26 lutego 2015

Instynkt śmierci - Bentley Little


Wydawnictwo: Amber
Liczba stron: 272
Rok pierwszego wydania: 1992
Rok polskiej premiery: 2008


Po przeczytaniu czwartej części kryminalnego cyklu Camilli Läckberg, będącej ciekawą, lecz bezkrwawą i raczej spokojną powieścią, zapragnęłam odmiany w postaci brutalnej historii dostarczającej naprawdę mocnych wrażeń. Przeszukałam swoje książkowe zbiory i wybrałam Instynkt śmierci w nadziei, że oto przede mną niesamowicie przerażająca lektura, o której szybko nie zapomnę. Oczekiwania podsyciły też reklamowe hasła z okładki, przekonujące, że sam Stephen King zachwyca się twórczością Bentleya Little’a. Nie mam pojęcia czy rzeczywiście król literackiego horroru jest fanem grozy w wydaniu swojego kolegi po fachu, ale wiem, że Little mojego serca nie zdobył i upłynie sporo czasu zanim znów zdecyduję się przeczytać powieść jego autorstwa.

Historia zaczyna się całkiem obiecująco i do pewnego momentu wszystko zmierza w dobrym kierunku. Autor wprowadza do fabuły najważniejszych bohaterów, sugerując od razu, że każda z postaci albo ma coś na sumieniu, albo zmaga się z jakaś traumą z przeszłości. Dzięki temu niemal od pierwszych stron pojawia się atmosfera zagrożenia i niepewności związana z niejasnym statusem protagonistów. Na początku nie wiedziałam czy powinnam im współczuć, czy raczej podejrzewać, że w ich duszach drzemie coś mrocznego, co lada chwila da o sobie znać. Dwudziestopięcioletnia Cathy wydaje się miłą, ale zamkniętą w sobie dziewczyną, której życie upływa pomiędzy pracą w księgarni, a opieką nad chorym, zgorzkniałym ojcem. Bohaterkę często prześladują obrazy z przeszłości związane z niepokojącymi zachowaniami brata, o których nigdy nikomu nie powiedziała. Cathy w zasadzie nie utrzymuje kontaktów z innymi, nie licząc kilkuletniego chłopca z sąsiedztwa, uciekającego do jej domu przed obojętnością i pijaństwem ojca. Monotonię życia bohaterki przerywają dwa, zbiegające się w czasie wydarzenia. Jednym jest pojawienie się nowych sąsiadów, którzy zamieszkują w domu cieszącym się powszechną opinią nawiedzonego i emanującego złą energią. Natomiast drugie zdarzenie powoduje wybuch paniki nie tylko u Cathy, ale niemal u każdego mieszkańca Phoenix, ponieważ miasto obiega wieść o grasującym w okolicy seryjnym mordercy, który z nadludzkim okrucieństwem zabija swoje ofiary.

Mam wrażenie, że Bentley Little zmienił koncepcję swojej historii w trakcie jej tworzenia. Pierwszych sto stron intryguje, niepokoi, prowokuje do stawiania wstępnych hipotez, przyciąga uwagę, a przede wszystkim, daje nadzieję na to, że Instynkt śmierci to powieść grozy. Niestety później wszystko się diametralnie zmienia i z ciekawej, obiecującej fabuły, robi się sztampowa papka, jaką można spotkać w każdej przeciętnej historii będącej połączeniem slashera i kryminału. W trakcie czytania nie mogłam pozbyć się myśli, że autor zasiadł do pisania z zamiarem stworzenia horroru, ale później zmienił zdanie i po prostu przestał skupiać się na motywach sugerujących ingerencję nadprzyrodzonych sił. Zamiast tego w połowie książki zaczął eksponować temat śledztwa prowadzonego przez policję oraz oczywiście bezradność funkcjonariuszy wobec geniuszu zabójcy. Bardzo mi się ta zmiana nie spodobała, ponieważ nie dość, że spowolniła akcję, to na dodatek niemal zupełnie odarła powieść z tajemniczości.

W pewnym momencie pisarz postawił na elementy gore i pojawiające się co kilkanaście stron nowe morderstwa. Lubię oglądać slashery, bardzo lubię w nie grać, ale ciągłe czytanie o tym, że któraś z kolei ofiara jeszcze przed śmiercią została obdarta ze skóry, oskalpowana czy w inny sposób torturowana, sprawiło, że po krótkim czasie przestałam w ogóle zwracać uwagę na opisy bestialskich mordów. Nie wiem nawet ile tych zabójstw było, bo Little nie potrafi nadać im właściwiej oprawy, ewidentnie przedkładając ilość nad jakość. W moim odczuciu nie wystarczy napchać historii fruwającymi kawałkami mózgu, odciętymi kończynami i wnętrznościami wystawionymi na publiczny widok, by móc nazywać ją horrorem. Kluczowy jest przecież wątek nadprzyrodzony; obecność bestii wymykającej się logicznemu pojmowaniu rzeczywistości. W Instynkcie śmierci tego zabrakło, mimo że autor stara się przekonać czytelników, że zbrodniarz nie jest zwykłym człowiekiem. Niemniej dla mnie to wciąż morderca o chorym umyśle, który nie ma żadnych związków z nadnaturalnymi, złymi mocami.

Muszę ponarzekać także na niewykorzystany potencjał wielu wątków. Wspomniałam już, że autor na początku wprowadza niejasności związane z bohaterami i ich przeżyciami, ale niestety pewnych tematów później nie kontynuuje. Nie rozumiem, jak Little mógł nie wyjaśnić, co stało się z bratem Cathy i dlaczego jej ojciec był tak okrutny dla własnej córki. To oczywiście nie jedyny porzucony wątek, ale o innych nie mogę napisać w obawie przed spoilerami. Zakończenie również nie spotkało się z moim uznaniem, ponieważ naszpikowane jest absurdalnymi wydarzeniami. Weźmy na warsztat ostateczne starcie z zabójcą. Wyobrażacie sobie, że policjanci nie byli w stanie obezwładnić przestępcy, ale udało się to rannej kobiecie i kilkuletniemu chłopcu, który w kluczowym momencie pociągnął za spust? Dla mnie takie rozwiązanie to ogromne nadużycie i kompletny brak logiki, bo nie uwierzę, że dziecko potrafi lepiej posługiwać się bronią niż wyszkoleni stróże prawa. Takich kwiatków jest niestety więcej, np. nie wiadomo jakim cudem morderca dowiaduje się, gdzie przebywają jego niedoszłe ofiary. Książka nie zachwyca również warstwą językową. Niektóre fragmenty brzmią dość topornie, co niestety może być też winą tłumacza. Mam wrażenie, że pewne wyrażenia zostały przełożone zbyt dosłownie, przez co powstawały dziwne, niezbyt zgrabne połączenia słów. 

Dla porządku muszę napisać, że powieść Little’a ma też plusy. Niewątpliwie do zalet zaliczam ciekawy początek oraz utrzymaną do połowy powieści atmosferę grozy, wynikającą z wprowadzenia motywów nawiedzonego domu, przerażającego dziecka czy pierwotnego zła drzemiącego w człowieku. Niestety później wątki te schodzą na dalszy plan lub zostają porzucone, dlatego Instynkt śmierci nie zdobył mojego uznania. Nie żegnam się jeszcze z twórczością Bentleya Little’a ponieważ kupiłam pozostałe dwie książki przetłumaczone na język polski i kiedyś powinnam po nie sięgnąć. Możliwe też, że rozejrzę się za innymi powieściami lub opowiadaniami, które nie zostały u nas wydane, w nadziei, że trafię na coś lepszego niż Instynkt śmierci. 

Ocena: 3 / 6

Książka przeczytana w ramach wyzwania Czytam literaturę sprzed XXI wieku.

http://esperazna.blogspot.com/2015/02/wyzwanie-czytam-literature-sprzed-xxi.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz