzielących się na tych popularnych, lecz niegrzeszących intelektem; odrzuconych kujonów czy utalentowanych indywidualistów. Naturalnie nie brakuje także postaci final girl zmuszonej wielokrotnie stawić czoła mordercy, nieporadnych rodziców czy stróżów prawa znajdujących się zawsze dwa kroki za przestępcą. Do tego wszystkiego należy dodać także zbrodnie z przeszłości oraz postać legendarnego seryjnego zabójcy, który przed laty terroryzował mieszkańców Lakewood. Scream doskonale wypełnia wszystkie struktury charakterystyczne dla typowego slashera, jednak format serialowy umożliwia budowanie długotrwałego napięcia, rozwijanie wątków pobocznych oraz koncentrację na wydarzeniach związanych z konkretnymi postaciami. Dzięki temu akcja rozwija się w sposób dynamiczny, a widz bardziej angażuje się w sprawy protagonistów, kiedy w każdym odcinku śledzi sceny związane zarówno z prowadzeniem amatorskiego śledztwa, jak i te dotyczące życia prywatnego nastolatków. Wszelkie problemy młodych mieszkańców Lakewood urozmaicają fabułę, pozwalając na nabranie dystansu do głównego wątku. Oczywiście zakres tych kłopotów jest dość przewidywalny, ponieważ pojawiają się rodzinne dramaty, konflikty z przyjaciółmi, romans uczennicy z nauczycielem czy próba szantażu, niemniej dzięki nim każda z osób ma coś do ukrycia, co w pewnych okolicznościach stawia ją w roli podejrzanego o popełnienie zbrodni.
Bohaterowie w pełnej krasie. |
Seria Krzyk urzekła widzów między innymi samoświadomością medium, wyrażającą się poprzez rozmowy bohaterów na temat zabiegów i konwencji najczęściej spotykanych w filmach grozy. Odbiorcy polubili postać Randy’ego Meeksa, będącego prawdziwym fanem i znawcą horrorów, który godzinami potrafi mówić o najpopularniejszych dla tego gatunku zabiegach i strukturach fabularnych.
W związku z tym również w serialu nie mogło zabraknąć scen, w których protagoniści dyskutują na tematy związane z popkulturą, szczególnie koncentrując się na analizowaniu chwytów typowych dla slasherów i horrorów w ogóle, odnosząc je do sytuacji, w jakiej sami się aktualnie znajdują. W tych momentach pojawia się mnóstwo nawiązań do konkretnych tytułów książek czy filmów i seriali, co samo w sobie jest świetnym posunięciem, pozwalającym odtworzyć atmosferę z dzieł Cravena. Niestety czasami miałam wrażenie, że twórcy nieco przedobrzyli, ponieważ odniesienia są dosłowne, dość nachalne, jakby próbowano wyrobić jakąś normę. Nie ukrywam, że podobały mi się rozmowy prowadzone na lekcjach, kiedy uczniowie wspominają o powieściach gotyckich czy popularnych obecnie serialach, ale już znacznie mniej naturalnie wypadają komentarze Noaha Fostera, będącego odpowiednikiem wspomnianego Randy’ego Meeksa. Chłopak został przedstawiony jako geek ekscytujący się wszystkim, co związane z grozą, seryjnymi zabójcami, a zwłaszcza morderstwami popełnionym przed laty w Lakewood, jednak jego postać jest nieco przerysowana. Pewnym dialogom nie można odmówić błyskotliwości, ale często kwestie Noaha brzmią sztucznie, przez co widz doskonale zdaje sobie sprawę z usilnych starań scenarzystów, by przedstawić chłopaka jako nową, ulepszoną wersję Randy’ego.
Noah i jego szczere wyznanie. |
Śledztwo czas zacząć. |
Grę aktorską odtwórców najważniejszych ról można określić jako poprawną. Nikt nie zachwyca, nikt nie wybija się na pierwszy plan, ale też nikt zupełnie nie rozczarowuje. Szkoda tylko, że Willa Fitzgerald wcielająca się w postać final girl, prezentuje się równie przeciętnie, co pozostali, ponieważ jako prześladowana przez mordercę Emma Duval ma więcej szans na pokazanie swoich umiejętności.
Reszta obsady raczej nie zapada w pamięć, ale nie wydaje się to przeszkodą w czerpaniu przyjemności ze śledzenia serialu. Jak w typowym slasherze, tak i tutaj protagoniści nie mają czasu na rozpaczanie po śmierci przyjaciół, ponieważ, co oczywiste, skupiają się na przetrwaniu, ale też angażują w rozwikłanie zagadki i zdemaskowanie oprawcy. Ich działania nie zawsze podyktowane są logiką, więc nie brakuje scen, w których bohaterowie szukają się wzajemnie w opuszczonych budynkach lub wpadają wprost w zasadzkę przygotowaną przez nieuchwytnego szaleńca, niemniej takie zachowanie w pewien sposób również należy do cech gatunku, więc można przymknąć na to oko.
Scen gore nie może zabraknąć. |
Pod koniec sezonu domyśliłam się, kto jest tym zamaskowanym psychopatą siejącym postrach w miasteczku, ale mimo tego ostatni odcinek przekonał mnie, że widzowie nie wiedzą jeszcze wszystkiego. Teoretycznie sprawa została wyjaśniona, a tożsamość mordercy ujawniona, ale mam wrażenie, że twórcy trzymają jeszcze niejednego asa w rękawie. Zapowiedziana na ten rok kontynuacja serialu oznacza, że slasherową historię można opowiedzieć nie tylko w formie kilku epizodów, ale także rozciągnąć ją na co najmniej dwa sezony. Jak na razie Scream to dość przeciętna produkcja, niemniej z potencjałem, więc bez większych wyrzutów sumienia można poświęcić chwilę wolnego czasu na śledzenie losów nastolatków konfrontujących się z niezwykle inteligentnym i przebiegłym szaleńcem.
Ocena: 6.5 / 10
Recenzja ukazała się również w magazynie Creatio Fantastica.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz